Dlaczego piąte przykazanie brzmi: „nie zabijaj”. Czy nie powinno raczej brzmieć: „nie morduj”? Sądzę, że jest duża różnica w tych pojęciach. Dlaczego szkoli się armie wiedząc, że żołnierze będą musieli zabijać? To jest celowe wzbudzanie w sobie agresji. Czy to jest moralne?

Neo

 

Dla mnie osobiście różnica pomiędzy – nie zabijaj a nie morduj – jest w praktyce żadna. Czy ja zostanę zabity czy zamordowany  – ani dla mnie ani dla mojej żony czy dziecka – nie będzie stanowiło różnicy gdy już ja będę martwy. Czy ja będę się zabijał ćpając, czy będę się mordował zażywając kokę – też nie stanowi dla mnie różnicy. Więc tutaj nie widzę żadnej sprzeczności z Pana sądem poza jednym – lepiej to brzmi. Chociaż ja często „morduję się” z moimi Klientami w firmie, a moja żona morduje się z pralką – co wcale nie oznacza, że jestem zawodowym kilerem a moja żona stoi nad pralką waląc w nią siekierą.

Na drugie pytanie odpowiem pytaniem – a po co jest armia?

Dany kraj, społeczność złożona często z paru milionów ludzi powołuje do istnienia armię po to, aby ta broniła jej spokojnego i pokojowego bytu przed agresją. Innymi słowy, normalny kraj ma armie, policję, służby specjalne po to, aby te służby chroniły swoich obywateli przed zabiciem, niewolą czy inną tego typu tragedią zaś potencjalnych agresorów, swoją obecnością i dobrym wyszkoleniem oraz zaopatrzeniem odstraszała. Więc Pana pytanie po co jest armia jest pytaniem w sumie o to, po co się ludzie bronią przed tymi, co chcą ich zabić lub w jakikolwiek inny sposób skrzywdzić. I tutaj wracamy do Pana pierwszego pytania: ano właśnie po to, iż istnieją ludzie, którzy chcą zabijać, mordować, gwałcić, niszczyć – dlatego chcąc realizować postulat przykazania: nie zabijaj – przed tą agresją i groźbą utraty życia się chronią. I w sumie gdyby jakaś społeczność nie broniła swoich członków przed złymi ludźmi, wrogimi armiami, przestępcami – to gdyby istniał grzech zbiorowy – to właśnie taka społeczność była by grzeszna. Bo każdy człowiek ma przyrodzone (naturalne) prawo do obrony. Ba! Chrześcijanin ma nakaz ochrony własnego życia – właśnie wynikający z przykazania: nie zabijaj, które zawiera w sobie dwa zakazy: nie zabijaj siebie i nie zabijaj innych. Człowiek może zrezygnować z dobra jakim jest jego własne życie i jest to wtedy moralne, tylko i wyłącznie w przypadku, kiedy własne życie oddaje za życie innego człowieka. Dlatego moralne jest, kiedy policjant ginie chroniąc np. człowieka przed agresją bandyty, kiedy  żołnierz ginie w obronie swojej ojczyzny – i chociaż jest to złem iż ginie i grzechem dla tego kto ich zabija – to jednak w konsekwencji jego ofiara staje się dobrem całej społeczności. Zaś niemoralnym jest gdy inny człowiek nie broni napadniętej na ulicy bezbronnej kobiety, jeśli może on tej kobiecie pomóc – nawet jeśli taka postawę będzie tłumaczył później w sądzie, iż mu jego światopogląd odbiera prawo do stosowania przemocy w stosunku do bandyty.  Dlatego praca w wojsku, policji, straży pożarnej, ratownictwie górskim i tym podobnych, nazywa się służbą. Bo jest to wyjątkowa służba społeczeństwu, która powinna być w normalnym kraju objęta szczególnym szacunkiem i estymą.

A co do agresji, odpowiem Panu w ten sposób. Jeśli człowiek – a nim jest wymieniony dla przykładu żołnierz – wie po co jest tym kim jest – jemu agresja jedynie będzie przeszkadzać. Jeśli żołnierz jest właściwie szkolony, to z jego szkolenia eliminuje się agresję i nienawiść. Bo wszelkie tego typu odczucia zaburzają właściwą ocenę sytuacji. Żołnierz agresywny to fatalny żołnierz – zwykle staje się szybko ofiarą czyjejś agresji. Jeśli ktoś szkoli do agresji i nienawiści w stosunku do wroga, to popełnia kilka błędów. Pierwszym z nich jest to, że wpajanie w żołnierza negatywnych uczuć do przeciwnika (a tym jest nienawiść) powoduje, że żołnierz traci właściwą ocenę rzeczywistości. Napędza go wtedy ślepa nienawiść a nie rozsądek. Staje się wtedy typowym mięsem armatnim.

