www.mateusz.pl/wam/zd

ŻYCIE DUCHOWE, JESIEŃ 68/2011

Wielkie serce Kardynała

Z ks. Markiem Flisem, rzecznikiem prasowym Fundacji im. Księdza Kardynała Adama Kozłowieckiego „Serce bez granic”, rozmawia Józef Augustyn SJ

 

Tekst pochodzi z kwartalnika Życie Duchowe, JESIEŃ 68/2011

Pochodzi Ksiądz z parafii Majdan Królewski, do której w przeszłości należała Huta Komorowska, rodzinna miejscowość kard. Adama Kozłowieckiego.

W kościele parafialnym w Majdanie Królewskim wisiała swego czasu tablica z księżmi rodakami. Pamiętam, że kiedy byłem małym chłopcem, ministrantem, intrygowało mnie szczególnie jedno nazwisko umieszczone na tej tablicy – właśnie ks. Adama Kozłowieckiego, wówczas arcybiskupa w Zambii. Było ono na tej liście wyróżnione podkreśleniem. W domu, wśród różnych pamiątek mojej babci, znalazłem obrazek prymicyjny Adama Kozłowieckiego z 1937 roku. Był na nim wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem i napis: Cum lacte donans oscula („Z mlekiem dająca pocałunki”). Zastanawiałem się wtedy, jak to się stało, że z Huty Komorowskiej Adam Kozłowiecki wyjechał do dalekiej Zambii.

Adam Kozłowiecki po swoim wyjeździe do Afryki co jakiś czas przyjeżdżał do Polski, już w latach siedemdziesiątych i później. Czy miał Ksiądz okazję spotkać się z nim wówczas?

Kiedy Adam Kozłowiecki pierwszy raz po dwudziestu latach przybył do ojczyzny w 1970 roku, miałem sześć lat. W uroczystościach, które wtedy odbyły się w Majdanie Królewskim, nie brałem udziału. Słyszałem o nich później od osób, które w nich uczestniczyły. Nie spotkałem go także w 1987 roku, kiedy przyjechał w swoje rodzinne strony, by między innymi poświęcić nowo wybudowany kościół w Hucie Komorowskiej. Byłem wówczas klerykiem w Seminarium Duchownym w Przemyślu. Dopiero w 1992 roku, kiedy Adam Kozłowiecki przybył na poświęcenie nowego kościoła w Komorowie, miałem możliwość spotkania się z nim.

W tym roku 1 kwietnia minęła setna rocznica urodzin kard. Kozłowieckiego. W związku z tym w diecezji sandomierskiej, do której należą i Majdan Królewski, i Huta Komorowska, zorganizowano wiele uroczystości.

Z okazji tej rocznicy 6 stycznia w naszej diecezji zainaugurowano Rok Księdza Kardynała Adama Kozłowieckiego. W setną rocznicę urodzin księdza kardynała – 1 kwietnia 2011 roku – odbyły się uroczyste Msze święte w bazylice konkatedralnej w Stalowej Woli i w kościele w Hucie Komorowskiej. W Wydziale Zamiejscowym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Stalowej Woli zorganizowano sesję naukową poświęconą kardynałowi. Zaś w Majdanie Królewskim złożono kwiaty pod tablicą upamiętniającą sześćdziesiątą rocznicę święceń kapłańskich księdza kardynała, którą wmurowano w Urzędzie Gminy w 1997 roku.

Ogólnopolskie uroczystości obchodów Roku Księdza Kardynała zaplanowano na 25 września w Hucie Komorowskiej. Będą one połączone z czwartą rocznicą śmierci Adama Kozłowieckiego 28 września. Zakończenie obchodów 6 stycznia 2012 roku, w Dzień Misyjny.

