W Jego ranach

WPROWADZENIA DO KONTEMPLACJI EWANGELICZNYCH

XVII. POGRZEB JEZUSA

 

Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało. Przybył również i Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa w nocy, i przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu. Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania. A na miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu (J 19, 38–42).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie dwa obrazy: pierwszy, to obraz Maryi, Matki Jezusa trzymającej w swoich ramionach martwe ciało Jezusa. Zauważmy Jej wielki ból, ale jednocześnie wewnętrzny pokój wynikający z Jej zaufania Bogu. Przedstawmy sobie także drugi obraz: pogrzeb Jezusa. Będziemy kontemplować Nikodema, Józefa z Arymatei i innych uczniów składających ciało Jezusa do grobu. Dostrzeżmy też wielki kamień zataczany nad grotą, w której zostało złożone ciało Jezusa.

Prośba o owoc kontemplacji: Najpierw będziemy prosić Maryię, aby zezwoliła nam doświadczyć Jej wielkiego bólu z powodu śmierci Syna oraz Jej bezwarunkowego zaufania Bogu. Następnie będziemy także prosić o głęboką wiarę, że Jezus swoją śmiercią wyzwolił nas z mocy zła: z mocy zła grzechu, z mocy śmierci oraz z sideł złego ducha.

1. Martwe ciało Jezusa

Kiedy stajemy wobec martwego ciała osoby kochanej ból związany z jej odejściem łączy się z zadumą nad istotą ludzkiego życia, nad nieubłaganymi prawami natury, które okazują się silniejsze od ludzkich pragnień i marzeń. Śmierć — nieubłagane prawo natury — dotknęła także Jezusa. Śmierć utrwaliła się w zesztywniałych i bezwładnych członkach Wcielonego Syna Bożego. O ile w odniesieniu do tajemnicy Wniebowzięcia Maryi Matki Jezusa mówimy nie tyle o Jej śmierci, ale jakby dyskretniej, o chwilowym Jej zaśnięciu, o tyle w odniesieniu do Jezusa mówimy wyraźnie i jasno o śmierci. Autentyczność Zmartwychwstania Jezusa zostaje uwiarygodniona sprawdzonym faktem Jego śmierci.

Dostojewski w jednym ze swoich dzieł komentując Zdjęcie z krzyża Holbeina kładzie w usta bohatera swojej powieści takie słowa: Jeżeli Jego uczniowie zobaczyli takie ciało, jakże mogli (...) przypuszczać, że zmartwychwstanie? Nie można powstrzymać się od pytania: jeżeli prawa natury są tak okropne, jakże można je zwyciężyć? Gdy patrzymy na ten obraz, wydaje nam się, że natura jest rodzajem ogromnego, nieubłaganego i niemego zwierzęcia, a raczej, wyrażając się ściślej, że jest to olbrzymi a bezmyślny mechanizm, który głuchy i nieczuły (...) połknął największą bezcenną Istotę — Jezusa.

Natura ze wszystkimi jej procesami, szczególnie zaś procesem nieustannego rodzenia się i umierania jest rzeczywiście nieubłagana. Jest rodzajem mechanizmu, który porusza się niezależnie od ludzkiej woli. Martwe ciało Wcielonego Syna Bożego, które za trzy dni zmartwychwstanie, jest świadectwem, iż Bóg wchodzi w te nieubłagane prawa natury i przyjmuje je na siebie, aby je pokonać, przezwyciężyć.

W liturgii Wielkiego Tygodnia Kościół ofiaruje nam kontemplację martwego Ciała Jezusa w Grobie Pańskim. Figurę zmarłego Jezusa wystawia się wówczas do adoracji. W obecnej kontemplacji wpatrujmy się w to martwe Ciało Jezusa zdjęte z krzyża. Zauważmy Jego bezwładność, zauważmy też Jego rany: rany biczowania, koronowania cierniem, rany krzyżowania, ranę przebitego boku. W martwym ciele Jezusa przywołajmy na pamięć owe nieubłagane prawa natury, którym dobrowolnie poddał się także Wcielony Syn Boży. Stał się do nas podobny we wszystkim, oprócz grzechu. Jezus stał się podobny do nas także w owym nieubłagalnym prawie ludzkiej śmierci.

