Znów wędrujemy...
czyli trzecie rozważanie wielkopostne

 

W poprzednim rozważaniu mówiliśmy o nawróceniu myśli, uczuć i woli, to znaczy o nakierowaniu ich na Boga, który jest - niezależnie od tego, co nam się wydaje - fundamentem i horyzontem naszego człowieczeństwa. Biblijne wezwanie "Nawróćcie się do Mnie..." narażone jest jednak nie tylko na odrzucenie, ale również na niezrozumienie oparte skądinąd na dobrych intencjach. Często mówimy sobie tak: Ewangelia wskazuje nam na doskonałe prawo moralne, wzywa do bycia dobrym i szlachetnym; chodzi więc teraz o to, aby zakasać rękawy, więcej pracować nad sobą, a w szczególności robić wszystkim dobrze... No cóż! praca nad sobą to rzecz niezbędna, ale jeśli do niej właśnie sprowadzimy ewangeliczne orędzie to znaczy, że nie rozumiemy, czym jest chrześcijaństwo. Wiara nie polega na przyjęciu prawa, systemu moralnego, filozoficzno-teologicznej wizji świata. Wszystkie te rzeczywistości towarzyszą, rzecz jasna, wierze, nie stanowią jednak jej istoty. Wiara bowiem jest łaską! W tym sensie chrześcijaństwo nie jest religią, to znaczy poszukiwaniem Boga przez człowieka, ale właśnie wiarą - to Bóg szuka człowieka. Zaś wezwanie do nawrócenia oznacza przede wszystkim bezinteresowne samoudzielenie się Boga człowiekowi. W tej perspektywie traci swoje ostrze, a nawet jakikolwiek sens, powtarzane często stwierdzenie, że przecież niewierzący również mogą żyć uczciwie, a niejednokrotnie są bardziej sympatyczni i mądrzy od chodzących co niedzielę do kościoła. Nie po to uczestniczy się we Mszy św., aby być lepszym niż inni, ale po to, by móc szczerze wyznać: Stoję, Panie, przed Tobą, ze swoimi ograniczeniami, grzechami, złudzeniami. Nie jestem lepszy od innych. I dlatego chcę złożyć całą nadzieją w Twojej śmierci i zmartwychwstaniu. Nadzieję na to, że zwycięży we mnie dobro i piękno, i że nie ominie mnie Niebo, czyli stan pokoju, szczęścia i miłości. Nie bądź więc wierzącym lub niewierzącym moralizatorem, ale stań w prawdzie i nie próbuj okroić ludzkiej nadziei do wymiarów własnego brzucha!

Myliłby się ten, kto by sądził, że skoro tak się rzeczy mają, to trzeba przyjąć postawę "Jakim mnie, Panie Boże, stworzyłeś, takim mnie masz". Otwarcie się, oczekiwanie są tylko pozornie bierne. Oczekujący musi nauczyć się oczekiwać. W przeciwnym razie nie zauważy, nie zorientuje się, "przegapi" kluczowy moment. Dlatego też Kościół proponuje trzy klasyczne środki, które pomogą nam skupić uwagę i otworzyć serce: post, jałmużna, modlitwa. Głupcem jest ten, kto sądzi, że w dobie internetu "średniowieczne" praktyki przeżyły się (to rozpowszechnione mniemanie jest zadziwiająco sprzeczne z równie rozpowszechnionym zachwycaniem się praktykami religii Wschodu). Post pomoże Ci przypomnieć sobie, że jesteś uzależnionym od wielu czynników stworzeniem, a zatem nie jesteś bogiem (dla wielu nie jest to takie oczywiste). Jałmużna pozwoli Ci odkryć w pewnej mierze Twoje przywiązanie do pieniądza, egoizm i chciwość (tylko nie wmawiaj sobie, że swoim groszem uratujesz kogokolwiek). Modlitwa... No właśnie! Czym dla Ciebie jest modlitwa? Modlisz się? W jaki sposób? Po co?

Dariusz Kowalczyk, jezuita

 


Modle sie bo czuje,ze poprzez modlitwe moja dusza niejako angazuje sie coraz glebiej i doskonalej w nieskonczonosc Stworcy.To rozmowa,chleb i zrozumienie tego czego moj umysl nie pojalby w zaden inny sposob.Dla mnie modlitwa jest fundamentem,sila do ludzkiej egzystencji,jest droga ku wiecznosci.

