Czytelnia
Wojciech Jędrzejewski

Kilka myśli na temat kryzysu dorosłości

 

 

Swego czasu program "Luz" zaproponował odznaczenie DDD. Skrót tłumaczył się jako Duży, Dobry Dorosły, co oznaczało człowieka zdolnego dawać - przede wszystkim dzieciom i młodzieży - poczucie bezpieczeństwa, możliwość oparcia oraz porozumienia. Pomysł wyróżnienia za dorosłość był sygnałem, że jest ona "towarem deficytowym", rzadko spotykanym, mimo, iż sporo ludzi dawno przekroczyło osiemnasty rok życia. Jest to prawdziwa diagnoza.

Kryzys dorosłości, którego świadkami możemy być na każdym niemal kroku jest poważnym problemem dotykającym zarówno Kościół, jak całe nasze społeczeństwo. Polega on na braku wyobraźni odpowiedzialności i konsekwencji w sprawach, gdzie te postawy stanowią warunek ocalenia najważniejszych rzeczywistości: sensu i jakości życia nas samych oraz powierzonych nam ludzi. Warto podjąć refleksję nad tą smutną chorobą, która sieje pośród nas spustoszenie.

 

Wybór i zaangażowanie

Cechą dorosłości jest umiejętność podejmowania ważnych życiowo decyzji wraz ze wszystkimi ich konsekwencjami. Jeśli wstępuję do zakonu, robię to na dobre i złe. Nie stawiam warunków typu: "będę posłuszny jedynie przeorowi, który ma doktorat i ciepły stosunek do współbraci". Lub też: "obiecuję mieszkać w klasztorze o ile znajdę tam dobre towarzystwo tudzież porządne utrzymanie na przyzwoitym poziomie". Ludzie decydujący się na małżeństwo ślubują miłość, wierność i uczciwość oraz pozostanie przy drugim aż do śmierci nie wymieniając przy tym kilkunastu warunków, których spełnienie utrzyma w mocy złożoną przysięgę. Otwiera się przed nimi nieznana kraina, gdzie przyjdzie im przeżywać radość i ból, jedność i głębokie niezrozumienie; fascynację oraz dumę ze współmałżonka, ale także wstyd, zażenowanie i niechęć. Dorosłość oznacza gotowość wypełnienia obietnicy; zaangażowania wszystkich swoich sił, żeby rozwijać to, co dobre, a - z zaciśniętymi niekiedy zębami - pokonywać to, co zagraża wartości za którą się opowiedziałem.

Mężczyzna, który porzuca swoją rodzinę - żonę i dzieci dla innej kobiety jest głęboko niedojrzałym człowiekiem, niezależnie od wieku, pozycji społecznej i uznania innych. Poza sytuacjami, kiedy wyrażony sąd byłby krzywdzący - zdradzający i odchodzący współmałżonek, postępuje jak przedszkolak porzucający jedna zabawkę na rzecz drugiej. To samo dotyczy księży odchodzących z kapłaństwa.

Ilu katolików w Polsce świadomie wybrało Jezusa jako swojego Pana, w którym i poprzez którego chcą kształtować swoje życie? Bierzmowanie rzadko bywa momentem o takiej wadze. Chrzest dziecka równie nieczęsto jest potwierdzeniem własnej przynależności do Boga w Jego Kościele. Pozostaje ona kruchym przywiązaniem do rodzinnych tradycji, która okazuje się niewystarczająca w spotkaniu z nieewangelicznym światem oraz złem w Kościele. Jaki procent naszych parafian zamiast krytykować swoich - choćby i beznadziejnych - duszpasterzy, pomyśli i zaproponuje coś, co można by zrobić dla zmiany na lepsze w lokalnym Kościele? Tym Kościele, który sami wybrali na dobre i złe. Większość tupie nogami ze złości, wystawia język i na odejście mówi: "jesteście głupi i nie bawię się z wami".

 

Troska o "małych"

Dorosłość wyraża się w poczuciu odpowiedzialności za tych, którzy potrzebują opieki, aby bądź dorastać, bądź żyć w poczuciu bezpieczeństwa, którego nie są w stanie sami sobie zapewnić. Duży towarzyszy "małemu", aby go chronić, wspierać, kierować i troszczyć się o niego. Ucieczka, bądź niezdolność podjęcia się tej roli świadczy o zdziecinnieniu i infantylnym podejściu do rzeczywistości.

