Pytanie, o którym piszę nurtuje mnie już o dłuższego czasu, i jak do tej pory nie udało mi się uzyskać sensownej odpowiedzi. Człowiek posiada coś, co odróżnia go od reszty stworzenia czyli tzw. duszę. Nie posiadają jej żadne inne zwierzęta, ani płazy, ani gady, ani ssaki. Ale jak pogodzić istnienie takowego wytworu jak dusza z teorią ewolucji? W którym momencie człowiek ją otrzymał? Czy przodek szympansa, który jest także naszym pra-pra-pra-dziadkiem (ponad 98% wspólnego genotypu) posiadał już duszę czy nie? Co z australopitkiem, neandertalczykiem, czy homo erectus?

Czy Bóg stwierdził: – Masz od tej chwili duszę – i małpa człekokształtna w ciągu paru minut stała się człowiekiem? Czy może duszę posiadają wszystkie stworzenia? Wywodzimy się przecież od wspólnego przodka? Z tego co wiem, Kościół przyjął zarówno teorię Wielkiego Wybuchu (którego praprzyczyną był Bóg) jak i teorię ewolucji Darwina.

Jedyne odpowiedzi jakie dotychczas otrzymałem to „nie wiem” lub odpowiedzi kreacjonistów „człowieka stworzył Bóg, a teoria ewolucji to bzdura”. Nie potrafię i nie mam zamiaru odrzucić nauki na rzecz wiary.

 

Stanowisko Kościoła  do teorii ewolucji zawarte jest w encyklice Humani Generis Piusa XII z dnia 12. 08. 1950. Papież nie widzi, by ewolucja biologiczna zagrażała nauce o stworzeniu człowieka i jego zbawieniu. Ewolucjonizm jest teorią biologiczna i próbuje odpowiedzieć na pytanie jak powstała różnorodność życia  na zasadzie przyczynowo-skutkowej. Nauki biologicznie kompetentnie, w ramach swej metody, podejmują kwestię pojawienia się człowieka. Nauki biologiczne przekraczałyby swą kompetencję, gdyby podejmowały filozoficzno-teologiczne zagadnienia pojawienia się i natury duszy ludzkiej. Papież Pius XII stwierdza, że dopuszczalna jest teza, że ciało ludzkie wyewoluowało ze świata zwierząt, ale duszę stworzył bezpośrednio Bóg.

Bardzo często powołując się na osiągnięcia psychologii ewolucyjnej wskazuje się, że psychizm ludzki mógł wyewoluować z psychizmu zwierzęcego. I wywody te są poprawne do momentu, w którym psychizm (połączenia neuronów w mózgu) zaczyna utożsamiać się z duszą ludzką. Psychika związana jest z mózgiem, ale z nim się nie utożsamia. Pojęcie duszy ludzkiej jest pojęciem religijnym i różni się od psychizmu tym, że dusza może istnieć bez związku z ciałem, a psychizm umiera wraz ze śmiercią mózgu. Dusza zatem nie jest wykwitem ewolucji.

Ostatnio na temat ewolucji wypowiedział się papież Jan Paweł II i stwierdził, że ewolucja jest czymś więcej niż hipotezą. Hipoteza to domniemanie o danym stanie rzeczy. Teoria z gr. to ogląd intelektualny, to ułożenie „faktów” w sensowną całość. Dane z różnych dziedzin  wiedzy przyrodniczej zdają się potwierdzać paradygmat ewolucji. Współcześnie ewolucyjny opis świata nie budzi wątpliwości, problemem są jednak mechanizmy przemian ewolucyjnych. Z racji upatrywania różnych mechanizmów ewolucji pojawiły się teorie ewolucji niedarwinowskiej, np. teoria mutacji neutralnych, w której dobór naturalny nie odgrywa istotnej roli.

W Kościele katolickim nie podsyca się rozdarcia między naukami przyrodniczymi i teologicznymi. Wskazuje się na różność metodologiczną obu nauk, stąd pojawiają się inne obrazy świata. Inne obrazy świata, lecz nie przeciwstawne. Są to obrazy wzajemnie uzupełniające się. Próba ukazywania zagrożenia od strony paradygmatu ewolucyjnego pojawia się ze strony Kościoła Prezbiteriańskiego (odłam protestantów), tzw. naukowych kreacjonistów i świadków Jehowy.

Ks. Wiesław Dyk

 

Biblijny opis stworzenia świata i człowieka przez Boga wiąże się nierozerwalnie już od ponad stu lat z zagadnieniem teorii ewolucji. Wraz z jej pojawieniem biblijny kreacjonizm został poddany wątpliwości. Wielu teologów podjęło twórczą dyskusje z biologami i paleontologami, którzy uważali, że człowiek wykształcił się na drodze mutacji i ewolucji. U początków pojawienia się tej teorii leżą badania naukowe prowadzone przez francuskiego biologa J. Lamarch’a, który wysunął tezę, że organizmy dostosowują się do nowych warunków środowiska i wraz z tym nabywają umiejętności, które z kolei są przekazywane potomstwu.

