www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Zaproszenie do refleksji nad czytaniami

XXIX niedziela zwykła

 

Wprowadzenie: Każdy czytany w niedziele fragment z Pisma św. może być pomocą do osobistej modlitwy (ok. 15 min) w ciągu czterech dni tygodnia. Zaczynamy znakiem krzyża i przeczytaniem danego czytania, w razie potrzeby inspirując się poniższą refleksją. Kończymy rozmową z Bogiem o tym, co mi ten tekst mówi oraz modlitwą Ojcze nasz.

(Wj 17,8-13): „Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita. Gdy ręce Mojżesza zdrętwiały, wzięli kamień i położyli pod niego, i usiadł na nim. Aaron zaś i Chur podparli jego ręce, jeden z tej, a drugi z tamtej strony.” Nie raz zadawaliśmy sobie pytanie, czy być na polu bitwy z mieczem w dłoni (tzn. zaangażować się w działanie), czy też właśnie oddalić się na górę i po prostu mieć uniesione w modlitwie ręce. Księga Wyjścia mówi nam, że obie rzeczy są ważne, ale istotniejsza jest ta druga. Bo bez modlitwy na nic się zdają wysiłki walczących, ich siła, wyćwiczenie, zdolności, przebiegłość, strategia. Najistotniejsza jest świadomość Bożej obecności, tego, że Bóg towarzyszy tym, którym przyrzekł towarzyszenie. Wzniesione ręce Mojżesza są symbolem modlitwy, zaufania do Boga, że On nie opuści człowieka w jego zmaganiach o przestrzeń do życia. Wzniesione do góry ręce są naszym wkładem w dzieło Boga, które On dokonuje naszymi rękami. Nasze wzniesione w modlitwie ręce chcą przyjąć w siebie Boże działanie i stać się Jego rękami pośród tego świata. Nie zawsze nam się udaje na tyle być wytrwałym w modlitwie, by nie ulec własnemu aktywizmowi; dlatego dobrze jest sobie zapewnić wsparcie innych, którzy podtrzymają w zmęczeniu, zniecierpliwieniu i zniechęceniu.

(Ps 121): „Wznoszę swe oczy ku górom: skąd nadejść ma dla mnie pomoc? Pomoc moja od Pana, który stworzył niebo i ziemię. On nie pozwoli, by się potknęła twa noga, ani się nie zdrzemnie Ten, kto ciebie strzeże. Nie zdrzemnie się ani nie zaśnie Ten, który czuwa nad Izraelem.” Jest to psalm pielgrzymi, psalm wznoszenia się w wędrówce ku górze, na której zbudowane jest miasto Jeruzalem, ale także wznoszenia się duchowego, by przebywać w Bożej obecności. Wyruszając w drogę (zwłaszcza duchową drogę w górę), człowiek wystawia siebie na bardzo wiele różnych groźnych niebezpieczeństw. Autor psalmu zapewnia, że Bóg czuwa nad tymi, którzy się Mu powierzają w tej drodze, że On cały czas jest uważny, troszczy się o pielgrzyma od jego wyjścia po powrót. W tym doświadczeniu pielgrzymki każdy może odkryć swoją przynależność do ludu, który żyje wiarą, do wspólnoty tych, którzy już szli wcześniej i pójdą później. Pielgrzym wchodzi w doświadczenie wyjścia z Egiptu, przejścia przez pustynię i wejścia do ziemi obiecanej; staje się uczestnikiem przemieniającego (paschalnego) doświadczenia wiary. To jest podstawowy paradygmat duchowej drogi.

(2 Tm 3,14-4,2): „Trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci zawierzono, bo wiesz, od kogo się nauczyłeś. Od lat bowiem niemowlęcych znasz Pisma święte, które mogą cię nauczyć mądrości wiodącej ku zbawieniu przez wiarę w Chrystusie Jezusie.” Św. Paweł pragnie umocnić młodego Tymoteusza. Zwraca więc jego uwagę na Słowo Boże. Zachęca by się w nim zakorzenił. Boże Słowo jest bowiem rzeczywistym źródłem duchowego życia dla chrześcijanina. Tymoteusz powinien więc pogłębiać to, czego się nauczył. Wiara wzbudzona przez Słowo nie jest czymś, co się posiada. Raczej jest pewną życiodajną atmosferą, w którym wierzący winien przebywać, i o którą winien dbać. Ta atmosfera winna być wciąż odświeżana słowem Pisma Świętego, przeżywanym i rozumianym we wspólnocie wiary. Słowo Boże nie jest martwą literą tekstu, ale tym, co się pojawia w sercu, które zapisany tekst medytuje, i które chce nim się dzielić. Takie Słowo nabiera właściwej sobie mocy i rozumienia, gdy jest dzielone z innymi. Pisma Świętego nie odkrywa się bowiem samemu, ale we wspólnocie. Wiary nie produkuję, nie wynajduję, ale otrzymuję ją od innych, gdy słyszę, jak Pismo Święte nabiera życia pośród tych, którzy je czytają i nim żyją.

(Łk 18,1-8): „A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” Pytanie Jezusa ma wydźwięk trochę pesymistyczny. Jest ostrzeżeniem, przypomnieniem, że wiary trzeba strzec, że trzeba być uważnym i uważnie się z nią obchodzić. Lekceważąc czuwanie, można łatwo nagle dojść do stanu, w którym człowiek stwierdzi, że już tak naprawdę nie wierzy. Przypowieść ta jest więc o wierze. Już w pierwszych słowach Jezusa mówi, na czym ona polega: “zawsze powinni modlić się i nie ustawać.” Jezus wie, że wiara kształtuje się w modlitewnym zmaganiu i wymaga wytrwałości. Jest to istotne zwłaszcza wtedy, gdy czuję się niesprawiedliwie traktowany (-a) przez Boga; gdy postrzegam Go jako owego zimnego sędziego, nieczułego na prośby bezbronnego, ubogiego człowieka. Nie brakuje wtedy z pewnością pokus by zwątpić i dać sobie spokój. Można wtedy łatwo zrezygnować z ważnej próby, próby wytrwałości, która miała umocnić, pogłębić i oczyścić naszą wiarę. Gdy nie udało się wytrwać, być może lepiej zacząć budować fundamenty wiary od samego początku, od oczyszczenia obrazu Boga.

Jacek Poznański SJ, Kraków
http://exercitia-spiritualia.blogspot.com/

 

 

 

© 1996–2010 www.mateusz.pl/mt/jp