www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

VI Niedziela Wielkanocna

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania, w razie potrzeby inspirując się poniższą refleksją. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Dz 15,1-2.22-29): „Niektórzy przybysze z Judei nauczali braci w Antiochii: Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni. Kiedy doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą, postanowiono, że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród nich uda się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do Apostołów i starszych.” Chrześcijanie już od samego początku musieli stawiać czoła wewnętrznej różnorodności, dzisiaj powiedzielibyśmy, pluralizmowi wewnątrz Kościoła. Na początku był to konflikt pomiędzy chrześcijanami pochodzenia Żydowskiego i chrześcijanami pochodzenia pogańskiego. Obie grupy chciały żyć Chrystusem, być Mu wiernymi. Różniły się jednak w odpowiedzi na pytanie, na czym konkretnie polega wierność Jezusowi Chrystusowi? Czy bycie wiernym Chrystusowi oznacza odtwarzać Jego życie? Jezus przecież był Żydem. Czy więc trzeba się stać najpierw Żydem, by żyć w wierności Jezusowi? I dalej, czy, aby żyć w jedności, trzeba poddać się uniformizacji? Czy, aby żyć w komunii trzeba mieć te same idee, ryty, praktyki, modlitwy? Chrześcijanie od samego początku musieli uczyć się rozróżniać, co jest istotne, a co nieistotne. Jest to umiejętność niezbędna dla wierzącego, gdyż wiele drugoplanowych spraw, często ma tendencje ukazywania się jako ważniejsze i przysłaniania spraw rzeczywiście istotnych.

(Ps 67): „Niech Bóg się zmiłuje nad nami i nam błogosławi, niech nam ukaże pogodne oblicze. Niech nam Bóg błogosławi, niech się Go boją wszystkie krańce ziemi.” Cały ten psalm zaprasza nas, by wejść w wielką celebrację liturgiczną w Świątyni Jerozolimskiej. Na zakończenie tej liturgii kapłani udzielali ludowi uroczystego błogosławieństwa. Słowa ukazują nam jasno, iż są bardzo świadomi tego, że to nie oni błogosławią. Co więcej, to nie jest tak, że Bóg błogosławi tylko wtedy, gdy kapłan udziela ludziom błogosławieństwa. Bóg ciągle błogosławi swój lud, nieprzerwanie, w każdej sytuacji. Bóg życzy nam dobra i pełni szczęścia. Kiedy kapłan mówi: „Niech Bóg wam błogosławi”, to nie chce powiedzieć, że Bóg może nam nie błogosławić. To wyrażenie należy traktować jako zaproszenie, życzenie, pragnienie, abyśmy i my weszli w to Boże błogosławieństwo, które jest dostępne wszystkim i bez przerwy przed wszystkimi otwarte. Potrzebujemy przypominania, że możemy w nie wejść i że potrzeba tylko naszego przyjęcia. Dlatego kapłani także i dzisiaj błogosławią.

(Ap 21,10-14.22-23): „Uniósł mnie anioł w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto Święte – Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga. (…) A świątyni w nim nie dojrzałem: bo jego świątynią jest Pan, Bóg wszechmogący oraz Baranek.” Miasto, które jest symbolem ostatecznego zwycięstwa dobra, nie jest jakimkolwiek miastem, ale jest konkretne, rozpoznawalne jako miasto Jerozolima. Jest to miasto zbudowane ludzkim rękami, a jednak jest inne niż ludzkie dzieła. Jest przemienione, prześwietlone, błyszczące, jest nasycone Bożą obecnością. Nie ma w nim świątyni, gdyż Bóg stał się wszystkim we wszystkim. Ta wizja chce nam zasugerować, że nasze ludzkie wysiłki mające na celu współpracę w Bożym zamyśle są jak najbardziej użyteczne. Stanowią część nowego stworzenia. Dzieła naszych rąk nie zostaną zniszczone, ale przemienione przez Boga. Jest ważne abyśmy zrozumieli, że niebieskie Jeruzalem rozpoczyna się już dzisiaj wraz z naszymi pokornymi wysiłkami budowania codziennego dobra i i życia zwykłą miłością. Apokalipsa ma ożywiać nadzieję na ostateczne zwycięstwo tych okruchów.

(J 14,23-29): „Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę (…) A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.” Miłość do Jezusa wyraża się bardzo konkretnie. Ten, kto kocha Jezusa będzie się starał głęboko przeniknąć sens jego nauki, właściwie ją zrozumieć, będzie szukał, co Jezus miał na myśli w danej sytuacji i będzie wcielał Jego naukę w życie. W tym wszystkim chrześcijanin nie pozostaje sam, zdany na swój słaby umysł i ułomne zdolności. Duch Święty został posłany jako Nauczyciel. Jego ważną misją jest przypominanie, przypominanie nie tylko apostołom, ale także i nam, późniejszym uczniom Jezusa. Duch Święty jednak to nie ktoś obok, ale ktoś wewnątrz mnie i pośród nas. Trzeba Go nasłuchiwać w swoim sercu, w znakach czasu, we wspólnocie z innymi ludźmi. On cały czas mówi i przypomina, naucza nas wszystkiego tego, co Jezus powiedział, a przede wszystkich tego, jakie rzeczywiste pragnienia miał Jezus mówiąc do nas te, a nie inne słowa.

Jacek Poznański SJ, Kraków
http://exercitia-spiritualia.blogspot.com/

 

 

 

© 1996–2010 www.mateusz.pl/mt/jp