Zastanawiam się nad sanktuarium w Licheniu i w związku z tym, chciałbym się dowiedzieć, czy objawienia Matki Boskiej, które rzekomo miały miejsce niedaleko Lichenia w XIX wieku, zostały oficjalnie zbadane i potwierdzone przez Stolicę Apostolską? W końcu, aby objawienie zostało uznane za prawdziwe, musi spełniać kilkanaście punktów wykluczających jakiekolwiek działanie szatana.

Ciekawi mnie również fakt czczenia kamienia, na którym miałaby stać Matka Boska, i na którym Jej stopy miałyby wypalić ślady. Możliwe, że wniosek, który zaraz wysunę bardzo zaszokuje wiele ludzi, ale mam wrażenie, że w Licheniu działają siły nieczyste. Szatan chce upodabniać się do osób Boskich, chce, aby mu oddawano cześć. I tak teraz rzeczywiście jest. Buduje się za ciężkie pieniądze bazylikę, które można by wydać na szlachetniejszy cel. Przecież w kraju tyle biedy...

 

Dzieje obrazu Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej są związane z pobożnością ludową oraz sytuacją społeczną i polityczną na ziemi polskiej w XIX wieku. Na wizerunku są przedstawione znaki Męki Pańskiej i znak orła białego. Teksty liturgiczne, przygotowane do zatwierdzenia przez odpowiednią rzymską Kongregację, mówią o Maryi jako Służebnicy Odkupienia i Szafarce Miłosierdzia, współbolejącej z Synem swoim i solidarnej z wszystkimi cierpiącymi.

Pod względem teologicznym występują w tekstach dwa wątki: tajemnica bolesna NMP, czyli Maryja jako znak pod krzyżem Zbawiciela świata, oraz tajemnica cierpienia ludzi i zawarty w niej sens wierności Chrystusowi i Kościołowi aż po męczeństwo (por. kult 108 Błogosławionych Męczenników w kaplicy nowej świątyni w Licheniu). Te dwa ujęcia tematu, maryjny i ludzki, scala wspólna idea: udział w Tajemnicy Odkupienia.

Pierwotnie obraz był czczony w Lesie Grąblińskim, lecz po wydarzeniach w latach 1850 – 1852 (przeżycia wizjonera, ingerencje władz politycznych, decyzje władz kościelnych), w dniu 29 IX 1852 roku został przeniesiony do kościoła parafialnego w Licheniu Starym. 15 VIII 1967 roku Sługa Boży Kard. Stefan Wyszyński – na podstawie dekretu Stolicy Apostolskiej z dnia 21 listopada 1965 roku, poprzedzonego przygotowaniem dokumentacji historycznej – nałożył na wizerunek koronę papieską. W dniu 7 VI 1999 roku modlił się przed nim Jan Paweł II.

Ostatnio, na prośbę Księdza Biskupa Diecezji Włocławskiej z dnia 17 października 2003 roku w sprawie obchodu liturgicznego Matki Bożej Licheńskiej, Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w piśmie z dnia 26 lipca 2004 roku (Prot. N. 2004/03/L) pozwoliła na wprowadzenie do kalendarza Diecezji Włocławskiej – w dniu 2 lipca każdego roku – wspomnienia obowiązkowego NMP Licheńskiej (w samym sanktuarium – uroczystości).

Mamy więc przypadek – jak w wielu innych sanktuariach – uznania kultu bez oficjalnego badania „objawień” (tego, co przekazał wizjoner), ponieważ treść „przekazu” jest zgodna z przesłaniem Ewangelii. A co jest zgodne z „normą wiary”, to nie jest kwestionowane i poddawane w wątpliwość. Natomiast postawa moralna i przymioty wizjonera/wizjonerki zawsze podlegają weryfikacji. Takiej próbie w ówczesnych urzędach cywilnych i kościelnych był wstępnie poddany pasterz Mikołaj. „Wstępnie”, ponieważ tempo wydarzeń było dynamiczne. „Od wysłania pierwszego listu proboszcza licheńskiego do konsystorza w Kaliszu do momentu przeniesienia obrazu [z Lasu Grąblińskiego do Lichenia] upłynęły zaledwie 23 dni. […]. Miejscowy proboszcz jako duszpasterz zachował się bardzo roztropnie: nie podejmował żadnych działań na własną rękę, ale powiadomił dziekana i opisał wydarzenia w liście do konsystorza, czekając na stosowną decyzję”. Decyzja dotyczyła przeniesienia obrazu do kaplicy położonej na terenie kościelnym w Licheniu Starym. Zob. Wojciech PRUSOWSKI, Rozwój kultu obrazu Matki Bożej i sanktuarium w Licheniu, „ Salvatoris Mater” 4(2002) nr 1, 205-207, całość: 203-228.

