Niezwykle zainteresowała mnie kwestia poruszona w liście Grzegorza i odpowiedziach do niego. Chciałbym się zapytać, jak sprawa fizycznych kontaktów przedmałżeńskich wygląda w momencie, gdy dwoje ludzi łączy PRAWDZIWA miłość, która jest chyba darem od Boga…prawda? Chodzi mi o sytuację, gdy dwoje ludzi wzajemnie i w pełni świadomie postanowiło, że wezmą ślub tak szybko, jak to możliwe i że to postanowienie zostało powzięte wobec Boga, jest absolutnie realizowane, a fizyczny kontakt (przy powstrzymaniu się od pełnych stosunków) jest jedną z form okazania tej miłości. Celowo napisałem „jedną z form”, gdyż chciałbym zapobiec wrażeniu, że taka sytuacja jest jedynie usprawiedliwieniem dla jakiegoś seksualnego rozładowania. Jeszcze raz podkreślę, że chodzi o absolutnie szczery związek ludzi, którzy we wszystkim chcą cieszyć się wzajemnie swoją obecnością, ale którzy zawierzyli już Bogu swój związek i traktują go jako dar od Niego.

Oczywiście, powyższy przypadek dotyczy mnie. I nie chciałbym, aby ktokolwiek pomyślał, że próbuję szukać usprawiedliwienia, lub też, że naginam fakty dotyczące emocjonalnego wymiaru mojego związku – jestem na prawdę szczęśliwym podmiotem związku o dojrzałej i głębokiej miłości, co zresztą niestety chyba rzadko się zdarza dziś u młodych ludzi (ja mam 24 lata, a Ona 19) i o czym z dumą i radością donoszę:))). Chcę jeszcze dodać, że wiele z moją ukochaną rozmawiamy (tak dogłębnie) oraz że nasz związek nie zaczął się absolutnie od żadnych elementów,…nazwijmy to…, erotycznych (to przyszło znacznie później), a raczej zaczął się jak w bajce…:)).

Zatem na koniec ponawiam pytanie: jak w takim związku traktowane są kontakty fizyczne? Moje pytanie jest zainspirowane także pewną sentencją (nie pamiętam, gdzie ją usłyszałem), że nic, co robione jest z prawdziwej miłości i nie krzywdzi innego człowieka, nie jest złe.

Artur

 

Zabrzmimy niewątpliwie w tym momencie jak sterani życiem starcy, ale… widzieliśmy już dziesiątki par, które twierdziły że łączy je prawdziwa miłość i których relacja rzeczywiście kształtowała się w sposób dojrzały, była oparta na głębokiej przyjaźni itd., a które dochodziły po pewnym czasie do wniosku, że to jednak nie to. Bardzo podobne do Twojego pytanie zadawała nam pewna znajoma, która już dobrych parę lat była związana ze swoim chłopakiem, chodzili ze sobą naprawdę na poważnie i myśleli o ślubie. Chcieli uroczyście się zaręczyć w czerwcu, ale z jakichś powodów odłożyli zaręczyny do września. I ona pojechała na wakacje, poznała tam innego i we wrześniu zaręczyła się z tym innym. Dziś jest z nim (tym innym) kilka lat po ślubie, są bardzo szczęśliwym małżeństwem, mają trzech synów. Ten porzucony wówczas chłopak także założył szczęśliwą rodzinę.

Dla nas ten przykład jest szczególnie symptomatyczny, bo właśnie ona nie mogła zrozumieć sensu czekania na intymne kontakty do ślubu i obiektywnie wszystko wskazywało na to, że będzie rzeczywiście ze swoim chłopakiem na zawsze. Okazało się inaczej (z tym, że w jej wypadku skończyło się na pytaniach, nie rozumiejąc do końca, pozostała wierna wymogom swojej wiary, co okazało się dla niej błogosławieństwem).

To na temat tej prawdziwej miłości. Naprawdę różnie to bywa. Praktycznie każdy stwierdzi, że jego miłość to jest właśnie ta prawdziwa i że jego uczucie jest jedyne i wyjątkowe i będzie trwało zawsze. A czy tak rzeczywiście jest, to się okazuje dopiero w chwili ślubu. A niestety zbyt intymne kontakty fizyczne podjęte zbyt wcześnie mogą zniszczyć prawdziwą głęboką miłość, która potrzebuje jeszcze trochę czasu, by stać się w pełni dojrzałą. I wtedy najbardziej żal.

