Zawsze byłam „normalną” katoliczką – moja wiara opierała się na tym, iż chodziłam do kościoła, to wszystko. Lecz przyszedł czas, w którym miałam pewne problemy z określeniem wiary. Zaczęły dziać się dziwne rzeczy, miało to związek z parapsychologią i New Age. Podświadomie czułam, że coś się wokół mnie dzieje, czułam kogoś obecność ale zdałam sobie w pełni z tego sprawę po wszystkim. Czułam głębokie wykończenie psychiczne. Zastanawiam się jakie mogły być przyczyny tych zjawisk, można przypuszczać, że sama to przywołałam, ale odkąd pamiętam zawsze byłam przestrzegana przed tym i nie miałam z tym świadomego kontaktu. W tym właśnie okresie bardzo bałam się Jezusa i nie lubiłam przebywać w kościele. Intuicyjnie zwalczałam to, studiowaniem wielu ksiąg i pism świętych. Po kilku miesiącach wyczerpania teraz czuję się „czystą” istotą, ale zostanie na pewno jakiś uraz psychiczny, między innymi to iż boję się podświadomie potęgi osobowości kapłanów. Choć znam założenia i dogmaty wszystkich religii i sekt nie umiem w głębi w chociaż jedną religię uwierzyć... Proszę o odpowiedź na pytania: co to było, czy może jeszcze powrócić, czego mam się wystrzegać.

Z góry dziękuję.

 

Cześć!

Na wstępie chciałbym ci napisać, że moja odpowiedź może ciebie nie satysfakcjonować choćby z tego powodu, że twoje doświadczenia nie muszą pokrywać się z moimi a ponadto informacje na których mogę się oprzeć są bardzo skąpe i do tego dość chaotyczne. To mi nasuwa się mi wiele pytań, na które z oczywistych względów nie otrzymam wyczerpujących wyjaśnień, dlatego moja odpowiedź przyjmie niekiedy hipotetyczne założenia.

Nie wiem na przykład, czy identyfikujesz się jeszcze jako osoba wierząca i katoliczka? Jeżeli tak, to pierwszą rzeczą, którą MUSISZ uczynić jak najszybciej, jest przystąpienie do sakramentu pokuty i pojednania. Najlepiej wyspowiadać się z tego co cię spotkało u doświadczonego, starszego księdza. Rozum podpowie ci zapewne wiele racjonalnych i irracjonalnych powodów (potęga osobowości kapłanów!?) aby uchylić się od tej rady, ale jeżeli nie chcesz znaleźć się w jeszcze większych kłopotach, to nie masz innego wyjścia. W ten sposób odnowisz na nowo swoją wiarę i swoją łączność z Kościołem oraz obronisz się przed tym co Ci zagraża, cokolwiek to by było.

Jeżeli zrobisz ten pierwszy krok, to – bardzo cię proszę – przestań być „normalną katoliczką” a zacznij być osobą wierzącą. Skoro – jak piszesz – studiowałaś „założenia i dogmaty wszystkich religii i sekt”, to uczyń wysiłek poznania swojej religii. A czy czytałaś Pismo Święte? Kto nie zachwycił się Jezusem Chrystusem ten moim zdaniem mało wie o tym w co wierzy, a kto nie zna Pisma Świętego nie zna Jezusa, i tak naprawdę nie zna wiary Kościoła Katolickiego.

Niestety, zrobiłaś krok w niewłaściwym kierunku – zamiast zastanowić się skąd wzięły się twoje problemy z wiarą i przezwyciężyć je w wierze, zwróciłaś się po odpowiedź w te rejony, gdzie tak naprawdę nie otrzymuje się odpowiedzi. Twoje przekonanie, że jesteś „czystą”(?) istotą o tym mi mówi – zaraz po tym wyznaniu, piszesz o urazach psychicznych i o podświadomych obawach. Jak się ma do siebie „czystość” i urazy psychiczne, zupełnie nie rozumiem (chyba, że dla Ciebie termin, którym się określiłaś ma jakieś ukryte znaczenie). Są osoby, a taką zapewne jesteś, które są wrażliwe i wszelkie zajmowanie się parapsychologią i New Age źle się dla nich kończą, które bez mądrego kierownictwa, mogą znaleźć się w sytuacji nie do pozazdroszczenia – aż do choroby psychicznej włącznie.

U ciebie mam nadzieję skończyło się na kilku miesiącach. Tą twoją wrażliwość wykorzystaj właściwie – po prostu unikaj wszelkimi sposobami tego, co wywołało negatywne procesy w twojej psychice. Przyjmij to, co Kościół głosi za pewnik i idź za tym nie zbaczając ani w prawo ani w lewo, bez dyskusji i wahań. Znajdź kierownika w osobie kapłana do którego będziesz mieć zaufanie, w ten jedyny sposób, łatwo i bezboleśnie unikniesz nawrotów nękających cię przeżyć. A i twoja wiara wtedy się wzmocni.

Bogdan Lipiński