ŻYCIE DUCHOWE  •  LATO 2000 

DUCHOWOŚĆ I ŻYCIE •


 

KS. ROMUALD JAKUB WEKSLER-WASZKINEL

Radość i spełniona nadzieja

 


 

Będzie to dla was jubileusz – każdy z was powróci do swej własności i każdy powróci do swego rodu.
Kpł 25, 10

 

Każdy Jubileusz jest przygotowany w dziejach Kościoła przez Opatrzność Bożą.
Jan Paweł II, Tertio millennio adveniente 17

 

 

Z całą pewnością – o czym zresztą pisał Ojciec Święty Jan Paweł II w zacytowanym powyżej Liście Apostolskim – takim „opatrznościowym wydarzeniem, poprzez które Kościół rozpoczął swoje bliższe przygotowanie do Jubileuszu drugiego milenium”, był Sobór Watykański II (por. TMA 18 i 20; kursywa w tekście). Wydaje się również – i nie trzeba tu chyba innych dowodów ponad to, co każdy może obserwować od 16 października 1978 roku – iż wybór na Stolicę Piotrową arcybiskupa-metropolity krakowskiego, kardynała Karola Wojtyły, to również w perspektywie Wielkiego Jubileuszu wydarzenie opatrznościowe. Co więcej, oba wymienione wydarzenia okazują się jakby urzeczywistnieniem jednego opatrznościowego zamysłu. Mianowicie Sobór, owo „seminarium Ducha Świętego”, otwierał serca i umysły wszystkim zgromadzonym uczestnikom – szczególnie Ojcom Soboru (biskupom). Powstawały soborowe dokumenty: konstytucje, dekrety, deklaracje. Ale nawet najpiękniejsze i najbardziej doniosłe uchwały pozostaną zapisane w księgach, jeżeli nie rozgłosimy ich po całej Ziemi; Boży ogień trzeba roznieść, aby zapłonął... A któż mógłby uczynić to lepiej niż ten, który z woli samego Chrystusa ustanowiony został pierwszym świadkiem i nauczycielem wiary?

 

*

 

Wydaje się, że zasygnalizowany wątek – potrzeby szczególnego zaangażowania w głoszenie nauki ostatniego Soboru – podejmuje Piotr naszych czasów, stwierdzając w cytowanym już Liście Apostolskim: „Ważnym czynnikiem w realizacji Soboru Watykańskiego II stało się papieskie pielgrzymowanie” (TMA 24). Po czym przypomina, że pielgrzymowanie to rozpoczął – jeszcze w przeddzień otwarcia Soboru symboliczną pielgrzymką do Loreto i Asyżu – Jan XXIII. A Paweł VI pielgrzymował do Ziemi Świętej (1964) oraz „odbył dziewięć wielkich podróży apostolskich, nawiązując dzięki nim bezpośredni kontakt z ludami różnych kontynentów”. Papieskie pielgrzymowanie staje się szczególnie ważne w roku Wielkiego Jubileuszu. O ile bowiem Sobór Watykański II oraz działalność papieży z nim związanych były „przygotowaniem nowej wiosny życia chrześcijańskiego”, to przeżywanie Wielkiego Jubileuszu winno ukazać rozkwit życia chrześcijańskiego, „jeśli tylko chrześcijanie będą posłuszni działaniu Ducha Świętego” (por. TMA 18).

Jubileusz natomiast – przypomina to cytat z Księgi Kapłańskiej – jest powiązany z „powrotem do swej własności, do swego rodu”. Nie może bowiem nastąpić ani wiosna życia, ani jego rozkwit, gdy zapomnimy o „korzeniu”. I właśnie dlatego Następca Piotra w liście przygotowującym do Jubileuszu roku 2000 przypomina: „Jezus narodził się z Ludu wybranego jako spełnienie obietnicy danej Abrahamowi i wciąż na nowo przypominanej przez proroków” (TMA 6). Uroczystości Wielkiego Jubileuszu to zatem uczczenie owej „pełni czasu”, gdy Bóg zesłał swego Syna „zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem” (Ga 4, 4) – dwutysiąclecia obecności Jezusa Chrystusa w Kościele. Lecz uroczystości te winny być nie tylko dziękczynieniem dokonywanym „w czasie”; winny one również być powrotem do miejsc, do „przestrzeni”, w której dokonały się największe tajemnice samoobjawienia się Boga. W liście przygotowującym do Wielkiego Jubileuszu Ojciec Święty napisał: „Byłoby rzeczą bardzo wymowną, gdyby w perspektywie Roku 2000 udało się nawiedzić te wszystkie miejsca, które leżą na drodze wędrówki Ludu Bożego Starego Przymierza, poczynając od miejsc związanych z Abrahamem i Mojżeszem, poprzez Egipt i górę Synaj, aż do Damaszku, miasta, które było świadkiem nawrócenia św. Pawła” (TMA 24). Taki plan pielgrzymowania rozważał Ojciec Święty w roku 1994; w Liście o pielgrzymowaniu do miejsc związanych z historią zbawienia, z dnia 29 czerwca 1999 roku, do planu poprzedniego dodał jeszcze Ateny – ze względu na mowę Pawła na Areopagu (por. Dz 17, 22-31) jako „najważniejszy symbol spotkania Ewangelii z kulturą ludzką”1.

