W odpowiedzi udzielonej Piotrowi o. Wiesław Baniak pisze, że nieprzyjęcie Komunii Św. w okresie wielkanocnym jest grzechem ciężkim. Mam pytanie: zawarłem związek małżeński po rozwodzie z poprzednią żoną z którą miałem ślub kościelny. W świetle przepisów kościelnych żyję więc w ustawicznym grzechu, bez możliwości przyjmowania Komunii św., czy w takim razie jest to grzech do kwadratu. A jeżeli jest to taka kwadratura koła, to czy w ogóle ma sens uważanie się za katolika, czy może powinienem nie chcąc odchodzić od Boga zmienić przynależność do kościoła który czci tego samego Boga lecz jest bardziej „ludzki”?

 

Przykazanie kościelne mówi o spowiadaniu sie przynajmniej raz w roku i przyjeciu Komunii św. w czasie wielkanocnym Oczywiście słowo „przynajmniej raz w roku” wskazuje na minimum wymagane, aby czuć się katolikiem jeszcze praktykującym. To odnośnie pierwszej sprawy. Co zaś się tyczy rozwodu, to jest faktem, że zerwał Pan sakrament malzeństwa i przerwał węzeł ślubowania. Złączenie się związkiem z inną kobietą jest w świetle nauki Kościoła cudzołóstwem.

Nie powinien Pan jednak myśleć, że jest opuszczony przez Boga i przez Kościół. Ojciec Św. wielokrotnie wskazywał w wielu dokumentach oficjalnych, że ludzi tego typu nie tylko nie wolno zrażać do Kościoła, ale im pomagać, troszczyć się o nich w sposób szczególny. Takie bowiem osoby powinny czuć się dalej częścią Kościoła i żyć swoją wiarą i modlitwą. Niech to bedzie droga osobistych wyborów, ale pamiatając, że Chrystus nas nie opuscił i nadal idzie z nami.

Pamiętajmy też, że Jezus w czasie swej ziemskiej wędrowki bardzo często szedł do ludzi odsuniętych przez innych, bądź potępianych. Podawał im rękę i pomagał. Nawet gdy wysocy hierarchowie, uczeni i doktorzy prawa potępiali Go za to On szedl, bo jak uczył właśnie po to przyszedł na ziemię. Przyszedl do źle się mających, przyszedł do grzeszników i do odsuniętych na margines, do potępianych przez innych. Im przynosi radosną nowinę o wyzwoleniu i ocaleniu.

I dziś Jezus głosi to samo! On się nie zmienił, ani nie zmieniła się Jego nauka: „miłosierdzia chcę nie ofiary” i „kto wiele ukochał temu wiele będzie odpuszczone”. Tutaj więc widzę drogę powrotu dla Pana. Jest to droga do zbawienia. Jezus będzie nas sądził tylko z miłości: „Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie.” (Mt 25, 35-36). I dziwne, ale Jezus nie pyta „czy chodziliście do Kościoła?” Bo wiara bez uczynków jest martwa. Życzę Panu właśnie tej radości powrotu do Jezusa na drodze pomocy drugiemu czlowiekowi, bo to najpewniejsza droga do zbawienia.

Ks. Wieslaw Baniak sdc