Mały poradnik (przed)małżeński

2. Bliżej marzeń

 

 

Czy spróbowałeś kiedyś zaplanować sobie co zrobisz, bądź też co się ma wydarzyć któregoś dnia? Jeżeli nie znasz tego uczucia, to proszę zrób to w najbliższym czasie. Zaplanuj sobie ze szczegółami i w określonych ramach czasowych tylko jeden, jedyny dzień Twojego życia... To proste ćwiczenie wzbogaci Ciebie o cenne doświadczenie, którego wagi nie umniejszy fakt, że już dzisiaj zdradzę Tobie jego rezultat i opowiem, na podstawie tylko własnego doświadczenia, że żyjąc przeciętnie w normalnym środowisku wśród ludzi, nie unikniesz niespodzianek, a precyzyjnie zaplanowany czas przeważnie niewiele przypomina to cośmy spodziewali się przeżyć. Teraz pomyśl ile takich dni złoży się na Wasze wspólne życie w małżeństwie? Ty natomiast już na początku tej drogi mniej lub bardziej świadomie zakładasz sobie z różną spodziewaną dokładnością jak powinno czy wręcz jak musi wyglądać całe Wasze życie!

Tymczasem te pozornie drobne zmiany, powtarzające się co dnia przez 356 dni w roku, a ciągnące się iks lat nakładają się na siebie, potęgują się, aż w końcu urastają do rangi problemu zwanego rozczarowaniem.

Zależność pomiędzy oczekiwaniami od małżeństwa, a odczuwanym zadowoleniem z tegoż związku nie jest jednak taka prosta i jednoznaczna. Zajrzyjmy co na ten temat mówi nauka?

Warte zauważenia są badania Marii Braun-Gałkowskiej ("Miłość aktywna", PAX, Warszawa 1985r.), które ukazały nowe spojrzenie na ten problem. Ujawnienie, w wyniku tych badań pewnych prawidłowości pozwolić może na uświadomienie sobie roli oczekiwań w małżeństwie i prowadzić do powiększenia liczby par wzajemnie zadowolonych ze swego związku. Oczekiwania od małżeństwa podzieliła ona na 5 kategorii: oczekiwania emocjonalne, opiekuńcze, seksualne, materialne i partnerstwa, a rozpatrywała je w trzech grupach: oczekiwania dla siebie, dla małżonka i dla wspólnoty małżeńskiej. Okazało się, że kobiety zadowolone ze swojego małżeństwa częściej deklarowały silne pragnienie: wspólnoty ideowej, opiekowania się małżonkiem i dziećmi, radość z przekazywania życia, wyłącznego związku emocjonalnego, wspólnych zainteresowań i rozrywek, posiadania oraz przynależności do drugiego człowieka i jego przyjaźni, wspólnego rozwoju osobowości, możliwości życia seksualnego zgodnego z zasadami moralnymi, wyłącznego i zaspokajającego potrzeby własne i partnera. Mężczyźni zadowoleni z małżeństwa oczekiwali: wspólnoty ideologicznej, realizowania się w roli ojca i wspólnego wychowywania dzieci, pomocy bliskim oraz wspólnych zainteresowań; podczas gdy mężczyźni niezadowoleni częściej wyrażali pragnienia dotyczące własnych potrzeb seksualnych i materialnych. Ujmując to ogólnie, małżonkowie z udanych związków częściej dążą w małżeństwie do zaspokajania potrzeb partnera niż własnych, do współdziałania i wyłączności związku, do współdziałania i wyłączności związku, natomiast w małżeństwach niezadowolonych kobiety najczęściej rezygnują z oczekiwań, a mężczyźni troszczą się o zaspokojenie swoich potrzeb seksualnych i materialnych. Powyższe badania wykazały również, że największe szanse doświadczenia szczęścia małżeńskiego mają pary, których oczekiwania od małżeństwa u obojga są bardzo wysokie, aczkolwiek realne do spełnienia a przy tym nastawione na realizowanie bardziej potrzeb wspólnoty i partnera niż własnych. Częściej skazane na niepowodzenie bywa zaś małżeństwo, po którym oboje nie spodziewają się zbyt wiele. Tak więc oczekiwania, nie jak się powszechnie uważa nazbyt wygórowane lecz wręcz przeciwnie, zbyt niskie pozbawiają małżonków chęci działania na rzecz doskonalenia swego związku, który w wyniku takiej bierności staje się faktycznie niesatysfakcjonujący, co ponownie wpływa na obniżenie oczekiwań od małżeństwa, a to z kolei pogłębia małą atrakcyjność wspólnoty , przyczyniając się w efekcie występowania ostrych konfliktów do rozkładu małżeństwa włącznie.

