W Jego ranach

WPROWADZENIA DO KONTEMPLACJI EWANGELICZNYCH

VI. MODLITWA JEZUSA W OGRÓJCU

 

Potem wyszedł i udał się, według zwyczaju, na Górę Oliwną; towarzyszyli Mu także uczniowie. Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. A sam oddalił się od nich na odległość jakby rzutu kamieniem, upadł na kolana i modlił się tymi słowami: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię. Gdy wstał od modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku. Rzekł do nich: Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie (Łk 22, 39–46).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie Jezusa klęczącego na modlitwie w Ogrójcu w ciemnościach nocnych. W bliskiej odległości uczniowie są zmorzeni snem. Dostrzeżmy krwawy pot, który spływa po twarzy Jezusa. Zauważmy też krople krwawego potu padające na ziemię. Wsłuchajmy się z uwagą w słowa modlitwy: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!

Prośba o owoc kontemplacji: Prośmy, abyśmy wśród naszych rozlicznych pokus naśladowali gorące pragnienie Jezusa pełnienia we wszystkim woli Ojca. Prośmy także o wielkie pragnienie modlitwy. Tylko bowiem modlitwa zapewni nam ostateczne zwycięstwo nad wszelkimi siłami, które opierają się w nas Bogu.

1. Kuszenie Jezusa w Ogrójcu

Po spożyciu Paschy i po ostatnich pouczeniach Jezus udaje się na Górę Oliwną. Towarzyszą Mu także Jego uczniowie. Wstępując na Górę Oliwną Jezus realizuje ostatni etap swojego wielkiego wstępowania do Jerozolimy, które rozpoczął tajemnicą Przemienienia na górze Tabor. W niedługim czasie miało się dokonać to, co Jezus zapowiadał wielokrotnie: Oto idziemy do Jerozolimy i spełni się wszystko, co napisali prorocy o Synu Człowieczym. Zostanie wydany w ręce pogan, będzie wyszydzony, zelżony i opluty; ubiczują Go i zabiją, a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Oni jednak nic z tego nie zrozumieli. Rzecz ta była zakryta przed nimi i nie pojmowali tego, o czym była mowa (Łk 18, 31–34). Przedtem uczniowie nie rozumieli sensu zapowiedzi, a teraz nie przeczuwali bliskości zapowiadanych wydarzeń. Ale mimo braku rozumienia towarzyszą Jezusowi w tym ostatnim odcinku drogi, jak wcześniej towarzyszyli Mu podczas całego Jego wstępowania do Jerozolimy.

Uczniowie idą wiernie śladami Mistrza. Jeżeli nawet powodowani lękiem opuszczą chwilowo swojego Mistrza i rozproszą się jak owce bez pasterza, to jednak po Jego Zmartwychwstaniu na powrót zgromadzą się razem wokół Niego. W jedności na modlitwie będą też oczekiwać zesłania Ducha Świętego. Ich śmierć męczeńska będzie naśladowaniem gwałtownej śmierci krzyżowej Mistrza. Tak spełnią się słowa Jezusa: Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać (J 15, 20).

I chociaż w życiu uczniów były chwile słabości, niewierności i upadków, a nawet jak w wypadku Piotra — zaparcie się Jezusa, to jednak w ich naśladowaniu Mistrza istnieje pewna ciągłość. I właśnie owa ciągłość jest istotna. Ona pozwala kontynuować pójście za Jezusem pomimo chwil niewierności.

Również i w naszym życiu chwile ułomności, poszczególne upadki nie przekreślają naszej zasadniczej wierności Jezusowi. Jeżeli jesteśmy świadomi naszych niewierności, uznajemy i wyznajemy je przed Nim, On patrzy na nas z miłosierdziem, jak patrzył na Piotra i swoich zagubionych uczniów. Także i w naszym życiu duchowym liczy się przede wszystkim owa ciągłość bycia z Jezusem, która nie zostaje przekreślona chwilą niewierności. Kontemplując Mistrza i Jego uczniów towarzyszących Mu na Górę Oliwną, dziękujmy Jezusowi za to, iż również nam dał głębokie pragnienie bycia wiernymi Mu. Wypowiedzmy przed Jezusem nasze pragnienie coraz pełniejszego poznawania Go, kochania oraz coraz wierniejszego wstępowania w Jego ślady. Prośmy, aby pragnienie to w nas nieustannie rosło. Prośmy także, abyśmy z odwagą przyznawali się do chwil słabości, aby one nie rzucały się cieniem na naszą wierność Jezusowi.

