Kolega zadał mi pytanie i postanowiłem zwrócić się z nim do Was: Przyjmijmy, że jest małżeństwo. Na początku wszystko się w nim układa wspaniale. Pobrali się gdy mężczyzna posiadał już dobrze płatną pracę. Nadawał się na męża – nie pił, nie palił, dbał o piątkę rodzeństwa. Niestety po kilku latach wspólnego życia, mężczyzna wpada w złe towarzystwo. Zaczyna pić, traci pracę, bije trójkę swoich dzieci. Żona postanawia wziąć rozwód. Niestety nie może związać końca z końcem. Utrzymanie rodziny jest ponad jej siły. Nie ma środków finansowych do dalszego życia. W tym czasie poznaje kogoś, kto nie tylko mógłby ją kochać, ale także wykarmić i wychować jej dzieci. Dlaczego więc nie może się z nim pobrać? Czy nie ma już prawa do miłości? Czemu ona jest winna, że dobrze zapowiadający się małżonek, aż w takim stopniu się zmienił?

Dziękuję z góry za odpowiedź – Paweł

 

No cóż, mamy tu najpierw sielankę, a potem nagle bum... i czar pryska! Oczywiście, jest to sytuacja, która może się zdarzyć w życiu, ale pytanie dotyczy dwóch spraw:

1. jakiejś nieodpowiedzialności męża i ojca, który doprowadził do unieszczęśliwienia swoich najbliższych – nad czym trzeba ubolewać i chyba nic tu się nie poradzi jeśli ktoś sam nie chce naprawić zła!

2. zagadnienia, które dotyczy nierozerwalności małżeństwa sakramentalnego! Doskonale Pawle wiesz, że sakrament małżeństwa raz zawarty przed Bogiem jest trwały aż do śmierci jednego ze współmałżonków.

Wierność w małżeństwie to nie tylko sprawa drugiej osoby; w sakramencie jest Chrystus i to On nie tylko błogosławił, ale uświęca ciągle miłość dwojga ludzi.

Ekonomia jest ważnym argumentem (zawsze była), ale nie najważniejszym! Cóż człowiek może dać za swoją duszę, co z tego choćby cały świat zyskał, a duszę swą zatracił – mówi Jezus. Szukając różnych rozwiązań w trudnych sytuacjach przecież nie pozostajemy sami – to nie bezludna wyspa; jest przecież rodzina, przyjaciele, rożne organizacje czy ludzie dobrego serca (znam takich wielu), którzy mogą pomoc. Zawsze więc istnieje nadzieja na lepsze jurto i trzeba to brać pod uwagę podejmując decyzje życiowe!

A jak myślisz, gdyby ten mąż i ojciec zrozumiał swój błąd i chciał wrócić do rodziny? Przecież ona wyszła za niego z miłości! Wybaczyłaby mu? I co wtedy? (podyskutujcie z kolega)

Szczęść Boże!

ks. Paweł Gronowski

 

Paweł zarysowawszy obraz kryzysu małżeńskiego postawił konkretne pytanie: „Dlaczego kobieta [bita przez bezrobotnego i popijającego męża, matka trójki dzieci, rozwiedziona] poznawszy kogoś, kto nie tylko mógłby ją kochać, ale także wykarmić i wychować jej dzieci, nie może się z nim pobrać?”

Odpowiedź ma swój klucz w miłości małżeńskiej. Św. Paweł Apostoł napisał Koryntianom o tym, jaka jest prawdziwa miłość, której nauczał Jezus z Nazaretu, Pan i Zbawca. Wśród wielu przymiotów jest i ten „miłość nigdy nie ustaje”. Jeśli zatem przed ślubem trwali w miłości, rozwijali tę miłość po ślubie, dali życie trojgu dzieciom, które [najprawdopodobniej] nie narodziły się z przypadku, małżonkowie ci przeżywają potężny kryzys. Początkiem może być zachwianie tożsamości mężczyzny, gdyż utracił pracę, nie może się odnaleźć w swej roli męża i ojca – tego, który tworzy bezpieczeństwo socjalne rodzinie. Zaczyn pić, bić, kląć. Słowem: regres i dzicz. Czy jednak konieczny jest rozwód, czy wykorzystano wszystkie środki ratunkowe w celu ratowania tego człowieka i małżeństwa (spotkania ze specjalistą, terapię małżeńską, separację)? Miłość małżeńska często jest dźwiganiem Krzyża, ale nie samemu tylko z Chrystusem. Małżonka ślubowała miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz, że nie opuści aż do śmierci. O ile ten ostatni przedmiot zobowiązania już nie będzie realizowany, gdyż zniweczył go rozwód, o tyle pozostałe wciąż obowiązują małżonków, gdyż ona i on nadal uważani są w Kościele za osoby obdarzone sakramentem małżeństwa, póki Kościół nie stwierdzi o tym małżeństwie czegoś innego.

Bywa jednak tak, że „dobrze zapowiadający się małżonek, aż w takim stopniu się zmienia” i, rzeczywiście, po ślubie staje się zupełnie innym, złym człowiekiem. Gdy upłynie kilka lat można się przerazić postawą takiej osoby. Małżeństwa nie udało się uratować. Łzy i upokorzenia. Rozwód. A na horyzoncie życia inna, ciepła, życzliwa osoba. Co wtedy? Kościół może zbadać czy małżeństwo zostało zawarte ważnie tj. czy Chrystus Pan związał mężczyznę i kobietę niewidzialnym, sakramentalnym, dozgonnym węzłem czy też mieliśmy do czynienia jedynie z pozorami sakramentu małżeństwa. Takie poszukiwanie czyni Kościół poprzez proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Niejednokrotnie stwierdza się nieważność związku z różnych tytułów prawnych tj. przyczyn nieważności.

ks. Mirosław Czapla