www.mateusz.pl/wam/psj

JADWIGA ZIĘBA

Śladem papieskich listów do młodych

 

Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego, sierpień 2005

Kolejnym szlakiem pielgrzymowania młodych przez ziemię jest Kolonia i XX Światowy Dzień Młodzieży, który po odejściu jego pomysłodawcy – Jana Pawła II skłania do refleksji nad przesłaniem 20 jego orędzi-listów, kierowanych do wszystkich młodych całego świata, a także do mnie. To one i same spotkania ŚDM w szczególny sposób kształtowały serca “pokolenia Jana Pawła II”. Karmiły nasze dusze i umysły, gdy wchodziliśmy w dorosłe życie. Nierzadko podczas ŚDM w klimacie jedności i różnorodności młodzi poznawali swoich przyszłych współmałżonków. W tym czasie zdążyły już dorosnąć ich dzieci, które nieraz wygrzebywały z szuflad pamiątkowe czapeczki, chusty, koszulki, torby, różne oznaki, identyfikatory, obrazki lub ściągały z półek nieco podniszczone informatory, bidony z logo ŚDM, kaganki i inne pamiątki. Niektóre z trudem zostały ocalone od zniszczenia. Wielu innych, idąc za głosem serca, wybrało drogę kapłańską lub życia konsekrowanego.

Inicjatywa ŚDM narodziła się i rozwinęła wokół “krzyża Roku Świętego” i wyznaczała rytm wędrówki młodych chrześcijan ku nowemu tysiącleciu. Pielgrzymkowy szlak ŚDM od 1985 r. podążał trasą wielu miast: począwszy od Rzymu, Buenos Aires, Santiago de Compostela, przez Częstochowę, Denver, Manilię, Paryż, Toronto, aż do Kolonii (co drugi rok w kościołach lokalnych). Na 20 “przystankach” odkrywaliśmy drogi wiodące do domu “Ojca miłosiernego” przez Chrystusa w Duchu Świętym. Byliśmy zapraszani, by przybliżać się do tajemnicy Chrystusa działającego pośród nas w Kościele. Wspomagani przez Maryję i wielu świętych uczyliśmy się, że być uczniem Chrystusa nie jest sprawą prywatną, lecz trzeba dzielić się z innymi darem wiary, czego symbolem były zapalone świece, wzywające wszystkich młodych, by do każdego zakątka globu zanieśli światło Chrystusa. W epoce wielkich przemian, gdy chylą się ku upadkowi ideologie, gdy na naszej planecie wytyczane są nowe podziały i granice, podążaliśmy z Janem Pawłem przez całą historię zbawienia i każdy mógł w niej rozpoznać swoje życie.

Gdy w sercu powstawała cała lista pytań młodości, trudnych, często bez natychmiastowej odpowiedzi, kiedy zazwyczaj radzimy się rodziców, nauczycieli, rówieśników, Papież wskazywał na jedynego kompetentnego Rozmówcę – Chrystusa, którego nikt inny nie może w pełni zastąpić. W ten czas pierwszych życiowych decyzji, jakimże umocnieniem, rozpaleniem serc było zapewnienie: Chrystus patrzy na was z miłością! Patrzy z miłością na każdego człowieka, co potwierdza Ewangelia w wielu miejscach. Jakże potrzebne jest człowiekowi na każdym etapie życia to miłujące spojrzenie i doświadczenie, że jest umiłowany i wybrany odwiecznie. To odkrycie pogłębia nasze patrzenie na siebie, na Boga, na świat. I ogarnia nas zdumienie, że jesteśmy bogaci nie tylko darem młodości, ale boskim pochodzeniem. Na ile pielęgnujemy to doświadczenie serca, na tyle będziemy umieli zdać sprawę z nadziei, która jest w nas. Jakże wielka jest godność człowieka, że powołany został do porozumiewania się z Bogiem w tej głębokiej wymianie spojrzeń, która przemienia życie. Jeśli chcemy zobaczyć Jezusa, trzeba pozwolić, by On popatrzył na nas. Dzięki temu można zbliżać się do Niego z sercem wolnym od uprzedzeń, jak do Powiernika pytań naszego życia.