2. Męka Jezusa źródłem pokoju i radości

Jezus dociera na Górę Oliwną, z której nie ma już powrotu. Z tego miejsca zostanie zabrany przemocą przez swoich nieprzyjaciół. Na Górze Oliwnej rozpoczyna się godzina Jezusa. Dla tej godziny przyszedł na świat. Do tej jednej godziny przygotowywał się całe swoje życie. Na Górze Oliwnej Jezus nie tylko rozpocznie mękę, ale także z tego samego miejsca — z Góry Oliwnej — po swoim Zmartwychwstaniu wstąpi do Ojca, aby zasiąść po Jego prawicy.

Tak więc już sam początek męki Jezusa zapowiada Jego przyszłą chwałę. I chociaż w trzecim tygodniu Ćwiczeń duchownych rozważamy mękę i śmierć Jezusa na krzyżu, to jednak nieustannie mamy świadomość, iż rozważania te dotyczą Jezusa Zmartwychwstałego. Kontemplacja męki bez perspektywy zmartwychwstania byłaby jedynie zanurzaniem się w jakiejś ciemnej tragedii, pełnej smutku i zwątpienia. Rozważania o męce i śmierci Jezusa, choć trudne i bolesne, dzięki zmartwychwstaniu oczyszczają nasze serca, przynoszą nam pokój, rodzą wewnętrzną radość. Ten związek męki i śmierci Jezusa z Jego Zmartwychwstaniem doskonale ukazuje sztuka wczesnochrześcijańska. Na freskach katakumb, na sarkofagach, na mozaikach bazylik pierwszych wieków nie znajdujemy drastycznych scen męki i śmierci Jezusa. Jezus cierpiący i umierający na krzyżu jest jednocześnie ukazany, jako zwycięzca jako triumfujący Pan i władca. Oto przykład. Na jednym z sarkofagów rzymskich z czwartego wieku w scenie koronowania cierniem żołnierz nakłada Jezusowi na głowę wieniec laurowy, a nie koronę cierniową. Wieniec taki wręczała bogini Wiktoria zwycięskiemu wodzowi wracającemu z wojny. W innej scenie tego samego sarkofagu Jezus wstępujący na Golgotę niesie krzyż, ale nie jako drzewo hańby, na którym zostanie powieszony, a raczej jako sztandar zwycięstwa nad wrogami. Te sceny męki przedstawione w sztuce wczesnochrześcijańskiej uczą nas duchowego, mistycznego odczytywania i przeżywania męki i śmierci Jezusa.

Rozważania, w których będziemy łączyć mękę Jezusa z Jego chwalebnym Zmartwychwstaniem nie będą nas przygniatać swoim ciężarem, ale będą prowadzić do nadziei, będą nam dawać wewnętrzne pocieszenie. Kontemplacja cierpień Jezusa ukaże nam wprawdzie wielkość naszego grzechu, ale tylko po to, abyśmy mogli lepiej doświadczyć nieskończonego miłosierdzia Bożego, które objawia się w całym przejściu paschalnym Jezusa. Rozważania męki ukażą nam także drogę naśladowania Jezusa. Jeżeli pragniemy pójść za Jezusem, nie możemy pominąć Jego krzyża. Jezus zaprasza nas do dźwigania go razem z Nim. Daje nam też obietnicę, iż razem z Nim zmartwychwstaniemy i będziemy królować na wieki.

3. Kuszenie na Górze Oliwnej

Na Górze Oliwnej szatan przypuszcza na Jezusa i Jego uczniów ostatni decydujący atak. Góra Oliwna staje się miejscem wielkiego kuszenia. Gdy przyszedł na miejsce, rzekł do nich: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Przestrogę tę powtórzy Jezus jeszcze raz, gdy zastanie uczniów śpiących ze smutku. Zapyta: Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.

