Katolicka Nauka Społeczna

10. Sprawiedliwość społeczna i smok wawelski

 

Lata dwudzieste i trzydzieste naszego wieku przyniosły wiele pozytywnych przeobrażeń społecznych, lecz także, niestety, doprowadziły Europę do niesłychanie krwawej wojny. Kościół pod pontyfikatem papieża Piusa XI robił co mógł, choć przecież nie był w stanie zapobiec tragedii. Poświęcona sprawiedliwości społecznej encyklika Quadragesimo anno Piusa XI nazywała ówczesne bolączki po imieniu. Zanim jednak je omówimy, musimy na prostym przykładzie wyjaśnić niektóre pojęcia pojawiające się w encyklice. Przenieśmy się zatem do starego Krakowa rządzonego przez mądrego księcia Kraka. Struktura społeczna bajkowego grodu była prosta. Książę mieszkał na Wzgórzu Wawelskim, niżej w tak zwanym Okole żyli sobie mieszczanie, a w smoczej jamie smok. Na czym polegała tam sprawiedliwość? Ano na tym, że sukiennicy, piekarze i szewcy dostawali za swoje wyroby tyle, ile były warte; że płacili podatek księciu; a ten pilnował porządku w grodzie i bronił go przed zewnętrznym wrogiem. Wymieniano między sobą dobra i usługi w taki sposób, że wszyscy byli zadowoleni. Arystoteles powiedziałby, że zachowywano doskonale wszystkie trzy rodzaje sprawiedliwości: sprawiedliwość wymienną oraz sprawiedliwość społeczną i rozdzielczą, nazywane łącznie sprawiedliwością dobra wspólnego. Sprawiedliwość wymienna kwitła przede wszystkim na krakowskim Rynku. Tam można było to i owo sprzedać albo kupić. U piekarza obwarzanki, u szewca ciżemki i tak dalej. Kiedy jednak szewcy nieśli na Wawel podatek, albo kiedy wezwani hejnałem biegli ulicą Szewską do swojej baszty obronnej, to działali na rzecz dobra wspólnego i była to już inna sprawiedliwość sprawiedliwość społeczna. Na rzecz dobra wspólnego działał także książe, bo kiedy bronił szewców przed złodziejami, kiedy godził ich spory, kiedy fundował im piwo na świętego Kryspina, patrona szewców, a nawet wtedy, kiedy przymykał pijanego szewca na noc w lochu, to także działał na rzecz dobra wspólnego, tyle że robił to w imię sprawiedliwości rozdzielczej. Tak więc, społeczeństwo legendarnego Krakowa było sprawiedliwe, bo sprawiedliwy był w Krakowie nie tylko Rynek, ale i relacje z dobrem wspólnym. Na Rynku sprawiedliwość polegała po prostu na równości. Nawet książe jej podlegał, bo jeśli kupował lepsze buty, to musiał więcej za nie zapłacić. Natomiast między Podegrodziem i Wawelem, między między krakowianami i księciem realizowało się dobro wspólne. Ku górze biegły obowiązki mieszczan, a ku dołowi zobowiązania księcia. A dobro wspólne niepostrzeżenie realizowało się wszędzie, o czym świadczyły zadbane ulice i wesołe buziaki krakowskich dzieci. Te trzy rodzaje sprawiedliwości: wymienna (poziomo), społeczna (w górę) i rozdzielcza (w dół), realizują się w każdym społeczeństwie, choć przecież nigdzie tak doskonale, jak w legendarnym Krakowie, gdzie jak pamiętamy nawet smok wawelski nie był w stanie się im oprzeć, a to za sprawą znanego społecznika, szewca Dratewki.

Gdybyśmy uważniej przyjrzeli się pierwszej encyklice społecznej z końca ubiegłego wieku, to zauważylibyśmy że Leon XIII położył tam główny akcent na sprawiedliwość wymienną, bo właśnie ta sprawiedliwość była wówczas skandalicznie lekceważona. Robotnicy, w tym także dzieci, za całodzienną pracę dostawali pensję, która często nie starczała nawet na chleb, więc papież taką zamianą jednoznacznie napiętnował. Natomiast na początku lat trzydziestych tego stulecia problemy były nieco inne. Rozpoczął się wielki kryzys gospodarczy, któremu towarzyszyło masowe bezrobocie i wszyscy zadawali sobie pytania jak poprawić kapitalizm. Dlatego Pius XI kierując do wszystkich wiernych encyklikę Quadragesimo anno przypominał o sprawiedliwości społecznej i jej warunkach. Głodowe prace robotników wykazywał Papież urągają nie tylko sprawiedliwości wymiennej, tej między pracodawcą i pracobiorcą, ale urągają także dobru wspólnemu, to znaczy szkodzą całemu społeczeństwu. Tymczasem dobrze wynagradzany pracownik, mógłby nie tylko utrzymać rodzinę, ale z czasem mógłby stać się akcjonariuszem, udziałowcem spółki, właścicielem, mógłby tworzyć nie tylko związki zawodowe, ale korporacje, czyli odporne na kryzysy gospodarcze i bezrobocie spółdzielnie robotnicze. Innymi słowy, dobrze wynagradzany pracownik może stać się w pełni odpowiedzialny za dobro wspólne, a przez to i on, i wszyscy inni będą mieć z niej większe korzyści. Warto przy tym podkreślić, że Pius XI nadzieje na odnowę wiązał ze sprawiedliwością społeczną, czyli z inicjatywą oddolną, dla której państwo ma jedynie stworzyć warunki. Tymczasem włoscy i niemieccy faszyści pod szyldem korporacji zaczęli tworzyć odgórnie olbrzymie kompanie, które de facto stały się resortami państwowymi, podporządkowanymi w dodatku interesom jednej partii. Pius XI potępił takie rozwiązania już wtedy, roku 1931. Faszystowskie korporacje nie miały one nic wspólnego ze sprawiedliwością społeczną. I mimo, że wyniki ekonomiczne Italii i Niemiec poprawiły się, niepostrzeżenie zostały wprzęgnięte w machinę wojenną. Z chwilą, kiedy dobro wspólne zostało zastąpione dobrem wybranej rasy, znikła wszelka sprawiedliwość. Na Wawelu, jak pamiętamy, zamieszkał wtedy potwór, który pochłonął wiele istnień ludzkich.

Warto jeszcze dodać, że postulowana przez Piusa XI sprawiedliwość społeczna nie ma nic wspólnego z komunistycznym rozumieniem sprawiedliwości społecznej. Ta ostatnia ma coś wspólnego chyba tylko ze smokiem. Ale o tym pomówimy przy innej okazji.

 

 


poprzedni odcinek następny odcinek

początek strony
© 1995 Krzysztof Mądel SJ
© 1996-1997 Mateusz