Uwierzyć w Kościół
C Z Ę Ś Ć   I :   T A J E M N I C A   KO Ś C I O Ł A
7. KOŚCIÓŁ APOSTOLSKI

 

 

Ostatnio zwróciłem uwagę na wielką misję, jaką otrzymał św. Piotr, zapowiedzianą, a po wielu miesiącach przekazaną mu przez samego zmartwychwstałego Jezusa nad Jeziorem Genezaret. Dziś pragnę przedstawić, jak władza w Kościele, pochodząca od Boga, przekazywana jest następnym pokoleniom.

Pierwsza decyzja św. Piotra po wniebowstąpieniu Chrystusa dotyczy uzupełnienia grona Dwunastu. Oto jeszcze przed zmartwychwstaniem Chrystusa, prawdopodobnie wtedy, kiedy Mistrz umierał na Golgocie, jeden z Apostołów, winny Jego wydania, popełnia samobójstwo. Judasz miał biskupią władzę, należał do kolegium dwunastu Apostołów. Jest rzeczą znamienną, że Apostołowie są świadomi, iż każdy z nich posiada własny urząd. Są również świadomi tego, że po śmierci któregoś z nich urząd ten ma przejść na następnego człowieka. Św. Piotr w dziesięciu dniach, jakie dzielą wniebowstąpienie Chrystusa od zesłania Ducha Świętego, poleca uzupełnić grono Dwunastu. Jeśli jednak Apostołowie już wtedy byli świadomi urzędu spoczywającego w ich rękach i wiedzieli, że należy tę władzę przekazać następnym, to nie było to ich własne zdanie, lecz byli do tego przygotowani przez samego Chrystusa.

Przed zesłaniem Ducha Świętego zostaje uzupełnione grono Dwunastu. Piotr określa tylko warunki, jakie mają spełnić kandydaci na urząd apostolski. Muszą to być ludzie, którzy uczestniczyli w życiu Chrystusa od chrztu w Jordanie aż do wniebowstąpienia. Wynika z tego, że określenie "Dwunastu" Apostołów łączy się ściśle z urzędem, bo grono ludzi, którzy byli zawsze przy Chrystusie, a nie mieli władzy, było liczniejsze. Znaleziono wówczas dwóch takich kandydatów. Po modlitwie podano im losy i Bóg wyznaczył Macieja, który zajął opustoszały urząd Judasza.

Co tu jest znamiennego? Urząd apostolski został przez Judasza skompromitowany. I wydawałoby się, że nikt nie powinien być następcą Judasza. Tymczasem tu nie chodzi o człowieka, lecz o urząd. Człowiek skompromitował urząd, ale urząd jest święty i musi być podjęty przez kogoś innego. Maciej jako następca Judasza jest Apostołem. Człowiek może ten urząd w Kościele skompromitować, może swą władzę wykorzystać do zła, tak jak to uczynił Judasz, ale urząd jest święty. W ostateczności Bóg potrafi wszystko wykorzystać dla dobra, tak jak potrafił wykorzystać nawet zdradę Judasza. Od samego więc początku wiadomo, że będą następcy, że władza apostolska zostanie przekazana następnym pokoleniom.

Jeżeli chodzi o inne świadectwa, to wiemy, że po zesłaniu Ducha Świętego przekaz władzy w Kościele dokonuje się przez nakładanie rąk. W tekstach św. Pawła mamy kilkakrotnie wzmiankę o tym, że on przekazywał władzę przez nakładanie rąk biskupom w Kościołach, które zakładał.

Pod koniec I wieku, a więc jeszcze za życia św. Jana Apostoła, w Kościele korynckim, który założył św. Paweł, doszło do rozłamu. Część wiernych doszła do wniosku, że sprawujący władzę biskupi nie potrafią dobrze reprezentować Kościoła. Postanowili ich zwolnić, a na ich miejsce wybrali sobie nowych. W tej sytuacji Kościół koryncki podzielił się na dwie części. Jedni dochowali wierności dawnym biskupom, a inni poszli za nowo wybranymi. Wiedzieli, że rozłam nie jest ewangeliczny, i trzeba było, by ktoś autorytatywnie powiedział, jak ten spór przezwyciężyć. Wiadomość o rozłamie dotarła do Rzymu. Ówczesny biskup Rzymu, św. Klemens, zredagował list, który zachował się do naszych czasów. W tym liście jest powiedziane jasno: wylaliście dziecko z kąpielą. Popatrzcie -- Ojciec wysłał Syna, Syn wysłał Apostołów, Apostołowie wysłali tych, którzy zostali przez was zwolnieni. Innymi słowy: ci ludzie mają bezpośrednie posłannictwo od Boga. Oni, mimo ich słabości, występują u was w imieniu Boga. Bóg ich wybrał i Bóg ich posyła. Natomiast wy wybraliście sobie wprawdzie utalentowanych i dzielnych, ale pytanie, kogo oni reprezentują? Odpowiedź jest prosta. Oni reprezentują was, mają wasz mandat, nie mają mandatu Boga, Bóg się nimi nie posługuje. Wy możecie się nimi posługiwać, ale oni nigdy nie będą do was przemawiać w imieniu Boga i nie będą wam przekazywać wartości Bożych. Mogą wystąpić jako wasi przedstawiciele przed Bogiem, ale nigdy nie wystąpią u was w imieniu Boga. Klemens wzywa, by przeproszono starszych i przezwyciężono rozdarcie Kościoła. Tak też postąpił Kościół koryncki. Jest to niezwykle cenne świadectwo, które mówi, że już w Kościele starożytnym oceniano oczami wiary władzę przekazywaną przez włożenie rąk. Bóg się tym człowiekiem posługuje. Jaki ten człowiek jest: stary czy młody, utalentowany czy mało zdolny, dla Boga to nie jest ważne. On potrafi się posługiwać każdym człowiekiem w sposób twórczy.

