Czytelnia

KS. MARIAN PISARZAK MIC

Przypatrz się, duszo, jak cię Bóg miłuje

Rozważanie Męki Pańskiej

 

Na kartach Pisma świętego znajdują się dwie pieśni o naszym Zbawicielu, Jezusie Chrystusie. Spotykamy tam pieśń podziwu i zachwytu oraz pieśń bolesnego zdumienia, a nawet przykrego zaskoczenia.

Pierwszą z nich jest pieśń zachwytu, a zachwyt – jak wiemy – stanowi element upodobania i miłości. Oto istotny werset psalmu 45-go: Panie, najpiękniejszy jesteś spośród synów ludzkich, wdzięk się rozlał na twoim obliczu. W taki sposób wypowiedział się psalmista. Tak mówi każdy zakochany w Chrystusie, kto jako grzesznik doznał miłości Jego serca. Tak o Jezusie mówiła Jego Matka, Maryja, bo każda rodzicielka kocha swe dziecię, choćby miało ono ułomności zewnętrzne; dla niej jej dziecko jest najważniejsze, jest jedyne i jest kochane bezwarunkowo. W takim przypadku określenie kogoś cechą estetyczną „najpiękniejszy” jest równoznaczne z przymiotem wartościującym osobę: „najlepszy”, „jedyny”, „godzien pokochania”.

W Biblii istnieje też pieśń bolesnego zdumienia, zapisana przez Izajasza (53, 2-3.5). Jest to pieśń zaskoczenia, które pyta: za co, dlaczego? Prorok tak opisał widzenie Jezusa: Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć; ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, mąż boleści. On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Oto mamy tu inne oblicze Jezusa. W tej wizji zostało nam dane inne oświetlenie Jego rzeczywistości i Jego posłannictwa.

Przytoczone, dwa różne, opisy tej samej Postaci Jezusa, nawiązują do dwóch bardzo ważnych okresów roku kościelnego. Od końca grudnia i przez styczeń mieliśmy przed oczami Dziecię Jezus – małego Jezusa, jakby małego księcia, odbierającego hołd od wszystkich, nawet od wielkich królów i mędrców Wschodu. Teraz, przez cały marzec i na początku kwietnia, będziemy patrzeć na Męża Boleści, na Jezusa wzgardzonego i odrzuconego, nie uznanego ani za Mesjasza – ze strony Swoich, broniących Majestatu Boga, ani za króla – ze strony Rzymian, bo ci mieli kogoś ważniejszego, cesarza. Teraz, w Wielkim Poście, już nie szopka, stajenka czy żłóbek betlejemski, lecz krzyż i grób – stają się znakiem przewodnim.

Ale te wszystkie znaki są znakami miłości Boga do nas. Mówią one o miłosierdziu Bożym. Ukazują oblicze Chrystusa-Zbawiciela. I wzywają nas do wzajemnej miłości wobec Niego, do wyznania z głębi serca: Ty, Panie, jesteś najpiękniejszy... Godzien przyjaźni i przymierza miłości!

Te znaki wracają corocznie, wracają prawie takie same, ponieważ prawda o Jezusie z Nazaretu jest niezmienna. Tylko my się zmieniamy, przybywa nam lat. I corocznie, lecz za każdym razem w innej sytuacji życiowej i egzystencjalnej, możemy oglądać tego samego Jezusa, Jego oblicze, ukazane odmiennie w przytoczonych pieśniach.

Cztery postacie krzyża

Rozpoczęliśmy już okres Wielkiego Postu, czas przygotowania do Wielkanocy. Dominuje w nim krzyż naszego zbawienia.

Krzyż, to pojęcie złożone i bogate w treść. Ale zawsze ukazuje oblicze Jezusa i zaprasza nas do określonych zachowań. Pójdźmy w szczegółowe rozważanie tego znaku.

Spójrzmy najpierw na krzyż jako na znak materialny (1). Aby krzyż jako znak fizyczny był znakiem tego co oznacza, musi być pełnym znakiem. Dlatego musi to być krzyż z figurą, z pasyjką, po prostu: krzyż z Panem Jezusem! Oznacza to tyle, że krzyża jako znaku chrześcijańskiego nie tworzą same dwa kawałki materiału, dwie przecinające się linie, jakby dwie listwy drewniane.