Agata i Krzysztof Jankowiakowie

PS. Nie rozwijamy szczegółowo kwestii, jakie konkretnie gesty mogą mieć miejsce przed ślubem. Pisaliśmy już na ten temat w odpowiedzi na wcześniejsze pytania, do których się zresztą odwołujesz. Możemy tylko dodać, że nie wierzymy, by dwoje ludzi potrafiło długo wytrwać w ”fizycznych kontaktach przy powstrzymywaniu się od pełnych stosunków”, jeśli te „fizyczne kontakty” mają oznaczać intymne pieszczoty. Wejście na pewien poziom intymności powoduje zazwyczaj szybkie zmierzanie ku współżyciu seksualnemu, nawet jeśli w tym momencie nie miało się tego zamiaru. Po prostu pewne gesty są ściśle ze współżyciem związane.

 

Miłość jest przeżyciem osobowym, rzeczywistością dialogu i jako taka potrzebuje uzewnętrznienia, okazywania uczuć. Sposobem manifestowania miłości, środkiem jej wyrazu, języka jest nie tylko słowo. Miłość wyrazić można w słowach, które pod jej wpływem często nabierają nowego charakteru. Zwykle jednak objawia się ukochanej osobie wcześniej niż w słowie – w gestach, czy też wymownym milczeniu. Tak jest zarówno w fazie zakochania jak i wyciszonej, głębokiej i dojrzałej miłości.

Pytasz o to, czy dopuszczalne jest okazywanie miłości poprzez przedmałżeński kontakt fizyczny. Dokładnie o sytuację: gdy dwoje ludzi wzajemnie i w pełni świadomie postanowiło, że wezmą ślub tak szybko, jak to możliwe i że to postanowienie zostało powzięte wobec Boga, jest absolutnie realizowane, a fizyczny kontakt (przy powstrzymaniu się od pełnych stosunków) jest jedną z form okazania tej miłości.

Zrozumiałe jest, iż dwoje młodych, a już dorosłych ludzi, którzy zdecydowali się na wspólne życie, pragnie wzajemnie okazać sobie miłość. Będą czynili to w słowach i gestach, a wyrażana czułość będzie miała wyjątkowy charakter – tak zwracać będą się jedynie do siebie nawzajem, nikogo innego nie obdarzą podobnym spojrzeniem, słowem, pocałunkiem, dotykiem i tym wszystkim, co jest wyrazem ich miłości.

Owe gesty, pocałunki, przytulenia są piękne i dobre. Zmieniają jednak swój charakter, gdy zmienia się cel, któremu służą. Gdy zamiast wyrażenia miłości ma miejsce dążenie ku zaspokojeniu własnego pożądania. Miejsce bezinteresownego daru zajmuje egoizm.

Zaznaczasz : Celowo napisałem „jedną z form”, gdyż chciałbym zapobiec wrażeniu, że taka sytuacja jest jedynie usprawiedliwieniem dla jakiegoś seksualnego rozładowania. Zatem ważny jest dla Ciebie charakter daru w gestach wyrażających miłość.

Jednak zarówno określenie kontakty fizyczne (przy powstrzymywaniu się od pełnych stosunków) jak i wyrażenie jakieś seksualne rozładowanie wymaga głębszego rozważenia.

 Rozładowanie seksualne oznacza zaspokojenie pożądania. Jeśli przez jakieś rozumiane jest wyciszenie i opanowanie pożądania, wtedy nie mówimy o jego rozładowaniu – zaspokojeniu. Także określenie niepełne stosunki nie jest jasne. Może chodzić tu o gesty i pieszczoty bardzo subtelne, przez które pragniemy wyrazić nasze uczucia, okazać miłość ukochanej osobie, szanując ją i kochając troszczyć się jednocześnie o nią /dbanie by nie została wykorzystana, by czuła się bezpiecznie, bez żądania dowodów miłości, bez szukania jedynie własnej korzyści – chęci zaspokojenia pożądania, bez trwogi o poczęcie dziecka, którego jeszcze nikt nie oczekuje/. Takie gesty nie są stosunkiem, nawet tym niepełnym. Okazywanie w ten sposób wzajemnej miłości, przez narzeczonych, jest moralnie dobre i takiego wzajemnego daru życzę zarówno Wam, jak i wszystkim przyszłym małżonkom.

