Daj mi pić

WPROWADZENIA DO KONTEMPLACJI EWANGELICZNYCH

XVIII. POŻEGNANIE W BETANII

 

Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku. Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który miał Go wydać: Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim? Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos wykradał to, co składano. Na to Jezus powiedział: Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, ale Mnie nie zawsze macie (J 12, 1–8).

Obraz dla obecnej kontemplacji: Przedstawmy sobie najpierw Jezusa w domu Łazarza i jego sióstr Marty i Marii, jak siedzi za stołem ze swoimi uczniami. Kontemplujmy następnie niezwykły gest Marii, jakim było namaszczenie nóg Jezusa. Zauważmy jak Maria podchodzi do Niego, wylewa na Jego nogi funt drogocennego olejku nardowego i namaszcza je, a następnie włosami swymi je wyciera. Poczujmy woń olejku. Dostrzeżmy także niezadowolonego Judasza, który z dezaprobatą patrzy zarówno na Marię, jak i na Jezusa.

Prośba o owoc kontemplacji: Prośmy o łaskę służenia Jezusowi z wielką radością i przyjemnością wewnętrzną. Prośmy także, abyśmy cenili sobie nasze niepokoje sumienia i przyjmowali je jako dar Boga, dzięki któremu możemy uwalniać się od naszych oporów wobec Jezusa i Jego woli.

1. Bóg kocha tych, którzy dają z radością

Św. Ignacy w Ćwiczeniach duchownych uczy nas modlitwy z tak zwanym zastosowaniem zmysłów. Widzieć osoby wzrokiem wyobraźni, rozważając i kontemplując w szczególności to, co ich dotyczy. (...) Słuchać uszami (wyobraźni), co mówią. (...) Wąchać i smakować zmysłem węchu i smaku (w wyobraźni) nieskończoną słodycz i łagodność Bóstwa, duszy i jej cnót i innych rzeczy wedle okoliczności osoby, którą się kontempluje. (...) Dotykać zmysłem dotyku, tak np. obejmować i całować miejsca, gdzie te osoby (święte) stawiają kroki lub siedzą, a zawsze starając się o jakiś pożytek z tego (ĆD, 122–125).

Niniejszą modlitwę rozpocznijmy od takiej właśnie kontemplacji pobytu Jezusa w Betanii z zastosowaniem zmysłów. Przedstawmy sobie to wydarzenie ewangeliczne odwołując się do opisu, jaki daje nam św. Jan. Rodzeństwo Łazarz, Marta i Maria zapraszają przyjaciela domu — Jezusa do siebie do Betanii. W czasie spotkania panuje przyjacielska, ale jednocześnie bolesna atmosfera bliskiego już rozstania. Marta usługuje gościom, Łazarz — jako gospodarz siedzi przy stole. W gościnę zostali zaproszeni także Apostołowie. W pewnym momencie Maria dokonuje niezwykłego gestu, którym wyraża hołd, oddanie i miłość mieszkańców domu wobec Jezusa. Bierze funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaszcza Jezusowi nogi i włosami swymi je ociera. Dom wypełnia woń olejku. Tę uroczystą atmosferę pożegnania psuje jednak Judasz. Głośno wyraża swoją dezaprobatę wobec gestu Marii. Będąc wśród przyjaciół, Judasz zachowuje się jednak jak obcy. Nie rozumie i nie wyczuwa atmosfery przyjaźni i pożegnania.

W opisanej scenie ewangelicznej stają naprzeciw siebie i konfrontują się dwie postacie: Maria oraz Judasz. Z jednej strony uderza wielka bezinteresowność Marii, jej szlachetność, jej wierne oddanie i spontaniczność jej serca, które nie liczy się z niczym; z drugiej strony zaś małostkowość Judasza, jego zakłamanie, jego podstęp i chciwość.

Szlachetność i ofiarność Marii napełniła dom przyjemną wonią. Woń olejku jest symbolem wielkiego serca Marii. Dobroć, oddanie, zaufanie, miłość posiadają swój zapach, swoją miłą woń. W życiorysach niektórych świętych wspomina się, że z ich obecnością (w czasie ziemskiego życia lub nawet po śmierci) wiązał się miły zapach. Wielu czcicieli Ojca Pio twierdzi, iż jego obecność przynosiła z sobą miły zapach fiołków. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus kojarzy nam się z zapachem róż.