Rok Kardynała Adama Kozłowieckiego upamiętniliśmy także wydaniem okolicznościowego znaczka pocztowego. Chcemy też wybić pamiątkowy medal. Na jego awersie zostanie umieszczona postać kardynała, data i miejsce urodzenia oraz data i miejsce śmierci. Na rewersie katedra w Lusace, gdzie Adam Kozłowiecki był arcybiskupem i gdzie został pochowany, oraz napis: „Misjonarz Afryki”. Myślimy też, by w przyszłości – w tym roku bowiem już nie zdążymy – wydać okolicznościową monetę.

W Roku Kardynała planowaliśmy także towarzyski mecz piłkarski reprezentacji Polski i Zambii. Cały czas mamy nadzieję, że do spotkania dojdzie. Dochód z niego chcemy przeznaczyć – w duchu kard. Kozłowieckiego – na pomoc dla zambijskiej młodzieży.

Wszystko to ma służyć przybliżeniu postaci kard. Kozłowieckiego mieszkańcom jego rodzinnych stron, ale także całej Polski.

Rok Kardynała to inicjatywa diecezji sandomierskiej oraz Fundacji im. Księdza Kardynała Adama Kozłowieckiego, której jednym z założycieli jest także Ksiądz. Jak doszło do powstania tej Fundacji?

Po śmierci księdza kardynała z naszej diecezji na pogrzeb do Lusaki udał się bp Edward Frankowski. Był pod wrażeniem wielogodzinnych uroczystości pogrzebowych, żarliwych modlitw oraz przywiązania i szacunku, jakie okazywali zmarłemu Zambijczycy. Swoimi wrażeniami z pobytu w Afryce ksiądz biskup podzielił się po powrocie do Polski w czasie Mszy świętej w Majdanie Królewskim. Uczestniczyli w niej Bogdan Romaniuk, radny Sejmiku Województwa Podkarpackiego, i Dariusz Bździkot, dyrektor Szkoły Podstawowej w Komorowie. To właśnie oni wyszli z inicjatywą, by w rodzinnych stronach księdza kardynała założyć fundację upamiętniającą życie i dzieło Adama Kozłowieckiego, o którym szerzej niewiele tu wiedziano. Chcieli, by nie tylko w Zambii, ale i w Polsce ludzie znali i cenili kardynała.

Akt notarialny powołujący do życia Fundację im. Księdza Kardynała Adama Kozłowieckiego „Serce bez granic” został podpisany 26 marca 2008 roku na plebanii w Majdanie Królewskim. Prezesem Fundacji jest wspomniany bp Edward Frankowski.

Cel Fundacji – jak Ksiądz wspomniał – to „upamiętnienie życia i dzieła” kard. Kozłowieckiego. W jaki sposób Fundacja wypełnia to zadanie?

Wydaliśmy już album Serce bez granic. Apostoł Afryki – obywatel świata – rodak z Huty Komorowskiej. Ks. kard. Adam Kozłowiecki SJ 1911-2007. Zawiera on wiele cennych zdjęć z archiwum Fundacji oraz Biblioteki Naukowej Księży Jezuitów w Krakowie. Planujemy także szersze opracowanie poświęcone księdzu kardynałowi. Jest także przygotowywany dziewięćdziesięciominutowy dokumentalno-fabularyzowany film o kardynale i jego związkach z Majdańszczyzną. Fundacja ma także swoją stronę internetową: www.cardinalekozlowiecki.pl, na której można znaleźć wiele informacji i o kardynale, i o działalności Fundacji.

Powstaje też Szlak im. kard. Adama Kozłowieckiego. Zaczyna się w Hucie Komorowskiej, gdzie kardynał się urodził. Dalej prowadzi przez szkołę w Hucie Komorowskiej jego imienia. Następnie kościół parafialny w Majdanie Królewskim i cmentarz, na którym pochowany został ojciec kardynała Adam Kozłowiecki senior. Później Urząd Gminy w Majdanie i poświęcona kardynałowi tablica pamiątkowa. Szlak kończy się w pobliskim Komorowie przy poświęconym przez niego kościele.