Głosy "dorosłych" podnoszące się w sprawie, na przykład, zalegalizowania tzw. "miękkich" narkotyków, "miękkiej" pornografii są dowodem porażającego, szczeniackiego braku wyobraźni i odpowiedzialności za wychowanie młodego pokolenia. To, co szkodzi nawet ludziom w wieku uznawanym za dojrzały, gruntownie niszczy dzieci i młodzież. Już sam fakt publicznego podjęcia subtelnych, intelektualnych rozważań stanowi dla dzieci komunikat: niektóre narkotyki (marihuana) są OK., albo: pornografia (której nie da się zdefiniować...) jest dla ludzi. Brak świadomości , że tak przebiega recepcja dyskusji prowadzonych przez "autorytety" świadczy o głębokiej ignorancji, naiwności i niedojrzałości dorosłych. Nie uwzględnianie tego faktu może też być sygnałem korupcji wśród dyżurnych intelektualistów i "znawców problemu". W każdym razie znamionuje wielką nieodpowiedzialność.

Ilu rodziców bezwiednie udostępnia swym pociechom video kasety z filmami pornograficznymi, ponieważ trzymają je w domu z powodu własnej chorej ciekawości. Największymi przeciwnikami ukrócenia pornografii są właśnie dorośli, którzy nie potrafią opanować swoich słabości w trosce o "małych".

Gazeta Wyborcza opisała kiedyś, jak wysłała dwóch piętnastolatków, którym nigdzie nie odmówiono sprzedaży alkoholu. Podobnie, choć może nie na taką skalę ma się sprawa w wielu lokalach, serwujących mocniejsze trunki.

Kryzys dorosłości szczególnie boleśnie ujawnia się w wychowaniu dzieci i młodzieży. Dotyczy to zarówno szkoły jak i domu, czy Kościoła. Wielu rodziców i nauczycieli postępuje wobec swych podopiecznych bardziej jak starsi koledzy, niż dorośli, kierując się chwilowymi nastrojami, zamiast klarownymi dla siebie i dzieci zasadami. Brak jasno określonych granic wyznaczonych "pociechom" powoduje w nich chaos, brak poczucia bezpieczeństwa i utrudnia normalny rozwój. Brak konsekwencji w sankcjonowaniu łamanych "reguł gry" zastępowany jest chwilowymi wybuchami gniewu, który często przypomina pyskówki kumpli na podwórku, z mniejszą być może tylko dozą wulgarności.

Dzieci potrzebują obecności i poświęconego im przez dorosłych czasu, uwagi, rozmowy. Rodzice i wychowawcy muszą znaleźć taki czas. Jeśli mają go niewiele w związku z absorbującą pracą, niech wyrzucą z domu telewizor i ograniczą spotkania towarzyskie. Muszą być ze swoimi dziećmi, są im potrzebni jako pewni i mądrzy przewodnicy wprowadzający ich w życie. Są rodzice, którzy zmieniają pracę na mnie opłacalną wyłącznie po to, aby nie stracić kontaktu z dorastającym synem czy córką.

Być może należałoby w niejednej parafii ograniczyć ilość masowych, duszpasterskich działań, albo scedować część z nich na świeckich (różańca, kursu przedmałżeńskiego, czy przygotowania do chrztu, nie musi koniecznie prowadzić ksiądz), aby więcej czasu przeznaczyć na indywidualne spotkania, rozmowy i zajęcia adresowane do dorastającej młodzieży. W ilu wypadkach niemożność poświęcenia się przez jednego księdza wyłącznie opiece nad młodzieżą jest spowodowane brakiem zrozumienia takiej potrzeby, nie zaś obiektywną sytuacją?

Postawa dorosłości - poczucia odpowiedzialności za "małych", choćby wiązało się to z wielkimi wyrzeczeniami jest konieczna, a często nieobecna w innych sytuacjach: przyjęciu poczętego dziecka, opiece nad osobami starszymi i zniedołężniałymi, lub upośledzonymi. Wszędzie tam, gdzie czyjś rozwój, bezpieczeństwo i sens życia w sposób istotny zależy od nas, konieczna jest obecność i zaangażowanie Dużego, Dobrego Dorosłego. Ewangelia jest szkołą której absolwenci mają zdawać w swoim życiu nieustanny egzamin dojrzałości. Jezus Chrystus, który ukochał nas aż do końca, składając samego siebie w ofierze dla przywrócenia i rozwoju w nas życia jest najpiękniejszym Dorosłym w całej historii Kto nie bierze krzyża swojej wymagającej dorosłości, ten nie jest godzien nazywać się Jego uczniem.

 

Wojciech Jędrzejewski OP

 


początek strony
© 1996-1998 Mateusz