Piotr Mazurek
janusz@prysm.net, Waskom,Texas (U.S.A)
(1)  18-2-1997


Jestem wierzącym, praktykującym katolikiem. Wiem, że modlitwa jest źródłem łaski. Dlatego staram się modlić codziennie, rano i wieczorem. Nie zawsze jest to proste. Ale nie poddaję się. Staram się codziennie odmówić choć jedną tajemnicę Różańca św. W mojej modlitwie pamiętam o rodzinie, Kościele, Ojcu świętym. Pragnę wyprosić Mu łaskę zdrowia i proszę Boga o szczęśliwy jego przyjazd do Polski w tym roku na 46. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny, w którym chcę uczestniczyć.

Piotr Górski
piotrg@supermedia.pl, Warszawa (Polska)
(2)  19-2-1997


Modlitwa to radosc chwili w ktorej moge sie spotkac z moim Panem, to spokoj, odetchnienie, zaczerpniecie tchu. Modle sie kiedy tylko moge, kiedy ciesze sie, kiedy smutno mi, kiedy tesknie za Nim. Modle sie slowami, czasem sobie spiewam,czasem tylko trwam... Czasem kiedy czuje ze sie zloszcze, ze nie daje rady prosze Go o pomoc. Bog, nasz najlepsz Ojciec z miloscia patrzy na nas, na nasze wysilki, patrzy z troska na nasze problemy, kocha nas.. Modle sie o to zebysmy o tym wiedzieli, zebysmy choc troche umieli kochac jak On, a jesli nie zebysmy przynajmniej nie wypaczli Jego obrazu, Jego milosci.

Andrzej Jurga
ajurga@fcanet.com, Montreal (Kanada)
(3)  19-2-1997


Modlitwa to jest moje spotkanie z Panem, w dziękczynieniu,uwielbieniu także prośby które kieruje do Niego aby wspomagał mnie w trudach dnia codziennego.Pomagał w wychowani dzieci,pogłębianiu naszej miłości małżenskiej.Spotkanie z Bogiem w modlitwie rodzinnej ,małżenskiej, osobistej jest dla mnie radością, pomocą, czuje się kochana i wiem że pomimo mojej biedy duchowej zawsze mam się do kogo zwrócić.Bo JEZUS CHRYSTUS jest mym Zbawicielem.Pragne aby moje dzieci wybirały drogę która będzie ich zbliżała do świętości .I żeby CHRYSTUS był dla nich tym w którym mogą żyć wiecznie. Z powazaniem M. Dyoniziak. Szczęść Boże.

Małgorzata Dyoniziak
mdyoniziak@supermedia.pl, Warszawa (Pplska)
(4)  19-2-1997


Nie modle sie, m. inn. dlatego ze duzo siedze w internecie i trace to co jest przy mnie.

Mirek
(Polska)
(5)  19-2-1997


Modlitwa to przedewszystkim życie. Tak jak nasze ciało aby mogło istnieć potrzebuje żywności, tak również nasza dusza potrzebuje modlitwy. Bez modlitwy nie możemy mieć łączności z Bogiem. Bez modlitwy nie możemy mieć jakiegokolwiek rozeznania czy to co czynimy lub czynić zamierzamy jest miłe Bogu. Bez modlitwy nie możemy wiedzieć kiedy, gdzie i w kim przychodzi do nas Chrystus. Modlitwa jest naszym otwarciem na natchnienia Ducha Świętego, który nas zaprowdzi tam gdzie Bóg chce nas widzieć i często da nam odpowiedź na pytania której nasz zwykły, ludzki rozum nie potrafi pojąć. Prócz zwykłej modlitwy którą odmawiamy, jest jeszcze jej jedna, bardzo ważna: Ufność w Miłosierdzie Boże.

Robert Gujski
gujski@iprolink.ch, Lozanna (Szwajcaria)
(6)  20-2-1997


Tak modlę się od czsu do czasu.Chodzę do koscioła raz w tygodniu,a modlę się bo tak mi się podoba

Tomasz Rogalski
piotrek@hetman.iis.pw.edu.pl, Warszawa (Polska)
(7)  20-2-1997


Modlę się tak dla jaj, a dzwonię, bo udało mi się dorwać do internetu. Modlę się prosząc o zwycięstwa dla Charlotte Hornets

Glen Rice
grice@guard.iis.ch.gr.us, Charlotte (USA)
(8)  20-2-1997


Staram sie modlic przynajmniej raz dziennie. Modlac sie, skladam Bogu dzieki za liczne laski, ale tez za liczne pokusy i problemy. Bez modlitwy, czulabym sie osamotniona. Dobrze miec zawsze kogos przy sobie, do ktorego mozna sie zwrocic o kazdej porze dnia i nocy. Ta osoba jest dla mnie Jezus Chrystus, ktory zawsze jest gotow mnie wysluchac i pocieszyc.