Chcemy jednak przede wszystkim zrekonstruować pałac Kozłowieckich w Hucie Komorowskiej, urządzić muzeum kard. Kozłowieckiego, a przy nim utworzyć Diecezjalne Centrum Misyjne, które miałoby charakter formacyjno-edukacyjny. Jest to więc nie tylko działalność upamiętniająca postać kardynała, ale także konkretna działalność w jego duchu. Kardynał jako misjonarz w Zambii bardzo troszczył się o wykształcenie młodych.

Na ukończeniu są już prace związane z remontem pałacyku myśliwskiego. To jedyny budynek, jaki przetrwał do naszych czasów na terenie majątku rodziny Kozłowieckich, gdzie był pałac, budynki dworskie oraz przypałacowy ogród i park z egzotycznymi drzewami, a także tartak, cegielnia, zakład wyrobu dachówek i kręgów betonowych oraz młyn na pobliskiej rzece Korzeń.

Wszystko to zostało zniszczone w czasie wojny?

Historię pałacu opisała Teresa Ginalska w opracowaniu Majdan Królewski. Historia i dzisiejsze oblicze gminy. Pałac przetrwał wojnę. Przetrwały także murowane stajnie, tak zwana resztówka dworska i stojący obok piętrowy pałacyk myśliwski, w którym przez jakiś czas mieszkała babka kardynała. Piękne drzewa ogrodu i parku wycięli na opał żołnierze Armii Czerwonej zimą 1945 roku. Pałac – za zgodą komunistów – rozebrali okoliczni mieszkańcy w 1955 roku. Na ocalałych murach stajni wzniesiono remizę Ochotniczej Straży Pożarnej. Z cegieł z budynków dworskich wybudowano szkołę, która stoi do dzisiaj i nosi imię kard. Adama Kozłowieckiego. Teren parku porósł las.

Z zabudowań przetrwał – jak już mówiłem – jedynie pałacyk myśliwski i w nim chcemy urządzić muzeum. Zgromadzimy w nim pamiątki po kard. Kozłowieckim, zbierane w ostatnich latach przez Fundację wśród mieszkańców okolicznych miejscowości. Ma to służyć przede wszystkim przybliżeniu postaci kard. Kozłowieckiego i jego rodziny, która tu przed wojną mieszkała: Adam Kozłowiecki senior, jego żona Maria z Janochów i ich trzej synowie: Czesław, Adam i Jerzy.

Ojciec Adama Kozłowieckiego był wielkim społecznikiem.

Kozłowiecki senior mógł być dla swoich synów wzorem zaangażowania społecznego i otwartości na różne społeczne problemy. W 1931 roku rodzice kardynała założyli w Hucie Komorowskiej Fundację Naukowo-Wychowawczą, której celem było kształcenie pochodzących z okolicznych miejscowości chłopców w różnych zawodach, przede wszystkim związanych z przemysłem drzewnym, ze względu na bogactwo pobliskich lasów. Na rzecz fundacji Kozłowieccy przekazali połowę swojej ziemi, czyli blisko trzy tysiące hektarów „z wszystkimi przynależnościami”, a więc także z budynkami mieszkalnymi i gospodarczymi. Budowa obiektów miała zostać ukończona w 1947 roku, ale prace przerwał wybuch wojny.

Adam Kozłowiecki senior był więc niezwykle hojny dla lokalnej społeczności i zaangażowany w troskę o poziom wykształcenia czy w ogóle życia na tym terenie. Zapewne więc był to wspaniały wzór dla Adama Kozłowieckiego juniora, późniejszego misjonarza w Zambii.

W Majdanie Królewskim i Hucie Komorowskiej krążą legendy o surowym wychowaniu synów przez Kozłowieckiego seniora.