Jan Paweł II mówił rzeczy, których niejeden młody nie usłyszał w domu, że jest kochany, piękny gdy się modli, że w swych trudnych pytaniach nie jest sam i że trzeba te pytania zadawać. Jakąż pociechą było usłyszeć, że jest się czyjąś nadzieją, że jest się potrzebnym, że moje życie jest ważne przez sam fakt istnienia, a tym bardziej przez nadawanie mu sensu. Papież nie tylko wielokrotnie mówił, że kocha, pamięta. Zapewniał, że modli się, byśmy znaleźli wewnętrzną drogę do zrozumienia, do przyjęcia i podjęcia tej miłości, o której Jezus dał świadectwo, że Bóg jest Miłością. To miłosne spojrzenie Boga daje siłę, by sięgać stale do korzeni zła i grzechu w dziejach ludzkości i wszechświata – tak jak Chrystus sięgnął do tego korzenia w swej wielkanocnej tajemnicy krzyża i zmartwychwstania. Jest to konieczne, by życie nie zamieniło się w cmentarzysko nuklearnej śmierci. Na tyle jesteśmy mocni, na ile potrafimy sięgnąć do ukrytych mechanizmów zła, do jego korzeni.

On uczył rozeznawania i zachęcał, by nie lękać się nazywać po imieniu pierwszego Sprawcę zła: Złego. Taktyka bowiem, jaką nadal stosuje, polega na tym, aby się nie ujawniać i aby człowiek czuł się niejako wyzwolony od grzechu, a równocześnie, aby był w nim coraz bardziej pogrążony.

Ojciec Święty powierzył nam Pismo Święte jako “Księgę Życia”, jako źródło życia i nadziei dla trzeciego tysiąclecia, przekraczając jako pierwszy próg Świętych Drzwi. Kierował prośbę, byśmy jak św. Jan wzięli Maryję do swojego domu. Wyrażał nieustanne życzenie, by Najświętsza Maryja Panna nauczyła nas rozeznawać wolę Boga wobec naszego życia, by jako Matka czujna i cierpliwa ukształtowała w nas serce kontemplacyjne, abyśmy się stali w tym świecie prorokami świata, który nie umiera, i głosicielami “pełni czasów”, której aktualność przywołał Wielki Jubileusz 2000. Wobec rozpowszechnionej kultury powierzchowności Papież wielokrotnie wskazywał krzyż – który dziś nadal budzi zgorszenie i zdaje się być szaleństwem – jako drogę życia i prawdziwego szczęścia.

Pod kierunkiem inspirującego przewodnika – Jana Pawła II była szansa na dobry start. Niektóre zwroty słychać jeszcze w sercu: Niech was nie zadowala nic, co nie dorównuje najwyższym ideałom! Przemawiają tonacją jego głosu, siłą przekazu, wybrzmiewają pasją poszukiwań, troską ojca i pasterza. Obnażają kłamstwo, niepokoją w zniechęceniu, nie dają spokoju sumieniu, dopóki człowiek nie skonfrontuje się z prawdą. Kiedy serca strwożone pytały o doświadczaną teraźniejszość, otrzymywały perspektywę wieczności, gdy Ojciec Święty rysował przed nami horyzont wieczności. Teraźniejszość miała tworzyć jutro, bo ono miało być teraźniejszością dla przyszłych pokoleń.

On przyznawał nam rację, gdy nie godziliśmy się na banalne rozrywki, przelotne mody i propozycje, które poniżają człowieka. Zapewniał, że jeśli zachowamy wielkie pragnienie Boga, zdołamy uchronić się przed miernotą i konformizmem. Czy nie daliśmy się zniechęcić tym, którzy rozczarowani życiem, nie słyszą najgłębszych i najbardziej autentycznych pragnień swego serca? Może mimo ostrzeżeń poszliśmy za fałszywymi prorokami, ulegliśmy złudnej ideologii, wybraliśmy kompromisy, układy, po prostu stchórzyliśmy?

