Jacques Maritain

8. Filozofia chrześcijanina

Nasze poprzednie rozważania o prawdzie zakończyliśmy wraz z Maritain'em następującym wnioskiem: Bóg objawił człowiekowi pełną prawdę w Jezusie Chrystusie. Poza Jezusem nie ma prawdy. Tylko On, jako prawda, może nas wyzwolić z niewiedzy i kłamstwa. Jak to się jednak dzieje, że obok prawdy Jezusa pojawiło się tak wiele innych poglądów, czasami przychylnych, czasami obojętnych, a czasami wręcz wrogich Ewangelii. Zanim odpowiemy na to pytanie, musimy zdać sobie sprawę z jednej rzeczy. Prawda Jezusa jest zupełnie na innym pozimie, niż prawda filozofów czy naukowców. Prawda naszego Pana jest prawdą życia. Tylko On przypieczętował swoje słowa własną krwią, to znaczy, nie zaprzeczył im, choć mógł przez to uratować własne życie. Tymczasem prawda tego świata jest inna. Ludzie, obojętnie jakie poglądy głoszą, nie zamierzają potwierdzać ich własnym cierpieniem, czy wręcz śmiercią. Jest bowiem tak, że poglądy to jedna rzecz, a życie ich głosicieli to druga rzecz. Tak jest różnica między prawdą Pana Jezusa a prawdami głoszonymi przez innych.

Po tym wstępie, przejdźmy do rzeczy. Wszystko na to wskazuje, że nasze dzisiejsze spotkanie trzeba będzie poświęcić filozofii. Nie ma na to rady, zmusza nas do tego sam Maritain. Choć na początku swojej książki zastrzegał się on, że będzie mówił jasno i dobitnie, właśnie jak wieśniak znad Garonny, przyszedł taki moment, gdy wycofał się ze swoich obietnic i na ponad stu stronach zajął się tym, co najbardziej lubił, to znaczy filozofią, głównie świętego Tomasza z Akwinu. Nic na to nie poradzimy, możemy co najwyżej nauczyć się, że gdy filozof obiecuje nie mówić o filozofii, to na pewno słowa nie dotrzyma.

To jasne, że w ciągu kilku minut nie powiemy wszystkiego o świętym Tomaszu, nie powiemy nawet jednej setnej. Warto jednak zapytać, dlaczego myśl tego średniowiecznego Dominikanina była tak droga Maritain'owi? Trzy słowa pomogą nam odpowiedzieć na to pytanie: realizm, optymizm poznawczy i rozum. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak rozjaśnić te tajemniczo brzmiące terminy.

Najpierw realizm. Co to znaczy, że świat jest realny? To znaczy, że jest naprawdę, że nie jest naszym wymysłem, przywidzeniem, złudą. Jeśli zaś tak, to jest on niezależny od nas. Trwa, gdy się rodzimy i trwa, gdy umieramy. Jego istnienie nie zależy od naszej woli, rozumu czy pragnień. To trwanie świata prowadzi nas prostą drogą do Pana Boga. Bo jeśli zapytamy, dlaczego świat w ogóle jest, to cóż odpowiemy? Jest dlatego, że ktoś podtrzymuje go w istnieniu. Wszystko ma bowiem swoją przyczynę, także świat. Nie byłoby go, gdyby ktoś go nie stworzył. Być może te rozważania wydają się naiwne, lecz proszę wierzyć, że wielu było takich, którzy nie myśleli w ten sposób. Wieśniak znad Garonny nazywa ich idealistami, to znaczy tymi, którzy przedkładają idee własnego umysłu ponad rzeczywistość świata; którzy twierdzą: ważniejsze jest to, co myślimy o świecie, niż świat jako taki. Na przykład, ważniejsze jest to, co myślę o moim ogrodzie, niż sam ogród; ważniejsze jest to, co myślę o moim małżeństwie, niż samo małżeństwo. Takie nastawienie jest, zdaniem Maritaina, absolutnie nie do zaakceptowania. Co więcej, takie właśnie myślenie stało się, według niego, przyczyną zamieszania w myśli chrześcijańskiej.

Pójdźmy dalej. Cóż to znaczy, że powinniśmy być optymistami w naszym poznawaniu świata? Oznacza to, że świat daje się poznać; że można poznać prawdę o świecie, zobaczyć go takim, jakim jest. To wcale nie znaczy, że świat nie ma swoich tajemnic! Ma i będzie miał! Lecz my możemy wierzyć, że stopniowo będziemy te tajemnice odkrywali. Jest bowiem pomiędzy światem i naszym umysłem relacja tego rodzaju, że prawda o świecie jest dla nas dostępna. Jesteśmy cząstką świata i prawa, jakie są w nim obecne, są obecne także w naszym umyśle. Optymizm znaczy więc przekonanie, że choć świat jest tak trudny do zrozumienia, to z czasem zdołamy go zrozumieć lepiej. I znów na ustach czytelników może pojawić się uśmiech zdziwienia, są to wszak rzeczy oczywiste. Otóż, nie tak bardzo! Wielu było takich, którzy zaprzeczali możliwości poznania świata. Także ich Maritain nazywa idealistami. Mówili oni, że pomiędzy światem a naszym umysłem jest bariera nie do przebycia, i nawet jeśli nie wiadomo jak byśmy się starali, to i tak nie poznamy świata. Coż zatem poznajemy? Nic innego, jak tylko struktury naszego umysłu. Ponieważ nasz umysł jest zbudowany w taki a nie inny sposób, świat przedstawia się nam tak, a nie inaczej. Gdybyśmy mieli inną budowę umysłu, świat wyglądałby zupełnie inaczej. Cóż za pomyłka, mówi wieśniak znad Garonny. Jeśli byłoby tak, jak mówią idealiści, niczego byśmy nie mogli poznać.

Powiedzmy wreszcie parę słów o rozumie. Święty Tomasz uważał go za ukoronowanie naszego człowieczeństwa, za znak naszego prawdziwego podobieństwa do Boga. Rozum rządzi naszą duszą, kieruje jej uczuciami i zmysłami. Jest jak władca, który panuje nad wieloma poddanymi. Dzięki niemu nie jesteśmy wystawieni na działanie popędu i instynktu, i to właśnie odróżnia nas od zwierząt. Wydawać by się mogło, że i te słowa są oczywiste. Lecz okazuje się, że nie dla wszystkich. Wieśniak znad Garonny surowo rozprawia się z tymi, którzy lekceważą lub nie doceniają rozumu. Dla nich w rzeczy samej, nie rozum, lecz jakieś inne siły rządzą człowiekiem, czy będą to namiętności, czy uczucia szlachetne, czy wola. Sąd Maritaina jest tu bardzo ostry. Gdy chrześcijanin zaprzecza pierwszeństwa rozumowi, natychmiast wpada w pułapkę i staje się niewolnikiem instynktowanych sił, które nim poruszają, lecz on nie wie, ani z jakiej przyczyny, ani w którą stronę.

 

 

9. Lewica, prawica i integryzm


początek strony
© 1996-1997 Mateusz