W tej kontemplacji chciejmy odczuć tę miłą woń olejku, którym napełnił się cały dom. Dobro jest miłe, piękne. Ignacy w kontemplacji o Dwóch sztandarach zachęca nas, aby rozważyć, jak Chrystus, Pan nasz, staje na wielkim polu w okolicy Jerozolimy, na miejscu niskim, cały piękny i wdzięczny i miły (ĆD, 144).

Nasze przepowiadanie Ewangelii winno przybierać zawsze taką formę, aby pierwsze odczucia i skojarzenia związane z życiem duchowym były miłeprzyjemne. W życiu duchowym trzeba odnaleźć to, co św. Augustyn nazwał delectatio victrix, zwycięskim rozkoszowaniem się. Tylko przyjemność odnosi zwycięstwo nad przyjemnością. Nigdy nie odnosi się zwycięstwa nad przyjemnością przez obowiązek. Przyjemność zawsze będzie potężniejsza niż obowiązek. To właśnie chce powiedzieć św. Augustyn: Przyjemność pokonuje się tylko przez przyjemność. Ale delectatio victrix, boska radość, jest przyjemnością, która w istocie warta jest więcej niż wszystkie przyjemności. Kiedy rezygnuje się z przyjemności po to, by osiągnąć radość, zyskuje się właśnie na płaszczyźnie przyjemności: Bóg kocha tych, którzy dają z radością. Tylu ludzi służy Bogu jakby niechętnie. Bóg chciałby od czasu do czasu być kochany z przyjemnością, a nie tylko z obowiązku (J. Daniélou).

Dziękujmy Marii, siostrze Łazarza i Marty, za miły zapach, który wywołała swoją szlachetną, bezinteresowną miłością Jezusa. Następnie pytajmy siebie samych, na ile doświadczamy zwycięskiego rozkoszowania się w naszej więzi z Jezusem. Czy nasza codzienna modlitwa, Eucharystia, spowiedź, kierownictwo duchowe i inne praktyki duchowe kojarzą nam się najpierw z odczuciem przyjemności czy też z odczuciem przykrego obowiązku? Czy w chwilach wyrzeczenia, ofiary, trudu doświadczamy zwycięskiego rozkoszowania się, czy też może raczej uczucia żalu, smutku, zniechęcenia?

Prośmy Jezusa o coraz pełniejsze odkrywanie przyjemnej woni płynącej z naszej więzi z Nim. Nawet jeżeli ciąży na nas wiele grzechów i słabości, trzeba nam rozpoczynać nasze życie duchowe od spotkania z Jezusem, który jest piękny i wdzięczny i miły (ĆD, 144).

To właśnie przyjemne spotkanie z Jezusem da nam odwagę do zrezygnowania z przyjemności cielesnych i zmysłowych. Przyjemność (bowiem) pokonuje się tylko przez przyjemność. (...) Jeżeli zaczynamy od przeciwnej strony, nigdy do niczego nie dojdziemy (J. Daniélou).

2. Rozdrażnienie Judasza

Miły zapach bardzo drogiego olejku nardowego rozdrażnił jednak Judasza. Z tego właśnie rozdrażnienia rodzi się jego pytanie: Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim? Judasz zadaje to pytanie w jakiś bezwstydny sposób, nie wyczuwając miłej przyjacielskiej atmosfery spotkania w Betanii oraz bliskiego rozstania z Mistrzem.

Zauważmy, iż przyszły zdrajca jest jedną z postaci najlepiej opisanych w Ewangeliach. Zdaje się być równie często wspominany jak św. Piotr. Jest to ważna uwaga. Cała Ewangelia ma nam bowiem służyć. Także te jej fragmenty, które opowiadają o Judaszu i jego zdradzie.

Judasz nie może być dla nas postacią, którą przywołuje się jedynie z pogardą i obrzydzeniem. Nie możemy też wspominać tej postaci jedynie w kontekście krytycznego ustosunkowania się do innych osób. Jest postacią, z którą trzeba się konfrontować. Postać Judasza jest wyzwaniem, jest wielką przestrogą.

