Medytacje na Boże Narodzenie

KRZYSZTOF MĄDEL SJ

Boże Narodzenie

Ew. Łukasza 2,1-7

 

Po przeczytaniu Łukaszowego tekstu 1 zobaczyć miejsce, które mam kontemplować. Pomoże mi w tym jakieś przedstawienie malarskie Narodzenia Pańskiego albo wspomnienie żłóbka widzianego w kościele lub w kaplicy. Nagromadzenie szczegółów i postaci charakterystyczne zwłaszcza dla malowideł średniowiecznych i dla prawosławnych ikon ułatwi mi „wędrówkę” po kolejnych epizodach tego wydarzenia. Ważne jest jednak, żebym w tej kontemplacji ograniczył się do jednego przedstawienia malarskiego, nawet jeśli tylko znalezionego w pamięci, i w nim szukał scen opisanych w kolejnych punktach.

Poproszę Chrystusa Pana o takie przeżycie tajemnicy Jego Narodzenia, aby ono stało się także moim udziałem. Moje zaś własne narodziny chcę oddać Jemu.

1. W pierwszym punkcie św. Ignacy radzi rozważyć wędrówkę Maryi i Józefa z Nazaretu do Betlejem. Zastanowię się, jakie myśli i uczucia towarzyszyły im dwojgu, kiedy wyruszali w drogę. Pogodzili się z tą swoją nieplanowaną „podróżą poślubną”, tak jak wypada się pogodzić z nieprzychylnością losu, czy może raczej myśleli o niej z wdzięcznością i z nadzieją, spodziewając się wkrótce dalszych znaków od Boga? Byli podobni do uciekającego na koniec świata Jonasza (Jon 1,3), czy może raczej do nasłuchującego głosów nieba Abrahama (Rdz 12,4-8)? Zastanowię się jak bardzo mogło odmienić się to ich niełatwe podróżowanie w chwili, kiedy Bóg podsunął im myśl o obietnicach prorockich związanych z dawidowym miastem (Mi 5,1; 1Sm 17,12). A do jakiego Betlejem ja zmierzam? Jeśli czuję się „wypchnięty” przez los z jakiegoś mojego spokojnego Nazaretu, to na pewno istnieje też jakieś Betlejem, do którego prowadzi mnie sam Bóg. Tylko On może mi pokazać moje prawdziwe Betlejem. Betlejem Efrata. Efrata znaczy „płodne”.

2. ...nie było dla nich miejsca w gospodzie. Znaleźć się w Betlejem, to niekiedy także doświadczyć samotności. Pewna doza samotności jest wpisana w sposób konieczny w normalną kondycję ludzką. Gdyby nie ta odrobina „wolnej przestrzeni” w nas samych, to nigdy nie potrafilibyśmy nikomu ofiarować siebie ani też przyjąć niczyjego daru. Bez tej odrobiny swobody w myśleniu i w działaniu więzi międzyludzkie nigdy nie mogłyby się pogłębić. Ale zdarza się też, że to, co miało prowadzić ludzi do siebie nawzajem i do Boga, niespodziewanie staje się przyczyną ich wyobcowania. Maryja i Józef spotkali się z takim wyobcowaniem w Betlejem. Czy jednak mu ulegli? Chyba nie. Wiedzieli, że Bóg jest z nimi. I On rzeczywiście był z nimi — bardziej niż mogli przypuszczać. Ciemnej stronie samotności ulegli natomiast sami mieszkańcy Betlejem i to do tego stopnia, że nie okazali zaufania ani gościnności nawet ciężarnej kobiecie i jej mężowi. A która strona samotności bierze górę we mnie? Czy w nieprzychylności okazanej mi przez innych ludzi, w niepowodzeniach i porażkach osobistych, potrafię dostrzec okazję na głębsze zjednoczenie się Chrystusem? Czy cierpienie pomaga mi służbie bliźnim, czy raczej mnie od nich oddala?

3. Porodziła syna swego pierworodnego i uwinęła go w pieluszki i położyła w żłobie... Na miejsce swoich narodzin Bóg wybrał sobie stajnie, zadowalając się wygodami zwyczajnego bydlęcego żłobu, tak jakby chciał pokazać, że to, co najbardziej poniżające, najbardziej godne Jego przyjścia i że każdy człowiek jest Jego bratem, ale szczególnie bliski jest Mu ten, kto ma się szczególnie źle. Postaram się więc i ja znaleźć w sobie jakąś „stajnię”, jakiś „żłób”, w którym On chętnie by się narodził. Nawet najmniej godne miejsce On potrafi uczynić miejscem swego królowania, biada mi jednak, jeśli dostrzegam w sobie same tylko pałace. Znakiem tego, że On naprawdę narodził się tam, gdzie najbardziej pragnął i gdzie było to najbardziej potrzebne, nie są ani nowe mury, ani bogate zdobienia. Stajnia często jeszcze długo pozostaje zwyczajną stajnią, a żłób — niewygodnym żłobem. W istocie rzeczy staje się jednak pałacem, ponieważ On już w niej zawitał. I staje się pałacem prawdziwym: gości w nim coraz więcej osób. Cały czas słychać tam rozmowy prowadzone z Królem.