Daria
edusza@total.net, Montreal (Kanada)
(9)  20-2-1997


Modlę się codziennie... Jak? Różnie...czasem jest to modlitwa Liturgii Godzin (brewiarz), różaniec. Staram się być codziennie na Eucharystii, a szczególnie umiłowana przeze mnie formą modlitwy jest adoracja Najświętszego Sakramentu. Po co się modlę? Modlitwa jest dla mnie żródłem siły, radości ...po prostu nadaje sens mojemu życiu. Nie znaczy to jednak,że zawsze przychodzi mi ona z łatwością - nieraz muszę nieżle powalczyć z własnym lenistwem, rutyną. Modlitwa przybliża mnie też do tych, którzy fizycznie są daleko. A PRZEDE WSZYSTKIM JEST DLA MNIE SPOTKANIEM Z TYM, KTÓRY PIERWSZY MNIE UMIŁOWAŁ I NADAL KOCHA.

Agnicha
tel. 42-70-54 lub 46-31-90, Bydgoszcz (Polska)
(10)  21-2-1997


Modlę się codziennie,przynajmniej się staram, chociaż trudno czasem oderwać sie od innych rzeczy.Dbam o to,by godzina przeznaczona na modlitwę była stała. To tak jak spotkanie z przyjacielem o umowionej porze. Jezus jest dla mnie kimś bardzo bliskim,a modlitwa jest jedynym znanym mi sposobem na osobisty z Nim kontakt.Tak "w cztery oczy".

Anka Łukaszuk
ancicha@jegorek.pwr.jgora.pl, Łódz (Polska)
(11)  21-2-1997


Kiedyś modliłam sie codziennie. Później to zaniedbałam, włąściwie z czasem zapominałam o codziennej modlitwie. Czasami, kiedy jadę samochodem do pracy modlę się o dobry, pomyślny dzień - prosząc z reguły o coś i dziękując za coś. Lubię się modlić w nietypowych sytuacjach, w zamian za codzienną modlitwę rano i wieczorem. Modlę się o mądrość, rozum, by zawsze móc rozróżnić dobro od zła i wiedzieć jak wyjść z każdej sytuacji, modlę się by rozwój mojej osobowości szedł zawsze w dobrym kierunku oraz, czasami bym mogła być dla innych przykładem. Modlę się jak czuję potrzebę rozmowy z Bogiem, wyznania mu czegoś czy przeproszenia za coś ... i muszę przyznać,że to mi strasznie pomaga w podejmowaniu decyzji, byciu sobą, w miłości do moich najbliższych - w każdej sytuacji !

Alina (...)
, Katowice (Polska)
(12)  22-2-1997


Moja modlitwa jest zakłopotaniem. Wiem (a wlasciwie wierze), ze Bóg jest ostatecznym źródłem i celem wszystkiego. Wiem również, że zwraca się ku mnie z miłościcą ale tak na prawde nie Uumiem sie do Niego zwrócić. Podziwiami ludzi , którzy potrafią znajdować w modlitwie radość iiii spokuj, bo ja staje przed Panem i "przestepując z nogi na nogę " nie wiem co Mu powiedzieć, czy po raz nie wiem ktory przeprosić za spapranie łaski którą mnie darzy, czy prosić by dalej mnie wspierał, kiedy w głebi duszy wiem, że zaraz znowu coś zmaszczę,ę. ...Po prostu nie potrafię rozmawiać z moim Bogiem.

Paweł

(13)  22-2-1997


Modlitwa to dla mnie rozmowa z Bogiem- i mna samym. Bardzo wazna rozmowa.

leszek inglot
http://www.inglot.com, chicago (usa)
(14)  22-2-1997


Ojcze Dariuszu, Dzięki za twoje słowa. Szkoda tylko, że internet nie pozwala na osobiste spotkanie.

Alicja Maczalska

(15)  23-2-1997


 

 

 


początek strony
(c) 1996-1997 Mateusz