www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Prosta praktyka wyrzeczenia

 

 

W okresie Wielkiego Postu wiele osób chce podjąć jakieś wyrzeczenie, zrezygnować z czegoś. Podejmują więc praktyki postne, powstrzymują się od oglądania telewizora, odmawiają sobie spożywania alkoholu czy palenia tytoniu. Nie raz rodzi się jednak pytanie, czym różnią się te praktyki od zwykłego hartowania woli czy kształtowania charakteru?

Wątpliwe umartwienia

Posłuchajmy Mistrza Eckharta, trzynastowiecznego mistyka niemieckiego: „Wielu jest takich, którzy sądzą, że mają obowiązek dokonywania wielkich zewnętrznych dzieł zwanych ‘uczynkami pokutnymi’, pościć na przykład, chodzić boso itp.” Eckhart ma duże wątpliwości co do tych praktyk. Jest świadom tego, że podejmowanie zewnętrznych pokut może być ambiwalentne. W szczególności, takie praktyki wcale nie muszą prowadzić do głębszej relacji z Bogiem. Przeciwnie, mogą nieraz pogłębiać skupienie się na sobie, a więc egoizm, mogą prowadzić do utwierdzania się w pysze, w końcu mogą być też wyrazem zwykłego perfekcjonizmu, a może i nawet nienawiści do siebie. Dlatego dla Mistyka istotniejsza jest wewnętrzna postawa. To wewnętrzna postawa czyni zewnętrzną pokutę owocną, oczyszcza i uzdrawia jej intencję. Prawdziwa pokuta musi mieć cechę całkowitego odwrócenia się od siebie i zwrócenia do Boga. Dopiero wtedy leczy ona z grzechu.

Obraz Jezusa Chrystusa

Jak sprzyjać formowaniu się tej wewnętrznej postawy? Eckhart zachęca, by mieć zawsze przed oczyma Jezusa Chrystusa i starać się odtworzyć Go w sobie. „A z im większą szczerością i prostotą Jego będziesz miał przed oczami, w tym większym stopniu wszystkie twoje uczynki będą pokutą za grzechy”. Dokonuje się to najpierw przez uwolnienie się od tego, co nazywa „obrazami”. Termin ten może tu oznaczać: „wyobrażenia, pojęcia, praktyki ascetyczne, metody prowadzenia życia wewnętrznego, najrozmaitsze formy poznania, chcenia i posiadania”. Przy tym nie chodzi o zniszczenie tych „obrazów”, ale o „brak przywiązania, wolność od zawłaszczania jakiegokolwiek dobra” (W. Szymona OP). Następnie człowiek ma napełnić się Bogiem, „na ile tylko zdoła, niech Go mocno osadzi w swym sercu i zjednoczy z Nim całe swe dążenie, myśl, chęci i swoje władze, tak żeby w nim nie pozostało miejsce na żaden inny obraz”. Wtedy będzie zdolny przyjąć w siebie obraz Jezusa Chrystusa, na który został stworzony.

Modlitwa serca

Jak praktycznie zrealizować tak nakreślony ideał? Mam wrażenie, że doskonale czyni to wdrażanie się w praktykę modlitwy kontemplacyjnej ukształtowanej w patrystycznej tradycji modlitwy serca. Eckhart pisze: „Prawdziwie ma Boga ten, kto Go ma w sercu, kto w swym wnętrzu, swym duchu zwraca się i dąży do Niego. Niekoniecznie zaś trzeba stale i niezmiennie o Nim myśleć”. By zastosować te słowa, najpierw znajdź sobie spokojne i ciche miejsce. Usiądź wygodnie, lecz tak by nie trzeba było zmieniać pozycji. Następnie, powiedz sobie, że chcesz być dla Boga, że On z pewnością tutaj jest, bo w Nim „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” oraz On posłał do serc naszych Ducha, który modli się „Abba, Ojcze”. Gdy odnajdziesz w sobie ciszę, wypowiedz w swoim wnętrzu jakieś słowo lub krótkie zdanie. Może to być imię „Jezus Chrystus”, „Abba, Ojcze”, „Maranatha”, „Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną, grzesznym” lub inne. Powoli i ze spokojem powtarzaj je w ciszy, łącząc albo nie z rytmem oddechu. Pod dwudziestu minutach zakończ modlitwą Ojcze nasz.

Rozproszenia

Przychodzić będzie mnóstwo rozproszeń: myśli, uczucia, wyobrażenia, zachcianki… Ujawnia się to, co jest u źródeł naszych wyborów, decyzji, zachowań, działań. Nieraz zajmują nas godzinami, dręczą albo sprawiają przyjemność. Trudno się od nich uwolnić, człowiek legnie do nich, łatwo się do nich przykleja, przywiązuje, przytwierdza. W raz z nimi stajesz przed wyborem. Za czym pójdziesz? – przywrzesz sercem do rozproszenia czy też pozwolisz mu odpłynąć i będziesz trwał przed Bogiem wierny swojemu słowu. Św. Jan Kasjan poucza: „Niech dusza nieustannie trzyma się bardzo krótkiej formuły, aż wzmocniona nieprzerwanym i ciągłym jej medytowaniem, porzuci bogate i rozległe myśli i zgodzi się na ubóstwo ograniczając się do jednego wersetu (...) W ten sposób nasza dusza dojdzie do modlitwy bez skazy, gdzie umysł nie zajmuje się już postaciami wyobraźni, nie wymawia nawet głośno słów; nie zatrzymuje się nad sensem wyrazów; lecz gdzie serce płonie ogniem, pełne jest niewysłowionego zachwytu, a w duchu panuje nienasycone pragnienie”.

Wewnętrzne wyrzeczenie

Wytrwale i z miłością powracając do swojego słowa czy zdania uczysz się postawy wyrzekania się, rezygnacji, odcinania przywiązań choćby do najbardziej atrakcyjnych uczuć i myśli, powierzania wszystkiego Bogu i całkowitego zaufania Mu. Ta prosta praktyka wewnętrznego wyrzeczenia, formując w tobie postawę i ucząc czujnego i całkowitego skoncentrowania na Bogu, z czasem będzie sprawiać, że zewnętrzne wyrzeczenia staną się prawdziwą pokutą.

Powróćmy do słów Mistrza: „Otóż za prawdziwą i najlepszą pokutę, najłatwiej i najskuteczniej prowadzącą do poprawy, uważać należy całkowite i doskonałe odwrócenie się od wszystkiego, co w samym człowieku i stworzeniach nie jest w pełni Bogiem i boskie, oraz całkowite i doskonałe, w niezłomnej miłości zwrócenie się wielką pobożnością i pragnieniem do umiłowanego Boga.” W ten sposób regularna praktyka opisanego sposobu modlitwy ujawnia swój wymiar pokutny i pogłębia życie ascezą chrześcijańską.

Jacek Poznański SJ

 

Tekst ukazał się w marcowym wydaniu miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego, www.poslaniec.co

 

 

 

© 1996–2012 www.mateusz.pl/mt/jp