www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

XXI niedziela zwykła

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Joz 24,1-2a.15-17.18b): „Jozue przemówił wtedy do całego narodu: Tak mówi Pan, Bóg Izraela: Gdyby jednak wam się nie podobało służyć Panu, rozstrzygnijcie dziś, komu służyć chcecie (…)” Jozue domaga się od ludu Izraela zasadniczej decyzji związanej z odpowiedzią na pytanie: na czym tak naprawdę chcą budować swoje życie? Gdzie chcą założyć fundament swojej przyszłości? Ale trzeba to pytanie odróżnić od innego, bardzo podobnego: do czego tak naprawdę lgnie dziś nasze serce? Nasze chęci, deklaracje, a może nawet najszersze zamiary z jednej strony i rzeczywistość naszego życia, to co się w nim naprawdę dzieje z drugiej, często się rozbiegają – często dlatego, że nie poznaliśmy dobrze naszego serca. Nasze decyzje i ich realizacja to dwie różne rzeczy. Nie stanowią naturalnej i automatycznej jedności. Trzeba więc powracać do ich uzgodnienia, ciągle być czujnym, by nie dopuścić do dezintegracji swojego życia. Trzeba dbać o to, bym całym (całą) sobą szedł (szła) drogą, którą obrałem (-łam). Wtedy mogę zdobyć poczucie pełni.

(Ps 34,2-3.16-23): „Liczne są nieszczęścia, które cierpi sprawiedliwy, ale Pan go ze wszystkich wybawia. On czuwa nad każdą jego kością i żadna z nich nie zostanie złamana.” Życie każdego sprawiedliwego, dobrego, uczciwego człowieka jest naznaczone niezrozumieniem, trudnościami, cierpieniem. Nie może być inaczej, gdyż to właśnie sprawiedliwość, dobroć i uczciwość demaskują zło, grzech i nikczemność. Trzeba mieć dużo wewnętrznej siły, prawości umysłu, czystości serca, by być wiernym wybranej drodze. Nie zdobywa się tego od razu. Jest to długa droga kształtowania sumienia, serca i umysłu, a zasadniczym jej elementem jest pokora, umiejętność uznania swej słabości i nędzy: „Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, ocala upadłych na duchu.” To Pan jest ostatecznie autorem naszego dobrego, uczciwego życia.

(Ef 5,21-32): „Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany.” Tekst Listu do Efezjan stanowi dla niektórych kamień obrazy: oto religijne usankcjonowanie niższego statusu kobiety w małżeństwie. Tymczasem nic podobnego. Dla myślenia biblijnego najistotniejsze jest serce, a nie głowa. Ani głowa ani ciało nie mogą żyć bez serca, które jest źródłem głębokiej i czułej więzi. Godność małżeństwa polega na sakramentalnym ucieleśnianiu i celebrowaniu ścisłej więzi Zmartwychwstałego Pana z Kościołem, polegającej właśnie na jak najdoskonalszym zsynchronizowaniu serc. I odwrotnie, to czym małżeństwo jest w swej istocie ukazuje relacja Chrystusa i Kościoła. I dlatego jest ono wzajemnym wydawaniem siebie, oddawaniem życia za drugą osobę, w głębokiej trosce, by ta druga osoba stawała się świętą i przybliżała się coraz bardziej do Boga.

(J 6,54.60-69): „A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? (…) Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: Czyż i wy chcecie odejść? Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego.” Czasami, gdy w Kościele pojawiają się różne trudne sprawy, wychodzą na jaw bolesne wydarzenia, poważne różnice zdań, jakieś zgorszenie, wtedy łatwo chce się zrezygnować z uczestnictwa w takiej wspólnocie. Czasami jest to wyraz słusznego oburzenia i rozczarowania, ale często też znak bezradności wynikłej być może z własnego zaniedbania, braku troski o innych, niespełnionych ambicji, czy po prostu niedostatecznego zrozumienia spraw. Odejść od Kościoła jest łatwo. Ale co dalej? Jak to mówią, rzeczywistość nie znosi pustki. Gdzieś muszę należeć, jeśli nawet nie świadomie, to podświadomie gdzieś się zapiszę. Rodzi się wtedy pytanie, gdzie będą mógł (-a) znaleźć głębszą odpowiedź na swoje najważniejsze pytania? W Jezusie i Biblii poza Kościołem? Czy Jezus i Biblia poza wspólnotą, która nimi żyje nie zostaną wtedy całkowicie wydane na pastwę moich manipulacji? Kto mnie będzie konfrontował, zadawał pytania, podważał, pobudzał do rozwoju?

Jacek Poznański SJ, Dublin
www.jezuici.pl/dublin

 

 

 

© 1996–2009 www.mateusz.pl/mt/jp