Wysoki poziom oczekiwań od małżeństwa już u narzeczonych stwarza większą szansę przyszłego szczęścia małżeńskiego, gdyż łączy się ono z poczuciem możności osiągnięcia tego, czego się oczekuje i jednocześnie wzmożonej aktywności w dążeniu do tego celu. Działa tu następujący "mechanizm": wysoki poziom aspiracji, tzn. uważanie związku za nierozerwalny i duże od niego oczekiwania pobudzające do wysiłku, aby uczynić wszystko co możliwe dla podtrzymania atrakcyjności małżeństwa i dbałość o to, żeby rzeczywiście nie doprowadzić do jego rozpadu... Takie małżeństwo będzie starało się pozytywnie rozwiązywać zaistniałe konflikty w przeciwieństwie do małżonków, którzy nie oczekują trwałości swojego związku, dla których każdy poważniejszy problem zamiast mobilizować do współpracy na rzecz jego przezwyciężenia, będzie stanowić pretekst do zerwania kontaktów i wycofania się z niezadowalającej wspólnoty.

Tyle jeśli chodzi o omawiane badania. Na tym jednak nie zamyka się sprawa oczekiwań i ich rola w małżeństwie. Wiadomo też, że istnieje cała sfera oczekiwań zbyt idealistycznych, np. życia bez konfliktów czy oczekiwanie, że współmałżonek dorówna swemu pierwowzorowi, który powstał w naszej wyobraźni i marzeniach... Poważny problem stanowić może znaczna rozbieżność w dziedzinie miłości erotycznej pomiędzy realnymi doznaniami, a kształtowanym poprzez środki masowego przekazu nieprawdziwym obrazem pożycia intymnego, który kształtuje błędne wyobrażenia i nierealistyczne marzenia właśnie. Oczekiwania powstałe wskutek tych wyobrażeń różnią się drastycznie od rzeczywistości, nie zorientowani zaś małżonkowie odczuwają rozczarowanie i poczucie niespełnienia, a winą za ten stan obarczają zazwyczaj partnera.

Jeśli chcemy więc zmierzać do osiągnięcia szczęścia w małżeństwie musimy sami aktywnie tworzyć nasze życie, jak również w sposób elastyczny modyfikować, przekształcać nasze oczekiwania w kierunku bardziej realistycznych oraz kontrolować potrzeby, które tkwią u źródeł naszych poszczególnych oczekiwań.

Wydaje mi się również ważne, aby nie zatracać siebie całkowicie, nastawiając się wyłącznie na realizację oczekiwań dla małżonka i wspólnoty, lecz dostrzegać także potrzeby własne i starać się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom spełnienia potrzeb najbardziej w danym momencie niezbywalnych, nie zaś kierować się tym jedynie kogo one dotyczą.

Ważne jest także, abyście nawzajem poznali swoje oczekiwania, gdyż nawet przy znacznej ich rozbieżności bądź niezgodności wzajemna dyskusja na ten temat i współpraca może być owocna. Warto spróbować wyodrębnić oczekiwania różnych typów m. in. te inspirujące, które należy realizować, jak też te egoistyczne i nierealistyczne, które uświadomione i wspólnie omówione łatwiej będzie przewartościować i pozytywnie je przetworzyć bądź zrezygnować z ich realizacji na rzecz wspólnego dobra, jakim jest oczekiwana przez wszystkich chęć doświadczenia szczęścia małżeńskiego.

Proponuję Wam więc teraz: weźcie do ręki długopisy i każde z Was po dwie kartki papieru. Na jednej z nich postarajcie się wypisać wszystko to, czego oczekujecie w małżeństwie dla siebie, a na drugiej to co myślicie, czego oczekuje dla siebie Wasz partner. Teraz wymieńcie się tymi listami oczekiwań i porównajcie je z sobą... Na ile świadomi jesteście Waszych własnych i wzajemnych oczekiwań? Czy różnią się one bardzo? Czy są to wymagania duże czy raczej niewielkie i czy nastawione są bardziej na realizowanie potrzeb partnera i wspólnoty, czy własnych?

Te pytania powinny pomóc Wam w podjęciu rozmowy na ten temat. Nie oskarżajcie się za nierealne i zbyt wygórowane bądź egoistyczne oczekiwania, lecz je spokojnie nawzajem przedyskutujcie i zweryfikujcie. Macie szansę stworzyć wspólny, akceptowany przez obie strony model Waszego przyszłego, bądź już trwającego życia małżeńskiego. Taka konfrontacja może być dla Was niespodzianką, dlatego lepiej, gdy zastanowicie się nad tym już w okresie narzeczeńskim. My zaś następnym razem będziemy dalej rozważać te problemy, których wspólne omówienie jeszcze przed ślubem wydaje się być szczególnie istotne.

Spotkamy się już wkrótce, aby nie tylko biernie oczekiwać, ale aktywnie kreować Waszą uszczęśliwiającą wspólnotę małżeńską.

 

ALEKSANDRA CICHOSZ

 


poprzedni odcinek następny odcinek

początek strony
© 1996-1997 Mateusz