Nie mając właściwej oceny tego co się dzieje, traci kontrolę i tak naprawdę jest bezużyteczny.

Zgodnie z kanonami szkoleń wojskowych, dobry żołnierz musi znać prawdę o przeciwniku, gdyż bez tego po prostu jest bezbronny. W siłach specjalnych np. uczy się ludzi właśnie opanowywania takich uczuć, gdyż zakłóca to w człowieku ważną cechę działania, jaką jest rzeczywista ocena sytuacji. Wprost przeciwnie: szkoląc żołnierzy uczy się ich aby nie przeceniali przeciwnika ani nie niedoceniali go. Mają panować nad emocjami aby właściwie oceniać otoczenie i przeciwnika. Uczy się żołnierzy ducha braterstwa, współpracy i wzajemnego zaufania. Dlatego w wojsku panuje taki potężny rygor, aby osoby słabe, chore psychicznie, które są zagrożeniem dla siebie i innych, same się wykruszyły w warunkach pokojowych zaś zostali ci, co potrafią nad sobą panować. Na wojnie stosuje się pewne elementy psychotechnik mające na celu mobilizację i wzmocnienie morale wojska, ale sianie nienawiści przynajmniej w historii stosowano jedynie po stronie agresora, aby poprzez nienawiść, żądzę odwetu czy tłumioną agresję przytłumić w człowieku zdolność oceny sytuacji i aby żołnierz nie musiał za bardzo myśleć nad tym po co idzie bić bogu ducha winnych obywateli kraju, który ma najechać. Tak np. było w armii niemieckiej (chociaż nie powszechnie) i tak było w kilku wojnach na tle nacjonalistycznym.  Po to np. stosuje się tzw. dywersję polityczną, aby  wśród obywateli kraju, który zamierza najechać na inny kraj wywołać np. odpowiednie obsesje, poczucie zagrożenia a w tym również nienawiść. Przykładem tego jest 45 lat komunizmu w naszym kraju, gdzie przygotowywano Polaków do ewentualnej wojny z Zachodem: w TV, radiu, prasie a nawet komiksach – pokazywano obywateli wolnego zachodu jako żądnych krwi, bezwzględnych ludzi żerujących na naszej biedzie i krzywdzie. W słynnych komiksach o kapitanie Żbiku człowiek z zachodu był albo bandytą albo szpiegiem. O ile np. obecnie w Rosji nadal są silne obsesje na punkcie Zachodu, który tylko czeka aby podbić Rosję o tyle w Polsce się to w praktyce nie udało. W Polsce Żelazna kurtyna była lekko uchylona, wielu Polaków wyjeżdżało za granicę, słuchało zagranicznego radia, miało tam rodziny i utrzymywało z nimi kontakt. Ale np. w Rosji Polska to już był „Zapad”. Gdy wymawiamy przykazanie “nie zabijaj” musimy pamiętać, iż nie tylko nie wolno nam zabijać, ale także musimy pamiętać, iż nie wolno dopuszczać by inni zabijali mnie lub innych.  Zabicie kogoś w samoobronie jest to zło niezawinione. Musimy się po prostu bronić. I paradoksem jest, iż gdybyśmy się nie bronili, to byśmy popełniali zło zawinione, czyli samobójstwo. Bo wystawianie się na zagrożenie jest złem – grzechem przeciwko przykazaniu : Nie zabijaj. Odmawianie człowiekowi pomocy, gdy ten czuje się zagrożony i potrzebuje obrony – jest też grzechem – czyli złem zawinionym.

Wojna, chęć zabijania, przestępstwa – jest to coś naprawdę złego. Często osoby, które nam chrześcijanom chcą zarzucić, iż nie wypełniamy woli Jezusa w tej sprawie, przypominają nam kwestię „drugiego policzka”. I Kościół przypomina nam to często. I jeśli ktoś mnie pyta, czy ma nadstawiać „drugi policzek”, jeśli ktoś chce go uderzyć ponownie zawsze mu odpowiadam: Ale nikt Ci tego nie broni! Jeśli więc chodzi o Pana życie, może Pan po prostu na widok bandyty, który chce Pana zabić, żołnierza, który chce Pana zastrzelić – rozedrzeć szaty i wołać do Boga, aby agresora opamiętał a Pańskie życie wziął prosto do nieba. I wtedy stanie Pan przed Bogiem i już z Nim będzie wyjaśniał czy miał Pan rację czy nie. I mogę Panu powiedzieć, że to jest w moim mniemaniu chwalebne, chociaż w świetle przykazania: Nie zabijaj – mocno dyskusyjne. Życiowo zaś po prostu jest głupie.