Chciałabym jednak omówić także inną sytuację. Jeżeli mają miejsce gesty, intymne pieszczoty, które są odpowiedzią na pożądanie, chociaż brak jest świadomego dążenia do jego zaspokojenia, wtedy balansujemy na granicy zdrowego rozsądku. W wyniku takiego działania pożądanie z pewnością będzie rosło, a opanowanie go będzie coraz trudniejsze. Jeśli natomiast świadomie narzeczeni pragną, dążą do zaspokojenia pożądania seksualnego w jakikolwiek sposób, możemy myśleć zarówno o współżyciu jak i czynach nazwanych niepełnym stosunkiem – rozumianym jako stosunek przerywany lub pieszczoty, którym świadomie towarzyszy owo pragnienie zaspokojenia pożądania, bez stosunku płciowego. Oznaczałoby to tak zwany onanizm we dwoje, spotkanie dwóch egoizmów. Brak jest zatem zarówno jedności, jak i podjęcia odpowiedzialnego rodzicielstwa. Czy jest inaczej jeżeli młodzi ludzie zdecydują się na przedślubne współżycie?

Zapewne narzeczeni myślą o małżeństwie i dzieciach. Są to jednak dopiero zamiary, nie rzeczywiste oddanie. Błędnie pojmujemy oddanie się drugiemu, jeśli jego istotę widzimy w zgodzie na kontakt seksualny. Prawdziwe oddanie się drugiemu człowiekowi wymaga pracy. „Jeśli kocham drugą osobę i pragnę oddać jej samego siebie, powinno mi zależeć na tym, aby to był dar naprawdę z serca: tak wielki, na jaki mnie tylko stać. Powinienem dążyć do tego, aby oddać się kochanej osobie jako pan samego siebie, a nie niewolnik swoich namiętności […]” 1

Fałszywa jest także opinia o konieczności wzajemnego wypróbowania, bądź przynajmniej przygotowania się do małżeństwa przez współżycie seksualne. Jest to czysta kalkulacja – na ile dana osoba musi spełniać stawiane przeze mnie warunki, bym mógł zawrzeć z nią związek małżeński. Drugi człowiek zostaje uprzedmiotowiony, a relacja miłości zastąpiona wymienną transakcją. Na światowym „rynku uczuć” odbywa się kupno i sprzedaż pakietów osobowych – cech, zalet, wymaganych od przyszłego partnera. Jednak nawet udane współżycie przed ślubem nie gwarantuje szczęśliwego małżeństwa w przyszłości. Każde małżeństwo powinno być przygotowane na to, że dopiero uczyć się będzie życia we dwoje 2. Umiejętność okazywania miłości, poprzez akt płciowy, nie jest cechą wrodzoną. Jest ona nabywana, w trakcie całego małżeństwa, poprzez odpowiadanie na potrzeby i oczekiwania drugiej osoby, dbałość o jej dobro, obdarowanie gestami zapewniającymi o szacunku i miłości, szukając tego, co przyjemne dla niej – nie tylko dla mnie samego.

Gdyby chłopak żywił dla wybranej dziewczyny choćby zwykłą życzliwość, nie narażałby jej na ryzyko ciąży, które spada na nią. Zapewne może on obiecywać, że w razie ciąży zaraz wezmą ślub. Ale termin poczęcia dziecka i tak wyjdzie na jaw – nie obejdzie się bez złośliwych komentarzy. A zresztą czy obiecując ten szybki ślub może on być pewny, że nie wystąpią jakieś nieprzewidziane przeszkody, albo że sam dnia ślubu dożyje. Może przecież ulec wypadkowi i stracić życie, a ją pozostawić w ciąży 3.