Kuszenie, nawet najsilniejsze, choć jest nieodłącznym elementem życia ludzkiego, nie pomniejsza jednak naszego człowieczeństwa. Jezus, Wcielony Syn Boży, doświadczył również kuszenia. Jest rzeczą ogromnie ważną, abyśmy przyjęli właściwą postawę wobec pokusy, abyśmy mieli świadomość, że w samej pokusie nie ma cienia grzechu. Niezdrowe poczucie winy wywołane jedynie samą pokusą, sprawia, iż koncentrujemy się na niej i czujemy się nią już jakoś zbrudzeni. Chore poczucie winy wobec samej pokusy sprawia, iż łatwo wchodzimy z nią w niebezpieczny dialog. Aby pokonać pokusę, potrzeba wolności wobec niej. Wolność ta wyraża się w wewnętrznym przekonaniu, iż jest ona czymś zewnętrznym wobec naszej wolnej woli. I chociaż pokusa dręczy nas nieraz swoją natarczywością, to jednak nie jesteśmy odpowiedzialni za nią samą i nigdy nie determinuje ona naszych decyzji i czynów. W chwilach udręczenia pokusami, w chwilach zmęczenia walką, przychodzi nam niekiedy pragnienie, by móc uwolnić się od pokus, aby żyć w atmosferze rajskiego wyciszenia i spokoju. Jest to jednak pragnienie nierealne, pragnienie złudne.

Prośmy, aby kontemplacja Jezusa kuszonego na pustyni, na Górze Oliwnej oraz na krzyżu ukazała, że doświadczenie pokusy ściśle wiąże się z naszym bytowaniem na tej ziemi. Jeżeli Jezus, jedyny niewinny spośród synów ludzkich, musiał stawiać czoła pokusie, to o ileż bardziej my, którzy jesteśmy zranieni grzechem pierworodnym, grzechem naszych bliźnich oraz naszym osobistym grzechem. Dziękujmy Jezusowi za to, że stał się podobny do nas we wszystkim, także w byciu kuszonym. Prośmy, abyśmy pośród naszych rozlicznych pokus naśladowali Jego gorące pragnienie pełnienia tylko woli Ojca. Prośmy także, aby Jego modlitwa: Ojcze, nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie była także naszą zasadniczą modlitwą w chwilach każdej pokusy.

4. Dramatyczna walka i krwawy pot

A gdy się modlił, wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. Pogrążony w udręce, jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię.

Modlitwę Jezusa na Górze Oliwnej św. Łukasz ukazuje jako wewnętrzną dramatyczną walkę. W Jezusie zmagają się dwie siły. Pierwsza z nich, to naturalna, ludzka siła życia, która opiera się obciążeniu się grzechami całej ludzkości. Ta naturalna siła życia buntuje się przeciwko cierpieniu i chce uratować życie fizyczne od śmierci. Ludzki instynkt życia i ludzkie poczucie sprawiedliwości są w Jezusie mocne, jak w każdym człowieku. Był bowiem do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu. Druga siła ma charakter duchowego, mistycznego związku z Ojcem. Jest to siła odwiecznej miłości Ojca do Syna, siła odwiecznego pragnienia Syna bycia wiernym swojemu Ojcu we wszystkim. Siła ta płynie z intymnej więzi Syna z Ojcem. Jezus w Ogrójcu broni się przed pokusą nieufności wobec woli Ojca. Opiera się przed pójściem za odruchami swojej ludzkiej natury.