Znak materialny krzyża jest nam potrzebny. Służy on wyrażeniu wiary naszej. I w imię tej wiary (a nie dla magii) – krzyż trzeba mieć w zasięgu ręki i wzroku: na sobie, na ścianie mieszkania, w kieszeni złączony z różańcem, obok drogi wiejskiej, przy skrzyżowaniu ulic miast, na Giewoncie i – jak kotwica – w głębinach Bałtyku.

Krzyż, to także gest, drobna czynność (2), spełniona nie tylko rano i nie tylko w momencie zagrożenia. Gest krzyża trzeba często czynić, tym gestem trzeba się żegnać i naznaczać tak osoby jak i przedmioty. Tym znakiem „czynnym” (jako uczynkiem) przedłużamy i odnawiamy pierwszy gest chrzcielny. Wymowa tamtego przeżegnania jest prosta: Dziecko drogie, od tej pory należysz do Chrystusa, zaczynasz stawać się chrześcijaninem. Z biegiem lat osobiście powiesz Panu: Jezu, jestem Twój, przyznaje się do Ciebie, Ty jesteś moim Panem! A Twój Kościół – moją wspólnotą, rodziną dzieci Bożych!

Krzyżem nazywamy też wydarzenie męki i śmierci Jezusa (3). Chodzi tu o historyczną Mękę Pańską nazywaną Pasją. Została ona opisana w Ewangelii przez świadków naocznych. Czyta się ją uroczyście dwa razy w roku: w Niedzielę Palmową i w Wielki Piątek. Ale nie wystarczy wysłuchać opisu wydarzeń, fakt po fakcie. Mękę Pana naszego Jezusa Chrystusa trzeba rozważać w sercu. Można to uczynić obchodząc stacje Drogi Krzyżowej (jako namiastki „miejsc świętych” w Jerozolimie). Można rozważać i medytować sceny Męki Pańskiej śpiewając nabożeństwo Gorzkich Żalów. Pomocą mogą nam być misteria, oglądane w Lądzie czy w Ołtarzewie albo każdy film, stanowiący ekranizację opisu biblijnego Męki Pańskiej.

Na koniec pomyślmy o krzyżu jako o doświadczeniu, jako elemencie losu człowieczego (4). Tak rozumiany krzyż trzeba przyjąć i przeżyć. Jeśli będziemy go unikać, od niego uciekać, to będzie tym boleśniejszy! Różne cierpienia, próby i doświadczenia, momenty oczyszczenia i ofiary, chwile wyrastania z egoizmu – dotykają nas „non stop”, stają się naszym udziałem niezależnie od Wielkiego Postu i jemu właściwych postanowień czy wyrzeczeń. Ważne jest to, abyśmy poprzez te drobne i dobrowolne umartwienia wielkopostne uczyli się wchodzić w trwałą postawę umierania samemu sobie i naśladowania Jezusa codziennie, w całym wymiarze roku, w całym paśmie życia.

W świadomości naszej warto mieć te cztery postacie krzyża, choć każdy krzyż mówi nam o naszym grzechu i o miłości Chrystusa do nas. Jednakże uznanie swego grzechu („ojcze, zgrzeszyłem”) i wyciągnięcie własnej ręki do Jezusa z prośbą o przebaczenie, co więcej, uznanie Jezusa za Mesjasza, Zbawiciela i Pana, oto jest to, co stanowi problem i sprawia nam wielką trudność! Subiektywnie jesteśmy naprawdę pyszni i ślepi, po prostu, nie dostrzegamy Miłości Ukrzyżowanej! Dlatego są nam potrzebne mocne środki wyrażenia tej prawdy... o nas i o Chrystusie. Potrzebne są mocne, wstrząsające, środki wyrazu. Takie, które nie tylko mówią i wołają, lecz wprost krzyczą. Im bardziej jesteśmy „skamieniali”, zamknięci i znieczuleni, tym mocniej muszą one przemawiać.

