Jestem częstym gościem na waszych stronach a szczególnie cenię sobie „czytania na niedziele”, które pozwalają mi głębiej przeżywać ten Święty Dzien. Szczególnie jest to odczuwalne gdyż mieszkam w Rosji, z dala od kościoła katolickiego. Staram się uczestniczyć w mszy prawosławnej zgodnie z duchem ekumenizmu, ale z wydawnictw cerkiewnych dowiaduję się, że wszyscy chrześcijanie, poza oczywiście prawosławnymi, są odszczepieńcami od prawdziwej wiary – z naszym Papieżem włącznie! I jak tu współżyć z braćmi w Chrystusie? Może ktoś mi odpowie.

Marek

 

Jak reagować na zarzuty prawosławnych, że my, katolicy, łącznie z Papieżem, jesteśmy odszczepieńcami od prawdziwej wiary? Z jak największą prostotą: z szacunkiem dla prawosławnych i z jasnym przyznawaniem się do swojego katolicyzmu. Można zasygnalizować człowiekowi formułującemu taki zarzut, że odczuwam go jako bardzo niesprawiedliwy i że on mnie głęboko rani.

Zazwyczaj na pierwszym miejscu prawosławni zarzucają katolikom nauczanie o pochodzeniu Ducha Świętego od Ojca i Syna (problem Filioque). Dzięki mojemu zakonnemu współbratu, ojcu Wojciechowi Giertychowi, mogę podać 9 pytań, jakie w związku z tym problemem postawił swoim współbraciom prawosławnym wielki prawosławny teolog, Włodzimierz Sołowjow (relacja z dyskusji, jaka w roku 1883 odbyła się na łamach czasopisma „Ruś” znajduje się w książce: M. d´Herbigny, Un Newman russe – Vladimir Soloview, Paris 1911 s.196-199):

1. Czy kanony soborów nakazujące zachowanie wiary nicejskiej odnosiły się do litery czy do sensu symbolu nicejsko-konstantynopolskiego?

2. Czy wprowadzenie Filioque do symbolu wiary stanowi herezję, a jeśli tak, to który sobór tę herezję potępił?

3. Jeżeli wyznawanie pochodzenia Ducha Świętego od Ojca i Syna (Filioque) jest herezją, to dlaczego sobory powszechne z roku 680 i 787 jej nie potępiły, ale pozostały w łączności z tymi, którzy to wyznawali?

4. Jeśli nie ma pewności co do tego, czy jest to herezja, to dlaczego nie przyłączyć się do tak czczonego w Kościele prawosławnym świętego Maksyma Wyznawcy, który uznawał prawowierność nauki o Filioque?

5. Jakie są pozostałe herezje Kościoła rzymskiego i na jakich soborach zostały potępione?

6. Jeżeli Kościół Rzymski nie popadł w herezję, ale w schizmę, to od jakiej uprawnionej władzy kościelnej się oderwał?

7. Dlaczego wobec tego nie uznać, że Kościół Rzymski jest częścią powszechnego Kościoła Chrystusa i że rozdział jest skutkiem tylko ludzkiej polityki?

8. Czyż nie powinniśmy robić wszystko, aby doprowadzić do jedności naszych obu Kościołów?

9. Czy wolno nam opóźniać zjednoczenie Kościołów z powodu grzechów i niedoskonałości, jakich w każdym z obu Kościołów – niestety – nie brakuje?

Jacek Salij

 

I owszem, w wielu książkach prawosławnych, szczególnie pisanych w Grecji, w Rosji i w Serbii, o katolikach pisze się jako o odszczepieńcach od wiary prawdziwej, czyli prawosławnej. Z drugiej strony trzeba jednak zaznaczyć, że Kościół prawosławny nie sprecyzował jednoznacznie, jakie jest jego stanowisko w sprawie Kościoła rzymskokatolickiego. Natomiast książki wydawane przez chrześcijan prawosławnych odzwierciedlają jedynie poglądy konkretnych teologów, duchownych, mnichów bądź osób świeckich.