W swojej udręce Jezus nie jest jednak sam. Anioł wysłany przez Ojca jest znakiem Jego obecności. Ta właśnie obecność Ojca umacnia Jezusa w dalszym zmaganiu się. Doświadczywszy tej obecności, Jezus jeszcze usilniej się modlił. Użyte przez św. Łukasza na określenie udręki ducha słowo greckie: agonidzomai, oznacza wysiłek atletów. Parafrazując słowa Ewangelisty moglibyśmy powiedzieć: Jezus walczy jak atleta, aby zwyciężyć słabość swojej ludzkiej natury. Tego samego słowa agonidzomai używa także Jezus w napomnieniu: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi (Łk 13, 24). To, co Jezus określił jako bardzo trudne dla uczniów: przejście przez ciasne drzwi, jest najpierw bardzo trudne dla Niego samego. On sam jako pierwszy przechodzi przez ciasne drzwi. W ten sposób staje się dla całej ludzkości drogą do Ojca. Swoją walką o wypełnienie woli Ojca Jezus rozpoczyna walkę niezliczonych rzesz swoich naśladowców.

Dramatyzm walki Jezusa podkreśla Jego pot, który był jak gęste krople krwi sączące się na ziemię. Jest to wprawdzie bardzo rzadkie zjawisko, ale dobrze znane medycynie. Towarzyszy ono stanom najwyższej trwogi lub skrajnej rozpaczy (J.–P. Roux).

Teraz właśnie ludzka strona natury Jezusa chwyta nas za serce. Ten człowiek osaczony śmiercią, wdychający ją razem z zapachem nocy, nie może sprawić, by Jego ciało nie lękało się i nie buntowało: ma lat trzydzieści trzy i musi umierać. Żadna scena w Ewangelii, nawet scena kuszenia na pustyni, nie dociera tak głęboko do prawdy psychologicznej. Dobrze znamy (z naszego własnego życia) to strwożone serce, ten umysł tak bardzo zepchnięty na bezdroża, że błaga Boga o cud, który byłby zaprzeczeniem i przekreśleniem całej Jego działalności. (...) Męczennicy śpiewający podczas tortur niewiele nas uczą lub uczą zbyt wiele, tak bardzo wyjątkowa zdaje się być podtrzymująca ich łaska (H. Daniel–Rops). Jezus swoim konaniem w Ogrójcu aż do krwawego potu uczy nas więcej. Jest nam łatwiej Go zrozumieć. Z Nim jest nam łatwiej się utożsamiać, łatwiej nam Go naśladować.

Kontemplując ze czcią Jezusa strwożonego, Jezusa zalanego krwawym potem, prośmy Go, aby On sam zaprosił nas do przeżywania Jego straszliwej męki i śmierci na krzyżu. Przykład Jezusa ukazuje nam, że Bóg nie potępia trwogi i słabości naszej natury (O. Lebreton). Bóg nie tylko nie każe nam, lecz nawet wprost nie pozwala niszczyć naszej ludzkiej natury. Ona jest Jego darem, Jego łaską. Wzywa nas, abyśmy wszystko, co jest w nas — także samą kruchość i słabość naszej ludzkiej natury — włączyli w przyjmowanie Jego miłości i odpowiadanie miłością na miłość. Jak Ciało Jezusa z całą Jego ludzką naturą, naznaczoną skutkami grzechu ludzkiego, stało się darem nieskończonej miłości Boga do człowieka, tak samo nasza zraniona ludzka natura winna także stać się darem miłości Boga i bliźniego.

Zwróćmy jeszcze uwagę na prawdę, że konanie Jezusa w Ogrójcu aż do krwawego potu, który wsiąka w ziemię, ma ścisły związek z grzechem pierwszego człowieka i przekleństwem rzuconym na ziemię z jego powodu: Przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie (Rdz 3, 17–19). Przekleństwo to dosięga teraz Jezusa. Jezus pracuje w krwawym pocie czoła, aby nam otworzyć ciasne drzwi prowadzące do zbawienia, aby odwołać rzucone przekleństwo.

Kontemplujmy z całą czcią krople krwawego potu Jezusa, które wsiąkają w ziemię i w ten sposób odwołują przekleństwo rzucone w raju. Dziękujmy Jezusowi za to, że dał się obarczyć naszym grzechem, abyśmy mieli życie i mieli je w obfitości. Dziękujmy Mu za Jego ciężką pracę w Ogrójcu i prośmy, abyśmy obficie korzystali z jej owoców.

5. Modlitwa warunkiem zwycięstwa nad pokusą

Gdy wstał od modlitwy i przyszedł do uczniów, zastał ich śpiących ze smutku. Rzekł do nich: Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.

