Rekolekcje przed Zmartwychwstaniem

9 MARCA 2001, PIĄTEK

 

 

...najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim!
Mt 5, 20–26

Dziś znów uderzamy w bardzo czułe miejsce naszej ludzkiej, zranionej grzechem istoty. Któż z nas nie ma problemów z przebaczeniem win, darowaniem drugiemu krzywd wyrządzonych, zwłaszcza tych największych. Stajemy przed — wydawałoby się — dylematami moralnymi, bo z jednej strony znamy dobrze naszą ludzką kondycję i czasem wręcz niemoc do przebaczenia drugiemu nawet w drobnej rzeczy, a z drugiej strony słowa Jezusa nie pozostawiają cienia wątpliwości — Twój dar może zostać nie przyjęty, jeśli wpierw nie pojednasz się ze swoim bratem.

Na przebaczenie można spojrzeć z różnych punktów widzenia. Chciałbym się dzisiaj skupić tylko na aspekcie duchowym pamiętając, że człowiek jest jednością trzech: ciała, psychiki i ducha i rzeczywistości te nawzajem się przenikają.

Problem ten jest bardzo poważny — wystarczy popatrzeć w telewizji na wiadomości choćby z Bliskiego Wschodu czy też byłej Jugosławii, by zobaczyć jak trudno jest dzisiaj ludziom dojść do porozumienia i pokoju — jak trudno jest przebaczyć często głęboko i długo tkwiące rany.

Pierwszy poziom przebaczenia dotyczy nas samych. Obecnie młodzi ludzie częściej niż kiedykolwiek nie akceptują siebie, nie cierpią swoich wad zarówno fizycznych jak i psychicznych, podchodzą z nienawiścią do siebie, swego ciała, są mocno sfrustrowani swoimi wynikami w szkole, pracy, sporcie. Najczęściej nie mogą się pogodzić z tym, że są ograniczeni, grzeszni, słabi, że wszystkiego nie potrafią, że potrzebują pomocy, że nie są samowystarczalni — stają przed wieloma barierami, które hamują ich rozwój a nie mogąc ich pokonać naturalnymi siłami, swoją agresją kierują ku sobie samym. Zresztą nie tylko ku sobie, choć to jest jako pierwsze. Ta nienawiść jest też projektowana na bliźnich a w ostatecznym rozrachunku na Boga.

Od czego więc zacząć? Moje osobiste doświadczenie mówi: „zacznij od siebie”. Zaakceptuj swoje wady i ułomności, swoje ograniczenia i grzechy — zaakceptuj to, że nie jesteś supermanem ani modelka, ale jesteś tym, kim jesteś i jesteś osobą bardzo cenną. Zamiast skupiać się na swoich negatywach spróbuj dojrzeć wszystkie pozytywne cechy, które może nawet inni w tobie zauważają, tylko ty nie umiesz tego dostrzec. Do tego potrzebny jest tylko czas i chęć. Czas, by spojrzeć na siebie krytycznie ale i z humorem. Chęć, bo to wymaga wejścia w siebie i „pogrzebania” w głębinach swej duszy.

Kolejna rzecz: przebaczenie bliźniemu. Należy wpierw wyprostować pewne nieporozumienie — uczucia względem drugiego człowieka nie są podstawą do przebaczenia. Przebaczamy drugiemu wolą (chcę przebaczyć) a nie tym, że „ponieważ mam względem niego negatywne uczucia, więc nie mogę mu przebaczyć”. To bardzo ważne rozróżnienie. Kolejna rzecz dotyczy tego, o czym wspomniałem w przebaczeniu sobie. Bliźni, który mnie krzywdzi jest tak samo ułomny i grzeszny jak i ja i również może być przez kogoś zraniony, niekochany, nieakceptowany a swoje negatywne uczucia w postaci złości, gniewu, nienawiści „przelewa” na mnie. Spojrzenie w takim momencie na drugiego jako na wroga może zamknąć drogę do pojednania, ale popatrzenie na jego „kontekst” życia, próba zrozumienia jego prawdziwych problemów może spowodować to, że nie będziemy mieć negatywnych uczuć względem naszych winowajców a wręcz ze zrozumieniem i współczuciem podejdziemy do nich. Ale ten proces zakłada, że najpierw przebaczymy sobie, inaczej dalej będziemy ranić i krzywdzić innych.

Ważnym jest też przebaczenie Bogu. Tak, Bogu. Nie tylko oczekiwanie przebaczenia od Niego, ale też przebaczenie Jemu. Ponieważ bardzo często posądzamy Boga o brak miłości względem nas, oskarżamy Go o różne nieszczęścia na nas zsyłane — wymaga to, by przebaczyć także Bogu. Często bowiem na tym poziomie nie jesteśmy w stanie dojść do tego, że Bóg nie uczynił nam niczego z tego, o co Go posądzaliśmy.

Na koniec proszę Was wszystkich o cierpliwość w procesie przebaczania — zwłaszcza samemu sobie. Trwa to bardzo długo (moja droga przebaczenia trwa już kilka lat i ciągle znajduję w sobie miejsca wymagające przebaczania) i wymaga wielkiej wytrwałości i samozaparcia. Owoce tego jednak są wspaniale i warte tego trudu.

Grzegorz Ginter SJ

 

 

 

 

 

 

na początek strony
© 1996–2001 Mateusz