Św. Jan Apostoł najpełniej wyczuł i rozumiał Judasza i najszerzej przedstawił go też w swej Ewangelii. Przenikliwość duchowa Jana, która pozwoliła mu jako pierwszemu uwierzyć w Zmartwychwstanie (J 20, 8) i rozpoznać Jezusa nad Jeziorem Galilejskim (J 21, 7), pozwoliła mu też przeczuć prawdziwy grzech Judasza. Czystość serca Jana jest źródłem jego mistycznej wrażliwości na obecność dobra i zła, na obecność Jezusa i Judasza.

Kiedy dom napełnił się wonią olejku, na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który miał Go wydać: Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim? Uderza nie tylko wulgarna wprost chciwość Judasza, ale także jego zakłamanie. Swoją chciwość ukrywa za troską o ubogich; maskuje ją pozorami ofiarności oraz szlachetnego altruizmu.

Trzysta denarów w czasach Jezusa było stosunkowo dużą sumą pieniędzy. Był to całoroczny zarobek robotnika rolnego. Chciejmy się wczuć w mentalność Judasza, który — podobnie jak faryzeusze — jest chciwy na grosz (por. Łk 16, 14): oto zostają zmarnowane tak wielkie pieniądze! Iluż ubogich można by ucieszyć rozdając takie pieniądze. Logika tego rozumowania nie kieruje się jednak troską o ubogich: Powiedział zaś to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i mając trzos, wykradał to, co składano. Szlachetność Judasza motywowała jego chciwość. Wielkie pieniądze dla ubogich, to większa możliwość zaspokojenia namiętności.

Judasz nie urodził się jednak złodziejem i zdrajcą. Człowiek jedynie stopniowo i powoli podlega procesowi demoralizacji. Trudno też sobie wyobrazić, aby od momentu powołania na Apostoła Judasz był już złodziejem. Stawał się nim powoli poprzez kompromisy z własnym sumieniem.

Wszyscy nieustannie ulegamy wielu naszym słabościom. Codziennie wyznajemy, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. Ale pierwszym naszym problemem nie są jednak odruchy słabości i grzechu. Pierwszym problemem jest sposób ich przeżywania. Grzech płynący z ludzkiej ułomności popełniany nawet codziennie, nie będzie nas demoralizował, jeżeli będziemy go szczerze — również codziennie — uznawać i wyznawać przed Bogiem, prosząc o miłosierdzie i przebaczenie.

Człowieka nie demoralizuje sam grzech, ale tworzenie z grzechu normy postępowania. Istota demoralizacji człowieka tkwi w czynieniu z własnego grzechu swojego prawa. Człowiek nie ma prawa do grzechu. Grzech pozostaje zawsze wyrazem słabości, bezradności, zagubienia, egoizmu. Ulegając grzechowi, trzeba najpierw przyznać się do niego jako do słabości i nieprawości. Tylko wówczas nie będzie on powodował w nas stopniowego rozkładu duchowego i demoralizacji.

Życie z nieczystym sumieniem najpierw w małych sprawach, a później w coraz większych, bywa groźne. Kompromisy z własnym sumieniem demoralizują nas. Mówi o tym Jezus: Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze? Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie (Łk 16, 10–12).

W obecnym rozważaniu będę pytał siebie, jaki jest mój stosunek do grzechu? Czy nie racjonalizuję go, nie uzasadniam, nie usprawiedliwiam? Czy z jakiejś mojej słabości, choćby najmniejszej, nie czynię mojego prawa? Będę też prosił o wielką łaskę rozeznania mojej szczerości i uczciwości wewnętrznej w ocenie mojego stosunku do grzechu.

I chociaż wydaje się, iż w opisie ewangelicznym została wyeksponowana chciwość Judasza na pieniądze, to jednak nie ona odgrywa tutaj decydującą rolę. O wiele ważniejszym powodem rozdrażnienia Judasza była jego niechęć i jakiś wielki opór wewnętrzny wobec Jezusa. Judasz swoim pytaniem atakuje nie tylko kobietę marnującą trzysta denarów, ale także samego Jezusa.

