www.mateusz.pl/mt/10lat

JACEK ŚWIĘCKI

Moje Objawienie

(4/5)

 

Nowość Apokalipsy polega też i na tym, że Jan nie musi przekształcać się w mędrca czy też patriarchę z dawnych wieków, by móc oglądać dzieje swego narodu z wygodnej perspektywy, gdyż widząc Jezusa, widzi całokształt ludzkich dziejów, bo przecież Jezus wie, co jest w człowieku (J 2,25). Najpierw widzi je poprzez listy, które posyła do siedmiu Kościołów. Teraz zaś (tzn. począwszy od rozdziału czwartego) zostaje jakby uniesiony do prawdziwej, niebieskiej Świątyni i uczestniczy w prawdziwym duchowym kulcie oddawanym Bogu przez całą niebiańską społeczność.

Tak, proszę wycieczki, opłaciło się nam wejść na basztę by zobaczyć niezapomnianą panoramę niebiańskiego grodu. Teraz pora wejść w obręb jego murów. Nie dziwmy się, że w mieście Boga Izraela nie ręką ludzką uczynionym wszystko jest inne: ulice, place, budynki i ornamenty. Aby się w tym wszystkim połapać, należy zatem najpierw wyjaśnić najważniejsze zasady architektoniczne czyli apokaliptyczne symbole.

Tęcza otaczająca tron Boży jest znakiem przymierza zawartego z ludzkością po potopie, gdy Bóg zobowiązał się, że już więcej ziemi nie zniszczy (por. Rdz 9.8-17). Znak ten potwierdza, że księga ta nie jest ponurym proroctwem o zniszczeniu i zagładzie, lecz wręcz przeciwnie: zapowiada koniec nieszczęść. Owszem są jeszcze gromy i błyskawice, by przypomnieć inne tj. synajskie przymierze zawarte w dość przerażającej scenerii (por. Wj 19,16-23 i Hbr 12,18-21), choć było ono przecież w swej najgłębszej istocie wyrazem Bożego miłosierdzia dla Izraela. A przed tronem plonie niebieska menorah: siedem darów Ducha Świętego (por. Iz 11,2) jako że uczynki podobające się Bogu mogą być tylko dziełem Jego Ducha.

Szklane morze podobne do kryształu prawdopodobnie oznacza stworzony Wszechświat. Potwierdzają to cztery zwierzęta reprezentujące cztery żywioły (przedstawione wg wierzeń mitologii mezopotamskich).

Liczbę dwadzieścia cztery należy czytać raczej: dwa razy dwanaście. Dwanaście zaś jest liczbą narodu wybranego, gdyż symbolizuje dwanaście pokoleń Izraela. Dwudziestu czterech starców, aniołów opiekuńczych, reprezentuje zatem dwa narody wybrane: Starego i Nowego Przymierza. Okazuje się zatem, ze Niebo ceni je równie wysoko!

Następnie Jan widzi Baranka stojącego, jakby zabitego (Ap 5,6). Jest to oczywisty znak Chrystusa, jako że Jan Chrzciciel mówi o Nim: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata (J 1,29). I oto jesteśmy świadkami tego, iż cale Niebo oddaje Mu identyczny kult jak Bogu! Cóż, Biblia bezpośrednio o Trójcy św. nie mówi: lecz jak inaczej zinterpretować podobną wizję? Zwróćmy też uwagę na to, że stojący, jakby zabity Baranek, to nie tyle Chrystus zmartwychwstały, który właśnie wstąpił do nieba (byłaby to zdecydowanie zbyt zawężona interpretacja wizji), lecz raczej odwiecznie istniejący Boży Syn, który się nigdy nie zmienia. Krzyż jawi się nam zatem niczym największa i ostateczna teofania (ukazanie się Boga człowiekowi). Takim właśnie jest Bóg, pokornym Zwierzęciem Ofiarnym własną krwią karmiącym swe stworzenie (por. 1P 1,18-20), a nie jakimś tam wszechmogącym „hiper-super”, którego upadły człowiek stworzył sobie na własny użytek, jako wypełnienie własnych snów o domniemanej potędze… Gdyż Jego wszechmoc – jak to głoszą zgodnie i chrześcijańscy mistycy i Talmud – wynika z Jego pokory.

