www.mateusz.pl

WOJCIECH JĘDRZEJEWSKI OP

Kamień z serca

 

 

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu. Pobiegła więc i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono. (Ewangelia św. Jana).

Kamień na sercu

W wideoklipie piosenki zespołu T. Love noszącej tytuł Gnijący świat widzimy zebraną w milczeniu przy jednym stole rodzinę. Wszyscy tłumią w sobie ból, frustracje, rozpacz i rezygnację. Słowa towarzyszące obrazowi: ja już nie wierzę, ja ciągle wierzę w gnijący świat… W pewnej chwili następuje eksplozja emocji, jakby każdy z członków rodziny zrzucał z siebie niewidzialny głaz. Coś prawdziwego i żywego zaczyna się wreszcie dziać w tym rodzinnym grobowcu.

Serce przygniecione niepokojem, bólem, zwątpieniem, milczącą rozpaczą. Serce przytłoczone niewiarą, że coś się jeszcze może zmienić. To doświadczenie zbyt dobrze znane wielu z nas. W rodzinach, osobistym życiu, we własnym kraju, kościele.

Po śmierci na Krzyżu Jezusa – cała jego rodzina – kobiet i mężczyzn, którzy związali z Nim swe życie ma również serca przytłoczone wielkim kamieniem smutku i braku nadziei.

Ciężar Wielkiej Soboty. Maria Magdalena płacze przy grobie przeżywając doświadczenie utraconej miłości. Zabrano jej Tego, który stał się Kimś najważniejszym w jej życiu. Utraciła Ukochanego, który nadał jej życiu nowy sens uwalniając od demonów przeszłości.

Gdy Apostołowie znajdują się na jeziorze Genezaret – jeszcze przed spotkaniem Zmartwychwstałego – siedzą w milczeniu. Ogarnięci cichą rozpaczą nie rozmawiają ze sobą o sprawach zasadniczych. Zbyt dużo bólu, poczucia rozczarowania sobą i innymi. Muszą się czymś zająć, żeby za dużo nie myśleć dlatego powracają do starego zajęcia – łowienia ryb.

Uczniowie podążający do Emaus idą smutni i rozczarowani, mówiąc: a myśmy się spodziewali, że to On miał wyzwolić Izraela… Już za chwile poznają, że ta nadzieja zrealizuje się – choć jej nieuchronnym etapem musiała być śmierć, cierpienie i krzyż.

Odsunięty głaz

Zmartwychwstanie to tryumf życia nad rozpaczą śmierci. Zwycięstwo nadziei nad rezygnacją i apatią. Miłość, która wniosła tyle ufności, nowego życia, światła i pokoju w ludzki świat – nie dała się pogrzebać. Powstaje z mroków grobu, aby wypełnić sobą wszystko.

Chrześcijanie wierzą, że Zwycięstwo dokonane w Zmartwychwstaniu Pana promieniuje swą siłą, aby człowiek mógł podnosić się z każdego przygniecenia. Powstawać z każdego upadku, budować na nowo tam, gdzie coś ważnego popadło w ruinę.

Zanim przylądek Dobrej Nadziei zyskał to miano wcześniej był nazywany Przylądkiem Grozy. Dopiero gdy Vasco da Gama przepłynął żywy ów „kraniec świata” nastąpiła zmiana nazwy i skojarzeń. Śmierć, która straszyła ludzkość, że jest ostatnim słowem traci swą grozę odkąd Chrystus pokonał jej mroczną otchłań. Każde umieranie – a jest ono nieodłączną częścią miłości i życia– zostało przez Zmartwychwstanie oddramatyzowane.

Wielkanoc staje się pełną nadziei obietnicą nowych początków wszędzie tam, gdzie sprawa wydaje się przegrana.

To, co zwykliśmy nazywać nadzieją jest tajemniczym promieniowaniem prawdy o życiu mocniejszym od śmierci. Owo światło pali się nawet w najgłębszych ciemnościach. Każda noc może stać się Wielką Nocą.

Śpiewające ruiny

Bóg wołał w Starym testamencie: Ruiny – zabrzmijcie radosnym śpiewem. Wielkanocne Alleluja to właśnie śpiew ruin, które zaczynają się wznosić w nową, piękniejszą i bardziej trwałą budowlę. Jeśli pragniemy takiego cudu – potrzeba zgodzić się, aby to, co zmurszałe, rozbite, kruszejące – nazwać po imieniu. Nie udawać, że jest dobrze, tam się dokonuje się rozpad. Często w odbudowie tego, co zrujnowane przeszkadza nam okłamywanie samych siebie. Różowe okulary, lub fałszywa perspektywa, jaką rodzi oddalenie, ucieczka od problemów.

Nie lękajcie się

Takim wezwaniem rozpoczął swój Pontyfikat Jan Paweł II. Zaczerpnął je z ewangelicznych scen po Zmartwychwstaniu. Jezus dodaje ducha swoim uczniom zapraszając do życia pełnego ufności. Radość i nadzieja są możliwe nawet w świecie pełnym rozczarowań, ponieważ Bóg bezpowrotnie pozostał blisko człowieka. Pozostał jako Zwycięzca śmierci, piekła i szatana – nieprzyjaciela ludzkiego szczęścia. Jak mówił św. Paweł: nadzieja zawieść nie może ponieważ miłość Boża rozlana jest w naszych sercach. Mistrz Echart pisał zaś, że miłość Boga jest w nas zielona i kwitnąca. Dlatego świat wokół nas – budząc się do życia zapachem wiosny – potwierdza tę nadzieję życia pokonującego śmierć.

o. Wojciech Jędrzejewski OP

 

 

 

© 1996–2006 www.mateusz.pl