Dziś już wiemy, że z zamierzonych planów nie wszystko udało się zrealizować (co nie przekreśla możliwości ich realizacji w najbliższej przyszłości). Papież (jeszcze) nie pielgrzymował do Damaszku ani do Aten. Lecz nie można było rozpocząć jubileuszowego pielgrzymowania nie wspomniawszy Abrahama i miejsca, z którego wyszedł. W uroczystej liturgii ku czci Abrahama, która odbyła się w Watykanie, w Auli Pawła VI (23 lutego 2000), Następca Piotra mówił: „...w tym roku Wielkiego Jubileuszu, kiedy sięgamy sercem do początków przymierza Boga z ludzkością, wzrok nasz kieruje się ku Abrahamowi, ku temu miejscu, gdzie usłyszał on wezwanie Boga i na to wezwanie odpowiedział posłuszeństwem wiary„2. A potem, już dnia następnego (24 lutego), Jan Paweł II udał się w jubileuszowe pielgrzymowanie do Egiptu i na górę Synaj – była to jego 90. podróż apostolska. Pielgrzymowanie Jana Pawła II po ziemi uświęconej obecnością Syna Bożego – Ziemi Świętej – odbywało się w dniach 20-26 marca; była to jego 91. podróż apostolska.

Czyż trzeba było jechać do tych wszystkich miejsc? Tak, trzeba było! Ponieważ – według słów Papieża – „Wymiar «przestrzeni», w której dokonała się konkretnie tajemnica Wcielenia, jest [...] nie mniej ważny niż wymiar «czasu»„. Miejsce przywodzi na pamięć ludzi. Odwiedzający w roku 1963 Ziemię Świętą kardynał Karol Wojtyła zapisał przepiękne, pełne miłości słowa: „Jakże pragnąłbym wiedzieć, że kamienie, po których stąpam w Nazarecie, to te same, których dotknęła Jej stopa, gdy była jedynym miejscem Twoim na ziemi. Spotkanie z Tobą przez kamień, którego dotknęła stopa Twojej Matki! Ach, miejsce na ziemi, miejsce ziemi świętej – jakimże miejscem jesteś we mnie! Dlatego właśnie nie mogę po tobie stąpać, muszę klęknąć”.

W rzeczy samej, wierzący w Jezusa Chrystusa uczci ziemię, którą uświęcił Jezus z Nazaretu i Jego Matka – ze względu na Jezusa i Jego Matkę. Ale czyż chrześcijanin nie powinien na tejże ziemi uklęknąć, podziwiając również niepojęte drogi Opatrzności? Oto Następcę Piotra – właśnie tego, niosącego w sobie tak wielką miłość do ziemi Jezusa – wita prezydent państwa żydowskiego, Izraela, a więc ludu, z którego, według ciała, wywodzi się Jezus Chrystus, wszyscy Jego uczniowie i cały pierwszy Kościół dnia Pięćdziesiątnicy (por. Dz 2, 1nn). „Tylko 200 pokoleń nas dzieli – mówił prezydent Weizman witając Papieża – od chwili, gdy człowiek imieniem Abraham opuścił ziemię ojców i wyruszył do ziemi, która dziś jest moim krajem. Tylko 150 pokoleń oddziela zbawczy słup ognisty wyjścia z Egiptu od słupa dymu zagłady Shoah”3.