Kapłan to przedłużenie rąk samego Boga, dlatego gest nakładania rąk jest taki wymowny, to jest przedłużenie Bożych rąk, Bożych ust. Wybrany człowiek może nie spełnić swojego zadania i będzie rozliczony przez Pana Boga. To jest jego sprawa. Sąd kapłana będzie tysiące razy bardziej surowy aniżeli sąd ludzi świeckich. Odpowiedzialność kapłana przerasta bowiem tysiące razy odpowiedzialność ludzi świeckich.

Wydarzenie w Koryncie z roku 97 ma jeszcze drugi ważny wymiar. Koryntianie mogli zwrócić się o rozstrzygnięcie tego konfliktu do żyjącego Apostoła św. Jana. Było nawet bliżej z Koryntu do Efezu. Tymczasem prawdopodobnie sami zwrócili się do Rzymu, mimo że nie było już ani św. Piotra, ani św. Pawła, tylko trzeci ich następca. Czyli Kościół w Koryncie wiedział, że następcy św. Piotra i św. Pawła decydują o sprawach wiary i tradycji apostolskiej w Kościele. Jest to bardzo piękne świadectwo. O losach Kościoła na ziemi decyduje nie Jan, umiłowany uczeń Pański, lecz następca tego, do którego Chrystus powiedział: Paś baranki moje.

Dziewięćdziesiąt lat później, kiedy powstało zamieszanie w Kościele i nie bardzo wiedziano, kto rzeczywiście przechowuje i przekazuje prawdę, św. Ireneusz, biskup Lyonu, sformułował ważną zasadę. Chodziło o to, jak się przekonać, czy w jakimś Kościele lokalnym (dajmy na to krakowskim) jest przechowywana prawda ewangeliczna. Czyli jak się przekonać, że przy naszym ołtarzu stoi kapłan ważnie wyświęcony rękami Apostołów i samego Boga? Wydawało się, że należałoby dla każdego Kościoła, a więc i dla naszego biskupa ordynariusza, sporządzić osobną listę kolejnego następstwa biskupów, tak by ona sięgała samych Apostołów. Otóż św. Ireneusz powiada, że nie trzeba dla każdego Kościoła sporządzać takiej listy. Wystarczy, jeśli taka lista jest strzeżona w Rzymie, a jakiś Kościół utrzymuje kontakt z biskupem Rzymu. Mamy wówczas całkowitą pewność, że w tym Kościele jest człowiek wyświęcony przez Apostołów. Sam biskup Lyonu podaje taką listę dwunastu biskupów Rzymu. Św. Ireneusz był duchowym wnukiem św. Jana i mógł powiedzieć: jeśli chcecie wiedzieć, gdzie jest prawda, to przyjdźcie do mnie, bo ja słuchałem św. Polikarpa, a św. Polikarp był uczniem św. Jana Apostoła. Nie powiedział tego, lecz wskazał Eleutera, dwunastego następcę św. Piotra i św. Pawła, i kontakt z nim uczynił wykładnikiem apostolskiej autentyczności Kościołów lokalnych.

Podziękujmy Bogu za przynależność do Kościoła, podziękujmy za kapłańskie ręce, które nas rozgrzeszały, które nam błogosławiły, które podają nam Komunię św. Są to ręce ludzkie i jako takie, słabe, a zarazem uzbrojone mocą samego Boga. Módlmy się również za papieża i naszego biskupa, by byli stróżami prawdziwej wiary.

 

 

 

 

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y
WŁADZA PIOTRA KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY

początek strony
(c) 1996-1998 Mateusz