Ciało zmarłego, którego się kocha, traktuje się zwykle z jeszcze większym pietyzmem i z jeszcze większą delikatnością niż za życia. I choć jesteśmy świadomi, że ciało to ulega z czasem rozkładowi, to jednak pozostaje ono symbolem więzi miłości i wzajemnego oddania. Także po pogrzebie wyrazem miłości stają się odwiedziny grobu. Kontemplujmy troskliwość i czułość, z jaką Ciało Jezusa traktują Jego przyjaciele i uczniowie.

Cała tradycja ikonograficzna, szczególnie w Kościele Zachodnim, ukazuje nam martwe Ciało Jezusa w ramionach Jego Matki. Zdaje się być to scena równie często przedstawiana, jak scena narodzenia Jezusa. I choć nie ma w Ewangeliach wzmianki, że Maryia trzymała w ramionach martwe Ciało Jezusa, to jednak wydaje się rzeczą naturalną, że Matka wzięła w ramiona umęczone Ciało swojego jedynego Syna. Nie mogąc Mu przyjść z pomocą w czasie męki i śmierci, teraz tym usilniej okazuje Mu całą swoją miłość, współczucie i oddanie.

W przedstawianiu Piety franciszkanie posunęli się — pisze M. Jover — do przypisywania pogrążonej w smutku Maryi złudzenia, iż trzyma w ramionach nie zwłoki Syna, lecz ciało dziecka. Stąd też na niektórych przedstawieniach Ciało Chrystusa jest rozmiarów ciała dziecka, a Maryia ma twarz młodej kobiety. Z tej franciszkańskiej prostoty, czy wręcz naiwności artystycznej przebija duch miłości, która daje i podtrzymuje życie. Maryia, jak podkreślają niektórzy teologowie, jako jedyny człowiek na ziemi wierzyła w Zmartwychwstanie swojego Syna. Apostołowie, choć słyszeli wielokrotne zapowiedzi Jezusa o Jego Zmartwychwstaniu, to jednak uwierzyli w nie dopiero wówczas, kiedy zobaczyli Go na własne oczy i usłyszeli na własne uczy. Św. Tomasz natomiast będzie domagał się także, aby mógł dotknąć dowodów Jego śmierci na krzyżu — ran nóg, rąk i rany boku.

W obecnej modlitwie kontemplujmy Maryię trzymającą w swoich ramionach martwe Ciało Jezusa. Chciejmy towarzyszyć Jej ze współczuciem i oddaniem. Prośmy Ją, aby Ona sama pozwoliła nam odczuć swój ból i jednocześnie miłość do Jezusa. Maryia choć wolna od grzechu, zostaje doświadczona największym cierpieniem, jakiego może doświadczyć kochająca matka.

Ból Maryi miesza się jednak z nadzieją i oczekiwaniem na zmartwychwstanie. Wolno nam wierzyć, iż Maryia, która wiedziała, że Ciało Jezusa poczęło się z Ducha Świętego, swoim nadzwyczajnym zmysłem wiary przeczuwała Jego Zmartwychwstanie. Łączenie się z Maryią w Jej cierpieniu oraz w nadziei na zmartwychwstanie stanie się dla nas źródłem ściślejszej więzi z Nią, a przez Nią z Jej Synem. Maryia zaś łącząc się z nami i uczestnicząc w naszych dramatach życiowych, będzie stawać się dla nas wzorem nadziei i wytrwania.