Zauważmy: dzieje Żydów przedstawione przez prezydenta Weizmana wyznaczają również dzieje chrześcijaństwa, które wyłania się przecież z biblijnego judaizmu i wciąż w nim ma swoje korzenie. Spójrzmy na Dzieje Apostolskie. Kończą się one przybyciem świętego Pawła do Rzymu, gdzie poprosił on do siebie „najznakomitszych Żydów”, aby im powiedzieć, że nie uczynił „nic przeciwko narodowi lub zwyczajom ojczystym”. „....dla nadziei Izraela – mówił do swoich braci Żydów – dźwigam te kajdany” (Dz 28, 17 i 20).

Wszystkie księgi Nowego Testamentu są świadectwem sporu wewnątrzżydowskiego, ale wszyscy uczniowie Jezusa (Żydzi) mają głęboką świadomość zakorzenienia w Izraelu. Wyraźna przepaść między judaizmem a chrześcijaństwem zaczyna się kształtować mniej więcej od lat czterdziestych II wieku; jest ona widoczna w sporze etnochrześcijan z Żydami (na przykład w pismach Justyna, Tertuliana, Melitona z Sardes). Głęboką przepaść, która doprowadziła niemalże do wzajemnej nieznajomości – bez której zbrodnia Holocaustu nie byłaby możliwa – usiłuje zasypać Kościół dopiero w rezultacie nauczania Soboru Watykańskiego II.

Proszę zwrócić uwagę, że wprawdzie Sobór Watykański II nie został zwołany natychmiast po zakończeniu II wojny światowej, jednakowoż „dymy zagłady Shoah” odegrały również rolę w kształtowaniu postawy Kościoła w stosunku do Żydów i judaizmu. W dokumencie Stolicy Apostolskiej, przygotowanym przez Komisję do spraw Dialogu z Judaizmem, Wskazówki i sugestie w sprawie wprowadzenia w życie deklaracji soborowej „Nostra aetate”, nr 4, z 1 grudnia 1974 roku czytamy: „Ta soborowa inicjatywa włączyła się [...] w nurt myśli i przedsięwzięć głęboko naznaczonych pamięcią o prześladowaniach i rzeziach Żydów, które miały miejsce w Europie tuż przed i podczas drugiej wojny światowej” (por. pierwszy akapit cytowanego dokumentu). To właśnie nauczanie Soboru Watykańskiego II, zawarte w Nostra aetate, nr 4, niesie zasadniczy przełom w nauczaniu Kościoła na temat Żydów i judaizmu.

Mając to wszystko na uwadze, spójrzmy na dwa wydarzenia w papieskim pielgrzymowaniu przez Ziemię Świętą, które dotyczyły wprost relacji chrześcijańsko-żydowskich, mianowicie wizytę Jana Pawła II w Instytucie Yad Vashem oraz jego obecność przy Murze Zachodnim (Ścianie Płaczu). Spotkanie z naczelnymi rabinami Izraela również było wydarzeniem szczególnym, ale chyba nie aż tak znaczącym jak dwa wymienione.

Już fragment Psalmu, od którego Papież rozpoczął swoje przemówienie w Yad Vashem, może zadziwić niejednego chrześcijanina. Był to mianowicie fragment (Ps 31, 13-15) odnoszony zazwyczaj do Jezusa Chrystusa i Jego męki krzyżowej. A Papież? – Po zacytowaniu wersetów Psalmu powiedział, iż „nie ma słów dostatecznie mocnych, aby opłakiwać straszliwą tragedię Shoah”. Cóż to miało znaczyć? To mianowicie, że Izrael zapłacił wysoką cenę za swoje wybranie, że stał się przez to bardziej podobny do Syna Człowieczego4. Jan Paweł II w swoim przemówieniu nawiązał do osobistych wspomnień sięgających rodzinnych Wadowic. Zresztą spotkanie Papieża z żydowskimi przyjaciółmi i znajomymi z Wadowic właśnie w Yad Vashem nadało całej wizycie szczególnego ciepła. Ale najważniejsze słowa tam wypowiedziane były następujące: „Jako Biskup Rzymu i Następca Apostoła Piotra zapewniam naród żydowski, że Kościół katolicki, kierując się ewangelicznym prawem prawdy i miłości, a nie względami politycznymi, jest głęboko zasmucony z powodu nienawiści, aktów prześladowania i okazywania antysemityzmu skierowanego przeciw Źydom przez chrześcijan w jakimkolwiek czasie i miejscu”. Otóż – i należy to mocno podkreślić – papieskie słowa są poniekąd powtórzeniem tego, co napisano w deklaracji soborowej Nostra aetate, nr 4: Ecclesia deplorat (Kościół opłakuje). Te słowa zawiózł niejako i wypowiedział jako własne pierwszy Nauczyciel i Świadek wiary tam, gdzie winny były być wypowiedziane - słowa niczym dojrzałe owoce.

