Bardzo proszę o odpowiedź, jaka jest geneza znaku krzyża? Chodzi mi o używany przez nas gest wykonywany na początku i końcu modlitwy i w wielu innych okolicznościach? Wiem, że nawiązuje do Trójcy Św., ale jak to się stało, że zaczęto „się żegnać” znakiem krzyża?

 

„Zbawiciel nasz podczas Ostatniej Wieczerzy, tej nocy kiedy został wydany, ustanowił Eucharystyczną Ofiarę Ciała i Krwi swojej, aby w niej na całe wieki, aż do swego przyjścia, utrwalić Ofiarę Krzyża i tak umiłowanej Oblubienicy Kościołowi powierzyć pamiątkę swej Męki i Zmartwychwstania: sakrament miłosierdzia, znak jedności, węzeł miłości, ucztę paschalną, w której pożywamy Chrystusa, w której dusza napełnia się łaską i otrzymuje zadatek przyszłej chwały...” (Konstytucja o Liturgii Świętej Soboru Watykańskiego II, nr 47).

Krzyż, który w Starym Testamencie był zgorszeniem i hańbą, wraz z Ofiarą Chrystusa nabiera nowej tożsamości: staje się mądrością na życie wieczne. Podkreśla to św. Paweł w swojej „teologii krzyża”. Każdy chrześcijanin w sakramencie Chrztu św. jest z Chrystusem przybity do krzyża. W ten sposób umiera Prawu Starego Testamentu, aby żyć dla Boga (zobacz Gal 2, 19). Odtąd wierzący całą swoją ufność składa jedynie w mocy Chrystusa (zob. Flp 3,18). Podkreśla to słowami: „Co do mnie, nie daj Boże, bym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata” (Gal 6, 14).

W teologii św. Jana krzyż nie jest jedynie znakiem cierpienia, ale jest antycypacją chwały Bożej. Według św. Jana Chrystus triumfuje właśnie w momencie swego cierpienia. Także św. Paweł podejmuje tę myśl i ukazuje, że krzyż jest drogą do radości i chwały w życiu każdego chrześcijanina (ten temat rozwinąłem w mojej pracy magisterskiej z teologii obronionej w 1996 roku w Rzymie na Papieskim Uniwersytecie Katolickim Salesianum, zatytułowanej „Wartość cierpienia w literaturze św. Pawła” ).

Sam Chrystus potwierdza dobitnie: „Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje” (Mt 16,24).

Trudno jest więc nie rozpoczynać liturgii od tego jakże wymownego znaku, najbardziej specyficznego dla naszej wiary. Krzyż stał się w kulturze i obyczajach znakiem i symbolem... nadziei i chwały! Widzimy dzisiaj znak krzyża na karetce pogotowia. Widzimy liczne organizacje pomagające ludziom całego świata, niosące im pomoc i nadzieję (np. Czerwony Krzyż). Krzyż jest odznaczeniem za poświecenie, za oddanie życia dla wartości najwyższych, za ojczyznę. Krzyżem rozpoczynał rolnik swoja prace, a matka krzyżem znaczyła nowy bochen chleba. Krzyż na drogach był i jest wskazówką i drogowskazem. Pomaga, ukierunkowuje, nadaje sens podróży. Krzyż św. Andrzeja ostrzega przed przejazdem kolejowym...

Jakże więc uniknąć krzyża w życiu? Nie sposób. Zrozummy Jego mądrość i sami stańmy się mądrymi mądrością krzyża!

Z Bogiem,

O. Wiesław Baniak sdc