A zatem z jednej strony będą to książki, w których podważa się nawet ważność chrztu katolickiego czy też Eucharystii. Zdarza się, że argumenty podawane przez autorów „trafiają w powietrze”. Na przykład zarzut, że w katolickiej Mszy nie istnieje modlitwa o zesłanie Ducha Świętego na przygotowane dary chleba i wina (tzw. modlitwa epiklezy) czy zarzut dotyczący odpustów, które „odpuszczają grzechy za opłatą”. Dla niektórych chrześcijan prawosławnych ważność Eucharystii jest wątpliwa dlatego, że podczas Mszy używa się wina białego, a nie czerwonego, jak to jest w Kościele prawosławnym. Często w takich książkach z różnic drugorzędnych robi się różnice dogmatyczne. Z drugiej strony istnieją również prawosławne książki teologiczne, które uznają, że Kościół rzymskokatolicki „jest bliski prawdy”.

Podczas dialogu teologicznego, który rozpoczął się w 1980 roku między Kościołem rzymskokatolickim i prawosławnym doszło już do porozumienia w kilku kwestiach. Najważniejszą z nich jest wzajemne uznanie ważności sakramentów sprawowanych i przyjmowanych w obydwu Kościołach. W wyniku tychże rozmów teologicznych jako różnice dogmatyczne na pierwszy plan wysunęła się sprawa prymatu jurysdykcyjnego Papieża, a co za tym idzie, sprawa dogmatu o nieomylności Papieża. Kościół prawosławny byłby w tym względzie gotów uznać prymat honorowy Papieża, czyli taki, jakim obecnie w tym Kościele cieszy się Patriarcha Ekumeniczny Konstantynopola. Nierozwiązaną dotąd kwestią jest sprawa pochodzenia Ducha Świętego, czy pochodzi On wyłącznie od Ojca, jak naucza Kościół prawosławny, czy od Ojca i Syna (Filioque), jak naucza Kościół rzymskokatolicki.

Również w kontakcie z konkretnymi chrześcijanami prawosławnymi będzie podobnie. Jako przykład opowiem krótką historię. W zeszłym roku pewien ksiądz katolicki pojechał na górę Athos i paradował tam w sutannie. Jeden z napotkanych mnichów zapytał się go: „kim ty jesteś?”. Ten odpowiedział: „Księdzem katolickim”. Mnich mu odpowiedział: „Jak śmiesz nazywać siebie kapłanem, skoro nie jesteś nawet ochrzczony, bo u was nie ma prawdziwego chrztu”. Ksiądz wzruszył ramionami i poszedł dalej. Wszedł do pobliskiej cerkiewki, gdzie napotkał drugiego mnicha, który również zapytał go: „kim ty jesteś?”. Ksiądz odpowiedział dokładnie tak samo, jak i pierwszemu mnichowi. Gdy ów drugi mnich usłyszał odpowiedź, pokłonił się i poprosił o błogosławieństwo tak, jak się to zwykło czynić przy spotkaniu z prawosławnym księdzem.

A zatem książki, w których prawosławni chrześcijanie piszą o nas, katolikach jako o odszczepieńcach, nie odzwierciedlają żadnego oficjalnego nauczania Kościoła prawosławnego. Takie książki, pisane po polsku, można również nabyć w naszym kraju. Z drugiej strony, istnieją w Polsce również książki pisane przez autorów, którzy uważają się za katolików piszący o prawosławnych chrześcijanach jako odszczepieńcach. Ta droga prowadzi donikąd.

Z drugiej strony znam takich katolików w Polsce, którzy chodzą do cerkwi na nabożeństwa w niedzielę, gdzie śpiewają w chórze. Sam również uczestniczę w nabożeństwach cerkiewnych, bo zdaję sobie sprawę, że najważniejszy jest kontakt międzyosobowy. Nie chodzi o głoszenie poglądu, że między katolikami i prawosławnymi nie ma żadnej różnicy, bo te różnice istnieją. Ale zadaję sobie codziennie pytanie, co ja jako katolik mogę uczynić, aby mogło dojść do pojednania obydwu Kościołów. Trzeba, abym poznał ten Kościół, bo gdzie nie ma wymiany informacji, gdzie jest brak kontaktu, brak miłości chrześcijańskiej, tam traktuje się drugiego chrześcijanina „z góry”. A więc potrzebna jest miłość, nadzieja, pokora i zaufanie Bogu.

Marek Blaza SJ