www.mateusz.pl/mt/jp

JACEK POZNAŃSKI SJ

Szczypta jezuickiej ascezy

 

 

Niewątpliwie, w życiu duchowym każdy potrzebuje zachęty, inspiracji, podniesienia ducha. Szukamy więc pięknych myśli, zachwycających idei, barwnych opowieści. Wszystko to może obudzić entuzjazm i energię. Jednak nietrudno zauważyć, że mnóstwo chrześcijan zasłuchanych w słowa kaznodziei robi niewielki postęp duchowy. Owe myśli, idee i opowieści nie prowadzą do podjęcia decyzji. Nie wytwarzają też wytrwałości w mozolnym zmaganiu się z głęboko zakorzenionymi niedoskonałościami. Mocne, jednorazowe przeżycia religijne prowadzą raczej do niejasnego poczucia wykorzenienia grzechów i braków, a tak w rzeczywistości jedynie dobrze je maskują.

Reforma życia

Potrzeba duchowego realizmu. Z pewnością realizmu uczył św. Ignacy, a potem jezuici. Przypisywali oni ważną rolę tzw. reformie życia. Na reformę życia nastawione są całe Ćwiczenia. U samego początku ostrzegają rekolektanta, że oto właśnie zamierza podjąć „Ćwiczenia duchowne służące do przezwyciężenia samego siebie i do uporządkowania swego życia – bez kierowania się jakimkolwiek przywiązaniem, które byłoby nieuporządkowane” (Ćd 21). Reforma życia jest więc pojmowana jako zwycięstwo nad sobą i uporządkowanie. Coś takiego wymaga wysiłku ascezy: systematycznego, długotrwałego trudu, samoograniczenia, samowychowania.

Interesujące, Ćwiczenia zaczynają się nie od medytacji, czy kontemplacji, lecz od szczegółowego wyjaśnienia ascetycznych praktyk, tzw. rachunków sumienia: najpierw szczegółowego, później ogólnego, a w końcu rachunku sumienia przed spowiedzią. (Do tego można jeszcze doliczyć refleksję po kontemplacji ewangelicznej). Celem ich wszystkich jest poprawienie się z błędów i utwierdzenie w tym, co dobre. W rekolekcjach ascetyczny wymiar jest stale obecny na różne sposoby.

Znawca duchowości jezuickiej, J. de Guibert SJ, podkreśla, że dla jezuitów zawsze była istotna walka z ego oraz wadami, lecz również nabywanie solidnych cnót. Chodzi przede wszystkim o cnoty Jezusa, których nauczał i którymi żył: pokora i cierpliwość, współczucie i miłosierdzie, ubóstwo i cierpienie z Chrystusem. Ideałem życia jest Jezus. Codzienna kontemplacja ewangeliczna pozwala stale mieć go przed oczami. Podczas niej rozbudzają się pragnienia i motywacja. Tak modlitwa i asceza są wewnętrznie powiązane, ciągle siebie przenikają, wzajemnie sobie pomagają i inspirują.

Szczegółowy rachunek sumienia

Środkiem poprawiania błędów i nabywania cnót jest rachunek szczegółowy (Ćd 24-31). Pomaga on w bezpośredniej i metodycznej realizacji pragnienia zreformowania swojego życia. W ujęciu Ignacego praktyka ta zawiera w sobie trzy pory. Pomagają one zachować nieustanną uważność. Pora pierwsza to poranek, zaraz po przebudzeniu. Można związać ją również z śniadaniem. Wtedy należy przypomnieć sobie swoje postanowienie, że będę unikał konkretnego, jasno sprecyzowanego błędu czy grzechu, lub pracował nad wyraźnie określoną cnotą. Druga pora związana jest z posiłkiem południowym: „Po obiedzie prosić Boga, naszego Pana o to, czego człowiek pragnie, mianowicie o łaskę, by sobie przypomniał, ile razy popełnił ten grzech szczególny lub wpadł w wadę, oraz o łaskę poprawy na przyszłość“. Należy więc myślą przejść minione godziny i zobaczyć, jak realizowałem to, co sobie postanowiłem, na ile poprawiam się z błędu, jak udało mi się praktykować cnotę, czyli świadomie wykonywać działania, które są wyrazem jakiejś wartości i pomnażają dobro. W końcu warto odnowić swoje postanowienie. Trzecia pora związana jest z kolacją. Po tym posiłku znowu należy odprawić rachunek sumienia w ten sam sposób jak w porze poobiedniej. Teraz spoglądam na całe popołudnie i wieczór i zadaję sobie podobne pytania. Warto też zastanowić się: Czy druga połowa dnia różniła się w czymś od pierwszej? Czy kolejny dzień (tydzień) mojej pracy nad sobą przyniósł jakiś postęp w stosunku do poprzedniego?

Miłość versus Cnoty?

Jezuici zachęcali do bezpośredniego wysiłku i pracy nad poprawą błędów i kształtowaniem cnót, ale nie lekceważyli też drogi pośredniej: poprzez rozpalenie w duszy przemieniającej miłości. Walka z błędami i zdobywanie moralnych cnót to nie cele same w sobie. To środki. Miłość jest wyższa od wszelkich moralnych cnót. One tylko mają uwolnić i w pełni rozwinąć miłość Boga i ludzi. Wysiłek w kierunku moralnej doskonałości poszerza i pogłębia bogactwo wizji Boga.

O. de Guibert wskazuje, że takie podejście jest zastosowaniem zasady z Kontemplacji do uzyskania miłości: „miłość polega bardziej na uczynkach niż na słowach“ (Ćd 230). Miłość znajduje pokarm i wzrost bardziej przez konkretne dawanie siebie niż jedynie przez uczucia. Afektywna miłość jest często nieefektywna. Co więcej, może być „nielogiczna”. Nawet jeśli jest szczera i intensywna, może nie przynosić owoców, do który powinna – konsekwentnie myśląc – prowadzić.

Oczywiście, gdy żyjemy wiarą, wszystko jest współpracą z różnoraką łaską Boga. Wszystkie rady, metody, reguły mają jeden cel: dysponować człowieka do pójścia za poruszeniami łaski. Łaska tajemniczo inspiruje myśli i pragnienia uczynienia wysiłków pracy nad sobą, nawet jeśli to działanie łaski ucieka naszej świadomości. Z tego powodu lepiej nie czekać z podejmowaniem dobrych wysiłków aż świadomie poczujemy łaskę. Lepiej od razu podjąć decyzje, świadomie zaangażować wolę, wytrwałe i cierpliwe zaczynać od nowa. To szczególnie istotne na początku drogi duchowej. Ufność złożona w Bogu sprawi, że łaska słabość woli uleczy, a dobrą wolę zachowa. Szybko pojawi się też poczucie realnego duchowego postępu.

Jacek Poznański SJ

 

Artykuł ukazał się w marcowym wydaniu Posłańca Serca Jezusowego 3(2015) www.poslaniec.co.

 

 

 

© 1996–2015 www.mateusz.pl/mt/jp