Rekolekcje przed Zmartwychwstaniem

10 MARCA 2001, SOBOTA

 

 

...módlcie się za tych, którzy was prześladują.
Mt 5, 43–48

Naszą „naturalną” skłonnością jest odwrócenie się od każdego, który wyrządza nam krzywdę. To pójście za naszymi emocjami, które podpowiadają nam, że ten człowiek jest podły, okropny, zły — po prostu dla nas niebezpieczny. W związku z tym po pierwsze należy się od niego odwrócić, zostawić go, zamknąć się na niego, omijać go z daleka, a po drugie na jego widok, czy choćby wspomnienie budzą się w nas niejako automatycznie negatywne uczucia, emocje, które mogą przybierać różne formy i mieć różne skutki. Jednak uważam, że te emocje najgorzej wpływają na nas samych i niekoniecznie muszą dotykać osoby, ku której są skierowane. Jest to pewna nasza „bezsilność” — chcielibyśmy się jakoś „odegrać” za wyrządzoną nam krzywdę, ale tak niewiele możemy zrobić. Przy czym pielęgnowanie wszystkich tych negatywnych uczuć wcale nie rozwiązuje problemu a tylko go pogłębia mimo tego, iż przeważnie uważamy, że tak musi być i inaczej nie możemy reagować na ten zadany ból.

Tymczasem Jezus sprowadza nasz problem ze sfery zawodnych często uczuć niejako „na ziemię”. Popatrz: słońce świeci zarówno dla ciebie jak i dla tego, który wyrządził ci krzywdę. Raduje zarówno ciebie, jak i jego, nie zastanawiając się ani nad tym kto jest dobry, a kto zły (czy raczej kto jest z was dwóch lepszy), ani dla kogo świecić a dla kogo nie. Powiecie — taka jest natura słońca, że nie pyta tylko świeci. Ale jest to i dla nas ważna wskazówka. Bo jakkolwiek bardzo ważne jest to, o czym wspominałem wczoraj odnośnie przebaczenia, to jednak ten aspekt często pomijamy. Tak naprawdę nie ma ludzi ani dobrych ani złych. To tylko nasze ludzkie pojęcia i ograniczenia stwarzają taki podział. Ktoś może aktualnie czynić zło, ale nie oznacza to, że on jest zły. Człowiek jest słaby i grzeszny — przez cale swe życie, ale zły całkowicie może być tylko szatan; człowiek jak długo żyje jest „dzieckiem nadziei”.

Słońce nie czyni żadnych rozróżnień między ludźmi, deszcz również — przede wszystkim sam Bóg kocha wszystkich jednakowo, nieskończoną Miłością. To jest wzór — bardzo trudny do naśladowania przez człowieka, ale ważne jest choć uświadomić sobie taką możliwość. Pomóc nam w tym może modlitwa, którą zaleca dziś Jezus: modlitwa za prześladowców. Czy próbowałeś kiedyś pomodlić się za osobę, która właśnie tego dnia wyrządziła ci krzywdę? Czy próbowałeś kiedyś na modlitwie życzyć dobrze komuś, kto cię właśnie skrzywdził? I nie „mimo tego”, że cię skrzywdził, ale właśnie dlatego, że cię skrzywdził. Dlatego, gdyż on sam jest biednym i poranionym człowiekiem, być może skrzywdzonym przez innych. Taka modlitwa ma dwa pozytywne aspekty. Po pierwsze staje się realną pomocą udzieloną przez nas „nieprzyjacielowi”, która może się przyczynić do zrozumienia przez niego swoich błędów i ograniczeń; poza tym dla nas jest wielką pomocą na drodze do przebaczenia, cały bowiem nasz ból „przerzucamy” na Boga, który każde, nawet największe zło potrafi przemienić w dobro dla człowieka. Bóg niejako „bezinwazyjnie”, potęgą swojej Miłości potrafi wyleczyć każdą ranę i uczynić z niej pomost do dialogu miedzy człowiekiem a Bogiem i ludźmi miedzy sobą.

Może warto się przełamać i choćby w tej chwili pomodlić się za te osoby, z którymi relacje są trudne, czy wręcz przerwane. Pozwólcie Bogu działać w tych pokładach waszych serc, które krwawią — On jest najlepszym Lekarzem!

Grzegorz Ginter SJ

 

 

 

 

 

 

na początek strony
© 1996–2001 Mateusz