Czytelnia
Wojciech Giertych OP

Pomoc w skrupułach

 

Pod koniec maja 1889 r. dziewiętnastoletnia kuzynka, a późniejsza współsiostra i nowicjuszka św. Teresy, Marie Guérin pisze do niej do klasztoru opisując swoje udręki jakie przeżywa po krótkim pobycie w Paryżu. Marie Guérin pojechała z Normandii do wielkiego Paryża aby zobaczyć słynną Wystawę. Szeroki świat, z jego atrakcjami i pokusami okazał się gorszącym zaskoczeniem dla młodej przeżywającej skrupuły dziewczyny. Komu ma się ona poskarżyć, jeśli nie młodszej od siebie kuzynce, będącej właśnie od kilku miesięcy w nowicjacie Karmelu w Lisieux? Marie Guérin pisze:

Znowu cię zamęczam, i z góry wiem że nie będziesz ze mnie zadowolona, ale czego byś chciała? Cierpię teraz tak bardzo że dobrze mi robi, gdy mogę przelać moje bóle w twoje serce. Paryż nie jest stworzony do tego by leczyć skrupulatów. Nie wiem gdzie kierować swoje spojrzenia; jeśli uciekam od jednej nagości, spotykam następną, i tak przez cały dzień. Można umrzeć ze smutku. Wydaje mi się że to przez ciekawość muszę wszędzie spoglądać; wydaje mi się że rozglądam się aby widzieć zło. Nie wiem czy mnie zrozumiesz, ale tyle tego w mojej głowie, że nie mogę sobie z tym dać rady. A diabeł ponadto nie zwleka, aby przypomnieć mi te wszystkie okropne rzeczy które widziałam w ciągu dnia, i jest to dla mnie dodatkową udręką. 1

Pobyt w Paryżu, gdzie sto lat temu nie brakowało podniecających reklam i pobudzających nieczystą wyobraźnię obrazów, okazał się dla wrażliwej Marie Guérin nie do zniesienia. Jak pogodzić czystość własnej duszy z podnietami dostarczanymi przez paryską ulicę? Jak spojrzeć Jezusowi w twarz? Stąd zapytanie skierowane w przeddzień święta Wniebowstąpienia do młodej nowicjuszki:

Jak wyobrażasz sobie abym mogła przyjąć Komunię św. jutro i w piątek? Muszę się powstrzymać od niej i jest to dla mnie największą próbą. Nigdy bowiem nie odczuwałam tak wielkiego pragnienia Komunii św. Czuję że byłabym zalana pociechami, że byłabym wzmocniona gdybym mogła gościć dobrego Boga w swoim sercu. Tymczasem moje ubogie serce jest próżne, pełne smutku i nic nie może mnie pocieszyć.

Pamiętamy, że były to czasy sprzed decyzji św. Piusa X, który dopuścił dzieci do Komunii św. Do stołu Pańskiego przystępowano wówczas rzadko.2 Święto Wniebowstąpienia oraz ostatni dzień maja, miesiąca Maryi, to dnie, kiedy w normalnych warunkach w Lisieux Marie Guérin przystąpiłaby do Komunii św. Ale po takim ataku nieczystych pokus? Pisze ona dalej:

Co za miasto, ten Paryż! Jestem o wiele bardziej szczęśliwa w domku przy ulicy Condorcet. A wiesz gdzie najbardziej czuję się szczęśliwa? W kościele. Bo przynajmniej mogą moje oczy odpocząć wpatrując się w tabernakulum. Czuję że jestem wtedy przy mojej ostoi, a wszystko inne nie jest dla mnie, Nie wiem jak można żyć tutaj, bo dla mnie jest to prawdziwe piekło.

W tym wyznaniu Marie Guérin odsłania swą delikatną wrażliwość, swoją miłość dla Jezusa oraz swe nieoswojenie z bodźcami dostarczanymi przez ulicę. Ale jest w niej też niepokój, jest wątpliwość i chaos, które jak się okazuje, blokują jej spotkanie z Jezusem. Doświadczenie porażenia pokusami staje się pułapką. W jej postawie kryje się jakaś ukryta nuta pychy, wynosząca ją we własnej wyobraźni ponad ten "zły świat". Jest w niej przejęcie się własnymi wrażeniami i uczuciami, które uniezdalnia ją do wyjścia ku Chrystusowi, oraz zapewne i ku ludziom. Jest koncentracja na sobie, na własnych stanach, na swych emocjach. Zamiast by przejść od razu na poziom duchowy, na poziom ufnego obcowania z Jezusem, szukania Jego oblicza i Jego tajemnych zaproszeń wiodących do ofiarności, Marie Guérin zajmuje się sobą.

