Jest jedno pytanie (jedno z wielu) które bardzo mnie dręczy. Nie chce być tu posadzony o przesadę, ale myślę ze jest to dość istotna kwestia. Picie czy sprzedaż alkoholu jak i innych używek nie jest chyba pochwalane. Tak wiec jak podejść do faktu że Jezus przemienił wodę w wino? Niezależnie od poglądów na alkohol jest to chyba trochę sprzeczne z Jezusem. Jak dotąd nikt nie był w stanie udzielić mi satysfakcjonującej mnie odpowiedzi.

 

Jezus robił wiele rzeczy, które były wręcz bulwersujące dla otoczenia. Niektóre zastanawiają również dziś. Pamiętać trzeba o jednym – nie my mamy oceniać i wyrokować co wydaje się nam sprzeczne. Powinniśmy, czytając Ewangelię, zastanowić się dlaczego tak jest i wyciągać ze słów i czynów Jezusa wnioski.

Właśnie cały problem tkwi w spojrzeniu na alkohol. Picie alkoholu nie jest złe do momentu w którym nie przekroczy się granicy, gdzie użycie przemienia się w nadużycie. Oczywiście upijanie się, wprawianie w stan, w którym zatraca się ocenę własnych słów i czynów, zatraca się godność – jest grzechem. Są to sytuacje na tyle częste, że mówi się o problemie alkoholowym, jego skali społecznej. Stąd wynikają np. restrykcje sprzedaży, mające na celu ograniczenie okazji do zła.

Jak w każdej sytuacji zła, gdy budzą się emocje nietrudno jest popaść w skrajność i stąd słyszymy nieraz opinie, że alkohol jest zły, że jego picie w ogóle jest naganne. Z tak skrajnego stanowiska trudno jest zrozumieć cud w Kanie, czy zalecenie św. Pawła w Pierwszym liście do Tymoteusza „... używaj po trosze wina ze względu na żołądek i częste twe słabości.”

Trzeba również uwzględnić kontekst kultury i czasu. Wino na weselu w Kanie ma zupełnie inny cel, niż rozumiany potocznie dzisiaj. Służy do pobudzenia trawienia, rozweselenia, jest normalnym napojem do posiłku, tak jak do dziś powszechnie we Włoszech, Francji, czy na wielu innych stołach. Oczywiście nie brak było i takich, którzy nadużywali – wystarczy wspomnieć przestrogi kierowane również przez św. Pawła choćby do Koryntian.

Współczesny kontekst jest trudniejszy.

Prosty sondaż – pytanie „kiedy i po co pijesz alkohol” – ujawnia, że dla „statystycznej większości” cel jest inny – zapomnieć o niepowodzeniach, odurzyć się po to, by poczuć się kimś innym, czyli utopić stress. Topić w małej ilości niczego się nie da...

Alkoholizm i wynikające z niego problemy, rozboje, przestępstwa „poalkoholowe”, statystyki wypadków drogowych i spożycia... To budzi konieczność przeciwstawienia się fali zła.

Nie brak na szczęście i takich ludzi, który rozumiejąc wartość i skuteczność w rękach Bożych postu, wyrzekają się spożywania alkoholu w ogóle, czyniąc z tego ofiarę w intencji tych, którzy nie umieją patrzeć na alkohol jako jeden z wielu darów Bożych i rozsądnie go używać.

W księdze Mądrości Syracha (Syr 31, 27–30) znajdujemy wskazanie jakże aktualne również dla naszych czasów i problemów:

„Wino dla ludzi jest życiem,
jeżeli pić je będziesz w miarę.
Jakież ma życie ten, który jest pozbawiony wina?
Stworzone jest ono bowiem dla rozweselenia ludzi.
Zadowolenie serca i radość duszy
daje wino pite w swoim czasie i z umiarkowaniem.
Udręczeniem dla duszy jest zaś wino pite w nadmiernej ilości,
wśród podniecenia i zwady.
Pijaństwo powiększa szał głupiego na jego zgubę,
osłabia siły i sprowadza rany.”

Stojgniew Paluszewski