Oczywiście trudno dziś powiedzieć, czy owe „legendy” odzwierciedlają rzeczywistość, czy wydarzenia, które opisują, miały raczej charakter epizodyczny. Mówi się na przykład, że kiedy synowie Kozłowieckich spóźnili się na obiad, nie dostawali tego dnia ani obiadu, ani kolacji. Służba litowała się nad nimi i przemycała im coś do jedzenia w tajemnicy przed Kozłowieckim seniorem. Czy jednak tak było zawsze, tego już nie wiemy. Są też wspomnienia mieszkańców, którzy widzieli, jak państwo Kozłowieccy jechali do kościoła w Majdanie Królewskim bryczką, a ich synowie szli na nogach za nimi. Może rzeczywiście był to przejaw surowego i wymagającego wychowania, a może chłopcy po prostu woleli sobie pobiegać.

Więcej na ten temat mogliby pewnie powiedzieć starsi mieszkańcy okolicznych miejscowości, którzy pamiętają jeszcze czasy przedwojenne albo z autopsji, albo z opowiadań swoich bliskich. Wielu przecież pracowało we dworze, widzieli więc codzienne życie rodziny Kozłowieckich.

W rodzinnym majątku Adama Kozłowieckiego w czasie wojny Niemcy utworzyli obóz.

Rzeczywiście, kiedy Adam Kozłowiecki został aresztowany i wywieziony do obozu koncentracyjnego najpierw w Auschwitz, a potem w Dachau, także w majątku Kozłowieckich utworzono obóz zagłady dla Żydów. Niemcy postawili tam szereg baraków, w których w straszliwych warunkach przetrzymywano setki Żydów przywiezionych tu z różnych stron Polski. Pracowali oni przy karczowaniu lasu. Wszystkich zamordowano, a zabudowania wykorzystano później do stworzenia obozu pracy dla Polaków. W sumie przez obóz w Hucie Komorowskiej przeszło około trzech tysięcy osób. Zginęło w nim od siedmiuset do tysiąca pięciuset więźniów. Różne źródła podają tu różne liczby. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku na terenie byłego parku dworskiego postawiono pomnik upamiętniający męczeństwo Żydów w Hucie Komorowskiej.

W czasie wojny mieszkańców Majdańszczyzny, między innymi Huty Komorowskiej, Niemcy wysiedlili, ponieważ na tym terenie Wehrmacht tworzył poligon dla piechoty i artylerii w związku z przygotowywaną inwazją na Związek Radziecki. W Majdanie Królewskim po czerwcu 1941 roku utworzono obóz jeniecki dla Rosjan. W latach 1941-1942 wymordowano w nim dziesięć tysięcy radzieckich jeńców. Ginęli przeważnie śmiercią głodową. Także oni zostali upamiętnieni pomnikiem na majdańskim Rynku. Nasza Fundacja w muzeum pamięci kard. Kozłowieckiego chce uwzględnić również tę bolesną przeszłość Majdańszczyzny.

Po nacjonalizacji majątku Kozłowieccy zamieszkali w Zakopanem. Ojciec Adama Kozłowieckiego zmarł w 1949 roku, jego matka w latach sześćdziesiątych. Najstarszy brat kardynała – Czesław został rozstrzelany przez Niemców w 1940 roku, młodszy – Jerzy po kampanii wrześniowej przedostał się do Anglii. Po wojnie wrócił do Polski, ale musiał uciekać z kraju, ponieważ zainteresowała się nim Służba Bezpieczeństwa. Przez Wiedeń wyjechał do Kanady.

Można powiedzieć, że dzięki Fundacji rodzina Kozłowieckich niejako powraca w swoje strony.

Powiedziałbym raczej, że dzięki kard. Kozłowieckiemu. To swoisty paradoks, ponieważ kiedy Adam Kozłowiecki junior wstąpił do zakonu jezuitów, ojciec był temu przeciwny i wydziedziczył go. Pozbawił go tego dziedzictwa materialnego. Teraz jednak w rodzinnych stronach kardynała utrwalamy pamięć o kardynale i jego dziedzictwie duchowym. Powraca więc tu, a razem z nim jego najbliżsi. To niezwykłe ścieżki Opatrzności.

