Chciałbym się dowiedzieć co Kościół uważa o osobach nielegalnie przebywających za granicą. Jestem już w USA ponad 2 lata „na lewo”, pracuję też nielegalnie. Czy popełniam grzech ciężki?

 

Nie, ponieważ prawo do pracy, prawo do wolnego wyboru miejsca zamieszkania, jest prawem naturalnym człowieka, które stoi ponad prawem stanowionym. Tak więc niech Pan uważa i robi dalej to co Pan uznaje za dobre nie szkodząc Państwu, które dało Panu gościnę.

Michał Czuma

 

LISTY

Z odpowiedzi wynika, że prawo do pracy i prawo do wolnego wyboru miejsca zamieszkania, jest prawem naturalnym człowieka, które stoi ponad prawem stanowionym, a więc naruszenie obowiązujących państwowych przepisów w tym zakresie nie jest grzechem. W związku z tym rodzi się następujące pytanie: czy wobec tego autorzy tego rodzaju przepisów prawnych oraz urzędnicy państwowi odpowiedzialni za egzekucję tych przepisów (urzędnicy imigracyjni, funkcjonariusze straży granicznej, urzędnicy urzędów pracy nadzorujących legalność zatrudnienia itp.) wykonując swoje obowiązki popełniają grzech? – Jacek.

Witam Panie Jacku!

Nie ma łatwych pytań, nie ma więc i łatwych odpowiedzi. Świat nie jest czarno-biały ale pełen różnych odcieni szarości. Wyższość prawa naturalnego nad prawem stanowionym nie oznacza, że zaraz złamanie jakiegoś przepisu prawa stanowionego oznacza grzech czy jakieś zło lub jest jakimś dobrem. Prawo naturalne wskazuje jedynie na prymat Boga i człowieka w stosunku do prawa („prawo jest dla człowieka a nie człowiek dla prawa”). Innymi słowy – to osoby stanowiące prawo powinny o tym pamiętać, aby prawo przez nich stanowione uwzględniało prawa naturalne dane człowiekowi. Tylko wtedy, kiedy ustawodawca łamie świadomie prawo naturalne przy stanowieniu prawa, człowiek ma prawo z nim się nie liczyć.

Wzmiankowany przypadek nielegalnej migracji jest problemem ogólnoświatowym. I tak naprawdę wszystkie strony mające do czynienia z tym problemem nie są do końca przekonane o tym, iż wykorzystały wszelkie możliwe rozwiązania. Jesteśmy ludźmi omylnymi i nie ma prawa doskonałego, które jest jednocześnie stanowione. W omawianym przykładzie Rząd Stanów Zjednoczonych ma prawo chronić swoich obywateli przed zgubnymi i często szkodliwymi skutkami nielegalnej imigracji. Ale imigranci maja prawo (np. wynikające z praw człowieka) mieszkać tam gdzie chcą o ile jest to oczywiście uzasadnione poważnymi racjami.

Tak więc przypadek, kiedy człowiek przebywa nielegalnie a nie czyni zła, to wyłącznie taki przypadek, kiedy dany imigrant ma poważne powody, aby np. w USA przebywać a jego nielegalny status wynika wyłącznie z tego, iż jest to zła wola urzędnika imigracyjnego. Bo w przypadku USA istnieje wiele możliwości zalegalizowania pobytu. Ale wtedy na imigrancie leży obowiązek udowodnienia, że jego pobyt w USA ma poważne podstawy.

Nie są to sprawy łatwe, bo trudno np. oceniać moralnie fakt, że Polak który ma na utrzymaniu liczną rodzinę a w Polsce pracy znaleźć nie może, znajduje ją w Stanach? Ja takiej oceny wydać nie mogę. Jest to indywidualna sprawa każdego człowieka.

Odpowiadając na Pańskie pytanie muszę powiedzieć, że urzędnicy Państwowi wykonując swoje czynności wynikające z prawa stanowionego zła nie popełniają, jak i zła nie popełnia człowiek, który nie widzi innej drogi jak nielegalna praca w USA, aby zapewnić sobie i bliskim życie, uchronić się przed głodem, prześladowaniami lub poniewierką. Ale kryteria oceny moralnej działań rządu czy imigranta są w obu przypadkach inne, bo inne są punkty odniesienia. I to chciałem w swojej odpowiedzi pokazać.