Ale przecież nie koniec na tym. Czyż Papież, który pierwszy – od czasów Piotra z Kafarnaum – odwiedził Synagogę, pierwszy złożył oficjalną wizytę dwom naczelnym rabinom Izraela w Jerozolimie, pierwszy złożył hołd ofiarom Holocaustu w krypcie Yad Vashem – czyż ten Papież mógł zapomnieć o miejscu przywodzącym na pamięć Świątynię Jerozolimską? Skoro uczęszczał do niej sam Jezus Chrystus, skoro, już po Zmartwychwstaniu Chrystusa i po Zesłaniu Ducha Świętego, uczęszczali do niej na modlitwę i Piotr, i Jan (Dz 3, 1nn), i wszyscy Apostołowie gromadzili się na modlitwę w „krużganku Salomona” (Dz 5, 12) – jak mógł przed ocalałą resztą muru świątynnego (Ścianą Zachodnią) nie stanąć ten Papież? Nie tylko tu stanął, ale ku zdumieniu wielu odmówił modlitwę, która już raz wybrzmiała nad grobami Apostołów Piotra i Pawła w Rzymie w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu. Nie tylko jeszcze raz odmówił modlitwę, prosząc Boga o przebaczenie tym chrześcijanom, którzy swoim postępowaniem przysporzyli cierpień synom Izraela, ale jeszcze słowa tej modlitwy powierzył niejako Zachodniej Ścianie Świątynnej, podobnie jak to czynią pobożni Żydzi – nasi starsi bracia w wierze.

 

*

 

27 marca otrzymałem list, przesłany e-mailem, od znajomego Żyda z Jerozolimy, który pisał o papieskiej pielgrzymce: to było wspaniałe; ten Papież to wielki i dobry człowiek, ale co będzie, gdy go zabraknie? Cóż, w ludzkie życie wpisana jest śmierć, a czas życia i śmierci każdego człowieka – również papieża – znany jest jedynie Bożej Opatrzności. Odpisałem więc znajomemu, że gdy kiedyś zabraknie Jana Pawła II, będę płakał, jak po stracie ojca, ale wszystko to, co z taką miłością pokazał i powiedział on w Ziemi Świętej, jest konsekwencją nauczania Soboru Watykańskiego II, które nie może być odwołane, i w tym moja nadzieja. Ponadto sam Ojciec Święty w przemówieniu do prezydenta Izraela, ministrów i członków Knesetu wyznaczył niejako program działania Kościoła na nadchodzące stulecie. „...musimy zdecydowanie dążyć – mówił Jan Paweł II – do zagojenia ran przeszłości, aby już nigdy się nie otwarły. Musimy pracować, aby nadeszła nowa era pojednania i pokoju między żydami i chrześcijanami. Przez moją wizytę składam przyrzeczenie, że Kościół katolicki uczyni wszystko, co możliwe, aby ta wizja nie pozostała jedynie marzeniem, ale stała się rzeczywistością5. Gorąco wierzę, iż właśnie ta wizja stanie się rzeczywistością.

 

 

1 List Ojca świętego Jana Pawła II o pielgrzymowaniu do miejsc związanych z historią zbawienia, cyt. za „L'Osservatore Romano”, wyd. polskie, nr 9-10/1999, s. 4-8.
2 Cyt. za: „L'Osservatore Romano”, wyd. polskie, nr 4/2000, s. 7.
3 Cyt. za: ks. A. Boniecki, To jest miejsce święte, „Tygodnik Powszechny”, 2 kwietnia 2000, s. 8.
4 Por. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 87; por. M. Remaud, Israël serviteur de Dieu, Jérusalem (ed. Ratisbonne) 1996.
5 Cyt. za: „L'Osservatore Romano”, wyd. polskie, nr 5/2000, s. 27.

 

 

 

 

 DO GÓRY  •  NASTĘPNY