Moi Drodzy,

Mieszkam w Stanach Zjednoczonych w małej miejscowości, gdzie polski ksiądz przyjeżdża tylko odprawić mszę niedzielną po polsku i ma do dyspozycji 15 minut przed mszą na spowiedź św. Dla wielu, którzy chcieliby naprawdę się wyspowiadać to jest niemożliwe ze względu na ograniczony czas. Gdy idę do spowiedzi, to myślę jak skończyć szybko, bo czas jest limitowany, a przecież nie o to chodzi. Polacy w kraju nie wiedzą jak są szczęśliwi mając tylu księży w parafii. Docenia się to dopiero tu na emigracji. Nasz amerykański proboszcz robi ograniczenia we wszystkim, obawiając się szybkiego rozrośnięcia polskiej grupy etnicznej, w tym również ogranicza czas na spowiedź. Dlatego wielu z nas Polaków żyje w ogromnych stresach.

Nasz proboszcz robi nam utrudnienia ze wszystkim. Cokolwiek wywalczymy, to niemalże na kolanach np. przedstawienie bożonarodzeniowe, czy program na Dzień Matki, pozwolenie na sypanie platkow w czasie procesji – nigdy nie wiemy czy się zgodzi. Ostatnio wprowadził ograniczenie do trzech ministrantów na mszy, chociaż zawsze było ich o wiele więcej. Dzieciom ciężko było wytłumaczyć dlaczego tylko troje. Zabronił wychodzenia księdzu w procesji z zakrystii przed każdą mszą niedzielną. Uparty proboszcz mówi, że wszystko ma być tak samo jak na amerykańskiej mszy, ponieważ to jest „universal church”. Wielu mówi nam, aby z tego wszystkiego zrezygnować i poszukać innej parafii. A przecież tyle pracy włożyliśmy w organizację tej mszy. Gdy wszyscy działacze odejdą, to msza może przestać istnieć. Co ksiądz o tym myśli? Przepraszam ze „łzy wylewam” przed księdzem, ale zrobi mi się lżej na sercu.

Bóg zapłać – Alicja

 

Szanowna Pani Alicjo!

W pełni solidaryzuję się z Panią, bo sam przez dobrych kilka lat mieszkałem na Zachodzie Europy i obserwowałem te sytuacje z bólem serca. Sam będąc już księdzem przez dwa lata pomagałem na parafii z 10.000 wiernych, gdzie był tylko jeden ksiądz staruszek, i gdzie był kościół parafialny oraz dwa mniejsze kościółki w dwóch miejscowościach obok i trzeba było dzielić czas w niedzielę, aby wyspowiadać przed Mszą, a potem pędzić na złamanie karku aby zdarzyć do następnego kościoła i znów to samo... Sam widziałem niedosyt tzw. pospiesznych spowiedzi i nie popieram ich, ale lepiej przecież było szybko wyspowiadać ludzi z grzechów niż pozostawiać ich w grzechach bez możliwości spowiedzi. Są to czasem bolesne sytuacje, ale trzeba coś wybrać, mniejsze zło.

Ja ze swej strony zapraszam do korzystania z tego cudu techniki jakim jest internet, bo można zbliżyć się do naszej ojczyzny chociaż wirtualnie, można porozmawiać przez czat z wieloma księżmi, można z nimi korespondować i prosić o wskazówki moralne, o pomoc duchową, kierownictwo duchowe. Internet to wspaniały instrument, który można wykorzystać do korespondencji. Wiem, że na stronie: www.katolik.pl jest czat, gdzie wielu księży i sióstr zakonnych oraz osób świeckich chętnie porozmawia, udzieli pomocy, kierownictwa, podzieli się swymi radościami i smutkami. Myślę, że to może być dobra okazja. A Pani co o tym myśli?

o. Wiesław Baniak

 

Alicjo,

Widzę, że Pan Bóg postawił na waszej drodze tego księdza proboszcza, żeby wszyscy się czegoś nauczyli. Nie zamierzam komentować jego decyzji, ale przecież czy program na Dzień Matki rzeczywiście on musi zatwierdzać? Wydaje mi się, że to można robić bez tak szczegółowych uzgodnień. Tak wiele od nas zależy. Może jak zobaczy, że sami jesteście aktywni bez zbytniego konsultowania się, to zastanowi się nad tym? Zachęcam do modlitwy za niego oraz do modlitwy o wolność wewnętrzną dla was, chyba tego potrzebujecie. Ona doda wam odwagi, pokaże to co przesłania wam Jezusa, czego się boicie, zmieni hierarchię wartości.

Być może wasz proboszcz przyzwyczaił się, że ze wszystkim przychodzicie do niego i trudno mu teraz pozwolić na samodzielną inicjatywę. To zdarza się również nam samym jako rodzicom – zapominamy, iż z biegiem lat dzieci dorastają i powinny same o sobie stanowić.

Ewa Rozkrut