Przypomnę Panu co mówił Jezus i w jakim kontekście: „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz!  Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!  Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.  Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził.  A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują;  tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią?  I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią?  Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.” (Mt 5,38–48)

Jest to fragment tzw. Kazania na Górze, w których Jezus wyjaśnia sens dziewięciu Błogosławieństw. W Ewangelii Łukasza fragment o policzku powiązany jest z tzw. „Biada” – czyli ostrzeżeniami. Jest to jeden z najważniejszych fragmentów Biblii, który pokazuje tzw. drogę doskonałości chrześcijańskiej – wskazującej na jej ponadludzki charakter.

Ale osoby, które wskazują nam niekonsekwencje, zapominają o kilku istotnych rzeczach. To „nadstawianie policzka” odnosi się wyraźnie w całym kontekście, do eliminowania agresji w sprawach duchowych. To wyeliminowanie agresji z Prawa, z religii, wyznania, to przedłożenie Prawa Miłości nad Starotestamentowe „Oko za oko”. I dlatego do dzisiaj, gdy chrześcijanie, którzy są prześladowani, nadstawiają policzek jeśli ktoś bije za to, że się jest chrześcijaninem. To dlatego wciąż chrześcijanie są na świecie najliczniejszym wyznaniem, które jest prześladowane. To dlatego chrześcijanie  w przeszłości szli na śmierć na arenie głośno się modląc a nie wyciągając miecze na swoich oprawców. Bo policzek nadstawiamy wciąż tym, którzy nas prześladują z powodu tego, iż wierzymy w Boga i wyznajemy Jego prawa.

I Jezus dobrze wiedział co mówi wyznając, iż: „Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.” (Mt 10,34 ) Bo wiedział dobrze, iż Jego słowa u osób oddanych złu wywołają agresję w stosunku do Jego wyznawców. Błąd tych, którzy każą nam nadstawiać policzek w każdych okolicznościach, nawet wtedy, gdy nie chodzi o Boga, ale o np. o nasz portfel, o gwałt, o nasze życie – które mamy obowiązek chronić – polega na tym, że zapominają o innych słowach Jezusa. Chociażby o tych z Łk 22,36–38  „Lecz teraz – mówił dalej – kto ma trzos, niech go weźmie; tak samo torbę; a kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz!  Albowiem powiadam wam: to, co jest napisane, musi się spełnić na Mnie: Zaliczony został do złoczyńców. To bowiem, co się do Mnie odnosi, dochodzi kresu.  Oni rzekli: Panie, tu są dwa miecze. Odpowiedział im: Wystarczy”.

W powiązaniu z innymi cytatami nie chodziło tutaj o użycie miecza, ale o jego zastraszający charakter. Gdy później jeden z Jego uczniów użył miecza w stosunku do sługi arcykapłana, Jezus go zganił. Ale właśnie ten cytat pokazuje to co wyraża Kościół w sposób jasny i precyzyjny: człowiek ma prawo i obowiązek chronić swoje życie. Jeśli złych ludzi nie powstrzymuje perswazja, ostrzeżenie – człowiek może zabić tylko w obronie własnej, jeśli inne środki zawiodły. Bo człowiek, który sam łamie przykazanie nie zabijaj – nie może zmusić drugiego człowieka, aby zgodził się na własną śmierć tylko dlatego, iż nie rozumie, iż jego życie, które od Boga otrzymał tak naprawdę otrzymał je nie po to, aby je oddać za portfel człowiekowi, który i Boga i człowieka ma za nic.

Dlatego dzisiaj nie jest złem, że jest armia i policja – bo po to są te formacje, aby wobec złych ludzi działały prewencyjnie i odstraszająco a jeśli to nie wystarcza, aby chroniły niewinnych nawet odbierając życie agresorom. Nie ponosi też odpowiedzialności wobec Boga i Prawa ten, kto zabije (jeśli nie ma innej możliwości) agresora za to, że ten sięgnął po  prawa mu nienależne, samemu grzesząc.

Michał Czuma