ŻYCIE DUCHOWE  •  LATO 2000 

LEKTURY •


 

ŚWIĘTA ZAZDROŚĆ

 


 

Anna Świderkówna,
Rozmowy o Biblii. Nowy Testament,
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000, ss. 355.

 

Jak (chyba) każdy uważam, że zazdrość to uczucie niezbyt szlachetne. Owszem, to jeden z grzechów głównych, którego wystrzegać się trzeba i który w miarę możliwości zwalczać w sobie należy. Z jednym wyjątkiem; jest coś, czego wstydzić się nie należy, od czego uciekać nie trzeba; coś, co wręcz przeciwnie – wypada nader troskliwie w sobie pielęgnować. Otóż chodzi o tak zwaną świętą zazdrość, czyli o pragnienie dorównania komuś, o doścignięcie wzoru odległego, a jednak w szczególnie sprzyjających okolicznościach i przy należytym wysiłku – osiągalnego.

Takim wzorem niedościgłym jest dla mnie sposób mówienia i pisania Pani Profesor Anny Świderkówny o Tekście Świętym. Już kiedyś pisałem w „Życiu Duchowym” o oczekiwaniu na trzecią część tryptyku Rozmów o Biblii. I oto leży ona na moim nocnym stoliku, cieszy moje oko, serce i umysł. Sięgam do Rozmów o Biblii. Nowy Testament i smakuję je. Czytam po trosze, bojąc się, że za szybko skończę. A z każdą przeczytaną stronicą rośnie we mnie święta zazdrość połączona z wdzięcznością dla Autorki, że tak jasno, że tak prosto pisze. I że nie zapomina o tej części mojej duszy i mego umysłu, która się waha, która nie do końca wierzy (tak, ksiądz katolicki też takie „niewierzące” strony w sobie miewa).

Ksiądz profesor Józef Kudasiewicz w Posłowiu kompetentnie wskazał na niepowtarzalność i wyjątkowość w polskim piśmiennictwie biblijnym (w polskim, bo pewnie we francuskim i angielskim parę wzorów by się dało wskazać) stylu Autorki Rozmów o Biblii. Ja chciałbym wskazać na pożytki płynące z lektury wspomnianego tryptyku dla „niezawodowca”, dla dyletanta, a może nawet dla... antyklerykała. Właśnie dla tego ostatniego korzyści z lektury mogą okazać się nader istotne.

Książka zawiera osiem rozdziałów, a każdy z pożytkiem czytany być może jako całość sama w sobie. Zależnie od czasu, predylekcji czy potrzeby chwili. Historyka starożytności zaciekawią zapewne rozdziały początkowe, które opisują czasy powstania chrześcijaństwa – z jakimi propozycjami kulturowymi musiało się ono zetknąć, a może i boleśnie zderzyć, z jakich korzeni wyrastało. Miłośnika literatury zaintryguje zapewne sposób powstania tekstów Nowego Testamentu, ich literackie powinowactwa, struktury na pierwszy rzut oka zgoła niewidoczne – sięgnie on do rozdziałów: „Jak rodził się Nowy Testament” i „Ten, który przychodzi”. A teolog, zaniepokojony chrystologicznymi błędami współczesnej teologii, zapewne rozpocznie lekturę od części poświęconej tajemnicy Zmartwychwstania – czy poprawnie przedstawiono to jedyne w swoim rodzaju Wydarzenie. Zapewniam: Anna Świderkówna jest nie tylko prawowierna, ona potrafi nader sugestywnie i przekonywająco pisać. Oto próbka jej stylu: „Tak więc i owo oczekiwane u kresu czasów «ciała zmartwychwstanie» to nie wskrzeszenie zwłok, które dawno już uległy rozkładowi, lecz – jak wierzą ci, którzy wierzą – cud nieporównanie wspanialszy: przebudzenie do nowego życia pełnego, prawdziwego człowieka, przemienionego mocą Bożą” (s. 81).

Entuzjasta literatury biograficznej z zainteresowaniem zagłębi się w dziejach Apostoła Narodów, przyjrzy się portretom ewangelistów czy innych „znajomych z Ewangelii”. Każdy pożytek odniesie, każdego święta zazdrość ogarnie, a wszyscy na nowo sięgniemy do Nowego Testamentu i być może zaczniemy o nim właśnie rozmawiać ze sobą. Tak jak to czyni od lat kilkunastu Pani Profesor w Warszawie w każdy poniedziałek o godz. 19.00 przy kościele oo. Jezuitów pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli. Źle mówię, sięgniemy nie tylko do Nowego Testamentu, ale również do Starego, bez którego Nowy jest zupełnie nieczytelny, gdyż pozbawiony swego organicznego gruntu. Poza tym być może owa odnowiona lektura całej Biblii wzbudzi w nas ciekawość, jak czytają ją inni – prawosławni, protestanci, a może i żydzi, a nawet muzułmanie. To może być nowy sposób bycia katolikiem w Polsce. Być może jego wyróżnikiem przestanie być brak zainteresowania Pismem Świętym. Tak w każdym razie stało się ze mną. Spokojny, zobiektywizowany, a jednocześnie autentycznym entuzjazmem przepojony styl Autorki Rozmów o Biblii pogodził mnie niejako z Pismem Świętym jako dziełem literackim. Zawsze wydawało mi się, że o złożonej strukturze tej osobliwej „świętej biblioteki” pisze się zbyt technicznie, zbyt uczenie. Z drugiej strony od różnych „popularyzatorów” odstręczała mnie ich ignorancja nie wolna od arogancji.

Tymczasem Pani Profesor Anna Świderkówna pokazuje, że uczoność może być przystępna i może zachwycać... Tak jak sama Biblia.

Sięgajmy więc po wszystkie trzy tomy Rozmów o Biblii, poddajmy się urokowi lectio continua i dziękujmy tym wszystkim, dzięki którym „biblijne trojaczki” ujrzały światło dzienne.

 

Stanisław Obirek SJ

 

 

 

 

 DO GÓRY  •  NASTĘPNY