W odpowiedzi na jej dylemat św. Teresa odpisuje listem, który jest wspaniałym przykładem jej kierownictwa duchowego. List Marie Guérin pisany z Paryża jest datowany 29 maja. Odpowiedź św. Teresy jest pisana zaraz następnego dnia. Zapewne wówczas poczta chodziła szybciej niż dzisiaj, w każdym razie św. Teresa nie zwleka z napisaniem odpowiedzi. Ten pośpiech jest też sygnałem. Święci są ludźmi dynamicznymi; na wezwania odpowiadają natychmiast.

Nie może się św. Teresa poszczycić studiami teologicznymi, nie ma ona też jakiegoś szczególnego doświadczenia prowadzenia ludzi. Starczy jej jednak własne doświadczenie Boga, które wyrabia intuicję, pomaga wczuć się w duchowe dramaty innych. Stąd list Teresy rozpoczyna się pocieszającym wyznaniem:

Dobrze zrobiłaś pisząc do mnie. Zrozumiałam wszystko, ...na prawdę wszystko, wszystko.

I od razu św. Teresa stawia sprawę jasno. Pokusy nie są żadnym grzechem. Doznawanie różnych zmysłowych poruszeń jest rzeczą całkiem normalną. Nie można bowiem chodzić po ulicach z zamkniętymi oczami. Aby grzech mógł zaistnieć musi być świadome i dobrowolne odrzucenie dobra. Dlatego św. Teresa uspokaja:

Nie zrobiłaś nawet cienia zła. Wiem dobrze czym są tego rodzaju pokusy, i dlatego mogę cię o tym zapewnić bez obawy, a poza tym Jezus w głębi mego serca mi o tym powiedział. Trzeba gardzić takimi pokusami, nie zwracać na nie w ogóle uwagi.

To jest bardzo mądra rada. Św. Teresa wie, że zwracanie uwagi na pokusy nieczyste właśnie je wzmaga. W tych sprawach obowiązuje paradoksalna zasada: takich pokus nie należy zwalczać wprost. Należy je ignorować, bo walka z pokusami w myślach właśnie te pokusy powiększa. Zamiast żeby z nich uwalniać sprawia że myśli się o tych myślach o których chce się nie myśleć. I następuję błędne koło, odrywające od Boga i zatrzymujące na sobie. W pouczeniu św. Teresy jest nie tylko roztropna sugestia wynikająca z głębokiej znajomości spraw ludzkich. Wyraża ona tutaj podstawową zasadę teologiczną. Ważniejsze w życiu są cnoty teologalne, wiary, nadziei i miłości, od cnót moralnych. Nie należy rozpoczynać swego moralnego i duchowego życia od walki o cnoty moralne. Trzeba zacząć od ustawienia więzi z Bogiem. Najpierw należy zawalczyć o Boga w swym życiu, o nawiązanie z Nim kontaktu, o to by w codziennym życiu była praktyka autentycznej modlitwy, by była tęsknota za Bogiem, odwoływanie się do Niego w trudnościach i chęć oddawania Mu siebie. Fakt istnienia jakiś psychicznych czy moralnych niepokojów, nie jest przeszkodą w prowadzeniu życia duchowego. Życie mistyczne nie potrzebuje ascetycznej czystości aby mogło zaistnieć. Potrzebuje ono jedynie wiary i ufności w moc i miłosierdzie Boże. I dlatego właśnie w myślach i w nastawieniu, należy się od niepokojów odrywać aby pielęgnować ufną więź ku Bogu. Chwile psychicznego i emocjonalnego zamętu ściągają uwagę na siebie, ale wyjście z nich jest jedynie przez natychmiastowy ufny powrót ku Bogu.

Św. Teresa wyznaje więc co najbardziej ją zabolało w reakcji Marie Guérin: to że zrezygnowała ona z przyjęcia Komunii św.