Modlitwa. Święty Józefie, patronie narodzin i młodości Chrystusa Pana, bądź mi przewodnikiem na drodze do mojego Betlejem. Naucz mnie cierpliwego marszu i cierpliwego czytania znaków Jego przyjścia. Matko Chrystusa, która umiałaś powierzyć w pełni swoje życie Bogu, tak jak On powierzył się Tobie, prowadź mnie do swojego Syna. Naucz mnie jak się śle żłoby w Betlejem niegościnnym. Panie Jezu, który narodziłeś się człowiekiem, aby móc darować swoje boskie życie każdemu z nas, przyjmij mą pamięć i wolę, posługuj się moim życiem zgodnie z Twoimi planami.

o. Krzysztof Mądel SJ
zjmadel@cyf-kr.edu.pl

 

1 Nota bene. Istnieje pewna wątpliwość co do ścisłości historycznej tekstu Łukasza, który w pierwszych rozdziałach swojej Ewangelii sugeruje, że panowanie Heroda Wielkiego i rządy Kwiryniusza zbiegały się ze sobą w czasie (Łk 1,5; 2,1-3). W rzeczywistości Herod Wielki jako tzw. rex socius Rzymu władał Palestyną w latach 37-4 a. Chr., zaś Suplicjusz Kwiryniusz był zarządcą prowincji syryjskiej dopiero w latach 6-7 p. Chr. i najprawdopodobniej nigdy wcześniej tej funkcji nie sprawował. Znakomita większość historyków idzie za opinią Tertuliana (Przeciw Marcjonowi, 4,19), którego zdaniem narodziny Chrystusa miały miejsce nie podczas spisu ludności zarządzonego przez Kwiryniusza, ale podczas innego, wcześniejszego spisu, przeprowadzonego z rozporządzenia niejakiego Sencjusza Saturniusza, zarządcy Syrii w latach 9-6 a. Chr. Bez wątpienia przekazanie ścisłej prawdy historycznej nie było głównym celem Łukasza (widać to choćby w Dz 11,28). Autorowi trzeciej Ewangelii przyświecał bowiem przede wszystkim pewien cel literacki, podporządkowany prawdzie objawionej. Posługując się metodą paralelizmu, Łukasz chce ukazać czytelnikowi teologiczny sens historii: zestawia ze sobą dwa równoległe ciągi wydarzeń, po to aby ukazać sens absolutny tylko jednego z nich. Oto z polecenia Cezara Augusta (imperatorem od 30 przed Chr. do 14 po Chr.) zostaje podjęty powszechny spis ludności (Łk 2,1). Akt cesarskiej woli nadaje ludom, narodom i językom nowy porządek i nowy sens: czyni z nich żywą substancję cesarskiego imperium. Akt woli cesarza sprawia również, i to w sposób najzupełniej akcydentalny, że w dalekiej Palestynie Józef i Maryja zostają zmuszeni do odbycia podróży do Betlejem. I tu kończy się pierwszy ciąg przyczyn. Okazuje się bowiem, że istnieje jeszcze inny, ważniejszy porządek zdarzeń, którego autorem jest ktoś znacznie większy od imperatora Rzymu. Oto w betlejemskiej stajni rodzi się Bóg. Adorują Go aniołowie i pasterze, mędrcy składają Mu hołd, a gwiazdy użyczają światła. Oświetla Go także historia zapisana w ciągu pokoleń, który przez Dawida, Abrahama i Noego biegnie aż ku samym początkom rodzaju ludzkiego (Łk 3,23). Do osób adorujących nowonarodzonego Króla dołącza, chcąc nie chcąc, także sam Imperator, ponieważ zarządzony przez niego spis ludności, istotny akt legitymacji jego władzy, tak naprawdę legitymuje władzę kogoś zupełnie innego. Przepowiednie związanie z dawidowym Betlejem (Mi 5,1; 1Sm 17,12) legitymują władzę nowonarodzonego Dziecięcia, dawidowego Mesjasza, Zbawiciela, którego władanie nad światem jest nieporównywalnie większe i nieporównywalnie inne od władania cesarskiego. To bowiem Bóg, a nie August, nadaje ostateczny porządek i sens wydarzeniom, ludziom. To Jemu, a nie Augustowi (augustus, „godny czci”), należy się wszelka cześć i chwała.
Por. R.E. Brown, J.A. Fitzmyer, R.E. Murphy, The New Jerome Biblical Commentary, Prentice Hall, Engelwood Clifs (NJ) 1991, s. 1247, par. 75:160-1.

 

 

 

na początek strony
© 1996–2000 Mateusz