2. Pogrzeb Jezusa

Żydzi otaczali zmarłych wielką czcią. Stąd też przywiązywano wiele wagi do obrzędów pogrzebowych. Prawo zezwalało obmywać i namaszczać zmarłych nawet w dzień szabatu. Dla umarłego można robić wszystko, co trzeba: można go natrzeć wonnościami i umyć — powiada talmudyczny traktat Szabbat (H. Daniel–Rops). Stąd też nawet jeżeli zaszło już słońce i rozpoczęła się Pascha, krewni, uczniowie i przyjaciele Jezusa mogli spokojnie skończyć pobożne obrzędy, którymi u Żydów czczono zmarłych (H. Daniel–Rops).

Przy pogrzebie Jezusa zaangażowanych było wiele osób, ale Ewangeliści wspominają w sposób szczególny o Józefie z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami oraz o Nikodemie, który również z obawy przed Żydami rozmawiał z Jezusem nocą. Teraz ci dwaj lękliwi dotychczas ludzie, w obliczu śmierci Mistrza doświadczają niezwykłej wolności wewnętrznej oraz odwagi. Nie obawiają się ujawnić swojej przynależności do grona uczniów Zmarłego. Śmierć — szczególnie zaś śmierć osób bliskich, relatywizuje często ludzkie zniewolenia, przywiązania i obawy.

Nikodem przynosi na pogrzeb 100 funtów, czyli około 32 kilogramów, mieszaniny mirry i aloesu. Mirra to pachnąca żywica, w której tak kochał się Wschód (H. Daniel–Rops). Ta sama mirra, którą przywieźli Trzej Królowie Jezusowi do Betlejem. Aloes zaś jest drzewem pochodzącym z Indii, z którego wyciskano pachnące substancje. W czasach Jezusa ofiarowywano zmarłym wonności podobnie jak my ofiarowujemy zmarłym kwiaty (H. Daniel–Rops). Pachnideł tych używano w czasie grzebania ciała. Ciało Jezusa zostało namaszczone przyniesionymi wonnościami i obwiązane w płótna według żydowskiego sposobu grzebania zmarłych. Z pewnością ze względu na nietypową porę pogrzebu, jaką była bliskość Paschy, szukano grobu w niewielkiej odległości od miejsca ukrzyżowania. A na miejscu gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. To przypadkowo znalezione miejsce wraz z Kalwarią miało się stać później centralnym miejscem dla chrześcijan.

Przypomnijmy sobie pogrzeb jakiejś bliskiej nam osoby. Przywołajmy smutek i ból związany z faktem jej odejścia. W tym duchu chciejmy uczestniczyć we wszystkich gestach i czynnościach związanych z pogrzebem Jezusa. Dołączmy się do Nikodema, do Józefa z Arymatei i innych uczniów. Razem z nimi zanośmy Jezusa do Grobu. Aby móc ucieszyć się Zmartwychwstaniem Jezusa, trzeba najpierw z całym realizmem przeżyć Jego mękę, śmierć krzyżową i Jego pogrzeb. Uczniowie i przyjaciele nie robili Jezusowi pogrzebu na trzy dni, to był pogrzeb na wieczny spoczynek. Ich radość ze Zmartwychwstania Chrystusa była nieoczekiwana, nieprzewidziana i dlatego tym większa i głębsza. Nawet jeżeli słyszeli z ust samego Jezusa zapowiedzi Jego Zmartwychwstania, to w szoku Jego śmierci zupełnie o nich zapomnieli lub też wydały się im one jakąś niemożliwą do zrealizowania jeszcze jedną Jego przypowieścią. Towarzysząc uczniom i przyjaciołom Jezusa w ich smutku związanym ze śmiercią, będziemy tym pełniej towarzyszyć im w ich radości ze Zmartwychwstania.

 

 

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y
XVI. ŚMIERĆ JEZUSA XVIII. KONTEMPLACJA CAŁEJ MĘKI JEZUSA
 
na początek strony
© 1996–2000 Mateusz