Rekolekcje przed Zmartwychwstaniem

28 MARCA 2001, ŚRODA

 

Syn Boży ożywia tych, których chce

Żydzi prześladowali Jezusa, że to uczynił w szabat. Lecz Jezus im odpowiedział: «Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam». Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu.
W odpowiedzi na to Jezus im mówił: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępienia. Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał.
J 5,17–30

Kiedy mówimy: dwa, trzy, dziesięć, tysiąc, nie mamy problemów by pojąć te liczby. Możemy mówić dalej: dziesięć tysięcy, milion, dziesięć miliardów. Duże liczby, ale dajemy sobie z nimi radę (jeszcze zera nie wychodzą poza kartkę). Lecz problem pojawia się kiedy mówimy: nieskończoność. Lubimy mieć grunt pod nogami, a tu jest coś, co nie daje się uchwycić przez umysł. Taki sam problem sprawia nam pojęcie wieczności.

Kiedy mówimy o życiu Jezusa z Nazaretu przytaczając wydarzenia spisane przez Ewangelistów, to mamy pewien obraz zapisany w wyobraźni, który pozwala nam o tym wszystkim mówić. Powiemy jeszcze coś o nauce Jezusa, o zmartwychwstaniu, o wniebowstąpieniu ... i o czym tu jeszcze powiedzieć? Gdzie jest Jezus, co teraz robi? Wyglądałoby na to, że jest gdzieś nad chmurami w pałacu ( bo mówi się o królestwie niebieskim), ale przecież wiemy jak jest zbudowany kosmos i nad chmurami na pewno nie ma żadnego pałacu.

To, czego umysł nie może uchwycić, to pomija. Chyba dlatego mamy tak wiele problemów, aby żyć tu na ziemi życiem wiecznym. Jezus mówi „Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał ma życie wieczne...”. Kto słucha i wierzy, ten ma życie wieczne. Dla kogoś kto nie wierzy w życie wieczne, słowa Boga spisane w Piśmie Świętym mogą być okrucieństwem, czymś co zabiera wolność człowiekowi, co ogranicza jego życie. Dopiero kontekst wieczności w naszym życiu może nadać inny wymiar np. dekalogowi, który mógł być spostrzegany jako pewien ogranicznik swobodnego życia, co rodziło w nas obraz Boga jako surowego sędziego. Natomiast spoglądając na dekalog w wymiarze wieczności zauważamy, że jest on jak układ gwiazd, które nikogo nie zniewalają, a wskazują rozbitkowi na morzu właściwy kierunek.

Panie, pomóż mi przekroczyć bariery mojego umysłu, bariery schematów. Powiedziałeś, że Twoje drogi nie są naszymi drogami. Proszę Cię o łaskę kroczenia Twoimi drogami.

 

Marek Kruszyński SJ

 

 

 

 

 

 

na początek strony
© 1996–2001 Mateusz