Jak to musiało zaboleć Jezusa! Trzeba aby diabeł był bardzo przemyślny aby mógł tak kogoś zwieść... ale czy nie wiesz że to właśnie jest jego celem. On dobrze wie, perfidny, że nie może sprawić aby ktoś kto chce być cały dla Jezusa mógł zgrzeszyć, ale próbuje on o tym przekonać. To już jest wiele, gdy potrafi spowodować zamieszanie w duszy, ale dla jego wściekłości, trzeba mu jeszcze czegoś innego, chce on pozbawić Jezusa kochającego tabernakulum. Nie mogąc samemu wejść w nie, chce przynajmniej aby ono pozostało puste i bez gospodarza... Gdy diabeł oddalił kogoś od Komunii św. osiągnął wszystko... I Jezus płacze.

Logika tego wywodu jest oczywista. Jezus daje się w Eucharystii, i najbardziej Go boli, gdy nie może się dawać, gdy człowiek tak zamknie się na sobie, na swych doznaniach i niepokojach, że przez poczucie niegodności pozbawia się Eucharystii. To prawda że nikt nie jest w pełni godnym przyjąć Jezusa, i dlatego w liturgii przed Komunią św. wyrażamy naszą niegodność, ale ta przepaść pomiędzy ludzką kruchością i świętością Boga została już przekroczona przez samego Jezusa. To On sam wyciąga swą rękę i zwraca się do człowieka, do człowieka takiego jakim on jest, z całym swym bagażem słabości i chaosu. Na naszą kruchość Syn Boży z miłości odpowiada wcieleniem i odkupieniem. Możemy więc w dziecięcym zaufaniu przystępować do Jezusa bez obaw i lęków. Św. Teresa nagli więc by Marie przekroczyła ufnością próg wzburzonych emocji:

Moja droga, pomyśl że Jezus jest w tabernakulum specjalnie dla ciebie, wyłącznie dla ciebie. Płonie On pragnieniem by wejść w twoje serce.. Idź więc, nie słuchaj diabła, zakpij sobie z niego i bez lęku idź i przyjmuj Jezusa w pokoju i w miłości.

No tak, polecenia św. Teresy są słuszne, oparte na prawdach Objawienia, ale czy Teresa naprawdę zna stan duszy swej starszej kuzynki? Czy potrafi ona sobie wyobrazić jej samoobrzydenie, jej upokarzające doświadczenie własnej słabości i nieczystości? Czy Teresa nie jest zbyt czystą, aby mogła się wczuć we wstyd i w poczucie winy Marie Guérin? Św. Teresa uprzedza te wahania i pisze:

Ale słyszę ciebie jak mówisz: "Teresa tak mówi bo ona nie wie o co chodzi... nie wie że robię to umyślnie, że mnie to wciąga... i potem nie mogę przystępować do Komunii św., ponieważ jestem przekonana że będzie to świętokradztwo, itd., itd., itd." Więc wiedz, że twoja nędzna, mała Teresa dobrze wie, że domyśla się wszystkiego, i zapewnia cię że możesz bez obawy iść i przyjmować twego jedynego prawdziwego przyjaciela... Ona też przeszła przez męczeństwo skrupułów ale Jezus udzielił jej łaski by mimo wszystko przystępowała do Komunii św., nawet wtedy kiedy wydawało się jej że popełniła wielkie grzechy... I zapewniam cię, że rozpoznała ona iż jest to jedyny sposób na uwolnienie się od diabła, gdyż gdy zobaczy on że marnuje swój czas, zostawi cię w spokoju.

Św. Teresa pisze ze stanowczością. Wie ona dobrze o czym mówi. Zna ona ludzką słabość, ale jeszcze lepiej zna ogrom miłości Bożej, i ta doświadczalna znajomość Jezusa daje jej tą pewność:

Jest NIEMOŻLIWE aby serce które "odpoczywa jedynie gdy kieruje wzrok na tabernakulum" mogło tak obrażać Jezusa aby nie mogło Go przyjmować. To co najbardziej obraża Jezusa, to co rani Jego serce, to brak ufności.