Księga i jej siedem pieczęci oznaczają, podobnie jak siedem listów, całość dziejów. Chrystus jest jedynym panem dziejów świata, on Lew z pokolenia Judy (jest to tytuł mesjański, oznaczający dynastię dawidową), zwycięzca pomimo swej pozornej słabości i łagodności. To on łamie kolejne pieczecie i posuwa ewolucję świata ku sobie tylko wiadomej przystani. Tylko On jest jedynym kluczem do zrozumienia dziejów świata, on jeden wie co jest w człowieku (J 2,25). Gdy Jan Go nie widzi, płacze, gdyż przestaje rozumieć cokolwiek.

Gdy złamane zostają cztery pierwsze pieczecie pojawiają się czterej jeźdźcy o rożnych kolorach rumaków. Cztery – to już wiemy – jest symbolem stworzenia. W tym jednak przypadku jest to symbol tego szczególnego stworzenia, jakim jest człowiek. Biel jest w Apokalipsie kolorem Nieba (inaczej niż w naszej cywilizacji, gdzie niebo jest „oczywiście” niebieskie…). Biały jeździec oznacza zatem, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże (Rdz 1,27). Trzyma łuk i zwycięża zgodnie z poleceniem Stwórcy: Czyńcie sobie ziemię poddaną (Rdz 1,28). Pozostali jeźdźcy świadczą jednak o tym, że do natury ludzkiej, niczym kąkol, zostały domieszane inne niepożądane elementy. Oto koń o barwie ognia i miecz: człowiek stał się mordercą, potrafi zabijać braci. Oto następny czarny koń i jarzmo (a nie waga! Brandstaetter ma rację!): człowiek potrafi gnębić i uciskać braci. Wreszcie trupio blady koń i śmierć: człowiek podlega śmierci, choć stworzony został do nieśmiertelności.

Przy złamaniu piątej pieczęci pojawiają się męczennicy (a właściwie świadkowie – gr. martyres). Są to ludzie, którzy świadczą o tym, że są stworzeni na obraz i podobieństwo Boże (stąd ich białe szaty!), lecz z tego właśnie powodu są prześladowani i zabijani. Gdy żalą się na swój los, okazuje się, że mają jeszcze poczekać… Dopiero złamanie szóstej pieczęci przynosi zmianę sytuacji: dawny świat ginie w gwałtownych konwulsjach, a na jego miejsce pojawia się nowy.

Obraz kosmicznej katastrofy często pojawia się także u proroków i jest dla nich czymś oczywistym (por. Am 8,9 i Jl 3,1-5), w tamtych bowiem czasach słońce, księżyc i gwiazdy uważane były powszechnie za bogów. Gdy tylko Baranek wkracza w wszechświat (jest to wizja tajemnicy Wcielenia), to nic dziwnego, że pogańscy bogowie i ich wyznawcy pierzchają w nieładzie! Natomiast gwiazdy spadające na ziemię niczym niedojrzałe figi z wstrząsanego wichurą figowca, to coś znacznie więcej niż tylko efektowna poetycka przenośnia; figowiec bowiem, jak to już wiemy, oznacza świątynię jerozolimską, zaś niedojrzałe figi – to świątynne ofiary, które nie były w stanie nasycić składających je dzieci Izraela. Podobnie też mówi o tym sam Pan Jezus w przypowieści:

Pewien człowiek miał drzewo figowe
zasadzone w swojej winnicy [co oznacza Izrael];
przyszedł i szukał na nim owoców,
ale nie znalazł. (Łk 13,6)

Uwaga! Jest to pierwsza wyraźna zapowiedź zniesienia dawnego kultu i zastąpienia go nowym!

Nim to jednak nastąpi, ma miejsce tajemnicza scena pieczętowania wybranych.

Jest to wizja zapożyczona od Ezechiela (por. Ez 9). Prorok już wie, ze Jerozolima i jej świątynia są skazane na zagładę i obserwuje, jak anioł opieczętowuje czoła nielicznych wiernych Izraelitów (to jest tych, co nie dopuścili się bałwochwalstwa) litera Taw. Otóż Taw jest ostatnią literą hebrajskiego alfabetu (tak jak grecka Omega) i oznacza koniec. Ci co są opatrzeni jej znakiem przeżyją zagładę i zobaczą odnowioną świątynię i miasto!

Św. Jan nie mówi niczego innego: jest to starannie ukryta, choć dla ówczesnych słuchaczy obytych z Prorokami dość oczywista zapowiedź zburzenia Świątyni. W końcu on sam, podobnie jak Ezechiel, też znajduje się na wygnaniu, z dala od świętego miasta… Analogia z wydarzeniami z VI w. prz. Chr. jest zatem zupełna. Jest też czymś zupełnie zdumiewającym, że drugie zburzenie miało miejsce dokładnie w tym samym dniu żydowskiego kalendarza, co pierwsze, mianowicie dziewiątego Ab.

