www.mateusz.pl/mt/dp

DARIUSZ PIÓRKOWSKI SJ

Kilka impresji o Sądzie Ostatecznym (Mt 25,31-46)

 

 

1. Intrygujące jest zdziwienie, zarówno sprawiedliwych jak i niesprawiedliwych, wobec werdyktu Króla. Zdziwienie sprawiedliwych oznacza zapewne, że czyniąc w swoim życiu dobro nie spodziewali się nagrody. Co więcej, nie stanęli przed Królem z nastawieniem jakoby zdobyli zasługi, aby się nimi pochwalić. Bo tak naprawdę na niebo nie można sobie zasłużyć. Niebo jest darem, ale nie w takim sensie, jakoby ono nic nas nie kosztowało lub jakbyśmy mieli bezczynnie na nie oczekiwać. Niebo jest darem, bo ostatecznie za każdym uczynionym przez nas dobrem stoi Bóg, chociaż wcale nie wyklucza to naszej twórczości, inwencji, nakładu sił. Jeśli nasza kreatywność, talenty, zdolności, uczucia wprzęgane zostają na służbę innym bez równoczesnego poczucia samozadowolenia i zadufania, to znak, że siłą „aktywizującą” i wspierającą nasz potencjał, jest sam Duch Święty. To chyba jedna z największych tajemnic i paradoksów chrześcijaństwa: całkowicie zależni od Boga i całkowicie wolni.

2. Idąc dalej można przypuszczać, że wśród tych rzesz sprawiedliwych będzie wielu niechrześcijan. Gdyby wszyscy byli chrześcijanami słyszeliby kiedyś ową Ewangelię, więc dlaczego mieliby się dziwić słowom Jezusa, gdyby wiedzieli, że służąc człowiekowi, służą Chrystusowi?

3. Na tej ziemi Bóg najczęściej przychodzi do nas przez człowieka. Podobnie jak Jego objawienie najpełniej dokonało się przez człowieczeństwo Jezusa, tak i tym podstawowym miejscem „spotkania” Boga jest człowiek, bez względu na to, czy go lubimy, czy nie. Jezus nie pyta: „Czy dostrzegliście mnie w zachodzie słońca, pięknie kwiatów, górskich szczytach, w modlitwie, w teologii, w Kościele, (oczywiście nie negując tych sposobów Jego obecności), lecz, czy zauważyliście człowieka w potrzebie i przyszliście mu z pomocą? Nie chodzi tu bynajmniej tylko o dziecko z Afryki, lecz głównie o tego, z kim żyję na co dzień.

4. Zaskakuje również fakt, że Jezus nie wyrzuca niesprawiedliwym: „Bo zabiliście Mnie, zgwałciliście, oszukaliście, okradliście Mnie”. Jezus sądzi z zaniedbanego dobra, a nie wprost z jawnie wyrządzonego zła. Zaniedbanie dobra też jest złem. Niemniej można by z tego wnioskować, że jednym z najcięższych przewinień człowieka jest obojętność. Jakby Jezus chciał powiedzieć: wiele waszych grzechów będzie wam przebaczone, ale niewrażliwość i znieczulica jest czymś niewybaczalnym. Dlaczego? Obojętność zamienia serce w skamielinę, co czyni je niepodatnym na jakiekolwiek formowanie. A człowiek nie przyszedł na ten świat, aby pełnić funkcję figury woskowej lub słupa soli. Człowiek jest wezwany do tego, aby – używając tu przenośni – zachował w sobie plastyczność modeliny, a nie stawał się z wolna skostniałą i odporną na wszelki wpływ masą, z której już nic nie da się utworzyć. Albowiem do takiego serca już nic się nie wedrze. Wszystko zawsze jest w porządku. Zawsze znajdzie się jakieś wytłumaczenie i wymówka.

5. Król zwracając się do obu grup podkreśla niby oczywistą prawdę, że człowiek jest zdolny do czynienia dobra. Dzisiaj, kiedy na naszych oczach przetacza się cała lawina obrazów w mediach, które lubują się raczej w ukazywaniu człowieka jako monstrum na usługach zła, niż istoty powołanej do miłości, kiedy często stoimy niemal o krok od uwierzenia w tę zafałszowującą rzeczywistość wizję, zwrócenie uwagi na dobrą stronę człowieczeństwa i jej rozwijanie jest w szczególnej cenie. A tę zdolność winno się realizować nie jutro, lecz dzisiaj – w teraźniejszości. Niemniej bliźni w potrzebie zawsze pojawia się nie w porę, zawsze staje nam w poprzek drogi, zawsze mamy coś pilniejszego do zrobienia. Słowem, czynienie dobra wobec drugiego nie jest automatyczne. Zawsze trzeba z czegoś zrezygnować lub pozytywnie – coś z siebie dać.

6. Świętość nie zaczyna się od wielkich, spektakularnych czynów. Świętość dlatego jest trudna, bo jest prosta, a wielu myśli, że jest zbyt skomplikowana i nieosiągalna. Przypominamy sobie inne słowa Jezusa: „Kto w małych rzeczach jest wierny, ten i w wielkich wierny będzie”, a nie: „Kto w wielkich rzeczach jest wierny, ten będzie wierny i w małych”. Bo czyż np. podanie kubka wody, odzianie kogoś, odwiedzenie w szpitalu lub więzieniu, zajęcie się dzieckiem, wysłuchanie drugiego, drobne codzienne przysługi to czyny przekraczające ludzkie możliwości? Czy potrzeba do tego wielkiego wykształcenia, ogłady, majątku? Czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy zdani na łaskę Bożą, choć nie zakłada to naszej bierności. Te proste gesty nie czynią nas świętymi, lecz wyrażają świętość – są znakiem tego, na ile przyjęliśmy łaskę Bożą. Często uchodzą one naszej uwagi, bo nie karmią naszego pragnienia wielkości i znaczenia, a do świętości wymagana jest pokora.

7. Dopóki istnieje ten świat nie będzie w nim raju i idylli. To może pobrzmiewać nieco pesymistycznie. Niemniej, jeśli potraktuje się tę konstatację jako cząstkę prawdy, to może ona podziałać na nas otrzeźwiająco. Bowiem aż do ostatniego dnia ziemskiego czasu będą w nim owce i kozły. Zawsze będziemy spotykać się z najrozmaitszymi oporami i trudnościami we własnym sercu, ze strony innych. Zawsze będziemy doświadczać swojej wielkości i kruchości. Takich trudności nie doznają jedynie ci, którzy już zobojętnieli. Dlatego dobrze, że od czasu do czasu słyszymy Jezusowe „Biada” i „Idźcie precz”! Może w niektórych przypadkach to dla nas jedyny ratunek?

Dariusz Piórkowski SJ
darpiorko@mateusz.pl

 

 

 

© 1996–2004 www.mateusz.pl