Ostatnio dowiedziałam się, że grzech pierworodny został wymyślony przez św. Augustyna. W taki elegancki sposób św. Augustyn rozwiązał poważny problem – jak to możliwe, że Bóg jest nieskończenie dobry, a na świecie istnieje tyle zła? Wszystko, co w tłumaczeniach Biblia mówi o grzechu pierworodnym, zostało dodane wskutek późniejszej interpretacji. A to przecież jeden z podstawowych dogmatów wiary. Trochę głupio, nie? Tym bardziej, że podobnie mogło być z innymi rzeczami.

 

Myślę, że problem nie jest w św. Augustynie czy grzechu pierworodnym, tylko w złośliwej podejrzliwości co do prawdy objawionej w Kościele. O co chodzi?

Jest różnica między prawem grawitacji a teorią ewolucji. Nawet jeśli się prawa grawitacji nie nazwie po imieniu i potrzeba było wielu stuleci, żeby to uczynić, to nikt nie będzie twierdził, że zaczęło ono obowiązywać od momentu jego nazwania. Rzeczy zawsze spadały na ziemię niezależnie od określonych praw. Teorię ewolucji wymyślono, by spróbować opisać sposób rozwoju życia na ziemi. Nigdy nie była ona jedynym wytłumaczeniem rzeczywistości i zaczęto się nią zajmować od chwili jej określenia. W ciągu wieków przeszła wiele poprawek i wciąż jest jakąś formą hipotezy naukowej.

Sprowadzając to do Augustyna, można powiedzieć, że w jego nauce o grzechu pierworodnym (zresztą nie był on pierwszym, którym o tym mówił, a jednie tym, który pierwszy obszerniej to opisał) nie stawia on hipotezy, która pomaga wyjaśnić świat, lecz rozjaśnia zasadę, która obowiązuje niezależnie od jej określenia. Jak grawitacja nie rozpoczęła się od jej odkrycia, tak sytuacja grzechu pierworodnego nie zaczęła się od św. Augustyna.

Trzeba naprawdę mieć mnóstwo złej woli, aby wysuwać zarzut fałszowania Biblii. Jeśli ktoś wątpi w wierność przekazu przez wieki

słów Biblii, to niech sięgnie do najstarszych zachowanych rękopisów, tj. koniec II i połowa III wieku. Nie zostały one sfałszowane przez Augustyna i jemu podobnych, więc można porównać tamte teksty z dostępnymi dziś. Wynikający z wiary szacunek dla tekstu biblijnego uniemożliwiał jakiekolwiek poprawianie rękopisów. Ewentualne różnice w manuskryptach wynikają z technicznych błędów skrybów i dotyczą zgubionych liter, wyrazów czy też zdań. Nigdy nie było to zamierzone zniekształcanie tekstu, o czym przekonują gruntowne badania, jakie przeprowadzano zwłaszcza w XIX i XX wieku.

Jakub Gonciarz OP