www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

III niedziela Wielkiego Postu

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Wj 17,3–7): „Czy też Pan jest rzeczywiście pośrodku nas, czy nie?” Czasami, tak jak lud Izraela, stojąc może przed w naszym pojęciu nieprzekraczalnymi barierami, czując zagrożenie śmierci, żałujemy, że zawierzyliśmy Bogu, albo Kościołowi. Wydaje nam się, że w sytuacji bez wyjścia Bóg zostawia człowieka, i jakby mówi: „radź sobie sam”. Na pewno takie momenty są próbą dla naszej wiary. Ukazują nam samym, gdzie jesteśmy na drodze wiary. I być może lepiej wtedy spróbować wołać: „Panie przymnóż nam wiary”. Tylko tak możemy naprawdę zaspokoić nasze najgłębsze pragnienie.

(Ps. 95): „Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego”. Nie jest łatwo usłyszeć głos Boga. Zwłaszcza, gdy serce stwardniało, gdy wewnętrzna wrażliwość została przytępiona przez natłok mocnych obrazów, głośnych dźwięków, gwałtownych słów. Gdy tyle natarczywych, a zarazem przyjemnych impulsów z zewnątrz, jak zauważyć poruszenia wewnątrz? Może właśnie – jak zachęca nas Benedykt XVI – bardzo owocnym byłby post od obrazów, dźwięków i słów. Tak możemy obudzić nawet już umarłe, stwardniałe życie wewnętrzne. To jest ważny krok, aby dostrzec, że jesteśmy w Jego ręku, w nim poruszamy się, żyjemy i jesteśmy.

(Rz 5,1–2.5–8): „A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany. Chrystus bowiem umarł za nas”. Dzięki temu, że Jezus Chrystus, Bóg sam, chciał stać się jednym z nas oraz umrzeć za nas, wiemy, że jesteśmy bardzo kochani przez Niego. Ta miłość jest w nas, zamieszkała w nas już na chrzcie, zamieszkuje nas coraz bardziej w Eucharystii. Dopóki ona jest w nas żywa, dopóki czuję, że Bóg kocha mnie do końca, dopóty mam chęć do życia. Ale i bez mojego odczuwania mogę być pewny: Bóg mnie kocha i dlatego żywię nadzieję, i dlatego „mroczne wrota przyszłości, zostały otwarte na oścież. Kto ma nadzieję, żyje inaczej; zostało mu dane nowe życie.” Spe Salvi 2.

(J 4,5–42): „Daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać”. Jakże często mamy podobne podejście do Boga. Chcemy by wszystko załatwił od razu, raz na zawsze. Ale ciągle pojawiają się nowe pragnienia, mamy tysiące pragnień. Dlatego wciąż stajemy przed Nim nienasyceni, niewiadomo, ile by nam dawał. I to męczy. Nie chce nam się „przychodzić i czerpać”. To jest trud, wymaga umartwienia, codziennej systematyczności, zaangażowania sił, czasu. Ale tak, jak czerpiemy wodę codziennie, tak też trzeba czerpać z Boga, ze studni wody żywej, aby przeżyć.

o. Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin

 

 

 

© 1996–2008 www.mateusz.pl/mt/jp