Przykazanie nie cudzołóż nie zostało dane człowiekowi jak Boży kaprys. Bóg, który sam jest Miłością, pragnie dobra dla stworzonego przez siebie człowieka. Poprzez nakazy i zakazy przestrzega człowieka przed decyzjami, które prowadzą do rozczarowań, poczucia utraty sensu życia, gdzie człowiek /odwracając się od Boga/ pozostaje samotny i nieszczęśliwy.

Wiele faktów wskazuje na to, że współżycie seksualne przed małżeństwem utrudnia harmonijne życie seksualne w małżeństwie. Możemy wymienić następujące powody tego stanu rzeczy: 4

– „ Młodzi spotykają się ze sobą w wybranych przez siebie chwilach. Jeśli dziewczyna czy chłopak czują się źle lub są nie w humorze – to się nie spotykają. Znają się więc od najbardziej korzystnej strony. Gdy dochodzi wówczas do zbliżeń seksualnych, to przeżycia te kojarzą się z takimi właśnie najlepszymi, wybranymi dowolnie chwilami. Ponadto szybko stają się najważniejszą sprawą w ich spotkaniach. Są uważane za ubogacenie tego, co ich łączy, i stopniowo zajmują naczelne miejsce w ich uczuciach i oczekiwaniach. Samo przeżycie jakby zasłania człowieka.”

Jest to źródłem późniejszego gorzkiego zawodu. W małżeństwie mąż i żona są ze sobą na co dzień: w dobrym i w złym poczuciu, bez możliwości dowolnie wybranych chwil. Współżycie płciowe w małżeństwie nie jest ani jedynym, ani nawet najważniejszym bogactwem ich związku. Wiele innych spraw wysuwa się na pierwszy plan: staranie o dom i o jego utrzymanie, wychowanie dzieci, praca zawodowa, zainteresowania społeczne, problemy religijne. Ważne jest w tych warunkach okazywanie serdeczności, zainteresowania drugą osobą, bezinteresowności. W małżeństwie trzeba umieć dostrzec człowieka z całym jego bogactwem, potrzebami, uczuciami, jego wrażliwością. Skupienie uwagi na jego ciele i na własnych doznaniach uniemożliwia wprost dostrzeżenie tego, kim on jest jako człowiek 5.

– „Młodzi uzasadniają swoje współżycie seksualne przed małżeństwem najczęściej tym, że się kochają. O swej miłości mówią, że jest ona tak wielka, że łamie wszelkie bariery i nie liczy się ani z obyczajem społecznym, ani z zasadami moralnymi. Współżycie seksualne uważają za wyraz ich niby to wielkiej miłości między innymi właśnie dlatego, że potrafią się z niczym nie liczyć, że nie uznają żadnych zasad.” 6

W miłości chodzi o coś nieporównanie większego niż łamanie barier. Jeśli zabraknie życzliwości i zrozumienia mówienie o miłości stanowi po prostu zasłonę, za którą kryje się najbardziej pospolity egoizm.

W narzeczeństwie chłopak i dziewczyna dopiero dążą do tego, aby oddać się sobie. Dlatego nie czas jeszcze, aby manifestować całkowicie swoje wzajemne oddanie. Nie jest ono jeszcze pełne, a ”życie – obiektywny egzaminator prawdziwości naszych postaw – prędzej czy później zdemaskuje ten fałsz niby – całkowitego oddania się w miłości oblubieńczej” 7.

Dla chrześcijan, małżeństwo ustanowione przez Boga jest święte i nierozerwalne, jest sakramentem, widzialnym znakiem zjednoczenia człowieka z Bogiem. Wszelka forma interesowności rani więź człowieka z człowiekiem i przez to samo narusza więź człowieka z Bogiem 8.

Jedynie w małżeństwie może być zachowana jedność (wspólnota życia i miłości) wraz z odpowiedzialnym rodzicielstwem (pełna odpowiedzialność za życie drugiego człowieka, za wspólne dzieci). Małżeństwo nie uwalnia człowieka od możliwości egoizmu. Jednak im więcej go było przed małżeństwem, tym więcej go będzie i potem 9.

Izabela Wiśniewska

 

 



9 Por. tamże, s. 99.