„Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel”

PONIEDZIAŁEK, 25.XII.2000

 

 

„Znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie”
Łk 2, 15–20

Pasterska grota w skałach. W środku żłoby, służące do karmienia zwierząt, w nich trochę siana, a na sianie... Niemowlę. Małe Dzieciątko, kwilące radośnie — mimo iż to zimna noc — bo przecież przyszło do swoich. Przy Dziecięciu kochająca Rodzina. Święta Rodzina. Święta, bo z pokorą przyjmująca Pokorę Boga. Niektórzy twierdzą: „Ależ to niemożliwe — Bóg i siano? Bóg i żłobek? Bóg i grota, pasterze, bydło? Bóg i ubóstwo, zimno? Bóg to Ktoś mocny, z gromami i błyskawicami. To nie może być.” A jednak... Jeśli nasz Bóg jest Miłością, to najwyższą formą manifestacji tej Miłości jest właśnie pokora. Musimy uznać w naszych sercach, że miłość i pokora to jedno. Nie ma miłości bez pokory i nie ma pokory bez miłości. Wraz z uznaniem tego musi przyjść pragnienie wcielenia tego w czyn. Skoro Bóg wcielił się, stał się człowiekiem na sposób pokorny, to człowiek, by ubóstwić swoje życie, musi w nie także wcielić pokorę. Pokorę, która jest miłością. Nie jest to łatwe. Miarą naszej miłości ma być pokora, a pokory — miłość. Bez miłości i pokory w naszym życiu trudno jest nazwać nas chrześcijanami. Są to dwa najważniejsze filary naszego życia w jedności z Chrystusem.

Jak sprawdzić, czy nasza miłość i pokora są na miarę Boga, na miarę drugiego człowieka? Jak sprawdzić, czy choć trochę zbliżamy się do Jezusa? Myślę, że w tym może nam pomóc św. Paweł i Jego hymn o Miłości z 13 rozdziału 1 Listu do Koryntian (1 Kor 13, 4–8). Na początek, by na nowo odczytać ten tekst, wstawmy zamiast słowa miłość słowo pokora. Skoro miłość i pokora są jednością, to sens tekstu się nie zmieni, choć zabrzmi on może inaczej — odkrywczo. Teraz kolej na drugą cześć sprawdzianu, którą może wielu z Was już zna, mianowicie w miejsce słowa miłość wstawcie Wasze Imiona i zobaczcie co się zacznie dziać z tekstem. On zaczyna żyć. Tu jest miejsce na to, by w pokorze i prawdzie stanąć przed sobą samym i Bogiem. Teraz można zadać sobie pytania: czy ten tekst jest rzeczywiście odbiciem mojego życia? Czy jestem cierpliwy, łaskawy, wszystko znoszący, wszystkiemu wierzący, pokładający nadzieję we wszystkim itd...? Czytając ten tekst wróćcie wyobraźnią do groty betlejemskiej. Przypatrzcie się temu dzieciątku, które miałoby wszelkie powody do tego, by przez gromy, błyskawice i wojsko anielskie zamanifestować swoją władzę i by natychmiast niewierny lud poddać sądowi. Czy tak się dzieje? Oczami wyobraźni spójrzcie w te radosne, śmiejące się oczęta, w ten słodki uśmiech i te szeroko rozłożone rączki Emmanuela – Boga z nami, bezbronnego, małego, niewinnego Dzieciątka – wtedy wszystko zrozumiecie. Zrozumiecie istotę miłości, istotę najgłębszej pokory. Czy można odrzucić taką miłość? Czyż nie pociąga nas taka pokora?

Ostatnia już rzecz. Miłość i pokora, o której tutaj piszę nie jest żadną abstrakcją, nie jest zawieszona w powietrzu i nie stanie się automatycznie wtłoczone w nasze życie. Trzeba nam każdego dnia ćwiczyć się w miłości i pokorze. Każdemu człowiekowi napotkanemu na naszej drodze życia powinniśmy okazać miłość i być względem niego pokorni – albo na odwrót – być względem niego pokornym a tym samym okażemy mu naszą miłość. Bo w ten właśnie sposób Bóg okazał nam swoją miłość – przyszedł w wielkiej pokorze do swoich a swoi Go nie przyjęli. Pokorę bowiem może rozpoznać tylko inna pokora, miłość może być rozpoznana tylko przez inną miłość.

Czy w tym małym Dzieciątku, leżącym na sianie rozpoznajesz Miłość? Czy rozpoznajesz w Nim pokorę? Jeśli tak, przylgnij mocno do Niej jako do swojej własności. I bądź ma zawsze szczęśliwy!

Grzegorz Ginter SJ

 

 

 

na początek strony
© 1996–2000 Mateusz