Wybranych zaś jest sto czterdzieści cztery tysiące. I znów, podobnie jak w przypadku dwudziestu czterech starców, trzeba tę liczbę rozłożyć na czynniki pierwsze: dwanaście do kwadratu razy tysiąc. Wiemy już co oznacza dwanaście: naród wybrany. Podniesienie do kwadratu jest natomiast w Apokalipsie dość osobliwym zabiegiem semantycznym: wbrew pozorom nie chodzi tu o zwielokrotnienie liczby pokoleń Izraela, lecz o wyrażenie idei narodu wybranego w narodzie wybranym. Mówiąc inaczej, chodzi o tzw. Resztę Izraela czyli członków narodu wybranego, którzy zawsze byli wierni Przymierzu i nigdy nie popadli w bałwochwalstwo. W każdym pokoleniu Izraela była taka Reszta i ją to właśnie widzi Jan.

Co zaś oznacza liczba tysiąc? Wbrew pozorom nie oznacza ona ogromnej, niemierzalnej ilości, gdyż do tego Apokalipsa posługuje się miriadą (po grecku dziesięć tysięcy). Przypuszczalnie chodzi o tysiącletni okres istnienia świątyni jerozolimskiej od zbudowania jej przez Salomona (ok. 950 prz. Chr.) do ostatecznego zburzenia przez Rzymian (70 po Chr.). Tysiącletnie panowanie Boga i jego Pomazańca, o którym jest także mowa w rozdziale dwudziestym, to nic innego jak rządy Boga i połączonej z nim specjalnym przymierzem dynastii dawidowej nad Izraelem, a nawet pośrednio nad całym światem pogańskim, o których wspominają tzw. Psalmy królewskie. Dla przypomnienia przytoczmy dość charakterystyczny fragment:

Pan króluje: drżą narody; zasiada na cherubach: a ziemia się trzęsie.
Wielki jest Pan na Syjonie i wyniesiony ponad wszystkie ludy.
Niech wielbią imię Twoje wielkie i straszliwe: ono jest święte.
Królem jest Potężny, co kocha sprawiedliwość.
Ty ustanowiłeś to, co jest słuszne,
Prawo i sprawiedliwość w Jakubie Ty ustanowiłeś.
Wysławiajcie Pana, Boga naszego, oddajcie pokłon przed świętą Jego górą:
Bo Pan, Bóg nasz, jest święty. (Ps 99,1-4,9)

Tak więc sto czterdzieści cztery tysiące wybranych, to Reszta Izraela wierna Przymierzu i Świątyni w okresie gdy to poprzez nią Bóg sprawował rządy nad światem. Wobec nich też wypełniają się wszystkie obietnice Przymierza, o których mówi Prawo i Prorocy. Lecz nie są oni sami: oto towarzyszy im nieprzeliczony tłum ze wszystkich ras, jeżyków i narodów. Gdyż Nowe Przymierze, zawarte we Krwi Baranka jest przymierzem powszechnym, obejmującym wszystkich ludzi na ziemi i równie świętym co Pierwsze Przymierze.

Złamanie siódmej pieczęci powoduje nastanie przerwy w niebiańskim kulcie na bardzo krótki okres czasu – jakby pół godziny. Przerwa ta oznacza czasowe ustanie świątynnego kultu Boga Izraela. W tym czasie zburzona świątynia jerozolimska zostaje zastąpiona nową chrześcijańską świątynią duchową.

* * *

Następny cykl siedmiu trąb, obejmujący rozdziały od ósmego do jedenastego, opowiada dokładnie tę samą historię, tyle że poprzez inne szczegóły i obrazy. Nie jest to część dalsza poprzedniego cyklu siedmiu pieczęci! Jan przechodzi od wizji do wizji w miarę rozwoju wydarzeń niebiańskiej liturgii, tak jakby kolejna jej część dawała mu coraz lepsze rozumienie historii świata i Izraela oraz misterium mesjańskiego.

Tym razem pierwsze cztery trąby nie mówią o stworzeniu człowieka, lecz o inwazji szatana na stworzony wszechświat. Niszczy on jego trzecią część, w wyniku czego trudno się w nim dopatrzyć Bożego dzieła, w którym wszystko jest dobre (por. Rdz 1,31). To wydarzenie ma miejsce oczywiście na początku jego dziejów, a nie na końcu!