W Judaszu drzemie jakaś tajemnicza deprecjacja Jezusa, czy też wręcz pogarda dla Niego. Szkoda mu było dla Jezusa marnować tak wielkich pieniędzy. Swoją odpowiedzią Jezus broni nie tylko kobiety, ale broni także siebie samego: Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, ale Mnie nie zawsze macie.

Szlachetny gest Marii miał wymiar prorocki. Jezus mówi, iż Maria namaściła Go na dzień Jego pogrzebu. Ten niezwykły prorocki gest jest błyskiem światła w mrokach, które zaczynają otaczać Jezusa. Ale każdy, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu (J 3, 20–21). Judasz nienawidzi światła, ponieważ żyje w nieprawości.

Prośmy w tej medytacji o wielką szczerość i uczciwość wewnętrzną, która pozwoli nam demaskować najdrobniejsze nawet nieuczciwości wewnętrzne, kompromisy, dwuznaczności naszego sumienia. Prośmy także, abyśmy cenili sobie nasze niepokoje dobrze uformowanego sumienia i przyjmowali je jako łaskę Boga — głos Boży. Módlmy się o umiejętność odkrywania głębszego dna naszych zniewoleń, którym jest opór wobec Jezusa i Jego nauki.

3. Od czasu do czasu służyć Bogu z przyjemnością

W kontekście postaci Judasza zauważmy, iż życie duchowe domaga się od nas wielkiej przejrzystości i jasności wewnętrznej. Pierwszym prawem życia duchowego jest uczciwość wewnętrzna, duchowa przejrzystość. Nie możemy pozwolić, aby narastały w nas dwuznaczne i zakłamane postawy wobec siebie, wobec bliźnich i wobec Boga. Jezus byłby bowiem coraz mniej obecny w naszym życiu. Moglibyśmy wówczas odprawiać wiele różnych pobożnych ćwiczeń, ale byłyby one jedynie zajmowaniem się sobą samym.

gruncie rzeczy nasze życie wewnętrzne — zauważa kardynał J. Daniélou — często jest tylko jeszcze jednym sposobem zajmowania się sobą, subtelniejszym, bardziej wyrafinowanym, mniej prymitywnym, ale bardziej niebezpiecznym. Staje się wówczas po prostu pewnego rodzaju analizowaniem samego siebie. Byłoby dla nas dużo lepiej, gdybyśmy się zajęli innymi, zamiast prowadzić ćwiczenia duchowe, bo to przynajmniej wyprowadzałoby nas z siebie samych.

W zakończeniu kontemplacji módlmy się o taką przejrzystość serca, której wzorem jest św. Jan Ewangelista. Ona pozwoli nam doświadczać miłej woni naszej przyjaźni z Jezusem oraz miłej woni miłości braterskiej. Prośmy także o wielką wolność wewnętrzną wobec wszystkich naszych słabości, ułomności i grzechów, dzięki której moglibyśmy żyć w prawdzie. Z jednej strony postawa prawdy każe nam uznać ułomność i nie czynić z niej prawa; z drugiej strony daje nam możność przekraczania naszych słabości, dzięki czemu moglibyśmy doświadczać zwycięskiego rozkoszowania się (św. Augustyn).

W końcowej części medytacji prośmy, abyśmy — zauważając nasze skłonności do zakłamania — nie przerażali się. Nie trzeba nam dramatyzować naszych małych nieuczciwości i kłamstw. Nie chciejmy ich jednak racjonalizować, uzasadniać, tłumaczyć. Wyjaśnieniem dla kłamstwa jest uznanie go i wyznanie przed sobą, bliźnim i przed Bogiem. W każdej naszej sytuacji życiowej możliwe jest wejście na drogę szczerości i prawdy.

Módlmy się również, abyśmy z postawą uczciwości i prawdy wewnętrznej łączyli zapał, entuzjazm i radość służenia Bogu. Prośmy o łaskę służenia Bogu od czasu do czasu z przyjemnością, a nie tylko z obowiązku (J. Daniélou).

 

 

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y
XVII. DAJ MI PIĆ XIX. PRZEMIENIENIE NA GÓRZE
 
na początek strony
© 1996–2000 Mateusz