mateusz.pl / Jacek Poznański SJ

Jacek Poznański SJ

Jaskinie jezuitów-pustelników

 

 

Dziwnie to brzmi: jezuici-pustelnicy. Mieszkańcy jaskiń i grot. Niczym starożytni anachoreci egipskiej Sketis i Pustyni Nitryjskiej, a później eremici Palestyny i Gazy. Chrześcijanie, inspirowani Ewangelią, zapragnęli żyć ascezą gdzieś w połowie III w. Szukając Boga, zaczęli wycofywać się na miejsca pustynne, by ukryć się na peryferiach ludzkich siedlisk, w chatach, dołach, pustych grobach, ruinach czy pieczarach.

Zakon jezuitów zatwierdzono w połowie XVI w. Najczęściej osiedlali się w centrum wielkich miast. „Domem jezuitów jest cały świat” – mawiał o. Hieronim Nadal SJ, który znał serce i myśli św. Ignacego jak mało kto. A jednak jezuici mają również swoją tradycję pustelniczą w jej surowej, „jaskiniowej”, wersji. Zapoczątkowali ją sami założyciele.

„Pierwotny” Kościół Ignacego

Grota – symbol świątyni i serca, śmierci i zmartwychwstania, miejsce ciszy i medytacji – była symbolem przełomu w pielgrzymce Ignacego do Ziemi Świętej. Schodząc z Montserrat, z sanktuarium Czarnej Madonny, Ignacy zatrzymał się w Manrezie. Jedynie na parę dni, na odpoczynek, bo zrobił już wtedy około 700 kilometrów. W Manrezie pozostał jednak od końca marca 1522 roku do lutego roku 1523. Jedenaście miesięcy. W jego Autobiografii czytamy, że „codziennie chodził żebrać. Nie jadał mięsa, ani nie pijał wina” (nr 19). W dodatku, podobnie do niektórych starożytnych ascetów, nie strzygł się ani nie czesał włosów, nie obcinał paznokci u stóp i u rąk, modlił się po 7 godzin dziennie, także w nocy.

Istnieją pisemne przekazy o tym, że podczas pobytu w Manrezie, przez jakiś czas, Ignacy przebywał w pewnej jaskini nad rzeką Cardoner. Sam nigdy o niej nie wspomina, a jedynie o tym, że mieszkał w pewnym szpitalu oraz przy klasztorze dominikanów. (Ciekawe, że w pismach Ignacego słowo oznaczające jaskinię, grotę czy pieczarę pojawia się tylko raz: w hiszpańskim autografie Ćwiczeń. W tekście kontemplacji o Narodzeniu czytamy o „espelunca del Nacimiento”, Ćd 112).

O pobycie Ignacego w jaskini mówi natomiast bardzo wiele świadectw mieszkańców Manrezy zebranych podczas procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Ignacego. Ten przekaz był do tego stopnia żywy, że nawet historycy Kościoła, na przykład o. Lorenzo Surio, kartuski mnich, kolega ze studiów św. Piotra Kanizego SJ, pisze w swojej historii Kościoła z 1566 r., że Ignacy „mieszkał jak pustelnik w grocie niedaleko rzeczy, która przepływa przez Manrezę”. Miał w niej spędzić dużo czasu na modlitwie, ascezie i sporządzaniu swoich notatek, które później stały się częścią Ćwiczeń duchowych. Jaskinia ta stała się z czasem częścią duchowej historii i geografii Towarzystwa Jezusowego. Dziś jest miejscem pielgrzymek jezuitów. Wznosi się nad nią późnobarokowy kościół oraz ogromny dom rekolekcyjny „Cova de Sant Ignasi” (z katalońskiego: Grota św. Ignacego).

Grota św. Franciszka Ksawerego

Ignacy nie był jedynym jezuitą, którego ciągnęło do samotności i ciszy jaskini. Drugim był jego gorliwy uczeń, Franciszek Ksawery. Ksawery, z początku pełen oporu i zdystansowany, później zafascynował się duchowym życiem Ignacego. Chciał praktykować surową ascezę. Kiedy jeszcze w Paryżu Ignacy dawał mu Ćwiczenia, Franciszek postanowił, że będzie się modlił więcej niż siedem godzin, czyli więcej niż Ignacy, i to w zimnie i przy minimalnym pożywieniu. Gdy tylko Ignacy o tym się dowiedział, kazał mu zaprzestać tych praktyk. Ascetyczne i pustelnicze pragnienia jednak nie umarły. Oto Franciszek znalazł się daleko na Wschodzie, w Indiach. Przemierzał wielkie obszary nadbrzeżne, nauczając i chrzcząc ubogich rybaków. Czasami zatrzymywał się na dłużej. Tak było w Manapad, biednej rybackiej miejscowości prawie na samym czubku subkontynentu indyjskiego. Leży ona na wschód od pobliskiego świętego Kanyakumari, zwanego wcześniej Przylądkiem Komoryn, gdzie styka się Zatoka Bengalska z Oceanem Indyjskim i Morzem Arabskim. Do Manapad przybył Franciszek w październiku 1542r. Przebywał tam m.in. właśnie w jaskini, tuż nad brzegiem oceanu. W sztormową pogodę fale musiały sięgać do jej wejścia. Stąd widać jedynie „powierzchnię bezmiaru wód”. Dzisiaj we wnętrzu groty jest kaplica św. Franciszka, a zaraz nad nią wznosi się na skale wielokątna, dookoła oszklona, przyciemniona sala medytacyjna z figurą Franciszka pośrodku. Napis przed wejściem podaje krótką biografię. Franciszek przebywał tutaj do grudnia 1544r., głosząc Ewangelię ludziom całej okolicy. Stąd wysłał 14 swoich listów do Europy. W Manapad spędził w sumie 27 miesięcy.

Pieczary Jezusa

Czy to przypadek, że tych dwóch wielkich założycieli Towarzystwa Jezusowego pragnęło mieć doświadczenie jaskini? Raczej nie. Duchowość ignacjańska i jezuicka jest skupiona na Osobie Jezusa. Początek i koniec Jego życia są związane z pieczarami. W sztuce, zwłaszcza Kościoła wschodniego, narodzenie Jezusa jest prawie zawsze ukazywane w jaskini (w Palestynie nieraz służyła jako stajnia). Podobnie, również grób Jezusa jest wyobrażany w pieczarze. W grocie na wyspie Patmos Bóg odsłonił św. Janowi duchowe zmagania czasów ostatecznych, czyli naszych czasów, i uczył rozeznawania. Owo pragnienie pustelniczej samotności, odejścia w głęboką ciszę i modlitwę, wciąż jest obecne w jezuickiej tradycji. Podtrzymują je coroczne ośmiodniowe rekolekcje w milczeniu. Są szansą na to, by przyłączyć się do wielkiej tradycji anachoretów, eremitów i mnichów z legendarnej Pustyni Nitryjskiej.

Artykuł ukazał się w grudniowym wydaniu Posłańca Serca Jezusowego 12(2015) www.poslaniec.co.