www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

XIV Niedziela Zwykła

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania, w razie potrzeby inspirując się poniższą refleksją. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Iz 66,10-14c): „Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę; w Jerozolimie doznacie pociechy. Na ten widok rozraduje się serce wasze, a kości wasze nabiorą świeżości jak murawa.” Bóg dobrze wie, jak bardzo potrzebujemy być pocieszani. Dlatego pragnie być dla nas jak matka tuląca i kojąca swe dzieci. Chce nam się dawać jako doznanie czułości i pociechy. Znakami Jego pocieszającej obecności są wewnętrzna radość i pokój, które wynikają z poczucia nasycenia i pełni. Czym bardziej zbliżamy się do Pełni i Źródeł nasycenia, tym więcej jest w nas pokoju i głębokiej radości. Natomiast smutek i niepokój często wynikają z poczucia naszej pustki, niespełnienia, z oddalenia od Boga. Warto uczyć się wrażliwości na te afektywne stany naszego wnętrza. Są one nieraz bardzo subtelne. Mogą one stać się dobrymi wskazówkami na drogach naszego duchowego i ludzkiego wzrastania i dążenia do Boga, którego nikt nigdy nie widział.

(Ps 66): „Przyjdźcie i słuchajcie mnie wszyscy, którzy boicie się Boga, opowiem, co uczynił mej duszy. Błogosławiony Bóg, który nie odepchnął mej prośby i nie oddalił ode mnie swej łaski.” Dawanie świadectwa o Bożym działaniu we własnym życiu jest istotnym elementem chrześcijańskiego zaangażowania. Bóg przecież wciąż dokonuje zadziwiających rzeczy wśród ludzi. Trzeba o tym mówić zarówno samemu Bogu, dziękują Mu, jak i ludziom, wychwalając Go. Często tego brakuje. Jest tak być może dlatego, że nie doceniamy tego, co Bóg w nas czyni. Ludziom także często nie jest łatwo zidentyfikować w sobie to Boże działanie, a jeszcze trudniej o nim mówić, i to mówić w sposób prosty i autentyczny, a zarazem pełen mocy. Nie mniej jest istotne by zapraszać ludzi do posłuchania o tym, co Bóg uczynił mojej duszy, jak zlitował się nade mną, jak dodał mi mocy w chwili słabości i wyprowadził na proste ścieżki. Boża łaska dla mnie, jest nie tylko dla mnie: mówienie o niej jest moją misją.

(Ga 6,14-18): „Nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata. Bo ani obrzezanie nic nie znaczy, ani nieobrzezanie, tylko nowe stworzenie.” Krzyż Chrystusa daje św. Pawłowi wolność wobec siebie i wobec świata. Przez krzyż przyszło nowe stworzenie, a wraz z nim pokój i miłosierdzie. Czy i dla nas jest on symbolem uobecniającym i aktywującym wolność, pokój, miłosierdzie, nowe stworzenie? Czy czasem nie jest on po prostu przez nas łączony z cierpieniem, z dopustem Bożym, z trudnościami, czy śmiercią? W społeczeństwie świeckim krzyż często jest kojarzony z chrześcijańską przemocą, nienawiścią, nietolerancją – niestety, z powodu chrześcijan, którzy nadużywali tego symbolu dla realizowania własnych interesów. Któż by chciał, aby patronowało mu takie fatum? Krzyż Jezusowy musi zyskać w naszej świadomości i w świadomości społeczeństw swoje pierwotne znaczenie aktu nowego stworzenia do wolności i prawdziwego pokoju, co winno się już jakoś zewnętrznie przejawiać i być uwiarygadniane naszym życiem.

(Łk 10,1-12.17-20): „Wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc: Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają. Wtedy rzekł do nich: Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica. Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi.” Czy jesteśmy w stanie uwierzyć w ową władzę stąpania po wężach i skorpionach? Czy nie za bardzo ulegamy poczuciu osaczenia przez moce zła oraz lękowi przed nimi? Jezus umarł i zmartwychwstał także po to, by pokazać nam, że ma władzę nad wszystkim, że wszystko, nawet to, co ciemne i przerażające jest przez Niego pokonane. Jeszcze przed Paschą Jezusa uczniowie doświadczali mocy imienia Jezusa. Czyż nie bardziej ta moc działa teraz, po Jego Zmartwychwstaniu i Zesłaniu Ducha Świętego? Często zabezpieczamy się na różne sposoby, a zapominamy o potężnym narzędziu, jakim jest imię Jezusa Zbawiciela, Jego obecność w nas. Czy potrafię je wykorzystywać w mojej codziennej duchowej walce? Czy potrafię się cieszyć tym, że moje imię, a więc ja sam jestem dla Boga bardzo cenny i On chce walczyć po mojej stronie z moimi nieprzyjaciółmi, przede wszystkim z moim egoizmem, który mi nie pozwala wyjść z siebie i przy całej mojej słabości i bezbronności podjąć misję daną przez Jezusa?

Jacek Poznański SJ, Kraków
http://exercitia-spiritualia.blogspot.com/

 

 

 

© 1996–2010 www.mateusz.pl/mt/jp