www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

IV niedziela Wielkiego Postu

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(2 Krn 36,14-16.19-23): „Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud, mnożyli nieprawości, naśladując wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie.” Wpływ środowiska, w którym przebywamy, na nasze zachowanie jest zawsze bardzo znaczący. Jedni łatwo przejmują słowa, czyny, a nawet myśli tych, którzy stanowią liczebną przewagę. Wtedy jakoś samo narzuca się przekonanie, że oni mają rację, słusznie postępują, że to co głupie to nie postępować tak jak oni. Inni natomiast uzależniają się od otoczenia przez przyjmowanie postaw dokładnie przeciwnych. Unikają jak ognia choćby cienia kompromisu. Dla ludzi, którzy nie mają mocnego szkieletu duchowego i moralnego takie sytuacje z czasem prowadzą do wewnętrznej dezintegracji. Po jakimś czasie te osoby same nie wiedzą, kim są, czego chcą, co mają robić, jak żyć. Wszystkiego tego już oczekują tylko od grupy, która ich otacza i definiuje czy to pozytywnie czy negatywnie. Wtedy głos proroków to nawoływanie by stać się na powrót sobą, to znaczy wejść w relację z Bogiem i z tej relacji czerpać samorozumienie. To daje twórczą wolność.

(Ps 137,1-6): „Nad rzekami Babilonu siedzieliśmy i płakali wspominając Syjon. Na topolach tamtej krainy zawiesiliśmy nasze harfy.” Duchowa tęsknota to ważne uczucie, które może nam pomóc wyrwać się z błędnych dróg, otrząsnąć się z chaosu. Ona delikatnie, lecz wytrwale drąży serce, nie jest na pewno przyjemna, jest raczej jakimś nienasyceniem, które zmusza do stawiania sobie pytania o więcej, o wyjście poza to, czym się nieraz już bezwiednie i mechanicznie żyje. Pozwolić sobie na tę tęsknotę nie jest łatwo, jest raczej instynktowny lęk przed nią, bo może nam zburzyć nasze plany, na jakiś czas nas sparaliżować. Jest to jednak konieczny proces gdy nie wspominamy, zapominamy, nie pamiętamy o transcendentnym wymiarze rzeczywistości. Nieraz tylko tak możemy na nowo zacząć śpiewać pieśń Pańską, pieśń radosną.

 (Ef 2,4-10): „Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni.” Być może najtrudniejsze w zbawieniu dokonanym przez Jezusa Chrystusa jest to, że jest ono nam dane jako łaska, czysty dar, całkowicie za darmo. I tutaj ludzie mogą przyjmować co najmniej dwie postawy. Jedni mogą czuć się niezręcznie, bo nawet trudno sobie wyobrazić, co to znaczy „darmowy dar”, w ogóle nie wiemy, co z tym zrobić, my nauczeni ciągle płacić, zasługiwać, wykazywać się, odpłacać nie umiemy przyjąć łaski i daru. To wpędza nas w poczucie bezradności – a czy może być coś gorszego. Z kolei są i tacy, którzy myślą, że jeśli coś jest za darmo, to pewnie jest bez wartości. Na wartościowe rzeczy trzeba bardzo ciężko zapracować – tak uczy nas życie. A tutaj całkiem inaczej – miłosierdzie, miłość, umiłowanie: dar. Co można z tym zrobić? Tylko przyjąć. Jak?

(J 3,14-21): „Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.” Bóg umiłował świat. Ludzie umiłowali ciemność. Czynienie nieprawości, zła, grzechu, to zagłębianie się w mroku, to skazywanie się na życie w ciemnościach. Odrzucenie światła, które przyszło na świat i demaskuje przez to nasze złe czyny, to odrzucenie wiary w imię Syna Bożego, to zaś oznacza odrzucenie zaufania, że pomimo tego, co uczyniłem poprzez stanięcie w prawdzie mam szansę wszystko zmienić i zostać zbawiony. Bóg jest daleki od skazywania człowieka na potępienie – On przecież umiłował świat. To człowiek sam sobie wykuwa sentencje wyroku, sam sobie przygotowuje piekło – czyli pogrążenie się w chaosie, zamieszaniu, bez celu, bez sensu, w nieustannym cierpieniu: odrzucając nawrócenie człowiek niejako uwiecznia to wszystko.

Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin

 

 

 

© 1996–2009 www.mateusz.pl/mt/jp