Bardzo lubię Mateusza i rubrykę „Pytania o wiarę”, znalazłem tu wiele przekonujących odpowiedzi na bardzo trudne pytania. Do niedawna nie sądziłem jednak, że sam kiedykolwiek zadam tu pytanie. A jednak...

Jestem wierzącym i praktykującym katolikiem. Mam żonę i dziecko. Nigdy nie zdradziłem żony z inną kobietą. Kocham ją a ona mnie. Tworzymy zgodną i przykładną rodzinę. Jednak niedawno z racji prowadzenia przez mnie strony internetowej poznałem pewną kobietę. Ona też ma męża i go kocha. Po kilkutygodniowej, bardzo szczerej i osobistej korespondencji, narodziło się między nami uczucie, najpierw przyjaźni, a teraz chyba miłości. Piszę „chyba”, bo nie jestem pewien, czy mogę tak to nazwać. Nigdy nie spotkaliśmy się, mieszkamy w różnych częściach kraju. Oboje szanujemy zarówno siebie jak również rodzinę drugiej osoby. Nie zamierzamy „cudzołożyć”, chcemy po prostu dawać sobie nawzajem miłość w korespondencji i rozmowie telefonicznej, może kiedyś spotkamy się aby porozmawiać bezpośrednio. Utrzymujemy tę znajomość w tajemnicy, gdyż boimy się, że nasi małżonkowie nie zrozumieliby tego (nie wiem czy sam zrozumiałbym, gdyby to moja żona tak kogoś obdarzyła swoimi uczuciami).

I tu pora na pytania: Czy nasze uczucie jest grzechem? Czy można kochać (choćby platonicznie) dwie kobiety? Czy powinniśmy „zerwać” i pogrzebać uczucie czy możemy je kontynuować, dbając o pozostanie w zgodzie z przykazaniami, zwłaszcza VI i IX? Bóg jest miłością, ludzie powinni się wzajemnie kochać – czy nasze uczucie mieści się w tym rozumieniu?

 

Wydaje się, że sytuacja o jakiej jest tu mowa staje się być „coraz bardziej popularna”. Nie chodzi jednak o to by ona nie miała miejsca (mogą przecież przez internet poznać się przyszli małżonkowie), ale o to w jaki sposób zostanie ona potraktowana.

To, że zrodziło się uczucie nie jest od razu powodem grzechu, ale należy być ostrożnym by w tym wszystkim nie ulec jakiejś wirtualnej namiętności, która w przypadku ewentualnych problemów we własnym małżeństwie stanie się furtką do szukania duchowej akceptacji, pocieszenia i zrozumienia. Oczywiście miłość chrześcijańska w małżeństwie, nie ogranicza się wyłącznie do współmałżonka (współmałżonki), ale to oni są przecież wyłącznymi adresatami najbardziej osobistych pragnień, wyznań i uczuć. Może się zdarzyć, że spotkamy kogoś i poczujemy, że dopiero teraz rozumiemy co to miłość, lub też wydaje nam się, że odkrywamy inny jej wymiar.

Jest to jednak tylko pewne złudzenie, z którym nie należy się tak od razu utożsamiać. Poznanie wirtualne, nie jest przecież poznaniem rzeczywistym, tak jak rzeczywistym jest wspólne życie z żoną, mężem na co dzień. Przez internet, czy telefon poznajemy tylko niewielki wymiar człowieka, natomiast aby go pokochać i jemu zaufać potrzeba czegoś więcej niż tylko psychicznej satysfakcji, że znalazło się bratnią duszę.

W tego typu relacjach zawsze na pierwszym miejscu będzie przejrzystość relacji za współmałżonkiem (współmałżonką), która pozwoli na ocenę czy ta relacja z nowo poznaną osobą jest właściwa i czy też nie. Teoretycznie jest ona możliwa, jednak jest to bardzo grząski teren i nie polecam, aby szukać w nim czegoś (a właściwie kogoś), co się „ma „ na twardym gruncie. Bardziej należałoby może odświeżyć relacje ze współmałżonką i zapytać się dlaczego wobec niej, brakuje czasem takiej otwartości i spontaniczności, jaką się obdarza inną kobietę.

ks. Marian Augustyn

 

Mamy wrażenie, że Pan doskonale zna odpowiedź na stawiane pytania, ale ponieważ wolałby Pan, by była inna, napisał Pan z nadzieją, że ktoś powie „tak, możesz kontynuować tę znajomość”.

Proszę przypomnieć sobie przysięgę, jaką Pan składał żonie w dniu ślubu. Ślubował Pan jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że jej Pan nie opuści aż do śmierci.

Czy kontynuowanie tego flirtu przez Internet zgadza się Panu z tym ślubem? Miłość – a więc to jej (nie swoje, nie tej innej pani) dobro ma Pan mieć zawsze na uwadze! Wierność – a więc to ona ma być najważniejsza, to ona ma być jedyną kobietą Pana życia – pod każdym względem; i fizycznie i duchowo i intelektualnie uczciwość – a wiec nie ma jej Pan oszukiwać nie opuszczenie – znowu, chodzi o niedopuszczenie i fizyczne i duchowe. Ta znajomość internetowa nijak nie przystaje do tej przysięgi, prawda?

Proszę Pana, proszę zastanowić się, dlaczego tak Panu „podpasowała” ta znajomość? Jest to naszym zdaniem świadectwo, że coś w Państwa relacjach małżeńskich nie jest w porządku, coś się zagubiło. To Państwa małżeństwo potrzebuje miłości i harmonii, to żonie ma Pan poświęcać ten czas i uwagę, z jaką Pan zajmuje się tą druga panią. Póki jeszcze jest czas...

Uczucie nie jest grzechem, uczucie to uczucie – Pytanie co człowiek z tym uczuciem zrobi. Grzech to nasz ludzki wybór. Owszem Bóg jest miłością – ale nie wolno nam miłości Boga przywoływać jako argumentu dla krzywdzenia innych i niszczenia jego darów.

Podsumowując. Stanął Pan przed trudna próbą wierności żonie, wierności złożonej jej przysiędze małżeńskiej. Ufamy, ze wyjdzie Pan z niej zwycięsko, jak na prawdziwego mężczyznę przystało.

Z modlitwą

Agata i Krzysztof Jankowiakowie