Ogólnopolskie obchody Roku Kardynała przewidziane są – jak Ksiądz wspomniał – 25 września. Jak będą przebiegać te uroczystości?

Odbędą się one w ramach Dni Księdza Kardynała, które od 2008 roku Fundacja organizuje we wrześniu w okolicach daty śmierci księdza kardynała – 28 września. W czasie Dni w parafiach dekanatu raniżowskiego, do którego należy Majdan Królewski i Huta Komorowska, odprawiane są Msze święte w intencji księdza kardynała, organizujemy spotkania mu poświęcone, sesje popularnonaukowe, wyświetlane są filmy o kardynale. Co roku w ramach Dni w Szkole im. ks. kard. Adama Kozłowieckiego w Hucie Komorowskiej, tej zbudowanej z cegieł pochodzących z budynków dworskich, organizowany jest też konkurs wiedzy o misjach i kardynale. W tym roku Dni odbędą się już po raz czwarty.

25 września w kościele parafialnym w Hucie Komorowskiej zostanie odprawiona Msza święta dziękczynna za księdza kardynała i jego wielkie dzieło. W Gimnazjum w Majdanie Królewskim będzie natomiast sympozjum naukowe poświęcone mu oraz sesja popularnonaukowa.

To wszystko robią księża z diecezji sandomierskiej. Czy ojcowie jezuici włączają się w te obchody?

Ojcowie jezuici bardzo pomagają w pracach Fundacji, służą radą i wsparciem naszych inicjatyw, udostępniają archiwa. Kardynał był jezuitą, siłą rzeczy najwięcej informacji o jego życiu w zakonie i działalności na misjach dowiemy się właśnie od jego zakonnych współbraci.

W Roku Kardynała, w październiku, w czasie inauguracji roku akademickiego 2011-2012 w Wyższej Szkole Filozoficzno-Pedagogicznej „Ignatianum”, prowadzonej przez ojców jezuitów, zostanie przywołana postać kard. Kozłowieckiego i działalność naszej Fundacji. Wiem, że 15 sierpnia, w czasie odpustu w bazylice w Starej Wsi będzie także wspomniany jubileusz stulecia urodzin Adma Kozłowieckiego, który w Starej Wsi odbył nowicjat.

Przyznam, że jestem pod wrażeniem zaangażowania Księdza i innych osób z Fundacji w upamiętnienie kard. Kozłowieckiego. Czym kardynał ujął Księdza?

Dał się poznać jako niezwykle otwarty, życzliwy i ciepły człowiek, obdarzony poczuciem humoru, mimo swoich ciężkich obozowych doświadczeń. Do tego, co niełatwe w życiu, podchodził z dystansem i ogromną pokorą. Był z tym pogodzony. Pytany o lata obozowe z humorem odpowiadał, że Hitler zafundował mu kilkuletnie wakacje. Gdy po raz pierwszy po wojnie przybył do Polski, na miejscu swojego rodzinnego domu zastał tylko dewastację i ruiny. Podszedł do tego z dystansem. Śmiał się, że pod krzakiem jego ojciec zakopał złoto, ale ani krzaka, ani złota już tam nie było. A kiedy w 1987 roku w Hucie Komorowskiej poświęcił kościół, powiedział, że teraz ten Boży dom będzie i jego domem, że nadal ma tu do czego wracać. Swoje życie zawierzył więc całkowicie Bogu i w Nim szukał oparcia. Prawdziwie Boży człowiek.

 

Tekst pochodzi z kwartalnika Życie Duchowe, JESIEŃ 68/2011

 

 

 

© 1996–2011 www.mateusz.pl