www.mateusz.pl

LESZEK GĘSIAK SJ

Utracić, znaczy odzyskać

Rekolekcje na Wielki Post

 

V Niedziela Wielkiego Postu, Jr 31, 31-34; Hbr 5, 7-9; J 12, 20-33

 

Odliczamy kolejne dni Wielkiego Postu zdając sobie sprawę z szybkości upływającego czasu. Jesteśmy coraz bliżej dnia, w którym czas się wypełni (Mk 1, 15), dnia Paschy Pana. Przygotowujemy się do tego dnia postem, modlitwą, jałmużną. Podejmujemy refleksję nad przemianą swojego życia i ponownym odkrywaniem naszego osobistego powołania. Zdajemy sobie sprawę, że w nasze życie wpisany jest krzyż, który ma nas umocnić w wierze, że nie jest on końcem, lecz drogą do celu. Po krzyżu musi przyjść zmartwychwstanie.

Jezus, który podniósł swój krzyż w drodze na Golgotę, uczy nas wiary i ufności w to, że życie nasze nie skończy się wraz z obumarciem ciała. Człowiek musi przejść przez śmierć, stanąć po niej „po drugiej stronie”, by kontynuować swoje życie już inaczej, w perspektywie wieczności. Musi obumrzeć nasze ciało doczesne, by mogło zrodzić się ciało uwielbione, mogące egzystować w nieznanych nam dzisiaj warunkach życia wiecznego. Tej prostej prawdy uczy nas przyroda, z której Pan Jezus zaczerpnął porównanie do ziarna pszenicy, które rzucone przez siewce wpada w ziemię. By mogło dać liczne i dobre nasiona, musi wpierw wykiełkować. A by móc wykiełkować, musi wpaść w ziemie i obumierając oddać swoją witalną siłę rodzącej się z niego nowej roślinie, nowemu życiu. Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity (J 12, 24).

W logikę życia wpisane jest umieranie. Odchodzą wszyscy: dobrzy i źli, bogaci i biedni, królowie i poddani. Wielkie nekropolie i małe cmentarze uczą nas pokory wobec śmierci. Jakże często boleśnie odczuwamy to, gdy odchodzi od nas z tej ziemi ktoś bliski. Wtedy nawet wierząc mocno w życie wieczne, czujemy się opuszczeni, oszukani, osamotnieni, dotknięci niesprawiedliwością. Chociaż od dnia urodzin wiemy, że przyjdzie dzień odejścia do Pana, odruchowo bronimy się przed nim wszelkimi sposobami, by nigdy nie nastąpił. Ale kiedyś, może niespodziewanie, dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy (1Tes 5, 2). Przyjdzie, by wypełnić odwieczną logikę tego świata: człowiek musi obumrzeć, by mógł żyć dalej..

Nasze życie ziemskie ma wartość olbrzymią i najwyższą, ale nie bezwzględną. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne (J 12, 25). Jak to możliwe? Czy naprawdę potrzeba aż takiego radykalizmu? Jeśli ktoś kocha bliźniego, to nie będzie pytał o radykalizm. Będzie żył dla niego, nie pytając za jaką cenę i na jakich warunkach. Jezus pokazał to swoim życiem, które doprowadziło go na krzyż. Nie umarł dla zasady czy dla cierpiętnictwa. Nie umarł, by udowodnić, że ma rację i monopol na mądrość. Umarł, bo ukochał człowieka, który nie odpowiedział mu tą samą miłością. Umarł za tych, którzy od Niego odeszli, którzy się Go zaprali i zdradzili. Umarł przebaczając wszystko i dając szansę na powrót. Umarł, bo umiłował. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich (J 15,13).

Jesteśmy coraz bliżej dnia Paschy Pana. Przygotujmy się na ten dzień, by obumarł w nas stary człowiek i by narodził się nowy.

Leszek Gęsiak SJ

 

 

© 1996–2006 www.mateusz.pl