Michał Czuma

 

Jestem ciekaw, czy przebywający nielegalnie w USA był prześladowany w swojej ojczyźnie? Czy ja, przedsiębiorca, płacący ogromne podatki i zatrudniający – mimo kryzysu – pracowników i tworzący nowe miejsca pracy mogę nie płacić podatków? Jestem zdumiony! A może nie płacąc podatków nie będę czynił niewłaściwie? Przecież nie będę Polsce czynił nic złego, tylko trochę mniej wpłacę do wspólnej kasy? Ciekawe, co by było gdyby 60% firm w Polsce podjęło taką decyzję. Pozdrawiam – Wojtek

Prześladowania w swojej ojczyźnie to nie jedyny motyw jaki może kierować imigrantem do opuszczenia swego kraju, a który daje mu jednocześnie motyw do ubiegania się o np. kartę stałego pobytu.

Pan, jako przedsiębiorca (rozumiem, że w Polsce) ma obowiązek płacenia podatków tam, gdzie je Pan musi płacić – bo jest to nasz wspólny obowiązek wynikający z prawa, jakie obowiązuje wszystkich zamieszkałych w Polsce. Ale np. nie musi Pan już płacić podatku w kraju, w którym np. dokonuje Pan zakupów surowców. Istnieją również przepisy zwalniające z płacenia podatków i unikania podwójnego opodatkowania. „Oddajcie co cesarskie cesarzowi” to odpowiedź dana przez Jezusa właśnie na pytanie o płacenie podatków.

Nie mówimy więc o kwestii czy płacić podatki czy nie, tylko co ma zrobić człowiek, który w danym kraju przebywa nielegalnie a płacić podatki chce, ale nie może. Widać w tym ujęciu zupełnie inną kwestię. Są bowiem kraje, które są w stanie opodatkować zyski prostytutek, zaś nie są w stanie dać możliwość płacenia podatku ludziom, którzy chcą je płacić, ale nie mogą.

Dalsze Pana pytania wynikają moim zdaniem z niezrozumienia kwestii ponoszonej przez Przedmówcę. Inną zupełnie kwestią jest na ile Pana podatki wpływają na powstawanie nowych miejsc pracy. Moje własne doświadczenie pokazuje, że w zależności od podejmowanych działań raz mają wpływ innym razem nie mają w ogóle. Ale to już jest dyskusja ekonomiczna a nie religijna czy moralna.

Płacenie podatków to nasz obowiązek wobec całej wspólnoty. Na tej samej zasadzie leczy się potrąconych na drogach nielegalnie w Polsce przybywających Rumunów – bo nie odmawia się im pomocy mimo, że nie płacą podatków zarabiając nielegalnie w Polsce. Ale z drugiej strony często zapominamy, że nielegalni imigranci również kupują w danym kraju. Korzystają z tych zarobionych pieniędzy, czasami nawet dorabiają się fortun co właśnie pokazuje niejedna kariera ludzi sukcesu w Ameryce – gdy czyta się ich biografie widać wyraźnie, że imigranci mogą być bogactwem kraju, do jakiego się przenoszą. Mogą tez być źródłem patologii – ale to już kwestia dla socjologów i badaczy zjawisk społecznych.

Można znaleźć w imigracji i strony negatywne dla Państwa jak i pozytywne. Tak samo jak np. w kwestii płacenia podatków, gdzie np. przedsiębiorcy podejmują w świetle prawa godziwe działanie pozwalające zmniejszyć ich obciążenia podatkowe. Można też czasami dopatrzyć się niegodziwości i zła w działaniach władz, które marnują czasami grosz publiczny, wykorzystują je w złym celu a co najgorsze... zbyt pochopnie podejmują decyzje o obciążaniu ludzi podatkami zamiast redukować koszty i inwestycje. Tak naprawdę szukanie zła czy dobra moralnego we wszystkim może doprowadzić do absurdu a z drugiej strony ominąć głębszy problem jakim jest miejsce człowieka w społeczności ludzkiej też na zdrowie może nie wyjść.

Michał Czuma

 

Zgadzam się z odpowiedzią Michała na pytanie o nielegalną pracę i pobyt za granicą, jednak wyczuwam w tym pytaniu pewną głębszą rozterkę, która może nie być oczywista dla czytelnika z Polski. Mieszkam w USA od 20-tu lat i chociaż od początku legalnie, to jednak spotykam się czasem z osobami przebywającymi nielegalnie, które mają podobny problem. Mianowicie, jak pracować nielegalnie, a jednocześnie bez szkody dla kraju w którym się przebywa? Co więcej, jak żyć na co dzień w zgodzie ze swoim własnym sumieniem?