Tą teorią zajął się K. Darwin – angielski przyrodnik i naukowiec o bogatej wiedzy teologicznej. Opublikował on dwa dzieła: O powstaniu gatunków oraz O pochodzeniu człowieka, które to stały się początkiem szeroko zakrojonych i owocnych badań naukowych, ale także wycisnęły piętno na umysłowości współczesnego człowieka. W swojej książce O powstaniu gatunków, Darwin twierdzi, że istnieje ścisły związek ewolucyjny pomiędzy wszystkimi gatunkami, tzn. nowe gatunki rozwijają się z poprzednich. Proces ten nazwał selekcją i mutacją, a to co zauważył w świecie zwierząt przeniósł na życie ludzkie. Natomiast w swoim drugim dziele: O pochodzeniu człowieka wnioskuje, że w procesie ewolucji zaszły ogromne zmiany, dlatego też przodkiem człowieka było najprawdopodobniej zwierze (dziś mówi się o wspólnym pniu człowieka i małpy człekokształtnej).

Ewolucjonizm stał się powszechną kategorią myślenia i rozpatrywania ogółu zjawisk. W związku z powyższym zrodziło się pytanie, jak wobec ewolucjonizmu ostać się może prawdziwość biblijnego opisu stworzenia świata i człowieka?. Zarówno nasza ziemia jak i cały wszechświat kształtował się w ciągu milionów lat, nie mających nic wspólnego z sześcioma dniami. Natomiast, jak twierdzili darwiniści, człowiek jest rezultatem ewolucji pewnego gatunku zwierząt, tym samym odrzucali dowody biblijne, jakoby Bóg stworzył człowieka. Wydawało się, że w tej sytuacji teoria ewolucji nie pozwala mówić o bliskości z Bogiem, o grzechu i odpowiedzialności.

Teksty biblijne dowodzą jednak, że to Bóg bezpośrednio stworzył człowieka i ma wpływ na wszystkie formy życia. Co więc można sądzić o możliwości pochodzenia człowieka do jakiegoś gatunku zwierząt?

W związku z pojawieniem się teorii ewolucji papież Pius XII powołał Papieska Komisje Biblijną, która zajęła się dogłębnym zbadaniem tekstu Księgi Rodzaju. Komisja stwierdziła, że jedność rodzaju ludzkiego jest wyraźnie określona. Pochodzenie człowieka jest dziełem absolutnie Boga. Komisja zezwoliła jednak tę teorię naukowo zweryfikować jeżeli chodzi o ludzkie ciało, które rzeczywiście w przeciągu milionów lat, mogło kształcić się na drodze ewolucji. Natomiast jeżeli chodzi o duszę – niematerialny pierwiastek człowieka, została ona w sposób bezpośredni stworzona przez Boga. Jest bowiem całkowicie inna niż rzeczy materialne i nie może wobec tego pochodzić od nich na drodze ewolucji.

To co Księga Rodzaju mówi o tchnieniu życia, którym Bóg ożywił „proch ziemi”, a także to, co mówi o podobieństwie człowieka do Boga, rozumieć należy właśnie o duszy ludzkiej stwarzanej przez Boga. Jeżeli więc człowiek jako istota cielesna ukształtował się na drodze ewolucji świata materialnego, to ze względu na swoją duchowość został w szczególny sposób stworzony przez Boga. Jest więc najdoskonalszym stworzeniem, pośród wszystkich stworzeń widzialnych, gdyż jedynie on zdolny jest do poznania i miłowania swego Stwórcy oraz wezwany do uczestnictwa w życiu Bożym.

Wydaje się więc, że w tej mierze, w jakiej człowiek jest istotą cielesną, pochodzenie jego na drodze ewolucji od jakiegoś gatunku zwierząt, nie stoi w żadnej sprzeczności z religią chrześcijańską. Bóg mógł bowiem wybrać pomiędzy nieskończoną liczbą mutacji właśnie tę z której wykształciło się później życie ludzkie. Teza ta nie sprzeciwia się więc teorii ewolucji ani Biblii, ale ponieważ nauka jest w stanie sięgnąć ok. 25 mln lat wstecz, (a przyjmuje się, że proces ewolucji trwał ok. 60 mln.), paleontolodzy nie są w stanie dokładnie stwierdzić i określić źródła z którego wykształciło się ludzkie życie.

Elżbieta Biłopotocka