Papież dawał świadectwo, że warto i trzeba pielęgnować życie duchowe inspirowane i podtrzymywane przez Ducha Świętego, karmione modlitwą i skierowane ku działaniu. Jeśli będzie wystarczająco silne, może stać się lekarstwem na choroby naszej epoki, nie dość wrażliwej na tajemnicę człowieka.

Jan Paweł II wzywał nieustannie do świętości, która nadaje pełny sens życiu i czyni je odblaskiem chwały Bożej, tak jak sól nadaje smak pożywieniu i jak światło oświeca ciemności. Niezmiennie przekonywał, że ludzkość niezbędnie potrzebuje świadectwa ludzi młodych, wolnych i odważnych, by byli “stróżami poranka”, zapowiadającymi nadejście świtu i nowej wiosny Ewangelii. Jest to możliwe, bo Jego przyjście jest pewne jak świt poranka, dlatego dołóżmy starań, aby poznać Pana (Oz 6,3).

Czy pomimo tylu wskazań, czy nie jesteśmy tym pokoleniem, któremu świat i postęp doczesny całkowicie wypełnia horyzont bytowania? Na ile ocaliliśmy dziedzictwo człowieczeństwa, rodziny, ojczyzny? Wciąż jesteśmy pytani o stan naszych sumień.

Może nosisz w sobie pamięć poruszeń sumienia, gdy Duch Święty poprzez moc słowa dotykał najczulszych strun naszej duszy? Kiedy wydawało się, że wszystko jest możliwe, wbrew rozumowym argumentom. Co stało się z ideałami naszej młodości? Jeśli przysypał je tylko kurz, to nie wszystko stracone. To nie resentyment. Pochylanie się nad bogatą treścią, nad bogactwem 20 przesłań to poniekąd powrót do pewnej przestrzeni pierwotności serca, do pierwszej gorliwości w wierze. Listy – drogocenne słowa miłości, ten testament wobec naszego życia są rachunkiem sumienia wobec Boga, wobec daru Przewodnika, wobec natchnionych słów.

Rozważanie orędzi z perspektywy upływającego czasu rodzi zdumienie nad misterium Boga, który dla nas stał się człowiekiem. Wznosimy się do Niego, im głębszy oddajemy Mu hołd, uwielbienie, pokłon. O to prosi nas w ostatnim liście do młodych Jan Paweł II:

Oddawajcie cześć Jedynemu prawdziwemu Bogu, przyznając Mu pierwsze miejsce w waszym życiu! Człowiek jest nieustannie wystawiany na pokusę bałwochwalstwa. Niestety, są ludzie, którzy szukają rozwiązania problemów w praktykach religijnych nie dających się pogodzić z wiarą chrześcijańską. Nietrudno jest ulec wierze w mity łatwego sukcesu i władzy; niebezpieczne jest przyjęcie mglistych koncepcji sacrum, przedstawiających Boga pod postacią energii kosmicznej lub w inny sposób, niezgodny z nauką katolicką. Młodzi przyjaciele, nie ulegajcie fałszywym iluzjom i chwilowym modom, po których nierzadko pozostaje tragiczna pustka duchowa! Nie ulegajcie powabom pieniądza, konsumpcjonizmu oraz przewrotnej przemocy, prezentowanym czasem w środkach przekazu. Adoracja prawdziwego Boga jest formą autentycznego oporu wobec bałwochwalstwa jakiegokolwiek rodzaju. Adorujcie Chrystusa: On jest Skałą, na której możecie budować waszą przyszłość oraz bardziej sprawiedliwy i solidarny świat. To przesłanie, streszcza wszystkie orędzia, jest sentencją na wczoraj, na dziś i na jutro. Niech wpisuje się głęboko w nasze serca!

Jadwiga Zięba

 

Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec Serca Jezusowego, sierpień 2005

 

 

 

© 1996–2005 www.mateusz.pl