Jacques Maritain

10. Dar Kościoła

Tak oto doszliśmy do końca naszego cyklu, poświęconego wieśniakowi znad Garonny. Ostatnio zapowiedzieliśmy, że w dzisiejszym spotkaniu zajmiemy się wizją Kościoła, jaką miał Maritain. Jest to wizja soborowa, odnowiona i pogłębiona. Trudno zresztą, żeby było inaczej, skoro sobór w tak wielu miejscach odwoływał się do myśli tego człowieka.

Ostatnia książka Maritaina, a więc właśnie Wieśniak znad Garonny, zaczyna się od głębokiego dziękczynienia autora za Kościół. W czasie, gdy tak wielu chrześcijan zdaje się klękać przed światem, Maritain klęka przed Kościołem, cieszy się z jego obecności, dziękuję za jego ustanowienie. W rzeczy samej, świat nigdy nie będzie święty, Kościół natomiast już jest święty. Jest przedsionkiem nieba, widzialnym znakiem obecności Królestwa Bożego na ziemi.

Kościół jest jeden i święty, tak wieśniak znad Garonny zaczyna swoją refleksję. Lecz do czego można porównać Kościół, jakimi obrazami można go wyrazić? Powiedzmy najpierw, że Kościół jest osobą. Pierwsi chrześcijanie przedstawiali go jako starszą kobietę, chcąc w ten sposób pokazać, że został on ustanowiony na początku czasów, zanim świat został stworzony. Inni mówili o Kościele jako o osobie tajemniczej, ukrytej przed ludzkimi spojrzeniami, jednocześnie zaś obecnej w całym wszechświecie. W ten sposób chciano przedstawić powszechność chrześcijaństwa, które, choć w rozproszeniu, trwa wiernie przy tej samej nauce Pana. Tajemnica Kościoła przerasta możliwości naszego rozumu. Choć jest on tak różny od naszych wyobrażeń, możemy słuchać jego głosu. Głosem Kościoła jest Papież, mówi wieśniak znad Garonny, cytując jednego z teologów.

Kościół jest Ciałem mistycznym Chrystusa. Oto co święty Paweł mówi na ten temat: Bóg wszystko poddał pod stopy Chrystusa, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem. Jeśli mówimy o ciele, mówimy także o jedności. Tak jak nie istnieje ciało bez członków, tak poszczególne członki nie istnieją poza ciałem. Jedność katolików ma swoje źródło w chrzecie świętym oraz w życiu sakramentalnym. Zewnętrznym przejawem tej jedności jest posłuszeństwo biskupom i Papieżowi. Spoiwem, które łączy nas między sobą, jest miłość. Także inne kościoły, choć trwają w odłączeniu, mają udział w mistycznym Ciele Jezusa. Ponieważ łaska naszego Zbawiciela rozlała się na wszystkich ludzi bez wyjątku. Trwając w Kościele Katolickim wierzymy jednak, że jest on miejscem uprzywilejowanym, że Chrystus jest w nim obecny w sposób najpełniejszy.

Kościół jest nie tylko Ciałem mistycznym Chrystusa, lecz został także jemu poślubiony. Szkoda, że w języku polskim Kościół występuje w rodzaju męskim. W większości języków europejskim Kościół jest rodzaju żeńskiego. Ta niedogodność może sprawiać, że porównanie związku Chrystusa z Kościołem do zaślubin straci co nieco ze swojej wymowy. Lecz nie zatrzymujmy się na szczegółach! Kościół jako oblubienica wyczekiwał Chrystusa przez całą historię zbawienia. Mówili o tym prorocy i pisały o tym księgi mądrościowe, zwłaszcza księga Pieśni nad Pieśniami. Aż wreszcie nadszedł oblubieniec i połączył się z oblubienicą. Wybrał ją sobie z własnej woli, nie połączył się z nią pod przymusem! Chciał ją mieć jako swoją oblubienicę, chciał przemienić jej oblicze na wzór swojego oblicza, chciał, by Jego piękno odbijało się w jej ciele. To nie Kościół dodaje coś Chrystusowi! Cóż zresztą mógłby Mu dodać? To Chrystus nieustannie ubogaca Kościół, uświęcając go i sprawiając, że pomimo słabości i błędów, tylko on wyraża w swoim życiu życie samego Zbawiciela.

Kościół jest także znakiem Królestwa Bożego na ziemi. Lecz nie jest on podobny do innych królestw. Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby Królestwo Moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Te słowa Pana Jezusa, wypowiedziane do Piłata, mówią nam dużo nie tylko o Królestwie Bożym, lecz także o królestwach ludzkich. Te ostatnie biją się i walczą ze sobą, podczas gdy Królestwo Boże jest królestwem pokoju. Jego władcą nie jest srogi król, przed którym drżą poddani, lecz miłosierny Ojciec, do którego Jezus zwracał się czułym słowem Abba. Królestwo Boże jest już obecne pośród ludzi, ale nie jest jeszcze dopełnione, to znaczy, że jego kres i pełnia nadejdą dopiero z przyszłości. Królestwo to jest pomostem między niebem a ziemią, dzięki niemu sprawy nieba obecne są na ziemi, a sprawy ziemi mają dostęp do nieba. Kościół jest święty i pokutujący. Aby wyrazić tę prawdę wieśniak znad Garonny przywołuje obraz Marii Magdaleny, obmywającej swoimi łzami stopy Pana Jezusa i ocierającej je swoimi włosami. Kościół wie, że jego świętość nie pochodzi od niego samego, lecz jest darem Chrystusa; darem, który wyraża się najpełniej w tajemnicy odpuszczenia grzechów. Komu wiele odpuszczono, ten bardziej będzie kochał. Dlatego Kościół nie zatrzymuje się na swojej słabości, nie rozważa na setki sposobów swoich błędów. Być może dzisiaj, bardziej niż w przeszłości, zwraca się uwagę na niedoskonałość Kościoła. Wynika to pewnie stąd, że ludzie żądają autentyczności, i gdy słyszą, że ktoś mówi miłości, pokoju, ubóstwie i dobroci, chcą, by jego słowa pokrywały się z czynami. Lecz takie żądanie nie może nas zaślepić; zawsze znajdziemy jakąś rysę na obliczu Kościoła. Nie na nędzę Kościoła patrzmy, lecz na skarby, jakie Kościół przechowuje. Skarby życia i szczęścia, pokoju serca i odpocznienia.

Tak oto doszliśmy do końca naszej wędrówki z wieśniakiem znad Garonny. Zakończyliśmy ją w Kościele. Oby te kres stał się dla nas wszystkich pierwszym krokiem do lepszego poznania Kościoła.

 

 

Koniec


początek strony
© 1996-1997 Mateusz