Chrześcijaństwo ponownie odkrywane

STARY TESTAMENT W RĘKU CHRZEŚCIJANINA

Wiara rodzi się z przepowiadania i słuchania

 

Tłem naszych rozważań będą dzisiaj dwa fragmenty biblijne, jeden z Księgi Wyjścia mówiący o Przymierzu na Synaju, drugi z Księgi Kapłańskiej, zawierający urywek Prawa, które w Izraelu uważano za dar dany przez Boga w momencie zawierania Przymierza. Posłuchajmy:

Mojżesz wstąpił wtedy do Boga, a Jahwe zawołał na niego z góry i powiedział: „Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz synom Izraela: Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie. Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym. Takie to słowa powiedz synom Izraela” (Wj 19,3–6).

Dalej Jahwe powiedział do Mojżesza:

Mów do całej społeczności synów Izraela i powiedz im: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Jahwe, Bóg wasz!...

Nie będziecie wydawać niesprawiedliwych wyroków. Nie będziesz stronniczym na korzyść ubogiego, ani nie będziesz miał względów dla bogatego. Sprawiedliwie będziesz sądził bliźniego. Nie będziesz szerzył oszczerstw między krewnymi, nie będziesz czyhał na życie bliźniego. Ja jestem Jahwe! Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz kochał bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Jahwe! (Kpł 19,1–2.15–18).

W tej lekturze znajdziemy wiele momentów bliskich naszemu chrześcijańskiemu doświadczeniu wiary. Wymieńmy tylko dwa z nich.

Pierwszym jest prawo żydowskie, które w tym passusie nie jest już właściwie prawem w naszym rozumieniu tego słowa, ale zachętą do wejścia w jego istotę i jedyną rację bytu: w miłość. Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego (por. Kpł 19,18). To przykazanie, które w Starym Testamencie gubi się w gąszczu innych praw, zostało przez Chrystusa ustanowione fundamentem i szczytem chrześcijaństwa. Chrystus przejął je w jego dosłownym brzmieniu, sprecyzował tylko bliżej drugą jego część, owo „jak siebie samego”. „Jak siebie samego” w wydaniu chrześcijańskim znaczy: „jak ja, Jezus Chrystus, was umiłowałem”. Jezus Chrystus umiłował nas aż do oddania swego życia za nas, Jego wrogów. Św. Paweł pisze: Chrystus umarł za nas jako za grzeszników w oznaczonym czasie, gdyśmy jeszcze byli bezsilni. Albowiem z największą tylko trudnością podejmuje się ktoś umrzeć za człowieka sprawiedliwego. Jeszcze za człowieka życzliwego może odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg swoją miłość ku nam okazuje przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy jeszcze byli grzesznikami (por. Rz 5,6–8). Taka jest też miara miłości chrześcijańskiej — miłość do nieprzyjaciela! Powiedzmy więcej jeszcze. Jest to jedyne kryterium, po którym można poznać, czy ktoś jest naprawdę chrześcijaninem, czy z imienia tylko. Jedyne kryterium! By stać się człowiekiem w potocznym tego słowa znaczeniu uczciwym, pracowitym, lojalnym, odpowiedzialnym itd., nie trzeba być chrześcijaninem. To są zalety ogólnodostępne, do których osiągnięcia wystarczy ludzka dobra i silna wola. Czego jednak nikt nie posiada i nie może posiadać, poza tymi, którzy są naprawdę chrześcijanami, to miłość, która nie ustaje w obliczu wroga. Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego zostało w Chrystusowym Kazaniu na Górze wypełnione taką oto praktyczną treścią: Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb, a Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące... Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują... Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5,38–48). O takich wymiarach miłości należy pamiętać, czytając starotestamentowy tekst z Księgi Kapłańskiej.

Drugim momentem bliskim naszemu chrześcijańskiemu doświadczeniu wiary, który znajdujemy w przeczytanej wyżej lekturze biblijnej, jest opis tego, co Bóg uczynił dla Izraela. Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie (Wj 19,4). To jest obraz i figura tego, co Bóg dla nas uczynił. Dzięki Jezusowi Chrystusowi i w Nim została zniszczona moc naszych wrogów — grzechu i śmierci, których symbolem biblijnym jest niewola egipska. My także zostaliśmy wyrwani spod władzy grzechu i jakby na skrzydłach orła przyprowadzeni do Boga, który żyjąc w nas czyni nas nowym stworzeniem, posiadającym w sobie Jego naturę. Zwróćmy uwagę na sekwencję faktów: najpierw Bóg czyni dla człowieka wielkie rzeczy, które radykalnie zmieniają jego egzystencję; najpierw wyprowadza go z niewoli na wolność, a potem dyktuje swoje przykazania i żąda ich zachowania. Tak samo jest w chrześcijaństwie. Najpierw Bóg wybawia człowieka z tyranii grzechu; czyni to przez śmierć i zmartwychwstanie swego Syna i przez wewnętrzne wskrzeszenie z martwych i odrodzenie człowieka, przez co dokonuje się radykalna zmiana w naszej egzystencji, przejście do nowego sposobu istnienia; najpierw za sprawą Boga dzieje się w nas to wszystko, a potem dopiero Bóg nakłada nam swoje prawo Kazanie na Górze — i żąda jego zachowania. A teraz ważne stwierdzenie: nikt z ludzi nie jest w stanie żyć według logiki Kazania na Górze, jeżeli przedtem nie dozna w sobie tej przemiany wewnętrznej, której swoją mocą może i pragnie w nas dokonać zmartwychwstały Chrystus. Innymi słowy: by po chrzescijańsku żyć, trzeba najpierw chrześcijaninem się stać. To ostatnie dokonuje się w chrzcie; z jednym jednak zastrzeżeniem. W chrzcie zostaje w nas złożone nasienie nowego życia; jeżeli ono się nie rozwinie w dojrzałym wieku człowieka, z chrześcijaństwa pozostaje tylko etykieta.

Jeżeli ktoś ciekawy lub może zmartwiony anemią własnego życia religijnego zacząłby się w tym miejscu dopytywać, co trzeba robić, by chrześcijaństwo przestało być etykietą, a stało się samym życiem, biblista może dać jedną tylko odpowiedź. Jest ona następująca: Pierwsze ożywienie daru otrzymanego w chrzcie może nastąpić tylko tam, gdzie się przepowiada Dobrą Nowinę, i gdzie się jej słucha. Pismo Święte bowiem mówi: Wiara jest z przepowiadania (por. Rz 10,17). Wzrost zaś życia wiary uwarunkowany jest równoczesną obecnością i oddziaływaniem na człowieka trzech czynników: słowa Bożego zawartego w Biblii, sakramentów i życia w prawdziwej, nie fikcyjnej wspólnocie kościelnej. Do tego należy dołączyć modlitwę. Nie ma zdrowego i normalnego życia chrześcijańskiego bez tych elementów.

Powyższa recepta jest również pytaniem postawionym naszemu duszpasterstwu, takiemu, jakie się uprawia po naszych diecezjach i parafiach. Czy jest w nim miejsce na wszystkie wyżej wymienione czynniki? Tylko w przypadku odpowiedzi w całości pozytywnej można będzie powiedzieć, że nasze duszpasterstwo jest rzeczywiście tym, co wyraża jego nazwa: prowadzeniem na zdrowe i życiodajne pastwiska Bożego ludu.

29 sierpnia 1976 r.

 

Spis treści

 

 

 

na początek strony
© 1996–2000 Mateusz