To właśnie szatan podstępem pozbawia człowieka zwierzchnictwa nad wszechświatem i tym samym staje się księciem tego świata (por. J 12,31). Stąd kolejne trąby to „biada” dla mieszkańców ziemi, gdyż odtąd ich los zależy od łaski i niełaski złych duchów. Piąta trąba zapowiada tortury psychiczne i duchowe, a szósta – ogromną inwazję diabelskich wojsk na bezbronny świat: konnica licząca sobie dwie miriady miriad. Jest to symbol podwójnej nieskończoności grzechów ludzkości: prawdopodobnie chodzi o grzechy pogan i grzechy Izraela. Mimo straszliwych cierpień, jakie zadaje ludzkości przeciwnik, mieszkańcy ziemi bynajmniej się przeciw tyrańskim rządom szatana nie buntują: wręcz przeciwnie, popadają w coraz większe bałwochwalstwo!

Lecz oto przychodzi niespodziewana pomoc z Nieba, mianowicie Anioł Przymierza obleczony w tęczę (ten symbol już znamy). Nogi niczym słupy ogniste i obłok nawiązują do kolumny ognia i obłoku wiodących naród wybrany gdy uciekał z Egiptu (Wj 14,19-20). Postawienie nóg na ziemi i morzu oznacza zwierzchność nad stworzeniem i nad złymi duchami, których siedziba wg wierzeń hebrajskich znajdowała się właśnie w morskiej otchłani. Anioł Przymierza (po hebrajsku maleak, tłumaczony na grecki jako angelos, oznacza także wysłannika, por. Ml 3,1) jest zatem kolejnym obrazem Chrystusa: Jego oblicze jaśnieje słońcem podobnie jak w początkowej wizji. Jego głos przypomina ryk lwa, jako ze Jahwe ryczy na Syjonie wg określenia proroków (Am 1,2), a On sam jest przecież Lwem z pokolenia Judy. Czujemy, że jeszcze chwila, a rzuci się na szatana i rozszarpie go na kawałki…

Ryk przechodzi w siedmiokrotny głos grzmotów. Co oznaczają grzmoty – też już wiemy: są to słowa Przymierza synajskiego. Tym razem jednak słowa te wypowiada Chrystus, są to więc słowa Nowego Przymierza. Lecz dlaczego mają one pozostać tajne?

Otóż słowa „To jest Nowe Przymierze we Krwi mojej” są zachowane tylko w Ewangeliach synoptycznych: św. Jan je przemilcza. Dla niego i grupy uczniów, której przewodził, była to absolutna tajemnica, której nie należało rozpowszechniać. O zawarciu Nowego Przymierza Jan zaświadcza uroczyście wskazując na otwarty bok Jezusa, z którego wypłynęła krew i woda – znak źródła wypływającego z prawego boku świątyni, zapowiedzianego przez proroków (por. Ez 47,1-12 i Zch 13,1-2) Wiadomo też, że w pierwszych wiekach katechumenów nigdy nie informowano czym jest Eucharystia: dowiadywali się o tym dopiero w czasie liturgii chrzcielnej, gdyż pierwotny Kościół uważał, ze tylko dany na chrzcie Duch Święty może w pełni wyjaśnić to, co po ludzku jest niewyjaśnialne, a dla praktykujących żydów nawet gorszące.

Lecz teraz Anioł Przymierza podnosi rękę w górę i przysięga… Jest to obraz wzięty z księgi Daniela (Dn 12,7): tam także anioł przysięga, że zbezczeszczona świątynia, wkrótce będzie ponownie poświęcona, a pogańskie bożki ostatecznie usunięte. W Apokalipsie zaś nie chodzi tylko o oczyszczenie świątyni syjońskiej, lecz wręcz o uwolnienie ziemi spod władzy szatana…

Następna scena spożywania zwoju jest wzięta z Ezechiela (por Ez 3,1-4). Tym samym Jan ukazuje, że znajduje się w analogicznej sytuacji co Ezechiel: oddalony o setki kilometrów od Jerozolimy ma ogłosić swym rodakom bliskie zburzenie niewiernej Bogu świątyni i zastąpienie jej nową konstrukcją. I rzeczywiście: teraz Jan mierzy Świątynię Bożą i dowiaduje się, że tylko wewnętrzny dziedziniec gromadzący prawdziwych czcicieli Boga w duchu i w prawdzie będzie ochroniony, zaś wyznawcy religii zewnętrznej będą deptani przez pogan.