Gorzkie Żale

To spostrzeżenie na temat psychologii nawrócenia miejmy na uwadze, kiedy oceniamy język kazań ewangelizacyjnych, język nabożeństwa Gorzkich Żalów, język objawień mistycznych, na przykład św. Jana od Krzyża (karmelity z XVI w.), Mari di Agreda (z XVII w. w Hiszpanii), Katarzyny Emmerich (z pocz. XIX w., we Francji) czy św. Faustyny (z XX w., w Polsce). I wreszcie, chciejmy zrozumieć sens ostrych środków wyrazu zastosowanych w filmie Melego Gibsona „Pasja”; za chwilę poświęcimy mu trochę uwagi.

Najpierw zauważmy, jakim językiem przemawiają do nas Gorzkie Żale, ułożone na ziemi polskiej w epoce baroku (wydane drukiem w 1707 r. pt. Snopek Mirry).

Na ból męki Chrystusowej – śpiewamy w części pierwszej – żal przejmuje bez wymowy. / Uderz, Jezu, bez odwłoki / w twarde serc naszych opoki [jakby w twarde serc skorupy!].

Dalej autor stosuje mocne wyrazy i przywołuje przykre sceny, jak targanie za włosy, krępowanie ciała powrozami, plucie na twarz, znieważanie ironią, bicie po grzbiecie, itd.

Te literackie i obrazowe środki wyrazu mają na celu doprowadzenie do wniosku:

Przypatrz się, duszo, jak cię Bóg miłuje, / jako dla ciebie – sobie nie folguje./ Przypatrz się, duszo, / zauważ Miłość Ukrzyżowaną!

Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że język literacki opowieści, pieśni i modlitw mistycznych o tematyce pasyjnej jest niedoskonały; nie wyraża do końca istoty, sensu i celu Męki Pańskiej Jezusa. Od średniowiecza uzupełniano go, praktykując przedstawienia czyli misteria Męki Pańskiej. Nasze czasy posługują się także filmem, obrazem, wizją. W nurt mocnej ekspresji „dla oczu” wpisuje się dziś Pasja Gibsona. Jak pieśń Gorzkich Żalów, tak i ten film niesie wezwanie: Przypatrz się, duszo, jak cię Bóg miłuje! Zobacz Męża Boleści, zobacz Miłość Ukrzyżowaną!

Pasja

Pasja, to filmowe Gorzkie Żale. To film o męczeństwie Jezusa. Cechuje go dosadny realizm scen i specyficzny dialog osób w językach oryginalnych. Pasja Gibsona, to przemoc, rzeka krwi, rozdrapany ból – z jednej strony, i zarazem wyrazisty obraz ofiary, miłości i przebaczenia. Najkrócej mówiąc, jest to medytacja największego dramatu w dziejach ludzkości, a nawet – największej tragedii. Film ten dosadnie obrazuje odrzucenie Mesjasza, który miał najpiękniejsze oblicze spośród synów ludzkich i najlepsze serce spośród synów Narodu Wybranego.

Film posiada w zakończeniu jasny obraz. Jedno z ostatnich jego okienek, to pokaz trzech krzyży na Golgocie, ukazanych na tle pięknego lazurowego nieba. Ten kadr filmu ma trzy składniki. Krzyże i zawisłe na nich resztki sznurów, poruszane lekkim wiatrem. Chmury postrzępione, które uciekają, ustępują i stopniowo giną. Piękno błękitu i jakby w zarysie kolory tęczy – znak przezwyciężenia śmierci, nienawiści, zagrożenia, znak mocy zmartwychwstania.

Film „Pasja”, podobnie jak nabożeństwo Gorzkich Żalów, to bardzo osobiste zaproszenie Miłości Ukrzyżowanej: Przypatrz się, duszo, jak cię Bóg miłuje, jako dla ciebie sobie nie folguje.

Tym, który każdego z nas miłuje jest Jezus. Jezus zdruzgotany za nasze winy, ale przez tę ofiarę objawiający się jeszcze wyraźniej jako najszlachetniejszy i najpiękniejszy spośród synów ludzkich, z otwartym sercem dla każdego.

Ks. Marian Pisarzak MIC

 

 

 

na początek strony
© 1996–2004 Mateusz