Wstanie Jezusa od modlitwy po dramatycznej, ciężkiej walce jest znakiem odniesionego zwycięstwa. Wola Ojca zwyciężyła w tym decydującym momencie dla Jezusa, a w Nim dla całej ludzkości. Wstanie od modlitwy jest także zapowiedzią powstania Jezusa z martwych. Męka i śmierć, choć chwilowo powali Jezusa na ziemię, nie zwycięży Go jednak. Zły duch posługując się grzechami całej ludzkości, nie uśmierci na wieki Syna Bożego, ale jedynie zmiażdży mu piętę. Chrystus zaś swoim powstaniem z martwych zmiażdży mu głowę (Rdz 3, 15).

O ile Jezus w Ogrójcu odniósł zwycięstwo nad pokusą, uczniowie zostali przez nią całkowicie pokonani. Gdy On się modlił, oni spali. Sen uczniów możemy dobrze zrozumieć. Gdy Jezus i uczniowie przybyli do Ogrodu, była już z pewnością późna noc. Musieli być zmęczeni. Miniony dzień pełen był głębokich przeżyć, napięć, lęku, miłości, uczuć do głębi poruszających serce człowieka (J.–P. Roux). Ewangelista dodaje jednak, iż Jezus zastał uczniów śpiących ze smutku. Nawet ci trzej wybrani nie są w stanie znieść wstępnej próby, choć trwa ona tak krótko, najwyżej kilka godzin (J.–P. Roux).

Sen ze smutku to chęć ucieczki od trudnej rzeczywistości, przed którą postawiło Apostołów ich pójście za Jezusem. Ich sen jest odruchową, nieuświadomioną próba zapomnienia o tym, co trudne i bolesne. Uciec, nie myśleć, zapomnieć — oto naturalna reakcja obronna człowieka stojącego wobec bardzo bolesnych wydarzeń. Uczniowie nie przyjęli Jezusowego napomnienia: Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie. Ich ucieczka w chwili aresztowania Jezusa będzie jedynie konsekwencją poddania się pokusie odwodzącej od modlitwy; będzie konsekwencją bierności i braku walki wewnętrznej. Jeśli zło nie zostanie pokonane w sercu poprzez wytrwałą i wierną modlitwę, staje się rzeczą wprost niemożliwą pokonać je w konkretnej rzeczywistości dnia codziennego.

Reflektując nad naszym codziennym grzechem możemy łatwo zauważyć ten sam proces. Uleganie ludzkiej ułomności, słabości, poddanie się jakiejś moralnej nędzy, jest najczęściej wynikiem naszej bierności duchowej i braku zmagania się na modlitwie. By oprzeć się pokusie nie wystarczy chwilowy wysiłek dobrej woli w czasie trwania samej pokusy. Konieczna jest postawa walki na modlitwie w całym życiu. Tę konieczność modlitwy do zwycięskiej walki z pokusą przypomni Jezus ponownie swoim uczniom: Czemu śpicie? Wstańcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.

Na zakończenie naszej modlitwy prośmy, aby kontemplowany obraz Jezusa pogrążonego w dramatycznej walce w Ogrójcu uświadomił nam dramatyzm naszej ludzkiej sytuacji. Życie człowieka nie może być traktowane jak tania zabawa. Człowiek, który usiłuje uczynić ze swojego życia łatwą komedię, nierzadko przekonuje się, iż nagle życie przemienia się w bolesną i nieznośną tragedię. Prośmy o głęboką świadomość, że za nasze życie jesteśmy odpowiedzialni przed naszym Ojcem niebieskim. Prośmy także o wielkie pragnienie modlitwy, która zapewnia nam ostateczne zwycięstwo nad wszelkimi siłami w naszym sercu, które opierają się Bogu. Jedynie sam Bóg może sprawić, że nasza walka z grzechem będzie zwycięska, jak zwycięska była walka Jezusa.

 

 

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y
V. UMYCIE NÓG APOSTOŁOM VII. POJMANIE JEZUSA
 
na początek strony
© 1996–2000 Mateusz