Symboliczna liczba trzech i pół roku, pojawiająca się tu i ówdzie w Apokalipsie w rożnych wersjach, jest czasem stosunkowo krótkiej (jak na Boże poczucie czasu) władzy szatana nad światem połączonego z prześladowaniem wiernych Przymierzu. Jest to też czas wielkich świadków Najwyższego, którzy są w stanie na pewien czas sparaliżować diabelskie moce i ukazać w ten sposób światu przyszły triumf Chrystusa. Świadkowie ci, należący jeszcze do Starego Testamentu, przedstawieni są symbolicznie jako Mojżesz i Eliasz stojący przed Panem Wszechświata: jest to jakby janowa wersja narracji o Przemienieniu na Górze zamieszczonej w Ewangeliach synoptycznych. A giną i zmartwychwstają ponownie jak ich Pan, gdyż ich słowa i czyny Jego przecież zapowiadają. Prawodawcy i Prorocy Pierwszego Przymierza są zatem bezsprzecznie sługami Chrystusa (por. Hbr 11, 24-26)!

Jeszcze jedno: świadkowie ci giną w Jerozolimie, co zabija proroków (por Mt 23,29-32 i Łk 11,50-51), i która nazwana jest w Apokalipsie Sodomą i Egiptem. Cóż, Jan dorównuje w pełni Ezechielowi w gwałtownych określeniach. Wkrótce już pojawi się inna symboliczna nazwa: Babilon (być może chodzi też o wieżę Babel, jako ze hebr. Babel = gr. Babylon). Niech nas one zbytnio nie dziwią, gdyż podobne porównania są dla proroków Izraela ulubionym sposobem potrząsania uśpionymi sumieniami rodaków (por. Iz 1,10).

Siódma trąba i trzecie „biada” dokonują ostatecznego uwolnienia uciemiężonej ziemi: jej gnębiciele giną z powodu wielkiego gradu (por. Joz 10,11), a zwycięski Chrystus usuwa z niej księcia tego świata. Na znak tego w niebieskiej Świątyni ukazuje się Arka Przymierza. Dlaczego właśnie Arka? Wyjaśnienia należy szukać w żydowskim midraszu streszczonym w Drugiej księdze Machabejskiej:

W dokumentach można znaleźć [wzmiankę], że prorok Jeremiasz rozkazał, aby ci, którzy byli uprowadzeni do niewoli, wzięli ze sobą ogień. Tak było powiedziane i tak prorok przykazał tym, których uprowadzono do niewoli. Dał im Prawo, aby nie zapomnieli przykazań Pana i aby nie zamąciły się ich myśli, kiedy będą widzieli wizerunki [bóstw] złote i srebrne, a wokoło nich ozdoby. Tymi i podobnymi słowami upomniał ich, aby nie dali usunąć Prawa ze swego serca. Było w tym piśmie [napisane], jak z Bożego polecenia prorok kazał nieść za sobą namiot i arkę, gdy wyszedł. Kiedy zaś wszedł na górę, na którą Mojżesz wstąpił i [z której] przyglądał się dziedzictwu Bożemu, przyszedłszy tam znalazł Jeremiasz pomieszczenie w postaci pieczary. Umieścił tam namiot, arkę i ołtarz kadzenia, a wejście zarzucił kamieniami. Kilku z tych, którzy mu towarzyszyli, wróciło, aby zaznaczyć drogę, ale już nie mogli jej odnaleźć. Kiedy zaś Jeremiasz dowiedział się o tym, czyniąc im wymówki powiedział: Miejsce to pozostanie nieznane, aż Bóg na powrót zgromadzi swój lud i okaże mu miłosierdzie. Wtedy to Pan ponownie pokaże to [wszystko] i będzie można widzieć chwałę Pańską i obłok, podobnie jak za Mojżesza można ją było widzieć i jak wtedy, gdy Salomon modlił się, aby miejsce zostało w uroczysty sposób poświecone. (2 Mch 2,1-8)

Aż Bóg na powrót zgromadzi swój lud i okaże mu miłosierdzie… No proszę, a myśmy myśleli, że Apokalipsa to tylko horror, płacz i zgrzytanie zębów!…

 

1  |  2  |  3  |  4  |  5  |  następna strona »

 

 

 

© 1996–2006 www.mateusz.pl