Zawsze warto pamiętać o tym, że na zjawisko kultu religijnego składają się zwykle dwa czynniki: fakt ingerencji sił wyższych (Pismo św. mówi o objawieniu Bożym, ale w przypadku kultu maryjnego wypada mówić raczej o jawieniu się konkretnej Postaci) oraz wiara (tak osoby odbierającej zjawienia, jak osób postronnych, zarówno współczesnych wobec faktu, jak również dzisiejszych, zwłaszcza autentycznych pielgrzymów). Do wiary w objawienia (widzenia) prywatne nikt nie jest w sumieniu zobowiązany.

Do uznania i przyjęcia rzeczywistości nadprzyrodzonej jest konieczna wiara; na nią zwrócił uwagę Jan Paweł II w przemówieniu wygłoszonym w Licheniu „u stóp Bolesnej naszej Matki”. Papież mówił o wierze Maryi i o wierze pielgrzymów; modlił się o to, aby ich wiara była żywa, mocna i dojrzała (zob. Homilia Jana Pawła II, wygłoszona podczas błogosławieństwa nowego kościoła Matki Bożej w Licheniu, 07.06.1999 roku, w: „L’Osservatore Romano”, wyd. polskie, nr 8, 1999, 21-22).

Na praktykę całowania i uczczenia, na przykład krzyża lub innych przedmiotów poświęconych (wśród nich kamienia z wyrytymi stopami, wody w studzience…), trzeba także patrzeć w świetle wiary i praktyk kultu religijnego. Tym bardziej, że łatwo tu o zabobon lub magiczne działanie ze strony naiwnych i fantazyjnych ludzi.

Kamień w Lesie Grąblińskim nie jest pochodzenia Boskiego, nie spadł on z nieba. Postawił go tam człowiek, postawił jako znak wskazujący i przypominający FAKT zjawień maryjnych i wizji pasterza Mikołaja. I tak ludzie patrzą na ten kamień, tak oceniają, co więcej, całują z uszanowaniem. Nikt pielgrzymom nie nakazuje tego aktu czci, ale też nie zabrania. To ich sprawa, to ich sposób na wyrażenie własnej wiary i czci religijnej, które właściwie odnoszą się nie do kamienia, lecz „za pośrednictwem” kamienia – do Kogoś Wyższego.

Nowa świątynia w Licheniu jest także materialnym ZNAKIEM WIARY Ludu Bożego. Takie przekonanie jest radykalnie odmienne od sugestii Szanownego Internauty, iż w Licheniu działają siły nieczyste (!).

Bazylika została zbudowana; ta świątynia już JEST, a dlaczego nie miałaby być? Co więcej! Ona jest potrzebna wielu ludziom! Wśród nich może się znaleźć każdy, także ten „poszukujący” sensu budowania i istnienia świątyń, tych zwykłych i tych bardziej okazałych. Bazylika jest znakiem i potrzebą, jest odpowiedzią na potrzebę. Tu warto odwołać się do porównania. Bazylika jest potrzebna, jak jest przydatny na przykład dworzec kolejowy, choć dzisiaj są ludzie (od lat posiadający własne auta), którzy z dworców i z linii PKP nie korzystają. Czy to oznacza, że trzeba dworce i koleje sprzedać albo skasować i już nigdy nowych nie budować?

Te ostatnie zdania nawiązują do listu Czytelnika strony internetowej „Mateusza”. Ale nie chcę wchodzić w detale listu, tym bardziej nie zamierzam wchodzić na ścieżkę domysłów, jakimi to intencjami kierował się nasz Internauta. Po prostu nie chcę upraszczać i spłycać podstawowego problemu Pana Krzysztofa, a jest nim temat wiary religijnej, nadprzyrodzonej. W tym zakresie każdy z nas ma jakiś deficyt. Wiarę umysłu i serca trzeba wzmocnić stawianiem pytań (medytacją), modlitwą prośby i postem pokutnym. Czasem szczególnie na to sposobnym jest okres Wielkiego Postu. Jest to czas przygotowania się do uczczenia wielkiej tajemnicy naszej wiary, większej niż „objawienia” prywatne. Chodzi o objawienie miłosierdzia Bożego i miłości odkupieńczej; dokonało się ono przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Ta tajemnica paschalna uobecnia się i kontynuuje w liturgii, a zwłaszcza w każdej Eucharystii. Wobec tego „objawienia” nie można przejść obojętnie, nie można go nie uznać. Dlatego aktywna obecność na Mszy św. stanowi istotne, publiczne (a nie tylko prywatne) i obowiązkowe wyznanie naszej wiary.

Pozdrawiam serdecznie Redakcję i Czytelnika, który szuka uzasadnienia „wiary” dla tego, co widzi i słyszy. Z jego strony jest to droga w dobrym kierunku. Zapraszam do Sanktuarium.

Ks. Marian Pisarzak MIC