Nielegalny pobyt i praca zmuszają większość osób do pracy „na czarno”, a więc nie płacenia podatków zarówno przez pracownika jak i przez pracodawcę, zmuszają obie strony wielokrotnie do kłamstwa, ponieważ nie mogą przyznać się do faktu nielegalnego zatrudnienia, jeśli chcą ten stan utrzymać. Sytuacja ta również często uniemożliwia wykupienie ubezpieczenia medycznego, a w niektórych stanach również założenie konta bankowego czy wyrobienie prawa jazdy, możliwości dokształcania się na wyższym poziomie, itp. Jednym słowem, człowiek przebywający nielegalnie nie ma takich samych praw jak inni i staje się w pewnym sensie niewolnikiem pieniądza, czy też innej rzeczy lub idei, która była powodem jego przyjazdu do tego kraju. To niewolnictwo jest wynikiem niesprawiedliwych praw ludzkich ograniczających wolność wyboru miejsca zamieszkania, nie mniej jednak prowadzi danego człowieka często do stanu głębokiej rozterki duchowej, ze względu na konieczność drobnych kłamstw i oszustw na co dzień i życia w strachu o to co będzie jutro, jeśli go „złapią”.

Mógłby ktoś powiedzieć, że „człowiek ducha” nie ma się czego bać. Jednak w praktyce, czym dłużej przebywamy na emigracji, tym trudniejszy i bardziej skomplikowany jest powrót do kraju, zwłaszcza jeśli nie jest on z naszej własnej woli. Osobom przebywającym 5-10 lat w USA, bardzo trudno jest nieraz przyzwyczaić się na nowo do warunków polskich i nie chodzi tu tylko o sferę materialną, ale również stosunki międzyludzkie, nowych przyjaciół, których trzeba zostawić, etc. Wiele osób po dłuższym pobycie nie wyobraża już sobie powrotu na stałe i tu zaczyna się prawdziwy dramat. Stają się uzależnieni od miejsca zamieszkania i pracy, tak jak ktoś od nałogu, a to nie oni kontrolują fakt czy mogą tu pozostać czy nie. Są wtedy w stanie zrobić coś czego nie zrobiliby na początku pobytu, aby tylko uchronić się od wyjazdu. I tu duch zły może złapać ich w swoje sidła.

Odpowiadając bardzo praktycznie, radziłbym osobom przebywającym nielegalnie, jak najszybsze zalegalizowanie swojego pobytu, jeśli jest to tylko prawnie możliwe. W przeciwnym wypadku, radzę powrót do kraju i pobyt na emigracji nie dłuższy niż rok czasu.

Zdaję sobie doskonale sprawę z tego, iż każda sytuacja jest bardzo indywidualna i absolutnie nie poczuwam się upoważnionym do osądzania kogokolwiek, czy też popychania kogokolwiek do takiej czy innej decyzji. Dzielę się tylko swoimi obserwacjami, które wskazują na to, że im dłuższy jest nielegalny pobyt za granicą, tym trudniejsza jest decyzja. Każdemu natomiast radzę stałe kierownictwo duchowe, o którym ostatnio też mowa na Mateuszu.

W USA pracuje wielu polskojęzycznych księży i to nie tylko w dużych skupiskach polonii. Kierownictwo to jest więc możliwe w naszym ojczystym języku. Kierownik duchowy pomoże nam w tych i wielu innych problemach, kiedy rodzą się pytania. Co więcej, on pomoże nam usłyszeć głos Boga w naszym sercu. Boga, który kocha nas miłością bez granic i który składa w naszym sercu zachętę do odpowiedzenia na tę Miłość. Nie po to, aby On czuł się dobrze, ale żebyśmy mieli życie i mieli je w obfitości, bo to On jest Źródłem prawdziwego pokoju i tego co potocznie nazywamy „szczęściem”. On chce abyśmy byli „szczęśliwi”, przebywając z nim jak para zakochanych. On chce podzielić się z nami tą gorącą Miłością, która gdy nas ogarnie, wypełni wszystkie nasze braki. Dobry kierownik duchowy pomoże nam spotkać się z Jezusem w naszym sercu. On nie podejmie za nas decyzji, ale zaprowadzi nas tam gdzie możemy spotkać Jezusa. I kiedy Jezus będzie przechodził, on wskaże na Niego i powie za Janem Chrzcicielem „Oto Baranek Boży”. Jeśli za Nim pójdziemy, zobaczymy gdzie mieszka, abyśmy Go tam zawsze mogli odnajdywać. I nasza radość będzie tak wielka, iż będziemy chcieli się nią podzielić z innymi. Tego życzę autorowi pytania i każdemu kto poszukuje Prawdy. Obiecuję modlitwę w intencji dobrego rozeznania duchowego przez wszystkich emigrantów znajdujących się w podobnej sytuacji.

Szczęść Boże,

Andrzej Sobczyk