Z wypowiedzi św. Teresy wynika że właściwie istnieje tylko jeden naprawdę poważny grzech, i jest nim brak ufności wobec Jezusa. Najbardziej blokuje rozwój życia duchowego brak ufności, zamknięcie się na sobie, na swoich słabościach i pomyłkach. To nie zdrada pozbawiła Judasza świętości, ale rozpacz, czyli brak ufności. Łotr, za prawdziwe łotrostwo wiszący na krzyżu, zaufał Jezusowi, i z miejsca został uświęcony. Św. Teresa nagli więc swą kuzynkę aby nie kręciła się wokół siebie, aby nie zbaczając na swe słabości wracała w pełnej ufności do Jezusa. Jest ona w tym zgodna ze św. Pawłem, który również z naciskiem przypominał, iż w Jezusie, poprzez wiarę mamy pełną swobodę zbliżania się do Boga, i to w całkowitej ufności (Ef 3, 12).

Św. Teresa podnosi Marie na duchu, ale nie jest to tylko ludzkie pocieszenie. Swym listem Teresa pragnie wyprowadzić Marie z powrotem na tory życia ufną wiarą. Sięga ona więc do najgłębszych pragnień Marie i z niej je wydobywa:

Twoje serce jest stworzone aby kochało Jezusa, aby Go kochało żarliwie. Módl się więc aby najpiękniejsze lata twego życia nie upłynęły w chimerycznych lękach... Przyjmuj Komunię św. często, bardzo często. To jest jedyne lekarstwo jeśli chcesz być uwolniona. Nie bez racji Jezus włożył to pragnienie w twej duszy.

Teresa wie, że Bóg sam zasadza w duszy miłość do Niego. Ten dar miłości jest wlany w duszę każdego ochrzczonego człowieka, i może w każdej chwili być wydobyty, poprzez ufny powrót do Jezusa. Lęk nie zasługuje więc na to aby stał się zasadą myślenia i działania, nie mówiąc już o tym, że lęk strasznie wypacza obraz Boga. Skoro "Bóg jest miłością" (1J 4, 16), można oprzeć spotkanie z Bogiem na miłości. "W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości." (1J 4, 18) W jakimkolwiek człowiek byłby stanie duchowym czy moralnym, jeżeli powraca w ufnej miłości ku Boga, z Bogiem się spotyka. "Każdy zaś, kto pokłada w Nim tę nadzieję, uświęca się, podobnie jak On jest święty" (1J 3, 3).

List kończy się zachętą aby Marie głębiej pokochała Maryję, po czym św. Teresa dodaje zwyczajną uwagę, świadczącą o jej bezpośredniości i o pośpiechu. św. Teresie zależy aby jej kuzynka jak najszybciej znalazła się przy sercu Jezusa:

Wybacz mi że piszę list na brudno, ale nie mam nawet czasu go przejrzeć, i ucałuj w moim imieniu wszystkich moich bliskich.

Wielka i głęboka duchowość realizuje się w konkretnej codzienności, w całkiem zwyczajnych, ludzkich reakcjach. Inicjacji w obcowanie z Bogiem towarzyszy równoczesne pamiętanie o drobiazgach, przy trosce o ludziach i przy pewnej dozie humoru.

Korespondencja św. Teresy ukazuje nam ją jako osobę o dojrzałej wewnętrznej wolności. Teresa ma pewność, wie ona gdzie leży prawda, i bez obaw, tą prawdą się dzieli. Pokazuje ona że świętość prowadzi do ludzkiej dojrzałości, do ufnego stawiania czoła trudnościom, ponieważ człowiek wiodący życie duchowe, opiera się na obiecanej mocy Bożej. Świadoma orientacja ku Bogu psychikę prostuje, wyrabia intuicję i uzdalnia do ofiarnej miłości która pozwala trzeźwo dopomagać innym. Jedna sprawa tylko zadziwia: w chwili pisania tego listu, św. Teresa miała szesnaście lat.

Wojciech Giertych OP

 

 

1 zob. Thér se de Lisieux, Oeuvres compl tes, (Cerf/DDB, 1992), LT 92 wraz z przypisami.
2 Po latach św. Piusowi X dostarczono list jaki św. Teresa napisała do Marie Guérin, i papież był tym listem urzeczony.

 

 


początek strony
© 1996-1998 Mateusz